#135lat: Tak wyglądał Olsztyn 135 lat temu [ZDJĘCIA]
2021-04-26 12:40:08(ost. akt: 2021-04-26 12:59:18)
O Olsztynie z czasów, kiedy powstawała Gazeta Olsztyńska, rozmawiamy z Rafałem Bętkowskim, badaczem i popularyzatorem historii Olsztyna, autorem książek "Olsztyn, jakiego nie znacie", "Olsztyn Ericha Mendelsohna", "Dragoni Olsztyna" oraz około 200 artykułów o historii miasta i kolekcjonerem pocztówek i fotografii dawnego Olsztyna.
— Przez wiele lat nie wiedzieliśmy, gdzie powstał pierwszy numer Gazety Olsztyńskiej. Pan to ustalił. Jak pan do tego doszedł?
— Miejsce, w którym mieściła się pierwsza redakcja i drukarnia „Gazety Olsztyńskiej” rzeczywiście przez lata pozostawało nieznane. Gdyby było inaczej, na budynku, który stoi obecnie w tym miejscu już dawno pojawiłaby się pamiątkowa tablica. Zawieszono taką na ścianie odbudowanej po wojnie „Burmistrzówki”, gdzie „Gazeta Olsztyńska” wydawana była w okresie 1.10.1886 – 7.10.1893. W nagłówku wcześniejszych 25 numerów „Gazety” napisano, że jest ona wydawana przy ul. Prostej 76. Taką informację wszędzie też potem podawano. Problem w tym, że był to numer domu w roku 1886, a więc przed wprowadzeniem ulicznej numeracji budynków. Domy w Olsztynie wtedy posiadały jeszcze numerację ciągłą. Archiwalne mapy, które by ją zawierały, nie były jednak znane. Mnie udało się owe numery ustalić na podstawie żmudnej analizy reklam i ogłoszeń zamieszczanych w prasie lokalnej od lat 40. XIX w. Odkryciem podzieliłem się z czytelnikami w wydanej w 2003 roku książce „Olsztyn, jakiego nie znacie”. Publikacja miała jeszcze dwa wydania – w 2006 roku niemieckojęzyczne i polskie rozszerzone, w 2010. Wszędzie tę informację powtarzam, odnoszę jednak wrażenie, że z trudem przenika ona do tzw. powszechnego obiegu. Tytuł książki nie stracił widać swej aktualności.
— Miejsce, w którym mieściła się pierwsza redakcja i drukarnia „Gazety Olsztyńskiej” rzeczywiście przez lata pozostawało nieznane. Gdyby było inaczej, na budynku, który stoi obecnie w tym miejscu już dawno pojawiłaby się pamiątkowa tablica. Zawieszono taką na ścianie odbudowanej po wojnie „Burmistrzówki”, gdzie „Gazeta Olsztyńska” wydawana była w okresie 1.10.1886 – 7.10.1893. W nagłówku wcześniejszych 25 numerów „Gazety” napisano, że jest ona wydawana przy ul. Prostej 76. Taką informację wszędzie też potem podawano. Problem w tym, że był to numer domu w roku 1886, a więc przed wprowadzeniem ulicznej numeracji budynków. Domy w Olsztynie wtedy posiadały jeszcze numerację ciągłą. Archiwalne mapy, które by ją zawierały, nie były jednak znane. Mnie udało się owe numery ustalić na podstawie żmudnej analizy reklam i ogłoszeń zamieszczanych w prasie lokalnej od lat 40. XIX w. Odkryciem podzieliłem się z czytelnikami w wydanej w 2003 roku książce „Olsztyn, jakiego nie znacie”. Publikacja miała jeszcze dwa wydania – w 2006 roku niemieckojęzyczne i polskie rozszerzone, w 2010. Wszędzie tę informację powtarzam, odnoszę jednak wrażenie, że z trudem przenika ona do tzw. powszechnego obiegu. Tytuł książki nie stracił widać swej aktualności.
— Jak wyglądał Olsztyn w pierwszych lat istnienia Gazety Olsztyńskiej?
— Można to zobaczyć we wspomnianej książce „Olsztynie, jakiego nie znacie”. Prezentuję tam reprodukcje około 500 pocztówek z przełomu XIX i XX w. Każda opatrzona jest obszernym komentarzem, który je objaśnia. Nie wiem, czy do końca udało się ówczesny Olsztyn pokazać, pocztówki przedstawiały bowiem zwykle „oficjalny portret miasta”. Widoków miejsc mało reprezentacyjnych na nich raczej nie zamieszczano. Starałem się wyrównać ten mankament w opisach. Wiemy, że tamten Olsztyn, nie będący wtedy jeszcze stolicą regionu (stał się nią oficjalnie dopiero w 1905 roku), nosił wciąż piętno małomiasteczkowości, miał też swoje ciemne oblicza. Nie był zbyt czysty, tylne uliczki cuchnęły. Istniał problem z wodą. Narastała przestępczość. Zjawiska te związane były z nadzwyczaj szybkim demograficznym wzrostem w latach 80. XIX w. Spowodowały go umieszczenie tu siedziby sądu okręgowego, budowa węzła kolejowego oraz przydzielenie miastu załogi wojskowej. W momencie, kiedy Jan Liszewski zaczął wydawać „Gazetę Olsztyńską” (kwiecień 1886) kończyło się właśnie formowanie tutejszego węzła kolejowego. W 1887 r. z Olsztyna odjechać miał ostatni już dyliżans. Zaczynała się epoka nowoczesności. Jej przejawem było również pojawienie się w grodzie nad Łyną pierwszej gazety wydawanej po polsku.
— Można to zobaczyć we wspomnianej książce „Olsztynie, jakiego nie znacie”. Prezentuję tam reprodukcje około 500 pocztówek z przełomu XIX i XX w. Każda opatrzona jest obszernym komentarzem, który je objaśnia. Nie wiem, czy do końca udało się ówczesny Olsztyn pokazać, pocztówki przedstawiały bowiem zwykle „oficjalny portret miasta”. Widoków miejsc mało reprezentacyjnych na nich raczej nie zamieszczano. Starałem się wyrównać ten mankament w opisach. Wiemy, że tamten Olsztyn, nie będący wtedy jeszcze stolicą regionu (stał się nią oficjalnie dopiero w 1905 roku), nosił wciąż piętno małomiasteczkowości, miał też swoje ciemne oblicza. Nie był zbyt czysty, tylne uliczki cuchnęły. Istniał problem z wodą. Narastała przestępczość. Zjawiska te związane były z nadzwyczaj szybkim demograficznym wzrostem w latach 80. XIX w. Spowodowały go umieszczenie tu siedziby sądu okręgowego, budowa węzła kolejowego oraz przydzielenie miastu załogi wojskowej. W momencie, kiedy Jan Liszewski zaczął wydawać „Gazetę Olsztyńską” (kwiecień 1886) kończyło się właśnie formowanie tutejszego węzła kolejowego. W 1887 r. z Olsztyna odjechać miał ostatni już dyliżans. Zaczynała się epoka nowoczesności. Jej przejawem było również pojawienie się w grodzie nad Łyną pierwszej gazety wydawanej po polsku.
— W końcu XIX wieku Allenstein był dla Niemców strażnicą „niemieckiego Wschodu", dla Polaków stolicą polskiej Warmii. Jaki był Olsztyn tamtych czasów? Jaki język słychać było na olsztyńskich ulicach?
— Gwałtowny rozwój Olsztyna w ostatniej ćwierci XIX wieku niósł ze sobą głębokie zmiany nie tylko w wyglądzie i funkcjonowaniu miasta, ale też w jego strukturze narodowościowej. W swojej książce cytuję taką wypowiedź Andrzeja Wakara: „W środku warmińskiej enklawy polskiej powstała nowa enklawa: duże – jak na stosunki warmińskie – niemieckie miasto”. Nic dziwnego, że wydawana przez Pieniężnych „Gazeta Olsztyńska” niechętna była wielkomiejskości. Doskonale rozumiano, że pociągnie ona za sobą dalszy napływ ludności obcej, nie pochodzącej nie tylko z polskiej Warmii, ale nawet z regionu, nie znającej i nie rozumiejącej lokalnych stosunków. Powiększanie się ośrodka, jego przemiana w miasto urzędniczo-wojskowe pogłębiło germanizację Olsztyna. Język polski wypierany był do najuboższych części miasta, na przedmieścia. To, że zupełnie z Olsztyna nie zniknął, zawdzięczać należy wioskom, które Olsztyn otaczały. Wieś nie zmieniała się tak szybko. Jak przed wiekami żyła z miastem w nierozłącznej symbiozie. Mieszkańcy wsi przybywali tu sprzedawać swoje produkty, dokonywać sprawunków, szukali tu czasem pracy. Ze względu na wiejską klientelę właściciele sklepów starali się zatrudniać sprzedawców władających językiem polskim. Polskich nabożeństw nie zaprzestano odprawiać w Olsztynie aż do 1939 roku. Tej rzeczywistości na stronie widokowej dawnych pocztówek niestety nie odnajdziemy. Wspominam o niej m.in. pokazując umieszczaną na ich odwrocie korespondencję w języku polskim.
— Gwałtowny rozwój Olsztyna w ostatniej ćwierci XIX wieku niósł ze sobą głębokie zmiany nie tylko w wyglądzie i funkcjonowaniu miasta, ale też w jego strukturze narodowościowej. W swojej książce cytuję taką wypowiedź Andrzeja Wakara: „W środku warmińskiej enklawy polskiej powstała nowa enklawa: duże – jak na stosunki warmińskie – niemieckie miasto”. Nic dziwnego, że wydawana przez Pieniężnych „Gazeta Olsztyńska” niechętna była wielkomiejskości. Doskonale rozumiano, że pociągnie ona za sobą dalszy napływ ludności obcej, nie pochodzącej nie tylko z polskiej Warmii, ale nawet z regionu, nie znającej i nie rozumiejącej lokalnych stosunków. Powiększanie się ośrodka, jego przemiana w miasto urzędniczo-wojskowe pogłębiło germanizację Olsztyna. Język polski wypierany był do najuboższych części miasta, na przedmieścia. To, że zupełnie z Olsztyna nie zniknął, zawdzięczać należy wioskom, które Olsztyn otaczały. Wieś nie zmieniała się tak szybko. Jak przed wiekami żyła z miastem w nierozłącznej symbiozie. Mieszkańcy wsi przybywali tu sprzedawać swoje produkty, dokonywać sprawunków, szukali tu czasem pracy. Ze względu na wiejską klientelę właściciele sklepów starali się zatrudniać sprzedawców władających językiem polskim. Polskich nabożeństw nie zaprzestano odprawiać w Olsztynie aż do 1939 roku. Tej rzeczywistości na stronie widokowej dawnych pocztówek niestety nie odnajdziemy. Wspominam o niej m.in. pokazując umieszczaną na ich odwrocie korespondencję w języku polskim.
— Pocztówki, które pokazujemy pochodzą z pańskiej książki "Olsztyn jakiego nie znacie". Mimo dwóch polskich wydań, publikacja jest obecnie praktycznie nie do zdobycia. Wydaje się, że wiele osób wciąż jej nie zna. Czy planuje Pan jej wznowienie?
— W tym roku mija swoisty jubileusz – latem 1991 roku zdobyłem pierwszą dziewiętnastowieczną pocztówkę z Olsztyna. Kupiłem ją w ...Warszawie. Był to księżycowy widok zamku, na którego dachu trwały roboty dekarskie. Dzięki wzmiance odnalezionej w „Gazecie Olsztyńskiej” udało mi się ustalić, że fotografia wykonana została w 1896 roku. W ten właśnie sposób rozpoczęła się moja trwająca po dziś dzień przygoda badawcza. Okrągła rocznica, to dobry pretekst, by publikację odświeżyć, przypomnieć o jej istnieniu, wznowić ją. Uważam, że książka jest tego warta. Pracuję nad nowym, zmienionym i znacznie rozszerzonym wydaniem. Chciałbym, aby była to nowa jakość nie tylko jeśli chodzi o ikonografię, ale także w warstwie merytorycznej. Mam nadzieję, że niedługo nowy „Olsztyn, jakiego nie znacie” trafi do księgarń.
— W tym roku mija swoisty jubileusz – latem 1991 roku zdobyłem pierwszą dziewiętnastowieczną pocztówkę z Olsztyna. Kupiłem ją w ...Warszawie. Był to księżycowy widok zamku, na którego dachu trwały roboty dekarskie. Dzięki wzmiance odnalezionej w „Gazecie Olsztyńskiej” udało mi się ustalić, że fotografia wykonana została w 1896 roku. W ten właśnie sposób rozpoczęła się moja trwająca po dziś dzień przygoda badawcza. Okrągła rocznica, to dobry pretekst, by publikację odświeżyć, przypomnieć o jej istnieniu, wznowić ją. Uważam, że książka jest tego warta. Pracuję nad nowym, zmienionym i znacznie rozszerzonym wydaniem. Chciałbym, aby była to nowa jakość nie tylko jeśli chodzi o ikonografię, ale także w warstwie merytorycznej. Mam nadzieję, że niedługo nowy „Olsztyn, jakiego nie znacie” trafi do księgarń.
Rozmawiał Igor Hrywna
Reprodukcje pocztówek pochodzą z książki R. Bętkowskiego, "Olsztyn, jakiego nie znacie", Olsztyn 2010. Publikujemy je za jego zgodą.
Polecamy także galerię: