Test na koronawirusa i u nas można już kupić w dyskoncie. Kolejek nie ma [SONDA]
2021-03-15 16:52:08(ost. akt: 2021-03-15 18:49:14)
Testy na Covid-19 można już kupić przy okazji robienia codziennych zakupów. Od dzisiaj (poniedziałek 15 marca) takie testy dostępne są w sklepach Biedronki. Tymczasem kolejne regiony w Polsce są zagrożone lockdownem.
Od dzisiaj (poniedziałek 15 marca) każdy klient może jednorazowo kupić w Biedronce trzy testy na przeciwciała, ale szturmu po testy nie było.
W poniedziałek rano byliśmy przed dwoma sklepami sieci w Olsztynie. Pudełka z testami leżały przy kasach, leżały, bo zainteresowanie nimi było niewielkie. Dlaczego? Tu olsztynianie, z którymi rozmawialiśmy, wskazywali na cenę, no i brak potrzeby zrobienia takiego testu. Po prostu.
— Słyszałam w telewizji, że w Biedronce będą sprzedawać testy, ale 50 zł za test, to dla mnie za drogo — powiedziała nam pani Jadwiga, emerytka z Zatorza.
— Widziałem, że koło kasy są testy, ale nie kupiłem, bo nie jest mi potrzebny — stwierdził pan Janusz. Pracuje w służbie zdrowia i jest już zaszczepiony dwiema dawkami.
Inni dziwili się, że takie rzeczy jak testy można kupić w dyskoncie. — Prędzej pomyślałbym o aptece niż markecie, no, ale jest wolność, każdy może handlować, czym chce — mówił pan Piotr.
— Widziałem, że koło kasy są testy, ale nie kupiłem, bo nie jest mi potrzebny — stwierdził pan Janusz. Pracuje w służbie zdrowia i jest już zaszczepiony dwiema dawkami.
Inni dziwili się, że takie rzeczy jak testy można kupić w dyskoncie. — Prędzej pomyślałbym o aptece niż markecie, no, ale jest wolność, każdy może handlować, czym chce — mówił pan Piotr.
Test serologiczny Primacovid, który oferowany jest w Biedronce, przeznaczony jest do użytku domowego. Jego producentem jest szwajcarskie laboratorium PRIMA Lab, a skuteczność testu ocenia się na 98 proc.
To test immunologiczny i służy do wykrywania przeciwciał zwalczających koronawirusy (IgG i IgM). Tego typu testy mają ograniczoną czułość i wykrywają nie zakażenie, a obecność przeciwciał we krwi. Oznacza to, że pozytywny test otrzymają nie tylko osoby, które przechodzą właśnie chorobę wywołaną przez COVID-19, ale również ozdrowieńcy i osoby zaszczepione na koronawirusa.
To test immunologiczny i służy do wykrywania przeciwciał zwalczających koronawirusy (IgG i IgM). Tego typu testy mają ograniczoną czułość i wykrywają nie zakażenie, a obecność przeciwciał we krwi. Oznacza to, że pozytywny test otrzymają nie tylko osoby, które przechodzą właśnie chorobę wywołaną przez COVID-19, ale również ozdrowieńcy i osoby zaszczepione na koronawirusa.
Samo wykonanie testu jest proste i zajmuje kilka minut. Aby sprawdzić, czy organizm wyprodukował przeciwciała IgG i IgM, należy pobrać próbkę krwi z palca i umieścić ją na specjalnej płytce. Po 10 minutach test pokaże wynik, dowiemy się, czy mamy we krwi przeciwciała. I tylko tyle. Test PRIMA Lab to bowiem test serologiczny. Po prostu mówi o tym, czy przeszliśmy koronawirusa, czy nie, ale nic na temat naszej odporności, bo nie wiemy, ile mamy tych przeciwciał. Wiemy tylko, że je mamy.
Do tej pory takie testy oferowały sieci Rossmann, Aldi i Lidl w Niemczech. Tyle że tam było sporo tańsze. Taki test ze sklepu to koszt około 25 euro, czyli ok. 115 zł, ale w jednym opakowaniu było pięć testów. Z pewnością wiele osób z ciekawości sięgnie po testy z dyskontu, ale też potrzeba daleko posuniętej ostrożności przy korzystaniu z nich.
Do tej pory takie testy oferowały sieci Rossmann, Aldi i Lidl w Niemczech. Tyle że tam było sporo tańsze. Taki test ze sklepu to koszt około 25 euro, czyli ok. 115 zł, ale w jednym opakowaniu było pięć testów. Z pewnością wiele osób z ciekawości sięgnie po testy z dyskontu, ale też potrzeba daleko posuniętej ostrożności przy korzystaniu z nich.
