Trzy miesiące wolnego? Resort nauki chce zmian

2021-06-01 16:10:28(ost. akt: 2021-06-07 13:51:28)
Tomasz Branicki: — Ktoś rzucił pomysł bez konsultacji, a teraz musimy to prostować

Tomasz Branicki: — Ktoś rzucił pomysł bez konsultacji, a teraz musimy to prostować

Autor zdjęcia: pixabay.com

Ministerstwo Edukacji i Nauki chce ograniczyć urlop wypoczynkowy dla nauczycieli – do 50 dni. Dziwi nie tylko to, że resort zajmuje się tym akurat teraz, po bardzo trudnym dla wszystkich roku szkolnym, ale też to, że takie skrócenie wolnego będzie fikcją.
Czas wolny nauczycieli od lat jest kwestią dyskusyjną. Na razie zostawmy na marginesie to, że w ciągu roku szkolnego nie ma go wcale tak wiele, jak może się wydawać. Skupiając się więc na suchych faktach — nauczyciel w ciągu roku ma ponad trzy miesiące (łącznie) czasu wolnego od pracy. Oczywiście z wyjątkami w postaci nauczycieli samorządowych w przedszkolach i dyrektorów placówek oświatowych — mają po 35 dni urlopu wypoczynkowego.

Zmiany w karcie nauczyciela


Ministerstwo Edukacji i Nauki nie wyszło z tym pomysłem całkowicie od czapy, bo wciąż pracuje nad zmianami w Karcie nauczyciela. Powołano trzy specjalne zespoły. Część z opracowywanych rozwiązań może zacząć obowiązywać od nowego roku budżetowego (od stycznia 2022 r.). Jak pisze „Dziennik Gazeta Prawna”, skrócenie czasu wolnego miałoby być jedną z takich zmian. Teraz w zasadzie zapisy są luźne.

Art. 64 ustawy z 26 stycznia 1982 r. – Karta nauczyciela mówi (w ust. 1), że „nauczycielowi zatrudnionemu w szkole, której organizacja pracy przewiduje ferie szkolne, przysługuje urlop wypoczynkowy w wymiarze odpowiadającym okresowi tej przerwy i w czasie ich trwania.”

Z kolei ustęp 2 przepisu podkreśla:

„Nauczyciel, o którym mowa w ust. 1, może być zobowiązany przez dyrektora do wykonywania w czasie tych ferii następujących czynności:

1) przeprowadzania egzaminów;
2) prac związanych z zakończeniem roku szkolnego i przygotowaniem nowego roku szkolnego;
3) opracowywania szkolnego zestawu programów oraz uczestniczenia w doskonaleniu zawodowym w określonej formie.
Czynności, o których mowa w pkt 1-3, nie mogą łącznie zająć nauczycielowi więcej niż 7 dni.
2a.
Dyrektorowi i wicedyrektorowi szkoły oraz nauczycielowi pełniącemu inne stanowisko kierownicze w szkole, a także nauczycielowi, który przez okres co najmniej 10 miesięcy pełni obowiązki kierownicze w zastępstwie nauczyciela, któremu powierzono stanowisko kierownicze, przysługuje prawo do urlopu wypoczynkowego w wymiarze 35 dni roboczych w czasie ustalonym w planie urlopów.”

Rekolekcji, dni dyrektorskich (potrzebnych np. przy egzaminach końcowych), czy przerw świątecznych się nie ewidencjonuje.

