Nowa gra miejska: pomalujmy kamienie!

2021-04-10 12:00:36(ost. akt: 2021-04-10 10:26:00)
Anna Wałukanis

Anna Wałukanis

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Krowy wczesną wiosną „pasące się” w parku Centralnym ? A może strusie pod Wysoką Bramą? Wszystko jest możliwe. Wszystko jest do stworzenia i znalezienia. Ogranicza nas tylko liczba kamieni, farb i własna wyobraźnia. W Olsztynie ruszyła nowa gra miejska.
Gdy pani Paulina z dziećmi była na wczesnowiosennym spacerze w jednym z olsztyńskich parków, ośmioletni syn zaczął ją wołać, bo na drzewie znalazł żabę, bardzo się zdziwiła. — Trochę za wcześnie na żaby, chyba coś kręcisz… — pomyślała.

Borys wyciągnął rękę — na dłoni siedziała mu żabka jak malowana... a raczej zupełnie malowana. Na płaskim białym kamieniu. Gdy kilka kroków dalej chłopiec zaczął wołać, że pod drzewem znalazł niedźwiedzia, jego matka nie śmiała polemizować.
— Co będzie następne: wieloryb w fontannie? — pomyślała ze śmiechem. Po chwili przyniósł skamieniałego koguta.

Zwykły kamień, zwykłe farbki, a tyle radości


— Byliśmy miło zaskoczeni, że ktoś mógł wpaść na tak — z jednej strony — prosty, z drugiej jednak strony wymagający precyzji pomysł. Zwykły kamień, zwykłe farbki, a tyle radości, koloru, uciechy. Zastanawialiśmy się, kim jest osoba, która pomalowała i podrzuciła tu te „cuda” — opowiada pani Paulina.

Kilka dni później, gdy kobieta odkryła w sieci „Olsztyńskie kamyki”, lokalną grupę na Facebooku, wiele się wyjaśniło. — Byłam oszołomiona bogactwem tego co tam znalazłam. I bardzo ucieszona, że to jakaś szersza, świetnie zorganizowana, choć zupełnie oddolna akcja, a nie jednorazowy incydent. Aż chce się bardziej chodzić na spacery, gdy ma się przed oczami wizję takiej miłej niespodzianki — mówi olsztynianka.


Borys kamyki do kieszeni wziął, potrzymał kilka godzin w domu, potem wyniósł przed blok i tyle je widzieli. — Pewnie cieszą już innych ludzi. Czekamy, że może ktoś wrzuci na grupę post, że je ma. Co prawda nie my jesteśmy ich twórcami, do tej pory nie odkryliśmy, kto nim jest, ale trochę zaczęliśmy je już traktować jak „nasze” i chętnie byśmy je zobaczyli jeszcze raz na czyimś zdjęciu na grupie — mówi z uśmiechem pani Paulina.

Grupa istnieje od połowy marca i tym momencie skupia już 640 członków. Już tylu olsztynian przez te kilka tygodni z zapałem maluje, rozlokowuje, a także szuka poukrywanych gdzieś w przestrzeni miejskiej kolorowych, nierzadko oryginalnie zdobionych kamieni.

O co chodzi? Przede wszystkim o dobrą zabawę, o ruch na świeżym powietrzu i o to, żeby trochę pobawić się manualnie i przestrzennie, co cała moja rodzina uwielbia — opowiada Anna Wałukanis, jedna z założycielek i administratorka grupy, która w ostatni czwartek razem ze swoimi synami: 1,5 -rocznym Ignacym i 6-letnim Grzesiem przygotowała i rozlokowała w mieście nową kolekcję kamyków. Jej pozostałości pewnie do tej pory są jeszcze do znalezienia wzdłuż Łynostrady w okolicach Podgrodzia, gdzie rodzina dwa dni temu spacerowała.

Jak mówi, pomysł przyszedł do nas z Krakowa, a do Krakowa podobno z Czech. Wygląda na to, że moda na kolorowanie kamyków przez kreatywnych mieszkańców miast powoli opanowuje już całą Europę. — W tym momencie trudno dociec, kto i kiedy zaczął pierwszy. Za to niezmiernie cieszy fakt, że akcja się rozrasta, codziennie dołączają do nas nowe osoby. Tak niewiele czasem trzeba, by wywołać uśmiech i ekscytację na czyjejś twarzy — zauważa.

Na grupie znajdziemy kilka zasad, do których można się podczas zabawy stosować, a także rady dotyczących tego, jak trwale i sprawnie pomalować taki kamień. Wśród twórców szczególnie popularne są farby akrylowe, flamastry i bezbarwny lakier do paznokci, który szczelnie impregnuje malowidło. W ruch podczas pracy idą cienkie patyczki, wykałaczki, a także małe pędzelki.

Zależy nam, aby ludzie którzy bawią się z nami, oznaczali swoje kamienie z tyłu napisem „Olsztyńskie kamyki fb”. Dzięki temu ludzie jeszcze w grupie niezrzeszeni, ci którzy znajdą kamyki zupełnym przypadkiem, będą od razu mogli sprawdzić na facebooku o co chodzi i może zechcą dołączyć do nas na dłużej — zachęca Anna Wałukanis.

