Wirtualnie pospacerowali po Portugalii

2021-06-08 14:00:00(ost. akt: 2021-06-08 14:55:55)
Uczestnicy projektu i ze swoją koordynatorką

Uczestnicy projektu i ze swoją koordynatorką

Autor zdjęcia: Arch. szkoły

Mieli wyjechać do Portugalii, ale pandemia popsuła im plany. Ale uczniowie Szkoły Podstawowej nr 6 w Olsztynie tak łatwo się nie poddają. Nie tylko odbyli wirtualną podróż po tym kraju, ale także zrobili coś dobrego. Projekt Erasmus + dobiegł końca.
Zaprzyjaźnieni Portugalczycy mają bardzo fajną szkołę, bo każde jej skrzydło jest pomalowane na inny kolor. Jest żółto, zielono, niebiesko, czerwono. Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 6 w Olsztynie chcieliby ją zobaczyć na żywo. Wyjazd zaplanowany był na ubiegły rok. Marzenia przerwała pandemia, która trwa do dziś. Ale uczniowie tak szybko się nie poddają. W piątek 4 czerwca, kiedy reszta relaksuje się długim weekendem, uczniowie szkołę w Portugalii zwiedzają wirtualnie.
Wcześniej spacerowali uroczymi uliczkami tego kraju. Bo od czego jest wyobraźnia i internet?
W ubiegłym tygodniu mieli warsztaty szkolne: malowali białe koszulki na różne wzory, samodzielnie wyrabiali mydła, zrobili sałatkę warzywną, a nawet przygotowali
kartki z życzeniami dla podopiecznych z DPS- ów. W ten sposób uczniowie z SP 6 biorący udział w projekcie Erasmus + uczą się przedsiębiorczości. — A przedsiębiorca to nie tylko egoista zarabiający na siebie, ale również to człowiek myślący o innych. Stąd m.in. pomysł kartek. Żeby uczyć empatii — tłumaczy Hanna Kurdzieko, anglistka z SP 6 i koordynatorka akcji. I dodaje: Najpierw był Comenius, a później Erasmus +. Ale to tylko kwestia nazewnictwa. Dziś kończymy projekt.

O co w tym projekcie chodzi?


— Tematem naszego dwuletniego projektu jest przedsiębiorczość. Projekt ma nazwę "Młody przedsiębiorca w szkole", czyli „Young entrepreneurs at School"— „Y.E.S.” Uczniowie uczyli się, jakie cechy powinien posiadać prawdziwy przedsiębiorca. Uczyli się także kluczowych kompetencji związanych z tym projektem. Rozwijali się pod względem matematycznym, lingwistycznym, cyfrowym. Dużo rzeczy odbywało się przez komputer — wyjaśnia Hanna Kurdzieko. — Wizyty w zaprzyjaźnionych krajach to już jest kwintesencja naszych działań. Byliśmy w Macedonii i Hiszpanii, a u nas wizyta była dwa lata temu. Teraz my odwiedziliśmy Portugalię, ale wirtualnie, bo przełożony na ten rok wyjazd się nie odbył.
Jak mówi koordynatorka akcji, wyjazd był nagrodą za trud włożony w projekt. Żeby wyjechać, nie wystarczyła tylko znajomość języka angielskiego. — Jeździły dzieci na tyle odważne, żeby zostać bez rodziców 5 dni. Jednocześnie obyte w kulturze, wrażliwe i mądre. I takie, które potrafią się odpowiednio zachować w danej sytuacji — wymienia Hanna Kurdzieko.
Maja Zyśk, uczennica kl. 8c z sentymentem wspomina te wyjazdy. —Byłam w Macedonii i bardzo tęsknię za osobami, które tam poznałam. To bardzo mili ludzie:Philip,u którego byłam i jego mama. Po prostu przywiązałam się do tych osób i chciałabym je jeszcze raz zobaczyć.Teraz działamy dalej z projektem: mamy gry rozwijające kreatywność, cierpliwość, a to wszystko po angielsku. Gry pomogły nam odkryć w czym jesteśmy dobrzy.
Spotkania przez Teams po prawie roku nauki zdalnej nie są męczące?— To jest coś zupełnie innego niż nauka zdalna. To jest bardzo ciekawe, bo można porozmawiać po angielsku z innymi osobami w naszym wieku. Było tak interesujące, że nikt nie myślał o niczym innym — przekonuje Maja.
Ola Gątarska z 8a ubolewa, że tegoroczny wyjazd został odwołany. Stawia na bliskie relacje z uczniami innych krajów.
Bo korzyści z Erasmusa jest bardzo wiele. — Ale zanim pojawią się efekty, jest najpierw bardzo dużo pracy. Są tzw. sprawy papierkowe, ale także poszukiwanie partnerów do projektu — opowiada pani Hanna. -— Przede wszystkim trzeba wyznaczyć cele. Dzieci są chętne, otwarte do współpracy. Same się zgłaszają.
Małgorzata Cioch, nauczycielka muzyki i plastyki z SP 6 dopowiada, że tworzenie projektu, czyli poszukiwanie nauczycieli i uczniów, którzy chcieliby brać w nim udział trwa długo, nawet rok. —To nie jest takie łatwe — zaznacza. — Pierwszy etap, zanim projekt zostanie zatwierdzony przez agencję narodową danego państwa, wymaga od szkolnych koordynatorów umiejętności komunikowania się, czyli poszukiwania wspólnych celów, tematów i utrzymywania zdalnej łączności. To kooperacja wszystkich krajów chcących brać udział w projekcie. Szkolny koordynator, czyli w naszym przypadku Hanna Kurdzieko, musiała znaleźć nauczycieli do współpracy, którzy będą potrafili sprzedać swoje pomysły do głównego celu. Żebyśmy potrafili, jako Polska, dać swoje pomysły do działań. Cieszę się że nasza szkoła jest polecana. Polskie szkoły są lubiane w projektach, bo są sumienni nauczyciele i fajne dzieci otwarte na świat, kreatywne, odważne, mają poczucie własnej wartości. Kiedy dzieci są za granicą, są zdane same na siebie. Na warsztatach szkolnych nasze dzieci też świetnie wypadają.

Przyjaźń na całe życie

Nauczyciele z którymi rozmawiamy podkreślają, że bez pomocy rodziców uczniów projekt by się nie udał. Niektórzy z nich nawet brali urlopy na tydzień, żeby zaopiekować się zagranicznymi przyjaciółmi swoich dzieci. Podzielili się na grupę portugalską, hiszpańską i macedońską. Po południu rodzice zabierali dzieci na Plażę Miejską czy wymyślali atrakcje. Szli całą grupą, żeby było im raźniej. Tak było przed pandemią.
Efekt? — Wiele rodzin zaprzyjaźniło się i mają ciągły kontakt. Spędzają razem wakacje, wyjeżdżają razem do Grecji. Nie tylko dzieci poznały nowych przyjaciół, ale całe rodziny. To cenne dla wszystkich — mówi Urszula Wróblewska, nauczycielka matematyki z SP 6.
Co ciekawe, niedużo szkół podstawowych bierze udział w projekcie Erasmus. Może w większych miastach jak Kraków, Gdańsk, czy Warszawa jest inaczej. Erasmus najczęściej kojarzony jest ze studentami. — Nie jest tak łatwo znaleźć Polsce szkoły do współpracy. Jak szuka szkoła portugalska, grecka czy włoska to natychmiast ma partnerów. Tym bardziej jestem wdzięczna swoim koleżankom, które wspierają mnie na każdym kroku— podkreśla pani Hanna. —Bez ich pomysłów i bez ich pomocy, nic bym nie zrobiła. Ja mogę na nie liczyć zawsze. Mimo wolnego dnia, jesteśmy dziś w szkole ( rozmawiamy w pt.- red)
Z kolei koleżanki i koledzy z grona pedagogicznego zauważają determinację pani Hanny. I zgodnie podkreślają, że to właśnie jej należą się największe brawa.

Aleksandra Tchórzewska
a.tchorzewska@gazetaolsztynska.pl