Resort edukacji zaproponował, żeby do nowelizacji Karty nauczyciela wpisać, że nauczyciel ma prawo do 50 dni roboczych udzielanych zgodnie z planem urlopów, ale nie może wybrać dowolnego dnia w ciągu roku. Doszłoby do dość niecodziennej sytuacji, na którą zwraca uwagę wiceprezes ZNP w rozmowie z „DGP” — jeśli nauczyciel rozpoczyna urlop od 1 lipca, to straci 12 dni urlopu wypoczynkowego. W Wigilię rozważałby więc, czy wziąć urlop, czy może jednak zrezygnować i tym samym wydłużyć sobie wolne w przerwie wakacyjnej.
Nauczyciele jeżdżący na dłuższe wycieczki szkolne zyskaliby jednak dodatkowe dni urlopu wypoczynkowego. Ministerstwo chce też dodać przepisy o delegacjach za podróże służbowe. Problem w tym, że z tego przywileju można by skorzystać jedynie w czasie wolnym od zajęć.
Dłuższe wycieczki są też rzadkością. Dyrektorzy wielu szkół mówią wprost, że będą zwalniać nauczycieli ze świadczenia pracy w dniach, gdy w szkołach (zwłaszcza tam, gdzie nie potrzeba opieki świetlicowej) nie będzie uczniów.

„Propozycje nie do zaakceptowania”


Ktoś rzucił pomysł bez konsultacji, a teraz musimy to prostować — mówi Tomasz Branicki, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego na Warmii i Mazurach. — Ministerstwo powołało trzy komisje, w których uczestniczymy. Zajmują się m.in. tym pomysłem. Będziemy próbowali tę sytuację wyjaśnić, choć trzeba przyznać, że są też plusy tej propozycji. Jasno określi się liczbę dni urlopu. Do tej pory było w zasadzie nijak, bo mówiło się o wakacjach, feriach, ale do rozliczeń przyjmowało się 8 tygodni. Nie było to precyzyjne. Trzeba to dokładnie policzyć i porządnie przygotować, bo w przeciwnym razie będzie tak, jak mówią dyrektorzy, czyli nauczyciele będą siedzieć w pustych klasach. Na pewno będziemy naciskać na tę kwestię na posiedzeniach tych komisji.

Związkowcy zwracają też uwagę na inny aspekt samej dyskusji na temat zmian w karcie nauczyciela.

Społeczeństwo w końcu zobaczy, że nauczyciel wcale nie ma ciągle wolnego, wbrew obiegowej opinii. Tak samo jest z 18. godzinami (pensum — red.). W wakacje są różne sytuacje, np. zwolnienia lekarskie. Dobrze więc, że będzie ustalona konkretna liczba dni — podkreśla Branicki. — Ale ile to ma być? To wymaga konsultacji i porządnego przedyskutowania, a nie machnięcia abstrakcyjnej liczby 50 dni. Przecież to nawet więcej niż teraz. Inni pracownicy mają 26 dni i wszystko jest jasne. W naszym przypadku musi być tak samo.

Prace nad zmianami w Karcie nauczyciela trwają, ale to dopiero początek drogi.

W ubiegłym miesiącu odbyło się jedno spotkanie. Dyskutowano o propozycjach zmian. Ten zespół nie został powołany do zajmowania się pragmatyką zawodową, ale wynegocjowaliśmy spotkanie trzech zespołów, żeby przedyskutować wszystkie zmiany. Te proponowane przez ministra są nie do zaakceptowania — dodaje Tomasz Branicki. I podaje przykład: — Samo podniesienie pensum o dwie godziny oznacza zwolnienie tysięcy nauczycieli. Na dodatek uzależnienie podwyżki od tego, czy nauczyciel się zgodzi na podwyższenie pensum, jest dosyć niesprawiedliwe. Trzeba by było mocnej solidarności środowiska na zasadzie „dziękuję za podwyżkę, bo jak ją wezmę, to kolega straci pracę”.

Mamy różne doświadczenia związane ze zmianami w prawie oświatowym. Dopóki te zmiany nie nabiorą formy prawnej, to chyba nie ma po co na ten temat dyskutować — mówi Zofia Bogacz, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 15 w Olsztynie. — Było wiele różnych propozycji na temat urlopów, pensum, itd. Trwa to zawsze bardzo długo. Poczekamy więc na konkretne projekty rozporządzeń. W tej chwili wiemy, że zmiany na pewno się szykują, ale kiedy one będą i jak będą wyglądały? Wolimy nie zakładać.