W Internecie krzywdzone są nasze dzieci

2021-04-10 20:11:00(ost. akt: 2021-04-09 14:10:27)

Autor zdjęcia: Pixabay

Czy dzieci, które od roku są przez większość czasu zamknięte w domach, rzadziej doświadczają krzywdzenia? Czy z dala od szkoły są bezpieczniejsze? Niestety nie. Świat wirtualny zagraża im chyba w takim samym stopniu jak ten realny. Cierpi na tym ich psychika.
Choć drżymy na myśl o tym, że nasze dzieci uzależnią się od gier, które wciąż uważamy za wyjątkowo niebezpieczne, czasem tracimy z oczu o wiele większe problemy. Dla młodzieży, która coraz więcej czasu spędza przed ekranami, poważnym zagrożeniem jest nie tylko samo przyzwyczajenie do świata wirtualnego, ale i to, co na nią tam czyha. I chociaż pewnie po takim wstępie kolejnym problemem, który rysuje nam się przed oczyma, jest wizerunek wyobrażonego pedofila, to i ta przerażająca wizja nie wyczerpuje listy zagrożeń. Zatem: co grozi naszym dzieciom w Sieci?

Cyberprzemoc


W czasie pandemii i wynikającego z niej zamknięcia szkół dzieci są mniej narażone, z oczywistych względów, na przemoc fizyczną ze strony rówieśników. Nie oznacza to jednak, że jej nie doświadczają. W końcu wiele z nich nadal ma kontakt z innymi dziećmi, choćby z rodzeństwem. Dużo większym problemem może być w tym czasie jednak przemoc psychiczna, także ta zapośredniczona. Wytykanie palcami na przerwie może zastąpić... zrobienie mema. Wyobraźnia uczniów, uśpiona w czasie, kiedy nauczyciel zadaje pytania, wyraźnie odżywa wtedy, kiedy zauważą np. że ich kolega nie wygląda dobrze, robi śmieszną minę albo, na skutek internetowych zakłóceń, „zawiesza się” w dziwny sposób. W ruch idą wtedy połączenia komputerowych klawiszy, później kilka magicznych ruchów, złośliwy podpis, kolejnych kilka kliknięć i wizerunek kolegi lub koleżanki trafia do Internetu. A jak wszystko pójdzie w zgodzie z oczekiwaniami autora tego typu „radosnej twórczości”, na zasadach przysługujących memom, młody człowiek staje się pośmiewiskiem w Internecie.

Innym rodzajem przemocy, z jaką może zetknąć się dziecko, jest klasyczny hejt. Uczniowie wymieniają się pogardliwymi komentarzami na temat jakiejś osoby, często robiąc to też w miejscach, do których dostęp ma także osoba wyszydzana.
Na grupach dla rodziców coraz częściej opisywane są sytuacje, w których mamy i ojcowie opowiadają o doświadczeniach swoich dzieci. Czytam o przypadkach, w których wypowiedzi jakiegoś dziecka z lekcji odbywających się online, były regularnie wyśmiewane, upubliczniane (w formie nagrań wideo) czy cytowane.

Do Sieci przeniosły się także inne zachowania mające na celu wykluczanie. Tak jak w świecie realnym można kogoś odtrącić, nie zapraszając go na przykład na urodziny, czy ostentacyjnie odmawiając mu prawa do uczestnictwa w rozmowach czy zabawach grupowych, tak w wirtualnym można np. założyć grupę facebookową czy inną, do której część uczniów nie zostanie dopuszczona. Co ciekawe, w przypadku starszych uczniów takie wykluczenie obejmuje czasem także... samopomoc koleżeńską. Choć nie jest wielką tajemnicą, że edukacja zdalna sprzyja znajdowaniu nowych metod ściągania podczas rozmaitych testów czy sprawdzianów, przemilczaną kwestią jest fakt, że niektóre osoby zmuszone są do większej uczciwości, nawet wbrew własnej woli, bo po prostu grupa wyraźnie daje im do zrozumienia, że muszą liczyć tylko na siebie.

Seksting


Jak wynika z ustaleń Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, w czasie pandemii wykorzystywania seksualnego doświadczyło 10,2 proc. respondentów, w tym 9,2 proc. zostało wykorzystanych seksualnie bez kontaktu fizycznego, a 2,6 proc. respondentów z kontaktem fizycznym. Można wnioskować, że skoro młodzież więcej czasu spędza w Internecie, to więcej krzywdzących zachowań, także tych o podłożu seksualnym, będzie zapośredniczona właśnie przez to medium. Coraz powszechniejszym problem staje się więc seksting. Czym on jest?

Jak pisze Łukasz Wojtasik, „Seksting to zjawisko polegające na przesyłaniu za pośrednictwem sieci lub publikowaniu online osobistych materiałów o charakterze erotycznym lub pornograficznym. W zależności od przyjętej definicji i metodologii badań problem ten dotyczy od kilku do nawet ponad 40 proc. dzieci i nastolatków”.

Jak pisze autor artykułu „Seksting wśród dzieci i młodzieży”, „Zjawisko postrzegane przez większość młodych ludzi jako niezagrażające, potrafi być niezwykle dotkliwe (…)”. Tym bardziej że, jak zauważa dalej Wojtasik, często towarzyszą mu zachowania rówieśników o charakterze cyberprzemocowym, a ich konsekwencją bywają nawet próby samobójcze ofiar tego typu krzywdzenia.
Istotną, a stosunkowo rzadko podejmowaną w rozważaniach dotyczących definicji sekstingu, jest kwestia motywacji młodych ludzi do rejestrowania materiałów o charakterze seksualnym i „obrotu” nimi. Amerykańscy badacze zaproponowali typologię rozróżniającą dwa podstawowe rodzaje sekstingu: kwalifikowany (przypadki z elementami przymusu, możliwą manipulacją ze strony osoby dorosłej, z naruszeniem prawa) i eksperymentalny (sytuacje głównie między rówieśnikami, będące elementem poszukiwania lub realizowania romantycznej relacji).

O tym, że takie zdarzenia mają miejsce często, ale i blisko nas, przekonałam się jakiś czas temu, kiedy znajomi opowiedzieli mi historię koleżanki ich córki. Największe wrażenie robił już chyba sam wiek bohaterki tej opowieści, czyli dziewczyny, która padła ofiarą molestowania. A ponieważ opowieść została zasłyszana, zmieniłam imiona dziewczyn.

Historia Ani*


Kasia martwiła się przez kilka dni, że jej najlepsza koleżanka nie przychodzi do szkoły. Nie odbierała telefonu, nie odpisywała na wiadomości. Zaniepokojona dziewczyna o interwencję poprosiła swoich rodziców. Im udało się dodzwonić do mamy Ani. Kobieta była jednak równie bezradna. Jej córka odmówiła wychodzenia z pokoju, o pójściu do szkoły nie było w ogóle mowy. Telefon, z którym się nie rozstawała, wylądował rozładowany pod łóżkiem. Rodzice po trzech dniach niepokoju, który tłumili nadzieją, że w grę wchodzić może pierwszy miłosny zawód, postanowili zacząć działać. Jak sądzili, odpowiedź na pytanie o to, co dzieje się z ich córką, mogliby znaleźć właśnie w jej telefonie. Dziewczyna była sprytniejsza. A może nie tyle sprytniejsza, ile bardziej zdesperowana. Kartę ukryła.

Próby dotarcia do Ani trwały niemal dwa tygodnie. Dziewczyna zdecydowała się powiedzieć, co się stało, dopiero po tym, jak rodzice zapowiedzieli, że kolejnego dnia odwiedzi ją psycholożka. To wtedy powiedziała, co się wydarzyło.

To było jej pierwsze zauroczenie. Chłopak miał 13 lat, chodził do o rok starszej klasy. Ania nikomu się nie przyznawała do tego, jak bardzo zawrócił jej w głowie. Na żywo nie rozmawiali, wymieniali tylko wiadomości. Trwało to kilka tygodni. W końcu poprosił, żeby przysłała mu zdjęcie, na którym będzie bez koszulki.

Najpierw myślała, że ją sprawdza, że to taki żart. Ale kiedy ponowił prośbę, tłumacząc, że sprawi mu w ten sposób dużo radości, uległa. Nie umiała powiedzieć, dlaczego. Najpierw dostała wiadomość od niego. Pisał, że bardzo mu się podoba. Godzinę później pojawiła się inna wiadomość. Z obcego numeru. Ktoś chwalił jej biustonosz. Że sexy. Później kolejna: że będą z niej ludzie. Stało się jasne, że jej sekretne zdjęcie przestało takim być. Ciąg dalszy tej historii jest chyba jeszcze bardziej niepokojący: rodzice Ani ulegli jej prośbom o to, by nie robić awantury, „nie utrudniać chłopakom życia”, nie narażać ich i jej na aferę w szkole. Odbyli rozmowę z rodzicami tego chłopaka, zagrozili, że zdanie zmienią, jak tylko ktokolwiek zasugeruje, że wie, że ich córka zrobiła sobie półnagie zdjęcie. Nakazali mu okiełznać fantazję kolegów, którym przesłał zdjęcia. Ania zmieniła szkołę i przeszła terapię. Jej rodzice dzisiaj ponoć żałują, że dali za wygraną, że osoby, które skrzywdziły pozostały bezkarne.

Fot. Pixabay

Nie tylko Ania


Takich historii jest mnóstwo. Podczas tego jednego spotkania, kiedy pojawił się temat sekstingu, wysłuchałam ich wiele. Bo kiedy zaczyna się rozmawiać o molestowaniu „zapośredniczonym”, to tak jakby rozwiązywało się worek z problemami i bolesnymi historiami… Pojawiają się historie dziewczyn, także bardzo młodziutkich, które dostawały (od znajomych i nieznajomych) zdjęcia penisów, czy opowieści tych, którym przysyłano wiadomości z opisami dotyczącymi tego, co by chciano z nimi robić.

Amerykańscy badacze przypominają tymczasem, że w sekstingu warto wyróżniać dwa typy: kwalifikowany, czyli takie przypadki, w których do czynienia mamy z elementami przymusu oraz możliwą manipulacją ze strony osoby dorosłej, a zatem takie, które odbywają się z naruszeniem prawa, i eksperymentalny. Ten drugi dotyczy sytuacji, w których to rówieśnicy wymieniają się np. półnagimi zdjęciami, co można postrzegać jako element poszukiwania lub realizowania romantycznej relacji.

Niemal z dnia na dzień rośnie liczba niebezpieczeństw czyhających na nasze dzieci. Od jakiegoś czasu nasila się choćby problem związany z możliwościami, w jakie wyposaża internautów technologia deep fake. To przez nią coraz więcej kobiet zgłasza, że w Sieci znajduje „swoje” rozbierane zdjęcia. Ich normalne fotografie są przerabiane przez wyspecjalizowanego w tym celu bota. Znamienne, że bot nie radzi sobie z męskimi ciałami: jego ofiarami mogą więc paść tylko kobiety. I padają, bo przedsiębiorczy przestępcy decydują się np. na szantaże. Co istotne, i szczególnie chyba niepokojące, bot nie rozpoznaje, czy ma do czynienia ze zdjęciami osób pełnoletnich. Nic zatem nie stoi nie przeszkodzie, żeby „rozebrał” jakąś dziewczynkę.

Daria Bruszewska-Przytuła
d.bruszewska@gazetaolsztynska.pl

W jednym z licznych raportów, które powstały w związku z potrzebą śledzenia sytuacji dzieci i młodzież w dobie pandemii, jest ten przygotowany przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę. Jego autorki, Katarzyna Makaruk Joanna Włodarczyk Renata Szredzińska, przyjrzały się negatywnym doświadczeniom młodych ludzi.
Co wynika z tego opracowania?
*) Ponad co czwarty respondent, który wziął udział w badaniach (27,2 proc.) w wieku 13-17 lat doświadczył w okresie od połowy marca do końca czerwca co najmniej jednej z badanych form krzywdzenia (15,8 proc. respondentów doświadczyło jednej, 6,2 proc. dwóch, a 5,2 proc. co najmniej trzech form krzywdzenia).
*) Krzywdzenia istotnie częściej doświadczały dziewczyny niż chłopcy (34,8 proc. vs 19,9 proc.).
*) Jak się okazuje, ograniczone kontakty nie ochroniły młodzieży przed przemocą ze strony rówieśników. W badanym okresie ponad co siódmy uczestnik badania (15 proc.) doznał przemocy ze strony rówieśników, co dziewiąty (10,8 proc.) ze strony bliskiej osoby dorosłej.
*) 5,4 proc. młodych osób było świadkiem przemocy wobec rodzica lub innego dziecka.
*) Co szczególnie niepokojące, wykorzystywania seksualnego doświadczyło 10,2 proc. respondentów, w tym 9,2 proc. zostało wykorzystanych seksualnie bez kontaktu fizycznego, a 2,6 proc. respondentów z kontaktem fizycznym.
Źródło: Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę

Fot. Pixabay

Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę opracowała jakiś czas temu GADKI, czyli kilka prostych zasad, którymi warto podzielić się z dzieckiem, by chronić je przed przemocą seksualną.

G – gdy mówisz „nie”, to znaczy „nie”
Dziecko ma prawo powiedzieć „nie” – także bliskiej i znanej osobie, nawet komuś z rodziny. Taki komunikat powinien być akceptowany i szanowany przez osoby dorosłe. Pokazuje on, że dziecko potrafi postawić granice i sprawuje kontrolę nad swoim ciałem. Zdarza się czasem, że musisz postąpić wbrew woli dziecka, aby zapewnić mu bezpieczeństwo, np. kiedy przechodzicie przez ulicę. Wyjaśnij wtedy dziecku, dlaczego konkretne działanie jest konieczne. Jeżeli dziecko jest w stanie powiedzieć „nie” swoim najbliższym, bardziej prawdopodobne jest, że powie „nie” komuś obcemu w zagrażającej sytuacji.

A – alarmuj, gdy potrzebujesz pomocy
Ta zasada dotyczy bezpośredniego zagrożenia, kiedy ważna jest błyskawiczna reakcja i dziecko powinno natychmiast wezwać pomoc. Odnosi się to także do spraw, które niepokoją dziecko i sprawiają, że czuje się smutne lub przestraszone. Wyjaśnij mu, że zawsze powinno zwrócić się do osoby dorosłej, której ufa. Przypomnij dziecku, że niezależnie od problemu, to nie ono jest winne i nie będzie miało kłopotów dlatego, że poprosi o pomoc. Zaufaną osobą może być rodzic, ale to może być także nauczyciel, starszy brat lub siostra albo mama czy tata najlepszego przyjaciela. Może to być także konsultant Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży – 116 111 (116111.pl). Wskazówka dla rodziców: Czasem może być tak, że dziecko zwróci się o pomoc, a ktoś mu nie uwierzy lub nie zareaguje w odpowiedni sposób. Warto uprzedzić dziecko, że jeżeli zdarzy się coś złego lub niepokojącego, powinno szukać pomocy tak długo, aż ktoś je wysłucha i udzieli wsparcia.

D – dobrze zrobisz, mówiąc o tajemnicach, które Cię niepokoją
Pomóż dziecku zrozumieć, że rozmawiając o niepokojących sprawach, nie narobi sobie kłopotów. Wyjaśnij mu różnicę między „dobrymi” a „złymi” tajemnicami. Niektóre tajemnice, jak np. prezent – niespodzianka dla siostry czy brata, mogą być dobre. Jednak nikt nigdy nie powinien zmuszać dziecka, aby trzymało w tajemnicy coś, co je niepokoi, smuci lub przeraża! Tajemnice są bronią osób, które chcą skrzywdzić dziecko. Powiedzenie typu: „To nasza mała tajemnica!” ma sprawić, że dziecko będzie milczało. Dziecko nie musi się bać i dochowywać sekretów, które je martwią lub zawstydzają. Tajemnice nigdy nie mogą być powodem dyskomfortu dziecka.

K – koniecznie pamiętaj, że Twoje ciało należy do Ciebie
Wytłumacz dziecku, że nikt nie ma prawa zmuszać go do robienia czegoś, co powoduje dyskomfort – na przykład dotykać intymnych części ciała, przytulać, czy całować w sposób, który sprawia dziecku przykrość lub zawstydza. Jeżeli ktokolwiek próbuje to zrobić, dziecko powinno powiedzieć o tym zaufanej osobie dorosłej. Rodzic powinien być dla dziecka wsparciem i dodatkowo wzmacniać jego granice – np. gdy ktoś chce pocałować czy przytulić dziecko wbrew jego woli – może wesprzeć komunikat dziecka, np.: Asia nie chce się teraz witać.

I – intymne części ciała są szczególnie chronione
Wszystkie części ciała okryte majteczkami, pieluszkami, kostiumem kąpielowym są szczególnie chronione. Nikt nie może prosić dziecka, by pokazało lub pozwoliło dotknąć tych miejsc. Jeżeli ktokolwiek będzie tego próbował, dziecko powinno wiedzieć, że może powiedzieć „nie” i zaalarmować zaufaną osobę. W niektórych sytuacjach, jak np. podczas kąpieli lub w czasie wizyty u lekarza czy pielęgniarki, dotknięcie intymnych części ciała dziecka może okazać się konieczne. Wtedy należy dokładnie wyjaśnić dziecku, dlaczego jest to ważne i zapytać dziecko o zgodę.
Źródło: Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę