Czujesz się samotnie? Pomoże Olsztyński Telefon Zaufania

2021-05-18 10:06:27(ost. akt: 2021-05-17 17:01:48)
Andrzej Dramiński: Pandemia minie, ale potrzeba życzliwego przyjaciela nigdy.

Andrzej Dramiński: Pandemia minie, ale potrzeba życzliwego przyjaciela nigdy.

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

„Samotność to taka wielka trwoga”… Słowa Ryśka Riedla z zespołu Dżem w czasie pandemii przybierają na sile. Dlatego Olsztyński Telefon Zaufania „Anonimowy Przyjaciel” nie milknie. Zwłaszcza teraz wielu potrzebuje wsparcia.
— Sytuacja zewnętrzna, pandemia z jej licznymi ograniczeniami, powoduje, że ludzie mają więcej stresów. Jest więcej przypadków depresji, która wynika głównie z samotności, izolacji. Przebywanie w mieszkaniu, w czterech ścianach i bez znajomych, powoduje, że wielu sięga po słuchawkę, by wykręcić numer telefonu zaufania. Bo do kogo się zwrócić? — mówi Andrzej Dramiński, rzecznik prasowy, który z Olsztyńskim Telefonem Zaufania „Anonimowy Przyjaciel” związany jest od 1978 roku. — Nie ukrywajmy, zakładanie maseczek nie ułatwiało i nie ułatwia komunikacji. Dlatego czujemy większą potrzebę, żeby z kimś porozmawiać. Szukamy kogoś serdecznego, kto mógłby podzielić się ciepłym słowem. Dzwoniący chcą, żeby ktoś był razem z nimi. Żeby podzielił ich obawy i troski. I żeby dopomógł, nawet rozmową, wysłuchaniem ich zbolałego serca. Ludziom, którzy są w trudnych sytuacjach życiowych, bardzo na tym zależy.

Z jakimi problemami dzisiaj zgłaszają się osoby do Anonimowego Przyjaciela?

— Chociażby z pytaniem, jak i gdzie zapisać się na szczepienie. Jednak nie wszyscy mają internet. To wydaje się oczywiste, ale nie dla wszystkich, a przede wszystkich nie dla starszych osób — zauważa Andrzej Dramiński. — A to one martwią się o to, jaki wpływ na zdrowie mają szczepionki. Czy nie będzie skutków ubocznych. Pytają, jak wpływają na mózg, serce, wątrobę czy nerki. Okoliczności zewnętrze powodują, że stan psychiczny wielu osób się pogarsza. Nie brakuje też pytań o najtrudniejsze sytuacje życiowe. Także o te, gdy przytłoczeni problemami zaczynają mieć „czarne myśli”, tracą chęć do życia. Telefon Zaufania daje im intymny kontakt. Można rozmawiać w pełnej tajemnicy. O wszystkim, o swoich uczuciach, przeżyciach, obawach. Można się zwierzyć aż „do dna”. Szczerze, otwarcie i bez żadnych obaw. Wszystko zostaje między dyżurnym, a dzwoniącym. To jest ten olbrzymi atut pracy telefonu zaufania. Nikt nikogo nie ocenia. Nikt niczego nie narzuca. Dzwoniący poprzez taką szczerą rozmowę sam sobie pomaga zdiagnozować swoją duszę, kontakty z innymi i to, jak postępuje. I jak ma się odnosić do zachowań innych osób, także tych najbliższych, które na przykład krzywdzą kobietę, gdy występuje przemoc. Rozmowa „w telefonie” wielu przywraca godność. I choć anonimowy, jest to bardzo bliski i potrzebny przyjaciel. Wtedy jest lżej. Łatwiej pokierować swoim życiem, gdy ma się świadomość, że nie wolno zezwalać na krzywdzenie przez drugich. Poprzez Telefon Zaufania można uzyskać informację o różnych wyspecjalizowanych instytucjach pomocowych. To wielu ułatwia życiową sytuację.

Do „Anonimowego Przyjaciela” zadzwonić może każdy. Niezależnie od wieku?


— Dzwonią nastolatkowie, ale i osoby po osiemdziesiątce — podkreśla Andrzej Dramiński. — W sytuacjach kryzysowych wszyscy mamy taką samą potrzebę bycia z drugim człowiekiem. To najważniejsze. Kiedy komuś jest bardzo trudno, sama obecność, ciepłe słowo, „przytulenie” nim drugiego człowieka, otoczenie serdecznością i zrozumieniem dla ich sytuacji. Pandemia przecież minie, ale potrzeba życzliwego przyjaciela nigdy. Wszyscy tego potrzebujemy cały czas.

Od 1994 roku olsztyński „Anonimowy Przyjaciel” pełni dyżury przez całą dobę. Pierwszy raz ktoś zadzwonił 29 października 1974 roku. Wtedy Olsztyński Telefon Zaufania ruszył za sprawą Tadeusza Willana, pisarza i dziennikarza, który w latach 70. XX wieku napisał kilka artykułów o gdańskim Telefonie Zaufania. Temat podchwyciły organizacje społeczne działające w tym czasie w Olsztynie ze Sławomirem Olkiem i Janiną Ostrowską na czele. To oni doprowadzili do założenia Telefonu Zaufania w Olsztynie. Wtedy miał on numer 24 00. Dziś to 89 19288 lub 89 527 00 00.


— W każdym momencie można do nas zadzwonić. Nigdy nie będzie głuchego telefonu, zawsze ktoś odbierze. To ważne, bo w chwili, gdy najbardziej potrzeba rozmowy, ona dojdzie do skutku — podkreśla Andrzej Dramiński. — Dziś w Olsztyńskim Telefonie Zaufania służbę pełni siedemdziesiąt aktywnych dyżurnych. Ale jesteśmy otwarci na nowych kandydatów. Można się do nas zgłaszać, dzwoniąc po prostu na nasz numer. Czekamy na osoby empatyczne i serdeczne. Na takie, które chciałyby zaoferować ciepłe słowo. To pełen wolontariat, ale dający satysfakcję. Oczywiście każdy kandydat jest szkolony. Otrzymuje znakomitą wiedzę, która pomoże w rozmowie. Niestety nie każdy może sprawdzić się w tej pracy. Dlatego po drugiej stronie słuchawki są zawsze najlepsi. Kto nie ma w sobie empatii, nie może być dyżurnym. W tej pracy trzeba mieć szczególną osobowość. Ale ta praca się odwdzięcza. Uczy szacunku do drugiego człowieka. Może brzmi to górnolotnie, ale tak właśnie jest.

ADA ROMANOWSKA
a.romanowska@gazetaolsztynska.pl