Zdobywcy chwalą się swoimi... łupami


„Ludzie, gdzie dziś można wybrać się na kamykowy spacer?” — padają zapytania na grupie.
Dziś po południu okolice Jagiellończyka! A jutro park Kusocińskiego! Do znalezienia będą takie oto egzemplarze — na odpowiedź nie trzeba długo czekać, do posta często dołączone jest zdjęcie.
Mam! Byłam! Znalazłam! Dziękuję — zamieszczając krótką fotograficzną relację, zdobywcy chwalą się potem swoimi „łupami”.

Po jakimś czasie znów pika telefon, na grupie dodano kolejny post. Pani Marta prezentuje istne dzieła sztuki, niesamowicie wprawną ręką, z wielkim talentem malowane ćmy, meduzy czy niebieskie magnetyzujące słońce. Aż niemożliwe, że można tak malować na zwykłym kamieniu. Te egzemplarze to nie lada gratka. Gdyby wieść się rozniosła, pół Olsztyna w sobotnie popołudnie z pewnością wyległaby w miejsca, gdzie plastyczka ma je zostawić, tak są piękne.

Fot. Zbigniew Woźniak

Patrząc na rozwój grupy i przede wszystkim na zaangażowanie wszystkich, którzy tu są — pomysł z przeniesieniem kamykowej zabawy do naszego miasta okazał się bardzo trafiony. Angażują się wszyscy: zawodowcy, amatorzy, dzieci, dorośli. W istocie nie chodzi o to, by nasz kamień był wyjątkowo piękny, to nie zawody. Czasem wystarczy pomalować go w kółka czy trójkąty albo dodać jakiś fajny napis i też jest ciekawie. Ważniejszy jest chyba element tajemniczości, poszukiwania i tego że nas to jednoczy i ludziom się chce. Starszemu synowi gra w kamienie bardzo się podoba. Już wcześniej organizowaliśmy mu wypady z mapą czy gry miejskie z zagadkami i zadaniami do wykonania. To podobny system zabawy, która w przypadku naszej rodziny cudownie się sprawdza. I polecam również się przyłączyć. Emocje, kiedy ktoś trafi na wykonany przez ciebie kamyk są nie do opisania — zachwala inicjatorka.

Agnieszka Kwiatkowska-Stenzel, również administratorka grupy, też zaprasza do przyłączenia się. — To idealny projekt na obecne czasy: pozwala poczuć się częścią społeczności, angażuje wszystkie grupy wiekowe, jest bezpieczny i daje dużo radości. Także tym, którzy o grupie i zabawie nie mają pojęcia, a którym uda się znaleźć kolorowy kamyk — zauważa.

Są też tacy którzy kamyków nie malują, nie roznoszą, a mimo to też są częścią kamykowego klanu.

Ja podczas spacerów po prostu chodzę i zbieram czyste kamyki. Następnie rozdaje je osobom, które je później malują. Ostatnio porcję dałam pani, która prowadzi warsztaty z seniorami. Już nawet umówiłyśmy się, że nazbieram kolejną turę kamieni i znów jej przekażę — opowiada Barbara Korczak.

Chodnikiem idzie niewielki chłopiec


Wygląda jakby spacerował, jakby czegoś szukał, ale tak naprawdę co chwilę przystaje i patrzy w telefon. Okazuje się, że gra w słynną od kilku lat komputerową grę Pokemon Go, podczas której dzieci za pomocą urządzeń mobilnych łapią w konkretnych miejscach miasta małe bajkowe stworki. Z jednej strony można się cieszyć, że dzieci spędzają czas na świeżym powietrzu, z drugiej to ciągle wlepianie wzroku w mały niesiony przed sobą telefon bywa niepokojące.

Zwłaszcza gdy przed małym człowiekiem rozpościerają się parki z ich drzewami, skrytkami, placami zabaw, a on zdaje się ich wcale nie dostrzegać — tak jest pochłonięty tym, co w każdej chwili może go zaskoczyć w smartfonie. Czy gra w kamienie pozwoli dzieciom, choć na chwilę, odkleić się od nowoczesnych technologii i spojrzeć na terenową grę w trochę inny, może bardziej tradycyjny, „oldschoolowy” sposób? Wielu z rodziców ma taką nadzieję.

Więcej szczegółów na facebookowej grupie „Olsztyńskie kamyki”.

Agnieszka Porowska






Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Paul Smith #3064278 12 kwi 2021 10:37

    [url=https://officess-setup.com]office.c om/setup[/url]

    odpowiedz na ten komentarz

  2. ano #3064237 10 kwi 2021 15:01

    A na Krasickiego przed Świętami Wielkanocnymi pomalowano pniaki po ściętych drzewach. Są tam i jajka i zajączki i inne stworki. Ładnie to wygląda.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz