Żywa woda ożywia nasze jeziora
2021-05-31 14:41:20(ost. akt: 2021-05-31 14:43:51)
Kraina Tysiąca Jezior kusi czym się da. Urokliwe zagajniki, bogata historia kilku narodów, kilkunastu rodów i starożytnych plemion… I woda. Jeziora, rzeki, kanały, śluzy, Zalew Wiślany — a wszystko to wciąż nieskażone ręką cywilizacji, czyste, dzikie.
I miejmy nadzieję, że jak najdłużej takie zostanie! Choć zawsze powtarzam, że Warmia i Mazury to nie tylko jeziora — to jednak pamiętajmy, że właśnie w tych jeziorach i w ich najbliższym sąsiedztwie oraz we wszystkich okolicznych puszczach, lasach i borach multum jest gatunków fauny i flory, które warto cenić i za wszelką cenę chronić. Większość rzadka, większość tylko u nas można jeszcze oglądać w ich naturalnym środowisku, a wszystkie w czambuł piękne, dorodne — no, takie warmińsko-mazurskie właśnie…!
Legendy naszych jezior
Ale dla mnie większość naszych jezior to też setki lat kultury i niejakiej symbiozy człowieka z naturą, w naszym przypadku przede wszystkim z wodą. Nasiąkałam nimi już we wczesnym dzieciństwie i do dziś książki Ireny Kwintowej mam blisko, pod ręką. Najsłynniejsza jest chyba ta o Bełu i wbrew leśnym demonom zakochanej w nim Danie — czyli o jeziorze Bełdany. Ale lubię też tę związaną z pobliskim Jeziorem Wulpińskim, trochę bardziej współczesną i inne, mniej znane, które nawet w sieci trudno znaleźć. Tym bardziej cieszę się, gdy znajdę jakąś perełkę w zupełnie zapomnianym przewodniku sprzed pół wieku lub innym sztambuchu. I natychmiast rozpowszechniam!
Jezioro Rakowickie
Na drodze krajowej nr 15 w miejscowości Łążek, między Bratianem a Lubawą, należy skręcić w prawo. Akwen o powierzchni ok. 8,5 ha to właściwie bagna, otoczone lasem sosnowym. Oferuje wielkie urozmaicenie fauny i flory: w trzcinowisku można wypatrzeć czaplę białą, w wodach — grzybienia białego, a nad wszystkim fruwają liczne gatunki ptaków drapieżnych. W okolicznych wsiach — Kaczku, Rakowicach, Jakubkowie — wędkarze mogą skorzystać z kompleksu kilkunastu stawów karpiowych, zasilanych wodami rzeki Wel.
Jezioro Kośno
Wraz z otaczającym je lasem jezioro Kośno stanowi teren jednego z sześciu w naszym województwie rezerwatów krajobrazowych. Kośno jest też jednym z najgłębszych jezior w naszym regionie — jego głębokość maksymalnie może sięgać nawet do 45 metrów. Od wschodu do Kośna wpływa potok Kalwa, a z północy wypływa stąd rzeka Kośna — przez kajakarzy uznawana za wymarzony szlak wodny. Miłośnicy dwóch kółek znajda tu z kolei ciekawy szlak rowerowy. Jezioro Kośno to także raj dla ornitologów i… swego rodzaju punkt graniczny: nad jego wodami leży wioska Łajs, gdzie znajdziemy symboliczną tablicę informującą o przebiegającej w tym miejscu granicy Warmii i Mazur. Sam akwen leży więc częściowo na Warmii, a częściowo na Mazurach.
Jezioro Jegocin
Uznawany ze najczystsze jezioro na całych Mazurach, Jegocin zwany Dużym, leży w Mazurskim Parku Krajobrazowym, na terenie Puszczy Piskiej. Na pierwszy rzut oka Jegocin stanowi akwen bezodpływowy, ale specjaliści podejrzewają, że podziemnym dopływem łączy się ze Śniardwami. Otoczony lasem oferuje sielski klimat na długie spacery, choć pamiętać należy że nad Jegoicinem wyznaczono strefę ciszy.
