Jedna jaskółka wiosny nie czyni? [FELIETON]

2021-04-13 17:11:00(ost. akt: 2021-05-24 16:34:22)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Wiosną wszystko budzi się do życia. A gdy budzi się kieszonkowiec, to znak, że wraca normalność. Bo przecież z powodu pandemii... był bezrobotny. Dlatego, gdy taki gagatek okradł dziadka kolegi, pomyślałam: wracamy do życia!
Kiedy wrócimy do normalności? Za chwilę, za moment. A może już wracamy? Redakcyjny kolega przyznał, że okradli mu dziadka. W Olsztynie, w autobusie miejskim. Dziadek ma zwyczaj nosić portfel w tylnej kieszeni. I miał ten portfel właśnie z tyłu, a w portfelu 300 zł. Gdy wysiadł z autobusu, poszedł na zakupy. Znalazł portfel w kieszeni, ale… niestety pusty. Historia smutna, ale niezwyczajna. Bo złodziej musiał się nieźle nagimnastykować, żeby dziadek nic nie poczuł. W sumie to majstersztyk, żeby okraść człowieka tak, żeby przez jakiś czas tego nie zauważył. Ale czoła nie chylę, bo to haniebne, żeby okraść starszego pana w autobusie. Niemniej jednak ta historia ma dla mnie pozytywny wydźwięk. Bo skoro kieszonkowcy zaczęli działać, to znaczy, że wracamy do życia.

W 2020 roku drobnych kradzieży było o połowę mniej niż w latach ubiegłych. Niektóre policyjne statystyki mówią, że nawet sześć razy mniej. Bo mniej jest ludzi na ulicach i w sklepach. Trzymamy dystans, więc złodziejom działa się nieco trudniej. W autobusach też pustki i ograniczenia liczby pasażerów. Na dodatek każdy gapi się na każdego, bacząc, czy ma prawidłowo założoną maseczkę. Do szkół nie jeżdżą też uczniowie, na uczelnie studenci, a do biur pracownicy. Zrobienie w takich warunkach sztucznego tłoku i skrojenie zawartości portfela jest prawie niemożliwe. Kieszonkowcy, gdy pandemia rozgościła się na dobre, stali się więc bezrobotni. Zupełnie jak hotelarze, restauratorzy, organizatorzy koncertów czy eventowcy. Kieszonkowców rząd jednak nie zamknął. Ot, nie mieli warunków, żeby pracować. Tylko ile można siedzieć na tym bezrobociu?

Złodziej też człowiek i potrafi wyciągać wnioski. A może powinnam napisać… złodziej też biznesmen? Chociażby taki, że w czasie pandemii może czuć się bezkarnie. Zamaskowany, jak reszta społeczeństwa, nie budzi niczyich podejrzeń. Nawet w autobusie. A i czuć się może bezpiecznie, bo trudno takiego delikwenta rozpoznać. Nawet jak dziadek kolegi zgłosi sprawę na policję, a ta przejrzy monitoring, złodzieja… nie zidentyfikuje. I pozamiatane. Dlatego kieszonkowcy być może poszli po rozum do głowy, bo mają już dość klepania biedy. Tak, jak restauratorzy otwierają lokale, a hotelarze oferują wolne pokoje „za zamkniętymi drzwiami”, tak złodzieje ruszają na łowy. Bo nie sądzę, żeby za nowy fach brali się właśnie kucharze czy pokojówki. Nawet jeśli mieliby nóż na gardle. Ukraść pieniądze z portfela bez portfela to naprawdę wyższa szkoła jazdy i zapewne niezbędne tu są lata praktyki.

A może jedna jaskółka wiosny nie czyni? Może wcale nie wracamy do normalności? Ale gdy jaskółka w kwietniu gniazdo buduje, obfite zbiory przewiduje. Tak mówi mądrość ludowa, tak podpowiada przysłowie. Zatem zacieram ręce i czekam na normalne życie. Złodziejom jednak wystawiam środkowy palec. Ukraść można, ale czyjeś serce. Albo chociażby z kimś konie. A jak już ktoś musi kraść, to miliony, a nie 300 zł starszemu panu, który nie ma fortuny i ledwo wiąże koniec z końcem. Źle złodziejowi nie życzę, ale niech mu te pieniądze w gardle staną albo chociaż wyjdą bokiem.

Nie zabierajmy też nikomu nadziei. Ta wcale nie jest matką głupich. Ja właśnie mam nadzieję, że „jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie...

ADA ROMANOWSKA
a.romanowska@gazetaolsztynska.pl