Kongres Przyszłości Junior: Bo warto inwestować w dzieci

2021-03-19 13:06:58(ost. akt: 2021-03-19 13:25:51)
Od 26 marca w sześć kolejnych piątków odbywać się będą kolejne panele — czyli konkretne lekcje online. Na początek: Fizyka dla małych i dużych

Od 26 marca w sześć kolejnych piątków odbywać się będą kolejne panele — czyli konkretne lekcje online. Na początek: Fizyka dla małych i dużych

Autor zdjęcia: Gazeta Olsztyńska

Uważa się, że dzieci są przyszłością narodów. A ja uważam, że dzieci są przede wszystkim naszą przyszłością — mówi Beata Tokarczyk, pełnomocnik zarządu Grupy WM ds. operacyjnych, pomysłodawczyni i organizatorka całkiem nowego wydarzenia: Kongresu Przyszłości Juniora.
— Skąd pomysł, by cały jeden panel Kongresu Przyszłości, a w ostatecznym efekcie — całe osobne wydarzenie, czyli Kongres Przyszłości Juniora, poświęcić wyłącznie dzieciom i młodzieży?
— Z jednej prostej przyczyny: ani nikt, ani nic nie jest od dzieci ważniejsze. To one są naszą przyszłością. A któż z nas potrafi przewidzieć dziś, kim nasze dzieci będą w całkiem niedalekiej przyszłości? Całkiem możliwe, że ktoś z wielu młodych uczestników dzisiejszego Kongresu Przyszłości Juniora za parę lat gościć będzie na Kongresie Przyszłości jako specjalista w określonej dziedzinie, jako przewodniczący Rady Europejskiej, premier, prezydent, dyrektor banku światowego. Nie potrafimy tego przewidzieć, ale możemy tak zakładać, tym bardziej że dzisiaj przed dziećmi nie ma żadnych limitów. One w tej chwili dopiero zaczynają kształtować swoje życie — ale i naszą przyszłość. Warto o tym pamiętać.


Beata Tokarczyk, pełnomocnik zarządu Grupy WM ds. operacyjnych, pomysłodawczyni i organizatorka Kongresu Przyszłości Junior
Fot. Zbigniew Woźniak

— Dzieci ważne są do tego stopnia, że panel o nazwie Kongres Przyszłości Juniora stał się osobnym wydarzeniem…
— Tak. To będzie zupełnie osobne wydarzenie, kolejny bardzo duży event poświęcony kolejnej, kluczowej grupie społecznej.

— W czasie IV Kongresu Przyszłości część wykładów w panelu Junior poświęcona była odkrywaniu świata i nauce, zwłaszcza interaktywnej, multimedialnej. Ale były też wykłady dotyczące psychologii dzieci i młodzieży. Pewnie warto między tymi dwoma polami tematycznymi zachować równowagę, ale czy pandemia nie zmusza jednak nas, dorosłych do baczniejszego obserwowania psychiki dzieci?
— Pandemia bardzo wśród dzieci i młodzieży namieszała, wiele zepsuła. Moim zdaniem najbardziej poszkodowana jest w tym wszystkim młodzież.
O ile dzieci z klas 1-3 jeszcze dobrze czują się w domowych pieleszach, przy swoich mamach; o ile dla nich wciąż największym autorytetem są rodzice, też dziadkowie — o tyle młodzież autorytetów szuka wśród swoich rówieśników. Rodzice wszystko wiedzą źle albo w ogóle nic nie wiedzą — to kumpel lub najlepsza koleżanka z klasy, z podwórka udziela najtrafniejszych rad i ma najlepsze opinie. Ewentualnie idol muzyczny lub filmowy…
A poza tym to właśnie nastolatki przebywając wśród swoich rówieśników — nabywają pierwszych zachowań społecznych, uczą się odnajdywać poza rodziną, w gronie bliższych lub dalszych znajomych, czasem zupełnie obcych ludzi. I pandemia tę naukę też utrąciła.

— Czego możemy spodziewać się w najbliższym czasie w ramach Kongresu Przyszlości Juniora?
— Od 26 marca w sześć kolejnych piątków odbywać się będą kolejne panele — czyli konkretne lekcje online. Będzie lekcja chemii, fizyki, wf-u, matematyki. Chcemy, by i dzieci, ale też nauczyciele obejrzeli inny, ciekawszy, może bardziej porywający sposób przeprowadzania zajęć, odbiegający nieco od tradycyjnego siedzenia w ławkach.

— Z wiadomych powodów online… Ale rozumiem, że z chwilą, gdy tylko ludzkość ujarzmi wszystkie koronawirusy i covida — na zajęcia offline też możemy liczyć?
— Tak, pewnie! Jak wspomniałam, ten kontakt twarzą w twarz na linii dziecko — rodzic, uczeń — nauczyciel, ale i dzieci między sobą jest bardzo ważny. I nie da się go zastąpić żadną, nawet najnowocześniejszą technologią, najbardziej genialną lekcją przez Internet. Ale rzeczywistość jest taka, że wciąż walczymy z pandemią i musimy się w tym odnaleźć. Musimy się pilnować, przestrzegać obostrzeń — ale musimy też nasze dzieci i młodzież uczyć. Bo to przecież przyszłość nas wszystkich. Dlatego chcemy też nauczycielom pokazać, jak mogą zainteresować swoim przedmiotem nawet najbardziej opornych uczniów. Mamy to wielkie szczęście, że udało nam się zaprosić do Kongresu Przyszłości Juniora wykładowców z największą możliwą pasją do pracy z uczniami. Z jednej strony dzieci i młodzież są dla nich najważniejsze — ale ci wykładowcy potrafią też w naprawdę interesujący sposób przekazać swoją wiedzę.

— Jako niepoprawna optymistka nawet w dramatycznej sytuacji staram się zawsze dostrzec jakieś pozytywy, jakieś promienie słońca. Czy z punktu widzenia dzieci i ich przymusowego nauczania online — widzi pani jakiekolwiek pozytywne strony? Czy pandemia zmusiła nas do wypracowania określonego schematu działania, który zachowamy i stosować będziemy nawet wtedy, kiedy covid już ujarzmimy?
— Myślę, że pandemia pokazała nam, że jakoś tam lekko podziębione dzieci, pozostawione w domach, by odchorować jakieś słabsze przeziębienie — wciąż mogą uczestniczyć w zajęciach online, choćby po to, by nie tracić lekcji i określonego zagadnienia, które potem, po powrocie z tego zwolnienia trzeba by było nadrabiać. To pandemia pokazała nam, że nauczyciel może prowadzić zajęcia z uczniami w klasie, a jednocześnie online łączyć się z tymi, które do szkoły z jakiegoś powodu nie mogły przyjść. I to warto pozostawić w każdej szkole nawet po tym, jak pokonamy koronawirusa, a wręcz wprowadzić taki obowiązek. Tym bardziej, że specjaliści dziś przewidują, że covid może pozostać z nami nawet do 2026 roku. I trzeba sobie będzie jakoś z tym wszystkim radzić. A dzieci chyba skazane są na szkoły online — zwłaszcza, że pandemia wymusiła znacznie szybszą informatyzację wielu szkół i to w niej też pozytywne. Przed rodzicami z kolei wyzwanie baczniejszego obserwowania swoich dzieci, bez oczekiwania, że to szkoła pierwsza wychwyci jakiś problem. Przede wszystkim chodzi mi o stany przeddepresyjne, które w porę zauważone można wyeliminować, ale które zauważone zbyt późno — mogą doprowadzić do depresji. A dziś dzieci, z powodu tej ciągłej szkoły online i braku kontaktów z rówieśnikami, bardzo często zamykają się w sobie. Inne wyładowują frustracje agresją. Apatia czy agresja — to zawsze sygnały, że trzeba działać, i to szybko. Przez komputerowy monitor to trudniej zauważyć, musi być kontakt twarzą w twarz.
Magdalena Maria Bukowiecka