Jezioro Czos
Kolejny raj dla ornitologów! Kaczki krzyżówki, mewy śmieszki, łyski, łabędzie nieme — to tylko niektórzy z mieszkańców tego pięknego jeziora-amfiteatru w Mrągowie. Szczególnie łabędzie rodziny stanowią malowniczy widok, choć lepiej nie wchodzić im w drogę wiosną, w czasie zalotów: samce bronią wtedy swojego rewiru i mogą być agresywne.
Jezioro Pajtuńskie
Dla niektórych na zawsze zostanie jeziorem Barabaszowym, bo jego w pobliżu mieszkał Warmiak Franz Barabasz. Był właścicielem i jeziora, i otaczającego wody lasu, jego twarz zniekształcała blizna po ranie, którą zadał mu ponoć jakiś Kozak w 1914 roku i możliwe, że to z jej powodu Franz Barabasz budził za życia lekki strach, szczególnie wśród dzieci. Jego posesja, jako jedna z nielicznych, zamieszkała jest do dziś. Choć Barabaszowe jezioro jest płytkie, stali bywalcy tych okolic nie polecają w nim kąpieli: dno jeziora to ruchome pozostałości torfu i łatwo w nich ugrzęznąć. Zresztą, kąpiel w zbrunatniałej od rozkładającego się torfu wodzie to chyba wątpliwa przyjemność, ale za to raj wędkarzy. Można tu złapać szczupaka, okonia, płoć, a przy większej wytrwałości — nawet węgorza.
Jezioro Wulpińskie
Jest tak czyste, że mieszkają w nim raki. Oraz szczupak, węgorz, sieja, okoń i leszcz. Dzieli się na dwa akweny, wschodni i zachodni, które łączy cieśnina szerokości ok. 100 m. Wschodni akwen zdobi osiem zalesionych wysepek, z których największa, Herta, ma powierzchnię ok. 7 ha. Na początku XX w. dopływał do niej prom i stateczek wycieczkowy. W latach 30. doszło do katastrofy: podczas szalejącej burzy prom utonął i kilkunastu pasażerów zginęło. Miejscowi to tragiczne zdarzenie kojarzą z legendą o Hercie, pięknej córce bogatego gospodarza z Dorotowa, czyli ówczesnego Darethen. Dziewczyna z wzajemnością zakochała się w miejscowym rybaku. Wybranek serca Herty był jednak zbyt ubogi i ojciec, by wybić córce małżeństwo z głowy, wywiózł ja na wyspę. Kiedy po kilku dniach wrócił sprawdzić, czy Herta zmieniła zdanie — już jej nie znalazł. Herta najprawdopodobniej chciała dostać się z powrotem na ląd, jednak utonęła. Odtąd wyspę, znaną wcześniej jako Baciów lub Petrykowski Ostrów, mieszkańcy Dorotowa zaczęli nazywać jej imieniem. Miejscowi wciąż wierzą, że duch Herty do dziś pojawia się na falach Jeziora Wulpińskiego i ostrzega rybaków przed burzą. Ponoć kapitan promu nie posłuchał jej w czasie tego feralnego rejsu i tak doszło do tragedii.
Ech, o Warmii, Mazurach, historii, tajemnicach, urokliwych miejscach wciąż niezbyt tkniętych ludzką ręką, o legendach i duchach — można w nieskończoność…! Bo czy to historyk-amator, archeolog lub poszukiwacz skarbów, czy ornitolog, czy może nawet dendrolog — na Warmii i Mazurach nikt nie będzie się nudził!
Ja cenię sobie wszystkie legendy warmińskie i mazurskie, zbieram je, notuję i opowiadam komu się da. Bo to wręcz namacalny dowód na fakt, jak ważna jest w życiu Warmiaków i Mazurów woda, jak ważne są dla nas jeziora i bliski kontakt z przyrodą. Woda to życie, ale dla nas też zobowiązanie wobec przodków — by dbać o jej czystość, a naturę zostawić potomnym w stanie jak najbardziej nienaruszonym.
Magdalena Maria Bukowiecka
Magdalena Maria Bukowiecka
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez