Czeka nas rowerowy boom!

2021-04-19 12:45:51(ost. akt: 2021-04-19 11:33:53)

Autor zdjęcia: pixels.com

Mało sprzyjająca pogoda dość długo trzymała rowerzystów w domu. Ale w ubiegłym tygodniu rowerowe trakty nareszcie zaczęły tętnić życiem. Jaki ten sezon będzie dla olsztyńskich rowerzystów i kolarzy? No i czego by sobie życzyli?
Państwo Bałdygowie z dziećmi tydzień temu na rowerach po zimowej przerwie przywitali olsztyński Las Miejski, a w ostatnią sobotę podbijali miasto. Od parku Jakubowo, przez Most Smętka Łynostradą aż do centrum, gdzie świętowali finisz wyprawy lodami.

Odkąd pojawiła się Łynostrada odkryliśmy miasto na nowo. Ze ścieżki korzystamy w zasadzie w każdy weekend. Bardzo udana, potrzebna inwestycja zauważa Beata Bałdyga.

Ich siedmioletnia córka Ola mówi, że ten sezon będzie na pewno dużo „szybszy” niż pozostałe. Dlaczego?

Bo w ubiegłym roku nauczyłam, się jeździć na dwóch kółkach, tylko trzy dni się uczyłam i teraz mogę być już wszędzie. Tak się jeździ o wiele lepiej niż na czterech. Dziś tak się najeździłam, że aż nóżka mi się zepsuła! — oświadcza.

Dziewczynka nie wygląda jednak na obolałą.

Ta od roweru! – rzeczowo wyjaśnia.

Rodzina Bałdygów na swojej drugiej w tym roku rowerowej wyprawie
Fot. Agnieszka Porowska
Rodzina Bałdygów na swojej drugiej w tym roku rowerowej wyprawie

Starszy, jedenastoletni Michał już sam porusza się rowerem po mieście.

Tu mamy problem, bo nie wiem, czy on to robi zupełnie legalnie. Kiedyś zdawało się na obowiązkową kartę rowerową w szkole. Była pewność, że dziecko musiało coś wiedzieć, jakoś się do tego przygotować. Teraz nie ma egzaminów. Jako mama dorastających dzieci uważam, że powrót kart rowerowych nie byłby złym pomysłem. A czego bym sobie jeszcze życzyła? Więcej ścieżek w centrum, ludzie mają problem żeby np. przedostać się spod ratusza pod Wysoką Bramę. Tramwaj puścili, a rowerach zapomnieli. Choćby właśnie tutaj! Tu trzeba bardzo uważać — zauważa, pchając swój rower między pieszymi ciasną 11 Listopada.


Rowerów po prostu nie ma

Pan Maciej zaparkował swój rower w okolicach placu zabaw w olsztyńskim Parku Kusocińskiego. Majsterkuje przy nim podczas gdy jego syn bawi się na huśtawkach.

Nowy nabytek! Ale trochę wymuszony okolicznościami. Zabrakło rowerów miejskich, których byłem częstym użytkownikiem i musiałem coś wymyślić. Trzeba się było tylko porządnie zastanowić gdzie ja go będę przechowywać? Myślę, że to problem wielu ludzi, że nie mają gdzie swoich rowerów trzymać. Dlatego rower miejski był dla wielu wybawieniem. W innych miastach ta inicjatywa ruszyła, u nas poskąpiono na to pieniędzy, a przecież lubimy się przedstawiać jako miasto świeże, zielone i ekologiczne. Nie rozumiem takiej polityki — zauważa mężczyzna.

Kupno swojego roweru opisuje jako drogę zawiłą i skomplikowaną.

Rowerów po prostu nie ma. Zwłaszcza takich porządniejszych. A mi zależało na solidnym, bo ten mój musi utrzymać mnie i syna. Wszystko przez pandemię stoi, poprzerywane są trakty handlowe, brakuje części. W końcu musiałem zacząć szukać gdzie indziej, bo w Olsztynie był nie do dostania — opisuje.

Szkoda dzieciaków


Życzyłbym sobie bardziej uważnych kierowców na drogach mówi Marcin SaczukTo prawda w tym roku popyt pierwszy chyba raz popyt na rowery przerósł podaż — potwierdza Marcin Saczuk, zawodowy kolarz, trener WMKS Olsztyn Szkółka Kolarska, mechanik z jednego z bardziej znanych serwisów rowerowych w centrum miasta.

Zresztą od kilku lat zauważamy stale rosnący boom na rowery. Coraz więcej olsztynian dojeżdża nimi również do pracy i używa nie tylko latem, choć życzyłbym sobie, żeby rower stał się naturalnym środkiem transportu jeszcze dla dużo większej liczby osób niż teraz — zauważa.

Serwis cały zawalony sprzętem, narzędziami i śrubkami, co chwilę ktoś przyjeżdża i wyjeżdża. Pracująca ekipa uwija się jak w ukropie. Teraz czeka się na przygotowanie roweru pięć dni, a podobno ma być tylko gorzej.

Do tej pory pogoda była jeszcze taka w kratkę, szczyt będzie za jakieś dwa tygodnie w okolicach majówki – zauważa Saczuk.

Chłopak zwiedził kawał świata, jako mechanik rowerowy pracował w USA. Czy Polacy jakoś szczególniej dbają o swoje rowery? A może wręcz przeciwnie — po pomoc zgłaszają się dopiero, gdy im się już wszystko rozpada?

Prawdę mówiąc, tu akurat nie ma reguły, regułą natomiast jest to, że na Zachodzie zdecydowanie bardziej szanuje się kolarzy. Schodzi im z drogi, nie trąbi na drogach. U nas nieraz jest tak, że kierowca w awaryjnej sytuacji woli zjechać na kolarza niż do rowu. Albo podjeżdża bardzo blisko grupy, nie trzymając odległości. Więc ja życzyłbym sobie mądrzejszych, bardziej uważnych i świadomych kierowców, zwłaszcza gdy się jedzie z dziecięcym peletonem, co często mi jako trenerowi się zdarza — opisuje.

Ten sezon — podobnie jak poprzedni — zapowiada się dla klubu jest wyjątkowo ciężki. Dzieci siedzą po domach, a przedłużająca się zdalna nauka odbija się na ich psychice i ciałach.

Jestem nauczycielem wuefu i naprawdę będzie tragedia, jak to wszystko jeszcze chwilę potrwa. Kiedyś chodziło się po szkołach, robiło nabory do klubu, opowiadało, jakim pięknym sportem jest kolarstwo, osobiście zachęcając młodzież do aktywności. Teraz to niemożliwe, szkoda dzieciaków. A jeszcze teraz ludziom te rowery miejskie zabrali — mówi.

Łynostrada z kontynuacją

Ale są też dobre wiadomości dla rowerzystów. Jesienią olsztyńska Łynostrada została przedłużona i w pewnym momencie, zamieniając się w warmińską Łynostradę, prowadzi 60-kilometrowym szlakiem aż do Lidzbarka Warmińskiego. To efekt pracy i wspólnych działań radnych Mirosława Arczaka, Pawła Klonowskiego i Mariana Juraka, szefa warmińskiego PTTK, z samorządem regionu.

To ta dobra wieść na ten sezon, a w przyszłym sezonie mamy zapowiedzi, że Urząd Marszałkowski zrobi wszystko, żeby rozwinąć trasę na południe. Zgłaszają się już chętne do współpracy gminy. Będzie to kolejne kilkadziesiąt kilometrów w drugą stronę, aż do źródeł Łyny. Łącznie ok. 120 km malowniczej trasy to byłoby już coś. Pracowaliśmy nad tym ponad pięć lat. Olsztyńska Łynostrada, mimo że odniosła wielki sukces, tak niefortunnie w okolicy rozlewisk Łyny i Wadągu się urywała. Cieszy nas że teraz ma swoją kontynuację — zauważa Paweł Klonowski, radny miejski, założyciel ruchu miejskiego Wizja Lokalna.

Agnieszka Porowska
a.porowska@gazetaolsztynska.pl