Kolorowe i na dodatek "w dechę"

2021-04-29 14:26:56(ost. akt: 2021-04-29 14:46:00)
"Kobiety w dechę"  w dywickim GOK

"Kobiety w dechę" w dywickim GOK

Autor zdjęcia: fb GOK Dywity

Dobre i piękne jak anioły, a czasem w twardym, gadzim pancerzu. Wielozadaniowe: z dzieckiem pod pachą i telefonem w ręku, zmienne: jak cztery pory roku. Jaka jest współczesna kobieta, o czym marzy mieszkanka gminy Dywity? Opowiedzą ci kolorowe deski.
Gminny Ośrodek Kultury w Dywitach ma chyba jeden z najładniejszych „płotów” w Polsce. Dziewiętnaście ciekawie pomalowanych desek okala jedną stronę budynku zachwycając zdobieniami i zapraszając do refleksji. Kilkanaście twórczych „kobiet w dechę”, mieszkanek gminy Dywity opisało za ich sprawą kawałek swojego świata. W zabawie wzięło udział dziesięć sołectw — kilkanaście ich mieszkanek w bardzo różnym wieku i o różnych profesjach.

Z jednej z desek spogląda na nas otoczona kwiatami, kosmetykami i książkami elegancka pani w kapeluszu, zdając się podpisywać pod widniejącym na desce hasłem: „Jeśli jesteś smutna nałóż więcej szminki. Atakuj!”

— To cytat z Coco Chanel, odważnej, bezkompromisowej i wizjonerskiej. Naszą pracą chciałyśmy pokazać, że kobieta z terenów wiejskich też może być piękna, oczytana, zadbana. To była niesamowita zabawa, taka dająca do myślenia i zachęcająca do współpracy i integracji – mówi Beata Księżopolska z Koła Gospodyń Wiejskich Zalbki, Myki, Szypry, jedna z autorek deski. Integracja przy tworzeniu tego dzieła nie była pustym sloganem, przy jej malowaniu wzięło udział aż sześć kobiet

— W takim tłoku trzeba było wszystko przemyśleć, żeby się nie pogubić. Efekt był zaskakująco dobry, mam wrażenie, że podczas tej niewinnej zabawy odkryłyśmy przypadkiem nasze uśpione talenty — śmieje się kobieta. Wspólne malowanie zachęciło panie do dalszej plastycznej aktywności. — Zdałyśmy sobie sprawę jak niewiele trzeba, żeby coś fajnie, oryginalnie wyglądało. Teraz każda z nas chce mieć taką „swoją” deskę na balkonie czy werandzie. Niewykluczone, że niedługo takie powstaną — mówi pani Beata

Ze stylową Coco sąsiaduje scena zupełnie innego rodzaju. Jest sielsko, wiejsko, spokojnie. Na desce ściele się łąka, stoi domek z prawdziwą strzechą, pod domkiem przechadzają się zgodnie kura z kogutem. W tak swojskiej atmosferze mały chłopiec wręcza małej dziewczynce kwiatka, a z góry wszystko obserwują dwie drewniane, przytwierdzone do górnej części deski sowy.

— Bo to nie tylko chodziło o to — jakie jesteśmy, a też o czym marzymy i czego byśmy chciały — opowiada Beata Szatkowska, która z koleżanką z którą tworzyła, spotkała się zaledwie trzy razy.

— Obie bawimy się trochę decoupagem, więc cieszyłyśmy się, że mogłyśmy pokombinować. Jak kwiaty — to prawdziwe zasuszone, jak płot — to z prawdziwej brzozy. W naszej wsi niewielu jest już prawdziwych gospodarzy, ale taki domek ze słomianym dachem mimo upływu lat wciąż dumnie stoi. Naszą deską chciałyśmy go też uhonorować — uśmiecha się przedstawicielka wsi Rozgity.

Ługwałd kusi pięknym kolorowym drzewem. Panie ze Spręcowa wśród zmieniających się na ich desce kolorowych krajobrazów agitują: „Żeby nam się chciało chcieć”. Uwagę przyciąga też wieloręka mama, która trzymając bobasa pod pachą daje radę jeszcze sprzątać, przyjmować kwiaty, czytać i pracować.

Ciekawie do sprawy, wykorzystując potencjał, który niesie ze sobą nazwa miejscowości podeszła twórczyni ze wsi Gady. Na jej obrazku kobieta ubrana jakby w krokodyli zielony pancerz, z zielonym gadzim ogonem w skupieniu przygląda się siedzącemu jej na dłoni motylowi. Nie po to by zjeść, wygląda raczej na taką, która docenia piękno i subtelność delikatnego stworzenia. — Moja wizja kobiecości to taka delikatna twardzielka. Raz harda i w pancerzu, raz łagodna i czuła. Chyba każda kobieta ma takie dwie twarze — mówi Karolina Moczulska, sołtys wsi Gady. Pancerz zaciekawia ciekawą profesjonalnie wykonaną strukturą. Nie każdy by tak umiał.

— Żaden ze mnie talent plastyczny, ale że pracuję z dywickim GOK mam okazję przypatrywać się uzdolnionym ludziom, a czasem ich jak widać nawet naśladować — uśmiecha się kobieta. Jej bohaterka z deski w zachwycie nad motylem milczy, ale…. — Wiele kobiet zauważa, że do tej naszej gadziny pasowało by hasło „po-gada-jmy”, może następnym razem — śmieje się kobieta.

Za pomysłem i koordynacją całej akcji stoi Joanna Kitkowka z dywickiego GOKu.

— Nie możemy normalnie spotykać się z naszymi mieszkańcami i wiedzieliśmy, że wielu osób cierpi z powodu braku twórczej aktywności — trzeba przyznać, że mamy bardzo energicznych, chętnych do spotkań mieszkańców. Zmęczeni pracą on-line chyba wszyscy potrzebowaliśmy jakiegoś konkretnego, twardego dowodu na to że sztuka i zabawa wciąż istnieją, konkretnego — właśnie jak deska. Przekazaliśmy więc dwadzieścia desek z farbkami, by nam nasze wspaniałe panie coś za ich pomocą opowiedziały, twórczo się uwolniły. Sam kontakt z tworzywem zajmuje naszą głowę, odciąga nasze myśli od tego co złe, skłania do tego by na świat spojrzeć inaczej. Do desek były załączone również ankiety, które miały za zadanie pokazać jakie są i czego chcą mieszkanki Dywit i ościennych sołectw. Powstała piękna kolorowa opowieść o samorealizacji, miłości, odwadze i wielozadaniowości, którą wspaniale odzwierciedlają nasze „kobiety w dechę”. Zapraszamy do oglądania — zachęca Kitkowska.

Agnieszka Porowska