Kobiety Wielkiej Nocy

2021-04-04 20:01:00(ost. akt: 2021-04-02 15:58:38)

Autor zdjęcia: Stanislav Traykov, Niabot/ Wikipedia/ CC 2.5

Nowy Testament to historia mężczyzn. To oni ją zapisują i to oni są jej głównymi bohaterami. A jednak Święta Wielkiej Nocy, w czasie których chrześcijanie wspominają mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, są też świetnym pretekstem do tego, żeby przypomnieć, jak ważne miejsce w tych wydarzeniach przypadło kobietom.
Elżbieta Adamiak, autorka książki „Kobiety w Biblii. Nowy Testament”, przypomina, że to właśnie kobiety dostąpiły zaszczytnej roli świadków Zmartwychwstania. Co do tego wszystkie Ewangelie są zgodne. To one też, jak pisze Adamiak, „Stają się pośredniczkami wobec Jego braci”. Co ciekawe jednak, „Nie dowiadujemy się nic więcej o ich reakcji. Ostatnim słowem ewangelisty o kobietach, świadkach męki i śmierci Jezusa Zmartwychwstałego, jest to, że „były w drodze””. Należy założyć, pisze dalej badaczka Pisma Świętego, że kobiety spełniły powierzoną im misję, skoro Ewangelia kończy się zapowiadanym spotkaniem z Jezusem w Galilei.

We wspomnianym spotkaniu bierze udział jedenastu uczniów Chrystusa. Co ważne, choć wszyscy ostatecznie składają pokłon Jezusowi, ewangelista odnotowuje ich wahanie. Autorka „Kobiet Biblii…” przypomina tymczasem, że choć o podobnych wątpliwościach w przypadku kobiet mowy nie ma, misję nauczania wszystkich narodów Jezus powierza swoim uczniom, a nie „wiernym Mu do końca kobietom”. Co ciekawe, jak wynika choćby z Ewangelii św. Marka, kobiety trwały przy Jezusie także w czasie Jego męki, w tym samym niemal czasie, kiedy Jego uczniowie okazywali swoją słabość, czego najlepszym przykładem jest trzykrotne wyrzeczenie się Jezusa przez Szymona Piotra.

Niesymetryczność w biblijnych przedstawieniach kobiet i mężczyzn jest jednym z często podnoszonych wątków w dyskusjach dotyczących religii. „Odzyskiwanie” kobiet Biblii dla współczesnej kultury i tradycji, bywa zauważalne między innymi w wysiłkach historyków i historyczek Kościoła, a także w różnych tekstach kultury, nawet jeśli wartość niektórych z nich można poddawać w wątpliwość. Wystarczy przecież przypomnieć, że chyba jednym z najbardziej rozpoznawalnych przykładów na przenoszenie wizerunku Marii Magdaleny do sfery popkultury jest „Kod Leondarda da Vinci” Dana Browna. W swojej bestsellerowej książce autor po raz kolejny wrócił do potencjalnego związku Marii Magdaleny i Jezusa, upowszechniając hipotezę o ich małżeństwie.

A skoro o Marii Magdalenie mowa, to warto zaznaczyć, że kiedy przyglądamy się wydarzeniom opisanym w Nowym Testamencie, a dotyczącym ostatnich ziemskich dni Jezusa i tego, co wydarzyło się już po Jego śmierci, naszą uwagę może przykuć właśnie ona. Bo to ona, jak wynika z Ewangelii, towarzyszy Jezusowi pod krzyżem i to ona ma za zadanie przekazać apostołom nowinę o Zmartwychwstaniu Chrystusa.

Z oczywistych względów, drugą kobietą, której los wydaje się szczególnie interesujący, jest Maryja, matka Chrystusa, zmuszona obserwować cierpienie swojego Syna i mierzyć się z Jego odejściem.

Trzecią z kobiet, na którą warto zwrócić uwagę nie tylko z powodu wydarzeń opisywanych w Nowym Testamencie, ale i z powodu jej regularnego pojawiania się w sztuce sakralnej, jest Weronika. Ta, która ociera twarz Chrystusa podczas Jego drogi na Golgotę.

A zatem, po kolei.

MARIA MAGDALENA


Jestem niemal pewna, że gdyby przeprowadzić ekspresową sondę dotyczącą pierwszych skojarzeń z postacią Marii Magdaleny, pewnie okazałoby się, że wśród nich powraca określenie Marii z Magdali jako jawnogrzesznicy czy cudzołożnicy. Co ciekawe jednak, żaden z ewangelistów nie używa takiego określenia. Skąd więc biorą się nasze skojarzenia?

Historycy Kościoła mówią o tym, że za wprowadzenie Marii Magdaleny do pocztu cudzołożnic, odpowiedzialny był papież Grzegorz I, który pod koniec VI wieku w swojej homilii połączył w jedną postać trzy kobiety pojawiające się w Ewangeliach: bezimienną jawnogrzesznicę, która namaściła stopy Jezusa wonnym olejkiem, Marię z Betanii, siostrę Łazarza i Marty, oraz właśnie Marię z Magdali.

Warto odnotować jednak, że, jak wynika z ustaleń badaczy, papieżowi nie powinno przypisywać się negatywnych motywacji. Historycy widzą w jego działaniu raczej potrzebę przedstawienia postaci, która będzie symbolem nadziei dla grzeszników. A jeśli uwzględnimy warunki, w jakich przyszło Grzegorzowi I sprawować swoją funkcję (czasy niepewności, konfliktów, kryzysów związanych m.in. z głodem), to takie pobudki wydają się całkiem możliwe.

Tycjan,
Fot. Tycjan/ Wikipedia/ Domena publiczna
Tycjan, "Pokutująca Maria Magdalena"

O Marii Magdalenie pisze np. św. Łukasz, kiedy przypomina, że była ona w gronie osób przebywających z Jezusem, a charakteryzuje ją jako tą, którą Jezus uwolnił od siedmiu złych duchów. Z ewangelicznego przekazu wnioskujemy, że dla Marii Magdaleny spotkanie z Jezusem było przełomem w jej dotychczasowym życiu.
Św. Jan w swojej Ewangelii mówi z kolei o Marii Magdalenie jako o tej, która w towarzystwie dwóch innych kobiet (Matki Jezusa i siostry Matki Jego, Marii, żony Kleofasa) stoi pod krzyżem.

W Ewangelii św. Marka postać Marii z Magdali pojawia się w jeszcze innym kluczowym momencie. To ona, jak już było powiedziane, przekazuje apostołom nowinę o Zmartwychwstaniu Chrystusa. „Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów. Ona poszła i oznajmiła to tym, którzy byli z Nim, pogrążonym w smutku i płaczącym. Ci jednak słysząc, że żyje i że ona Go widziała, nie chcieli wierzyć” (Mk 16, 9-11).

Maria Magdalena jako ta, która przekazała uczniom Chrystusa Dobrą Nowinę, stała się ważną postacią także dla nich. Z tego powodu nazywano ją „Apostołką Apostołów”.

Maria z Magdali wydaje się jedną z najbardziej inspirujących kobiet Nowego Testamentu. To jej imię powraca także wtedy, gdy pojawia się temat miejsca kobiet w Kościele, ponieważ dla wielu współczesnych badaczek i badaczy jest ona, jako postać niesłusznie pomijana, symbolem braku równości w Kościele. Tym bardziej że nie brakuje głosów, że u początków chrześcijaństwa stanowiła ona rywalkę dla Piotra. Co warte odnotowania, Maria Magdalena bywa postrzegana (czego liczne przykłady znajdziemy także w polskiej literaturze) nie tylko jako nawrócona grzesznica, ale też jako kobieta aktywna i wyzwolona, której bliżej jest do współczesnego pojmowania femme fatale niż świętej.

MARYJA


O tym, jak czuła się Matka Jezusa, przyglądając się np. Jego męce na krzyżu, nie dowiadujemy się z biblijnych opisów. Żaden z ewangelistów nie zdecydował się na to, by przyjrzeć się jej reakcjom czy emocjom. Na więcej pozwalali sobie przede wszystkim twórcy sztuki sakralnej, dzięki którym zarówno w malarstwie, jak i w rzeźbie znajdziemy wiele wizerunków Matki Boskiej, która konfrontuje się ze stratą dziecka. O ile Biblia zdaje się przemilczać jej ból po stracie, o tyle sztuka gotowa jest wypełniać tę lukę po „ludzkich” emocjach. W średniowieczu dużą popularnością cieszyły się np. piety, przedstawiające Matkę Boską trzymająca na swoich kolanach umierającego Chrystusa.

Na podobne rozwiązania decydowali się także autorzy apokryfów. Peregryn z Opola tak opisywał te wydarzenia: „[…] najbardziej płacze kochająca Matka. Wszystko, co Chrystus wycierpiał na ciele, Ona wycierpiała w sercu […]. Ogrom Jej bólu i płaczu płynął stąd, że była matką jedynego syna. Łatwiej pocieszyć matkę, która wprawdzie straciła syna, ale ma jeszcze inne dzieci albo sądzi, że będzie je miała. Ta zaś nie miała innego dziecka i wiedziała, że mieć nie będzie. Jej ból potęgowało i to, że własnymi oczami patrzyła, jak krzyżowano Jej Syna, przebijano włócznią, raniono. […] Wielką potrzebą serca matki jest obecność przy konającym dziecku, kiedy może je ucałować i przytulić. Maryja w niczym nie mogła pomóc Synowi. Słyszała, że pragnie, a nie mogła Mu podać wody. Widziała Jego rany, a nie mogła ich opatrzyć. Widziała Jego skrwawione ciało, a nie mogła go obetrzeć. Widziała, że opada Mu głowa, a nie mogła jej podtrzymać i utulić. Widziała, że krew spływa na ziemię, a nie mogła jej zebrać. Widziała, że Syn Jej płacze na krzyżu, a nie mogła osuszyć Jego łez”.

Lorenzo Lotto, „Pożegnanie Chrystusa z Matką”
Fot. Lorenzo Lotto/ Wikipedia/ Domena publiczna
Lorenzo Lotto, „Pożegnanie Chrystusa z Matką”

Nie dość, że nie poznajemy emocji Matki Chrystusa, to specjaliści badający Pismo Święte odnotowują dowody na to, że zdaniem ewangelistów nie zawsze rozumiała Ona postępowanie swojego Syna.

Kluczowym i symbolicznym wydarzeniem z udziałem Matki Boskiej, jest scena pod krzyżem, w czasie której Jezus zwrócił się do Maryi i Jana, przypominając im, że odtąd są oni dla siebie matką i synem.

WERONIKA:


Weronika, którą na swojej drodze na Golgotę spotkał Jezus, była matroną z Jerozolimy. Widząc cierpienie niosącego krzyż Jezusa, postanowiła mu pomóc. Otarła mu więc twarz chustą, na której pozostało odbicie twarzy mężczyzny. Imię kobiet pochodzi od słów vera i eikon, które oznaczają prawdziwy wizerunek.
W Piśmie Świętym nie znajdziemy zbyt wielu informacji o Świętej Weronice. Znana jest przede wszystkim z legend i apokryfów. W niektórych z nich utożsamiana jest z kobietą cierpiącą na krwotok, którą uleczył Jezus.

Co ciekawe, choć św. Weronika należy dzisiaj do grona najlepiej rozpoznawalnych świętych, jej kult rozpoczął się dopiero w IV wieku. To, że wcześniej nie pojawiała się w narracjach religijnych, bywało powodem podważania jej autentyczności.
Ks. Piotr Pawlukiewicz w rozważaniach Drogi Krzyżowej mówił o Weronice, że „wiele ryzykowała: że ją wyśmieją, że żołnierz ją uderzy, odtrąci, że ją aresztują za pomoc skazańcowi, że będą się wyśmiewali z jej pobożności”. Nazwał ja patronką tych, „którzy chcą być tak wierni Chrystusowi, że godzą się na krzyż wyśmiania”.

Gestowi Weroniki (otarciu twarzy Chrystusa) nadano rangę symbolu. Bo jej samodzielne przedarcie się przez strażników odczytywane było jako odważne. Jej postawa zwracała uwagę na tle pozostałych osób, które pojawiają się w opisie Drogi Krzyżowej. Weronika jako jedyna z kobiet nie załamała rąk i nie płakała (jak inne napotkane przez Chrystusa niewiasty), ale zdecydowała się na działanie. W komentarzach dotyczących tego zdarzenia pojawia się zatem interpretacja mająca przekonywać, że prawdziwa miłość objawia się nie w słowach, ale w gestach. Szczególnie w takich, które wymagają odwagi.

Fot. Fot. El Greco, St Veronica Holding the Veil/ Wikipedia/ Domena publiczna