— Pamiętajmy, że testy na przeciwciała dają obraz, czy przechorowaliśmy Covid-19, a nie czy chorujemy w danym momencie. Proszę polegać na testach PCR i badać się w punktach, do których skieruje nas lekarz — stwierdził na łamach „Faktu” Wojciech Andrusiewicz rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
„Ten test odpowie tylko na pytanie, czy przeszliśmy zakażenie jakiś czas temu. On nie służy do wykrywania świeżego zakażenia. Fałszywe poczucie bezpieczeństwa, tego się obawiam” — napisała na Twitterze dr n. med. Matylda Kłudkowska, wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych.
„Ten test odpowie tylko na pytanie, czy przeszliśmy zakażenie jakiś czas temu. On nie służy do wykrywania świeżego zakażenia. Fałszywe poczucie bezpieczeństwa, tego się obawiam” — napisała na Twitterze dr n. med. Matylda Kłudkowska, wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych.
I tego obawia się też Janusz Dzisko, warmińsko-mazurski inspektor sanitarny.
— Testy z Biedronki na badanie poziomu przeciwciał to są testy jakościowe, a nie ilościowe — zwraca uwagę Dzisko. — Test jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy są przeciwciała, ale nie da odpowiedzi, ile jest ich. Wynik testu może świadczyć tylko o tym, że pacjent zetknął się z wirusem, jeżeli ma IgG dodatni, a jeżeli IgM, to są świeże przeciwciała, to pacjent może być zakaźny. Dlatego interpretacji wyniku testu powinien dokonać lekarz. I trochę niepokoi mnie ta sytuacja, bo ktoś, kto robił sobie taki test, czasami w sposób nieodpowiedni, nagle odkryje, że ma przeciwciała, to może pojawić się u niego fałszywe poczucie bezpieczeństwa, bo myśli sobie — przechorowałem, jestem zdrowy, jestem odporny, to może nie muszę przestrzegać obostrzeń. Taki test, nie kwestionując oczywiście jego jakości, może mieć tylko znacznie wskaźnikowe, a nie diagnostyczne. I mamy nieodparte wrażenie, że taki test może wprowadzać w błąd wiele osób, które nie rozumieją też, co to są przeciwciała, które są wczesne, które są późne. Mylą te testy z testami genowymi, PCR.To może powodować chaos.
— Testy z Biedronki na badanie poziomu przeciwciał to są testy jakościowe, a nie ilościowe — zwraca uwagę Dzisko. — Test jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy są przeciwciała, ale nie da odpowiedzi, ile jest ich. Wynik testu może świadczyć tylko o tym, że pacjent zetknął się z wirusem, jeżeli ma IgG dodatni, a jeżeli IgM, to są świeże przeciwciała, to pacjent może być zakaźny. Dlatego interpretacji wyniku testu powinien dokonać lekarz. I trochę niepokoi mnie ta sytuacja, bo ktoś, kto robił sobie taki test, czasami w sposób nieodpowiedni, nagle odkryje, że ma przeciwciała, to może pojawić się u niego fałszywe poczucie bezpieczeństwa, bo myśli sobie — przechorowałem, jestem zdrowy, jestem odporny, to może nie muszę przestrzegać obostrzeń. Taki test, nie kwestionując oczywiście jego jakości, może mieć tylko znacznie wskaźnikowe, a nie diagnostyczne. I mamy nieodparte wrażenie, że taki test może wprowadzać w błąd wiele osób, które nie rozumieją też, co to są przeciwciała, które są wczesne, które są późne. Mylą te testy z testami genowymi, PCR.To może powodować chaos.
Taki sam test, jak z Biedronki, zrobią nam w każdym laboratorium analitycznym. Jeśli chcielibyśmy dowiedzieć się, czy mamy przeciwciała i ile, to taki test kosztuje 80 zł zł. Co istotne test wykonywany jest profesjonalnym laboratorium i przez specjalistę, co nie jest przecież bez znaczenia.
— Tu za jakość wykonanego badania odpowiada diagnosta — podkreśla Janusz Dzisko. — Wynik takiego badania powie, jak wygląda stan uodpornienia pacjenta.
— Tu za jakość wykonanego badania odpowiada diagnosta — podkreśla Janusz Dzisko. — Wynik takiego badania powie, jak wygląda stan uodpornienia pacjenta.
Tymczasem epidemia przybiera na sile. W poniedziałek odnotowano 10 tys. 896 nowych przypadków koronawirusa i zmarło 28 osób, (na Warmii i Mazurach mieliśmy 271 zachorowań i jeden zgon). Ale w niedzielę wykonywanych jest dużo mniej testów. A wzrost zachorowań jest aż o 77 proc. wyższy w porównaniu do ubiegłego poniedziałku. I do tego odniósł się wczoraj na konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski.
