Józef Januszkiewicz świętował 101 urodziny!

2021-03-29 18:41:08(ost. akt: 2021-03-29 19:15:14)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Józef Januszkiewicz z Jedwabna urodził się 28 marca 1920 roku. Właśnie skończył 101 lat. Wciąż uśmiechnięty, skłonny do żartów, śpiewa piosenki i mówi wiersze. Ciepły człowiek, którego oczy wciąż się śmieją i z miłością spoglądają na 96-letnią żonę Bronisławę. Niedawno chorował wraz z żoną na koronawirusa. Nawet w szpitalu dobry humor go nie opuszczał. Teraz czuje się już dobrze i z nadzieją patrzy w przyszłość.
Pan Józef urodził się w miejscowości Budki Borowskie, powiat Sarny na Wołyniu, jako piąte dziecko w rodzinie.
— Mój tata z pierwszą żoną, która zmarła młodo, miał dwóch synów — Kazika i Olka. Z małżeństwa z moją mamą — Teofilą urodziła się jeszcze 6 dzieci: Leontyna, ja, Władek, Janek, Jadwiga i Ewa — tłumaczy.

Kiedy wybuchła II wojna światowa pan Józef miał 19 lat. Młody człowiek musiał zmierzyć się z wojenna rzeczywistością. Stracił brata Olka, który zginął pod Berlinem i spoczął w grupowej mogile nad Nysą. Pan Józef został wzięty do wojska. Mężczyzna zaznał głodu, strachu, tęsknoty... Napatrzył się też na ludzką śmierć i tragedie. Brał udział w Powstaniu Warszawskim. Został ranny w kamienicy na 1 piętrze pod bramą Czerniakowską. Odłamek z moździerza ranił mu szyję i rękę. Długo trwała jego rekonwalescencja.
Swoją żonę pan Józef poznał w Rokitnie. Pani Bronisława jest o 5 lat młodsza od męża. Rodzina pana Józefa i pani Bronisławy była już na liście do wywózki na Sybir, ale przyszedł front i nie zostali wywiezieni.
Pan Józef i jego żona do dziś nie mogą wymazać z pamięci tamtego czasu i tego, co widzieli na własne oczy.
— Ukraińcy chcieli zabić wszystkich, których się dało. Źle traktowali ludzi, mordowali, bili, katowali. Chcieli, żeby Ukraina była bez innych narodowości. Polaków traktowali jak największych wrogów, w sposób bezwzględny i okrutny. Palili wioski, mordowali i wrzucali ludzi do studni — wspomina pan Józef. — Tego co się napatrzyliśmy, nie zapomnimy do końca życia.

Do Nidzicy przyjechali 5 maja 1945 roku, zamieszkali jednak w Jedwabnie. 6 czerwca 1946 roku zawarli związek małżeński w kościele w Butrynach, ponieważ w Jedwabnie nie było księdza. Do ślubu pojechali wozem.
Doczekali się 6 dzieci: w 1947 roku urodził się syn Czesław, w 1948 Edward, w 1950 Zbigniew, w 1953 Jan, w 1957 Bogdan, a jako ostatnia w 1964 roku na świecie pojawiła się córka Małgosia. Mają 12 wnuków i 24 prawnuków.

Obrazek w tresci

Recepta na długowieczność pana Józefa jest prosta: niczego sobie w życiu nie odmawiać.
— Wszystko jeść, pracować, ruszać się i żyć w spokoju, bez stresów i nerwów, cieszyć się życiem — zdradza stulatek. — Cieszę się, że tak wiele osób o mnie pamięta. Dzieci, wnuki dzwonią, kto może to przyjeżdża w odwiedziny. Ja jeszcze będę żył i żył! Jeszcze sobie pośpiewam, wierszyki poopowiadam i wypiję też jeszcze kieliszeczek dla zdrowotności — mówi.

Obrazek w tresci

Pan Józef na pierwszym miejscu stawia Boga, rodzinę i ojczyznę. Jest osobą, która pamięta o wszystkich bliskich. Chce o nich wiedzieć wszystko. Mimo swojego wieku, zawsze wie kiedy mają egzaminy czy inny, ważny w ich życiu dzień.
— Codziennie modlimy się z żoną o swoją rodzinę i prosimy Boga o pomoc. Nie zapominamy również o modlitwie za ojczyznę, szczególnie w tym trudnym czasie — mówi pan Józef. — Ile nam Pan Bóg pozwoli, tyle będziemy żyć. Najważniejsze, że jesteśmy razem, na dobre i złe.

Panu Józefowi życzymy wszystkiego dobrego, dużo zdrowia, szczęścia i samych pięknych chwil w życiu spędzonych z najbliższymi!

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Grzegorz Agata Putra #3063583 30 mar 2021 07:03

    Nie tak tam słodko jak się pisze. A najstarszego syna pochowano 10 dni wcześniej.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-6) odpowiedz na ten komentarz