Ściana w ścianę. Czy znamy swoich sąsiadów?

2021-05-25 15:15:41(ost. akt: 2021-05-25 16:42:17)

Autor zdjęcia: Archiwum GO

Dziś (25 maja) przypada Europejski Dzień Sąsiada. Kiedyś chętnie odwiedzaliśmy swoich sąsiadów, wpadaliśmy do nich z ciastem na kawę, a nawet zawieraliśmy przyjaźnie. A jak jest dzisiaj? Zapytaliśmy o to mieszkańców Olsztyna.
— Spotykam się tylko z kilkoma sąsiadami. Myślę, że inne czasy nastały. W takim gronie nikt nikomu nie zazdrościł. Teraz niestety coraz częściej każdy patrzy tylko na siebie. To nie są dobre czasy, nawet nie do końca chodzi o pandemię, po porostu się coś zmieniło. Kiedyś ludzie chętnie się spotykali, a teraz... sama nie wiem, co się dzieje. Wszystkie dzieci się znały, wspólnie bawiły się na placu zabaw. A dziś? Większość z nich siedzi w domu przed komputerami, to siłą rzeczy rodzice nie mają okazji, żeby się spotkać — uważa Iwona Płoska.

— Raczej się nie spotykam ze swoimi sąsiadami. Czasem tylko na klatce się miniemy, to wtedy porozmawiamy. Mam znacznie młodszych sąsiadów, ostatnio dość często się zmieniają w moim pionie, nawet nie kojarzę ich z imienia czy nazwiska. To przykre, ale również naturalne, że w miejsce starszych przychodzą młodzi — mówi Helena Majorkiewicz.

Kiedyś wspólna kawa i ciasto to była sąsiedzka codzienność.
Fot. Pixabay
Kiedyś wspólna kawa i ciasto to była sąsiedzka codzienność.

— Znam się ze swoimi sąsiadami, czasem nawet się odwiedzamy. Ostatnio nieczęsto ze względu na choroby. No i oczywiście pandemia nie ułatwia spotkań. Dlatego teraz najczęściej widzimy się w pogodne dni w ogródkach przy domu. Podczas wspólnego pielenia chwastów zawsze zamienimy kilka zdań, wspólna pasja jednoczy. Razem jest weselej, bo samemu to smutno — podkreśla Alicja Bielowska.

— Nie znam swoich sąsiadów, cały czas jest ktoś nowy. Nie interesuję się życiem prywatnym innych. Jak dzieci były małe, to częściej się spotykaliśmy. Mam wrażenie, że kiedyś częściej spotykali się też właściciele psów. Co prawda nigdy u nas na klatce nie było zwyczaju pożyczania sobie np. cukru, ale mimo wszystko teraz nie panują takie bliskie relacje. Oczywiście, to miłe jak się ludzie spotykają. Jednak jeśli jest bariera wiekowa, to nie będę przecież spotykać się na kawie z ludźmi, którzy są młodsi nawet od mojego syna. Jak wprowadzałam się ponad 30 lat temu, to były też inne układy międzyludzkie. Była wspólna kawa i ciasto, pomoc sąsiedzka. Potem z czasem to zaczęło się rozluźniać. W tej chwili część osób się wyprowadziła, a inni już nie mają chęci na spotkania —żałuje Lidia Kowalska.

ak