— Jeśli będziemy mieli do czynienia z dużym przyspieszeniem zachorowań, to konsekwencją będą decyzje co do obostrzeń obowiązujących w całym kraju — powiedział szef resortu zdrowia Adam Niedzielski, dodając, że decyzja odnośnie kolejnych obostrzeń będzie w środę lub czwartek.
Minister potwierdził, że trudna sytuacja jest obecnie także w województwach: kujawsko-pomorskim, dolnośląskim, śląskim i podkarpackim. Te województwa są na liście alarmowej z powodu zakażeń.
Do wczoraj w sumie wykonano ponad 4,5 mln szczepień, w tym ponad 1,6 mln drugą dawką. Dziś pierwszą dawką zaszczepiony ma być 3-milionowy pacjent.
Minister potwierdził, że trudna sytuacja jest obecnie także w województwach: kujawsko-pomorskim, dolnośląskim, śląskim i podkarpackim. Te województwa są na liście alarmowej z powodu zakażeń.
Do wczoraj w sumie wykonano ponad 4,5 mln szczepień, w tym ponad 1,6 mln drugą dawką. Dziś pierwszą dawką zaszczepiony ma być 3-milionowy pacjent.
To ważne, aby jak najwięcej osób było zaszczepionych, bo to jedyna tak naprawdę ochrona przed koronawirusem. Żeby jednak mówić o tym, że wyhamujemy epidemię musimy mieć zaszczepionych 70 proc. społeczeństwa, którzy będą mieli odpowiedni poziom przeciwciał, który pojawia się po szczepieniu i u niektórych ozdrowieńców.
— Bo nie wszyscy ozdrowieńcy mają przeciwciała — podkreśla dr Piotr Kocbach, ordynator oddziału zakaźnego Szpitala Powiatowego w Ostródzie. — Jedyne przeciwciała, które są rekomendowane, to są przeciwciała poszczepienne.
I dopóki nie jesteśmy zaszczepieni, to cały czas musimy mieć się na baczności.
Bo — jak mówi doktor Kocbach — trzecia fala pandemii dopiero się rozwija. — Jeszcze niedawno słyszeliśmy, że wariant brytyjski koronawirusa jest wprawdzie bardziej zakaźny, ale daje mniej powikłań w postaci ciężkiego przebiegu i śmiertelności, dziś okazuje się, że to nie do końca prawda. Obserwujemy zgoła co innego — podkreśla Kocbach.
— Bo nie wszyscy ozdrowieńcy mają przeciwciała — podkreśla dr Piotr Kocbach, ordynator oddziału zakaźnego Szpitala Powiatowego w Ostródzie. — Jedyne przeciwciała, które są rekomendowane, to są przeciwciała poszczepienne.
I dopóki nie jesteśmy zaszczepieni, to cały czas musimy mieć się na baczności.
Bo — jak mówi doktor Kocbach — trzecia fala pandemii dopiero się rozwija. — Jeszcze niedawno słyszeliśmy, że wariant brytyjski koronawirusa jest wprawdzie bardziej zakaźny, ale daje mniej powikłań w postaci ciężkiego przebiegu i śmiertelności, dziś okazuje się, że to nie do końca prawda. Obserwujemy zgoła co innego — podkreśla Kocbach.
Zdaniem głównego doradcy premiera ds. COVID-19 prof. Andrzeja Horbana, szczyt epidemii prawdopodobnie przed nami i przypadnie na koniec kwietnia. Prof. Horban podkreślił w Polskim Radiu 24, że dzięki szczepionce prognozy rozwoju sytuacji mimo wszystko są niezłe, a przyrost nowych chorych wyhamowuje.
Andrzej Mielnicki
Tak
29.71%
|
Nie
70.29%
|
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Tex #3062652 16 mar 2021 12:23
Byłem 15.03 o godz, 10.00 w Biedrze. Z ciekawości spytałem o test, Wszystkie wykupione, ludzie to szaleńcy :)
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
Insomnia #3062620 16 mar 2021 07:58
Nie od dziś wiadomo, że wirus dziwnie oszczędza pracowników Biedronki pomimo setek kontaktów dziennie... Do tego jeszcze zarobią na ludzkim nieszczęściu. Użyteczność tego testu kiedy w jeden wór wrzuca chorych i tych po chorobie jest bardzo mała. Redaktor zapomniał napisać, że takie dyskontowe coś nie może być jakimkolwiek dowodem, że jesteśmy ozdrowieńcem, a wiec nie skorzystamy z pewnych przywilejów. Lepiej chyba dołożyć 20 zł i zrobić w laboratorium i mieć prawdziwe zaświadczenie i ewentualny wpis w bazę ozdrowieńców.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz