Jak to jest ze zdalnym nauczaniem?

2021-04-22 12:00:00(ost. akt: 2021-04-22 08:00:32)

Autor zdjęcia: Archiwum GO

Szkoła od zawsze kojarzyła się z gwarem, śmiechem, rozmowami podczas przerw i ciszą podczas lekcji. Od dawna jednak korytarze są puste, klasy zamknięte. Uczniów brakuje. Jest pusto, smutno i cicho. Sprawiło to zdalne nauczanie.
Od dawna uczniowie uczą się w domu, siedząc przed laptopami. Większość uczniów ma lekcje zgodnie z planem. Zaczynają tak, jakby mieli iść do szkoły.

— Ja wstaję rano, tuż przed rozpoczęciem lekcji. Nie lecę do łazienki, żeby się umyć, ogarnąć. Przecieram oczy. Otwieram laptopa, siadam przy biurku i łączę się. Czasami mi się to nie udaje. Muszę próbować kilka razy. Zaczyna się lekcja. Nauczyciel sprawdza czy wszyscy są. I tak po kolei kolejne lekcje. Jak za długo to trwa, to laptopa na kolana i do łóżka. Zadana praca domowa. Koniec lekcji. Idę znowu spać. Lekcje odrabiam później — opowiada uczennica klasy VII.

Są również uczniowie bardziej pilni, którzy siedzą przed laptopem od początku do końca pobytu w "szkole".

Bardziej do lekcji zdalnych przykładają się uczniowie klas I - III. Zapewne dlatego, że im pomagają rodzice, ale, jak mówi mama 7-latka, syn niechętnie zasiada do takich lekcji.

— Mój synek jest w pierwszej klasie, uczy się pisać, czytać. Muszę mu bardzo dużo pomagać. Piszę z im literki, czytam. Muszę być obecna podczas lekcji, ponieważ syn nie radzi sobie jeszcze z połączeniem. Bywa też tak, że wyrzuca go z systemu i muszę interweniować — mówi mama.

W lepszej sytuacji są uczniowie klas starszych. — Moja córka chodzi do klasy VIII. Ma normalne lekcje i przerwy. Tyle tylko, że jest w domu. Spędza przed laptopem niemal 8 godzin dziennie. Uczniowie są odpytywani, mają testy i klasówki. Odrabiają także prace domowe, które muszą odesłać. Na ich odrobienie córka poświęca około 2 godziny. Ma także zajęcia dodatkowe, więc czasu w ciągu tygodnia prawie nie ma. Odpoczywa tylko w weekendy — mówi pani Anna.

I dodaje, że czasami bywa problem z otwarciem systemu i córka po 3 dni nie bierze udziału w lekcjach.

Czy dzieci będą dobrze przygotowane do sprawdzianu ósmoklasisty? To już zależy od szkoły i nauczyciela.

— Akurat w szkole, do której chodzi córka, myślę że będzie całkiem nieźle, ale to mała szkoła i nauczyciele mogą bardziej indywidualnie podejść do ucznia. Córka uczestniczy także w konsultacjach z przedmiotów egzaminacyjnych: matematyki, języka polskiego i języka angielskiego — mówi mama.

Pani Anna dodaje, że na szczęście, nie musi pomagać córce w lekcjach. Sama daje sobie radę ze wszystkim.

— Nie jestem jednak zadowolona z takiego nauczania. Nie jest to dobre. Dzieci żyją w izolacji, wpatrzone po kilka godzin w monitory, bez ruchu i świeżego powietrza. Nie mają ze sobą kontaktu. Młodzi ludzie powinni się spotykać, cieszyć z życia i młodych lat, a nie kwitnąć w domach w samotności — mówi.

Czy nauczycielom podoba się ten sposób nauczania?
— Jako nauczyciel jestem przyzwyczajona do pracy z dzieckiem w bezpośrednim kontakcie i żadna pośrednia forma nie zastąpi osobistego kontaktu. Podobnie jak młodzież, rodzice znalazłam się w bardzo nietypowej sytuacji i w ekstremalnie krótkim czasie musiałam zmienić nawyki pracy, nauczyć się bardzo wiele, w bardzo krótkim czasie. Edukacja zdalna charakteryzuje się inną metodyką i innymi narzędziami — mówi nauczycielka.

Z przedmiotami humanistycznym można sobie poradzić. — Języka polskiego, historii da się jakoś uczyć. Można omówić z uczniami lekturę, a nawet wytłumaczyć zagadnienie z gramatyki. Temat z historii też jest do omówienia. Można się wspomóc filmem, grafiką, zdjęciami, wykresami — mówi polonistka.

Ale jak zdalnie uczyć np. wychowania fizycznego ? — Ja uczę wychowania fizycznego, plastyki, muzyki. Specyfika przedmiotów stawia przede mną wielkie wyzwanie. Przy zdalnych lekcjach trudniej jest zrealizować tak ogromną ilość materiału, jaką realizuje się w szkole. W szkole podczas zajęć wychowania fizycznego wszyscy mają równe szanse i takie same możliwości. Mogłam na bieżąco kontrolować ich postępy, korygować błędy, zwyczajnie być. W obecnych realiach muszę wziąć pod uwagę bezpieczeństwo i możliwości ćwiczeń w domu. Pomysły na zajęcia przygotowuję sama lub korzystam z zasobów innych nauczycieli — mówi nauczycielka.

Inna przesyła uczniom zestawy ćwiczeń i treści teoretyczne np. o zdrowym żywieniu, czy igrzyskach olimpijskich, sportach ekstremalnych, nieznanych.

— Ja oglądam z uczniami filmy instruktażowe, wspólnie rozwiązujemy quizy sportowe, analizujemy przepisy gier sportowych, teorię. Pokazuję ćwiczenia statyczne, siłowe, rozciąganie. Staram się, żeby uczniowie ruszali się, ale wszytko musi odbywać się w ramach norm bezpieczeństwa. Ważne jest, by chociaż przez chwilę dzieci poćwiczyły i oderwały się od komputerów — dodaje kolejna wuefistka.

Niektórzy zachęcają również do spacerów, biegania, uprawiania różnych form ruchu po zajęciach lekcyjnych. Uczniowie korzystają z różnych aplikacji w celu udokumentowania ich aktywności.

— Jeśli chodzi o ocenianie absolutnie nie jestem w stanie rozliczyć uczniów, wszystko odbywa się na zasadzie wzajemnego zaufania — zapewnia kolejna nauczycielka wychowania fizycznego.

Nauczyciele podkreślają, że w ich pracy zdalnej bardzo ważną rolę odgrywają zajęcia z wychowawcą. Lepiej poznaje się wówczas swoich uczniów. Zaczynają oni więcej mówić o tym, co ich pasjonuje, zwierzają się z sytuacji domowych.

— W zajęciach często uczestniczą rodzice, którzy włączają się do rozmów, dzieląc się przy tym pomysłami w rozwiązaniu problemów wychowawczych w klasie czy też w domu. Dużo wysiłku wkładam w relacje z wychowankami. Bardziej interesuję się tym, jak się czują, inicjuję działania, które dalej utrzymują relacje między nimi. Mam okazję bliżej poznać tych uczniów, którzy wcześniej na lekcjach nie zabierali głosu, a teraz mają możliwość wypowiedzi na forum, będąc trochę ukryci przed resztą klasy — mówi wychowawczyni klasy VII w jednej ze szkół w gminie Nidzica.