Jeżeli czegoś chcemy, po prostu działajmy
2021-04-17 08:11:00(ost. akt: 2021-04-16 14:41:11)
Zofia Staszewska z Różnowa w gminie Dywity znalazła się w gronie najzdolniejszej młodzieży w Polsce. Jest jedną z osób wyróżnionych przez magazyn „Forbes” i firmę McKinsey w rankingu „25 przed 25”.
— O której zwykle zaczyna się twój dzień?
— W ciągu tygodnia najpóźniej, jak się da (śmiech). Zdecydowanie wolę pracować w nocy, a potem spać dłużej. Jednak jestem tegoroczną maturzystką, więc zajęcia na to nie pozwalają. Muszę jednak dostosować się do planu lekcji, który obowiązuje mnie w ciągu tygodnia. Zdecydowanie jestem bardziej aktywna wieczorami niż wcześnie rano. Na dłuższy sen pozwalam sobie w weekendy i wolne dni.
— W ciągu tygodnia najpóźniej, jak się da (śmiech). Zdecydowanie wolę pracować w nocy, a potem spać dłużej. Jednak jestem tegoroczną maturzystką, więc zajęcia na to nie pozwalają. Muszę jednak dostosować się do planu lekcji, który obowiązuje mnie w ciągu tygodnia. Zdecydowanie jestem bardziej aktywna wieczorami niż wcześnie rano. Na dłuższy sen pozwalam sobie w weekendy i wolne dni.
— Patrząc na twoje doświadczenie, lubisz wyzwania. A jak oceniasz naukę w czasie pandemii?
— Największym wyzwaniem jest to, że nie mamy ze sobą kontaktu. I to zarówno ze znajomymi, jak i z nauczycielami. Trudniej komunikować się, kiedy nie można spotkać się osobiście. Kiedy nie można podejść do nauczyciela w trakcie przerwy i poprosić, żeby coś nam wyjaśnił. Przekazywanie maili to już nie to samo. Myślę, że nam wszystkim brakuje po prostu kontaktów międzyludzkich. A kontakt online nie zastąpi nam kontaktu twarzą w twarz.
— Największym wyzwaniem jest to, że nie mamy ze sobą kontaktu. I to zarówno ze znajomymi, jak i z nauczycielami. Trudniej komunikować się, kiedy nie można spotkać się osobiście. Kiedy nie można podejść do nauczyciela w trakcie przerwy i poprosić, żeby coś nam wyjaśnił. Przekazywanie maili to już nie to samo. Myślę, że nam wszystkim brakuje po prostu kontaktów międzyludzkich. A kontakt online nie zastąpi nam kontaktu twarzą w twarz.
— Tobie jednak także w pandemii udaje się realizować ciekawe przedsięwzięcia. W rankingu „25 przed 25” magazynu „Forbes” i firmy McKinsey znalazłaś się w gronie osób nagrodzonych w kategorii: wspieranie różnorodności. Pamiętasz moment, kiedy dowiedziałaś się o wyniku?
— Tak, pamiętam bardzo dobrze. To było tydzień po mojej rozmowie z kapitułą. Zanim ogłoszono wyniki rankingu trzeba było przejść dwa etapy kwalifikacji. Pierwszym było napisanie eseju, a drugim — rozmowa z kapitułą. Rywalizowałam z osobami z całej Polski. Tylko w mojej kategorii do drugiego etapu zaproszono 74 kandydatów. Wyłoniono zaledwie pięciu finalistów. Telefon z informacją o zwycięstwie odebrałam w czasie lekcji zdalnej. I tak naprawdę w pierwszej chwili ta informacja do mnie nie dotarła. Podziękowałam i rozłączyłam się. Dopiero moja przyjaciółka, z którą podzieliłam się wiadomością, jej ogromna radość, uświadomiła mi, jak duży to sukces.
— Tak, pamiętam bardzo dobrze. To było tydzień po mojej rozmowie z kapitułą. Zanim ogłoszono wyniki rankingu trzeba było przejść dwa etapy kwalifikacji. Pierwszym było napisanie eseju, a drugim — rozmowa z kapitułą. Rywalizowałam z osobami z całej Polski. Tylko w mojej kategorii do drugiego etapu zaproszono 74 kandydatów. Wyłoniono zaledwie pięciu finalistów. Telefon z informacją o zwycięstwie odebrałam w czasie lekcji zdalnej. I tak naprawdę w pierwszej chwili ta informacja do mnie nie dotarła. Podziękowałam i rozłączyłam się. Dopiero moja przyjaciółka, z którą podzieliłam się wiadomością, jej ogromna radość, uświadomiła mi, jak duży to sukces.
— Doceniono m.in. twoją inicjatywę „Workabled”, walczącą o podniesienie standardu życia osób z niepełnosprawnościami ruchowymi. To grupa społeczna, która w Polsce często doświadcza wykluczenia z życia publicznego. W twoim przypadku to... nie był przypadek, bo sama jesteś osobą z niepełnosprawnością ruchową.
— Tak, to było dokładnie tak. Działam społecznie od wielu lat, również na innych polach, ale ten temat jest mi szczególnie bliski. Zawsze czułam, że można zrobić więcej, lepiej. Wciąż jest zbyt wiele barier, które utrudniają osobom z taką niepełnosprawnością życie. Razem z grupą znajomych, w kwietniu ubiegłego roku pomyśleliśmy, że skoro i tak siedzimy w domach, to możemy coś wymyślić. I tak zaczęliśmy działać.
— Tak, to było dokładnie tak. Działam społecznie od wielu lat, również na innych polach, ale ten temat jest mi szczególnie bliski. Zawsze czułam, że można zrobić więcej, lepiej. Wciąż jest zbyt wiele barier, które utrudniają osobom z taką niepełnosprawnością życie. Razem z grupą znajomych, w kwietniu ubiegłego roku pomyśleliśmy, że skoro i tak siedzimy w domach, to możemy coś wymyślić. I tak zaczęliśmy działać.
— Twoją specjalnością jest łamanie stereotypów związanych z osobami niepełnosprawnymi ruchowo. Uwielbiasz wspinaczkę.
— Tak, to prawda. I rzeczywiście lubię myśleć, że jestem specjalistką od łamania stereotypów. Wspinaczka była w moim życiu obecna, odkąd pamiętam. W mojej rodzinie są tradycje wspinaczkowe i górskie. Dorastałam, można tak powiedzieć, w górach i miałam większą wiedzę o wspinaczce od moich rówieśników.
Kiedy miałam 15 lat napisała do mnie znajoma, że istnieją obozy wspinaczkowe dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Rok później, mając 16 lat, pojechałam na taki obóz, który odbywał się w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. I przepadłam.
Wspinanie się jest dziś moją pasją. Mimo że pasją jest również działalność społeczna, to raz na jakiś czas trzeba spakować plecak, a nie elegancką walizkę. I zamiast na konferencję w Warszawie, pojechać w góry lub na ściankę wspinaczkową.
— Tak, to prawda. I rzeczywiście lubię myśleć, że jestem specjalistką od łamania stereotypów. Wspinaczka była w moim życiu obecna, odkąd pamiętam. W mojej rodzinie są tradycje wspinaczkowe i górskie. Dorastałam, można tak powiedzieć, w górach i miałam większą wiedzę o wspinaczce od moich rówieśników.
Kiedy miałam 15 lat napisała do mnie znajoma, że istnieją obozy wspinaczkowe dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Rok później, mając 16 lat, pojechałam na taki obóz, który odbywał się w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. I przepadłam.
Wspinanie się jest dziś moją pasją. Mimo że pasją jest również działalność społeczna, to raz na jakiś czas trzeba spakować plecak, a nie elegancką walizkę. I zamiast na konferencję w Warszawie, pojechać w góry lub na ściankę wspinaczkową.
