Wspólne mieszkanie na próbę [ROZMOWA]

2021-03-28 20:00:00(ost. akt: 2021-03-28 20:21:18)
Przy mieszkaniu znajduje się teren zielony

Przy mieszkaniu znajduje się teren zielony

Autor zdjęcia: PSONI Iława

Mieszkanie treningowe, które zamieszkują niepełnosprawni, uczy samodzielności. Dzięki takim miejscom, gdy zabraknie ich bliskich, nie muszą korzystać z Domów Opieki Społecznej, tylko nadal żyć w swoim środowisku.
Polskie Stowarzyszenie Na Rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną Koło w Iławie prowadzi m.in. Dzienne Centrum Aktywności ze środków pozyskanych od lokalnych samorządów, by osoby, które są "poza systemem", mogły skorzystać ze wsparcia dziennego na kilka chociaż godzin. Są to zajęcia wspierające, rehabilitacyjne, aktywizujące. Jednak z Magdaleną Wróblewską, psychologiem i specjalistą ds. rehabilitacji zawodowej, od lat związanej ze stowarzyszeniem, rozmawiamy o największej ostatnio dumie Stowarzyszenia. To mieszkanie treningowe.

Porozmawiajmy o państwa dużym projekcie...
– Związany był m.in. z rewitalizacją zniszczonego budynku przy ul. Jasielskiej. Działań było mnóstwo, obejmowały najmłodszych, dzieci i młodzież oraz osoby dorosłe bez ograniczeń wiekowych. Dotyczyły środowiska osób z niepełnosprawnościami, czyli wsparcia rodzin. Celem była aktywizacja niepełnosprawnych. Jednak dla nas najbardziej cennym działaniem, pewną innowacją na skalę powiatu iławskiego, było uruchomienie mieszkania treningowego. Umożliwiły to warunki lokalowe. Wcześniej w Iławie i okolicy nie było takiej możliwości. Nigdzie nie było lokalu, który mógłby spełniać takie funkcje. A w ramach projektu udało się taki lokal wyposażyć i prowadzić przez dwa lata. Z tych treningów skorzystało 30 osób z niepełnosprawnościami, głównie z niepełnosprawnością intelektualną.

Mieszkanie "na próbę", ale obowiązki - prawdziwe

Jak wygląda taki trening?
– Uczestnik, który zgłosił swoją chęć, uczestniczył w 12 treningach jednotygodniowych. Czyli w ciągu danego miesiąca na jeden tydzień przeprowadzał się do mieszkania wspomaganego. I w ciągu roku takich treningów odbywał dwanaście. W ramach treningów uczestnicy uczyli się codziennego życia. Wzmacniali swoją samodzielność, zaradność życiową. Proste rzeczy: gotowanie, planowanie zakupów czy ich robienie, sprzątanie, organizowanie sobie czasu wolnego. Oczywiście w mieszkaniu dzień i noc był też asystent, czyli osoba wspierająca, która w razie potrzeby odpowiednio tę grupę prowadziła, udzielała wsparcia.

Coś, co dla osoby pełnosprawnej wydaje się całkowicie naturalne, czyli przeprowadzka do samodzielnego mieszkania...
– Trzeba pamiętać, że te osoby często mają trudności w podstawowych obszarach funkcjonowania. Jeśli ktoś nie radzi sobie z czytaniem, to jak sobie radzić z życiem codziennym? Mogłoby się wydawać, że nie jest możliwością, żeby taka osoba była w stanie o siebie odpowiednio zadbać. Wiemy, że w dużej mierze te osoby będą do końca życia wymagały wsparcia. Ale powinno ono być oferowane w takim zakresie, w jakim jest niezbędne, konieczne. Ani nie za dużo, ani nie za mało. Jednego trzeba wesprzeć bardziej, drugiego mniej. Kluczem do usprawniania jest indywidualne podejście. Po odbyciu treningów dla niektórych sukcesem jest to, że nauczyły się obsługiwać sprzęty domowe, jak zmywarka czy pralka. Dla nas to oczywiste, nawet się nad tym nie zastanawiamy. A nasi podopieczni często nie mają takiej możliwości... Albo, ze względów tak zwanego bezpieczeństwa często najbliższe otoczenie odsuwa tę osobę od codziennych zajęć. "Nie, niech nie gotuje, bo się poparzy".

To trzymanie pod kloszem?
– Albo też daje to najbliższym poczucie kontroli. Bo: "Jeśli nie umie, to niczego nie zrobi i jak ja gdzieś pójdę, to mu się nic nie stanie". Różne są motywacje, którymi kierują się najbliższe rodziny. Jest to oczywiście zrozumiałe, ale też pamiętajmy, że każda osoba ma prawo do maksymalnej niezależności, autonomii. Naprawdę wiele radości każdemu daje fakt, że coś od niego zależy, że może zdecydować sam za siebie. A osoby z niepełnosprawnością intelektualną są wykluczone nawet z najprostszego obszaru decyzyjnego. Czasem to najbliżsi decydują, jakie ubranie dzisiaj założą. Tutaj też trzeba było dać tę swobodę, by te osoby mogły poznać swoje możliwości, swoją sprawczość, ale też ponosić konsekwencje tych decyzji. Mieliśmy taką sytuację, że uczestnicy "poszli na łatwiznę". Kolejne posiłki, zamiast gotować, to zamawiali albo na stole była ciągle pizza i frytki. Co ani tanie specjalnie, ani też zdrowe nie było. Szybko się okazało, że pojawiły się dolegliwości lub po prostu zabrakło pieniędzy. Trzeba było szukać innych rozwiązań. Wszystko jest dla ludzi, ale oni też muszą się nauczyć, z czego w jakich sytuacjach korzystać. Staraliśmy się taką przestrzeń dawać, a uczestnicy chętnie te umiejętności zdobywali. Natomiast dość dużym wyzwaniem, jak się okazało, było dla nich odnajdywanie się w interakcjach między nimi. Spędzali ze sobą sporo czasu i – pomimo początkowej euforii i wręcz tęsknienia za sobą, radości z przebywania – zaczęły się pojawiać pierwsze konflikty. Zaznaczanie swojej autonomii... Każdy z nas ma cechy osobowości, które innym mogą przeszkadzać. Do tego nieumiejętność wyrażania swoich potrzeb czy opinii - powodowały napięcia między uczestnikami. Nasza praca polegała także na uczeniu rozwiązywania konfliktów, rozumienia swoich potrzeb i potrzeb innych. Staraliśmy się słuchać tych osób i dawać im do zrozumienia, że ich myśli i decyzje mają przełożenie na konkretną sytuację. Nikt tego za nich nie robi, to oni sami. Jak rozwiążą dany problem, tak będzie rozwiązany. Może to odważne, ale myślę, że to jest słuszna droga. Każdy z nas uczy się najlepiej na własnych błędach.
Jesteśmy już na kolejnym etapie. Rozglądamy się za możliwością innego wsparcia tej inicjatywy, by ją kontynuować. Niestety, nowa perspektywa unijna jest jeszcze dość odległa. Wiemy, że są osoby, które pewnie byłyby zainteresowane takim wsparciem. Mieliśmy możliwość nie tylko przyjmowania uczestników na treningi. Dodatkową pulę przeznaczyliśmy dla rodzin, które chciały skorzystać z opieki wytchnieniowej. Osoby dorosłe często zostają pod opieką swoich rodziców, starszych ludzi. Jeśli ci są chorzy lub gdzieś wyjeżdżają, czasem nie mają komu przekazać opieki. W tej sytuacji też można było skorzystać z tego mieszkania. I taką formę wsparcia chcielibyśmy kontynuować, a na to, wiadomo, są potrzebne środki.

Wspólne gotowanie jest i zdrowsze, i tańsze

To jedyne mieszkanie treningowe w powiecie?
– Na ten moment, według mojej wiedzy - tak. Mam na myśli mieszkanie wspomagane dla osób z niepełnosprawnością głównie intelektualną. Istnieją natomiast inne formy, jak na przykład mieszkania chronione dla dzieci, młodzieży, osób z rodzin zastępczych, istnieją przy GOPS-ach czy PCPR-ach. Szkoda by było tę naszą inicjatywę zaprzepaścić. A może warto by to nawet rozwinąć? A może zamienić w formę stałą. Z tyłu głowy mamy myśl, że potrzeby nadal istnieją. Od lat mamy kontakty z rodzinami z osobami z niepełnosprawnościami. Te osoby z czasem zostają same i wówczas jedyną dla nich drogą jest Dom Pomocy Społecznej. A nie zawsze tak musi być. Nabywając pewne umiejętności życia codziennego, te osoby przy jakimś delikatnym wsparciu mogłyby żyć w dotychczasowym środowisku. I takie sprawowanie opieki nad grupą osób jest tańsze, a także dającej im więcej przestrzeni i satysfakcji.

W kuchni wprowadzono dyżury

Powinno chodzić o to, by nie "produkować" klienta opieki społecznej, tylko samodzielnego człowieka, prawda?
– I działać tak, by te osoby były w stanie w maksymalnym stopniu skorzystać z tego, z czego my wszyscy korzystamy w miarę naturalnie. Dodam jeszcze, że dzięki temu samemu dofinansowaniu nasi podopieczni korzystali ze wsparcia osobistego asystenta. Dzięki temu mogli zwiększyć swoje uczestnictwo w życiu kulturalnym, edukacyjnym, zawodowym. Asystent to ktoś, kto kompensuje osobie z niepełnosprawnością jej dysfunkcje. Nie może decydować za tę osobę, nie pełni roli terapeuty. Dla przykładu: osoba poruszająca się na wózku nie dostanie się sama do kina, asystent jej ma w tym pomóc. Każdy z uczestników miał do wykorzystania 192 godziny wsparcia asystenta przez rok.


Jest i czas na chwilę relaksu

Edyta Kocyła-Pawłowska
Fot. PSONI Iława