— Twoje osiągnięcia na polu działalności społecznej są rzeczywiście imponujące. Jesteś m.in. organizatorką konferencji TEDx w województwie warmińsko-mazurskim oraz mentorką w programie Zwolnieni z Teorii. Angażujesz się w różne inicjatywy. Był to również twój autorski projekt Be.YOUnique aż po lokalne stowarzyszenie OLSZTYN 2.0. Musisz mieć dobry plan dnia, żeby to wszystko pogodzić?
— Oczywiście. Zwłaszcza, że wciąż jestem uczennicą. Tegoroczną maturzystką. Nie mogę się więc zająć działalnością społeczną na pełen etat, bo muszę się jeszcze uczyć. Na pewno te wszystkie rzeczy trzeba umiejętnie zaplanować. W tej chwili jest to łatwiejsze dzięki lekcjom zdalnym, ponieważ nie tracę czasu na dojazdy.
— Oczywiście. Zwłaszcza, że wciąż jestem uczennicą. Tegoroczną maturzystką. Nie mogę się więc zająć działalnością społeczną na pełen etat, bo muszę się jeszcze uczyć. Na pewno te wszystkie rzeczy trzeba umiejętnie zaplanować. W tej chwili jest to łatwiejsze dzięki lekcjom zdalnym, ponieważ nie tracę czasu na dojazdy.
— Oprócz tak wielu zajęć, trafiłaś też do trzeciej edycji programu Jestem Liderką Vital Voices Chapter Poland, który, jak mówisz, skutecznie zmienił twoje postrzeganie świata. Co to za program?
— To program adresowany do młodych liderek, które działają na różnych polach. W programie bierze udział 21 finalistek z całej Polski. W ciągu tygodnia odbywają się różne szkolenia, warsztaty i spotkania z ekspertami. Mieszkamy w hotelu Intercontinental. Podkreślam to, ponieważ rzadko kiedy ma się możliwość przebywania w tak luksusowym hotelu, co też jest ciekawym doświadczeniem.
Tym razem były to szkolenia z m.in. inteligencji emocjonalnej, metod pracy w grupie. Były to spotkania z m.in. kobietami sukcesu, ambasadorką Węgier, z Olgą Kordys-Kozierowską, prezeską Fundacji Sukces Pisany Szminką, czy Jolantą Kwaśniewską.
— To program adresowany do młodych liderek, które działają na różnych polach. W programie bierze udział 21 finalistek z całej Polski. W ciągu tygodnia odbywają się różne szkolenia, warsztaty i spotkania z ekspertami. Mieszkamy w hotelu Intercontinental. Podkreślam to, ponieważ rzadko kiedy ma się możliwość przebywania w tak luksusowym hotelu, co też jest ciekawym doświadczeniem.
Tym razem były to szkolenia z m.in. inteligencji emocjonalnej, metod pracy w grupie. Były to spotkania z m.in. kobietami sukcesu, ambasadorką Węgier, z Olgą Kordys-Kozierowską, prezeską Fundacji Sukces Pisany Szminką, czy Jolantą Kwaśniewską.
— A która z kobiet jest twoim autorytetem?
— Uważam, że można uczyć się od absolutnie każdej osoby, która stanie na naszej drodze. To są na przykład moi znajomi, rodzina.
— Uważam, że można uczyć się od absolutnie każdej osoby, która stanie na naszej drodze. To są na przykład moi znajomi, rodzina.
— Czego nauczyłaś się dzięki nim?
— Myślę, że trudno to ująć w kilku słowach. Nauczyłam się, że zawsze trzeba mieć odwagę, żeby sięgać po to, co chcemy. I nie zastanawiać się, czy jestem za młoda, za mało wykwalifikowana czy już osiągnęłam wystarczająco dużo. Jeżeli czegoś chcemy, po prostu działajmy. Być może się uda. A nawet jeśli nie, to będzie to cenna lekcja.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Henry #3065001 17 kwi 2021 19:59
O takich ludziach powinno się cały czas pisać w gazetach, a nie o celebrytach znanych z tego że są znani, albo sportowca co umieją kopnąć daleko piłkę. Trzymam kciuki za dalsze sukcesy.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz