Tłoczno w wyścigu na Marsa

2021-03-14 16:16:00(ost. akt: 2021-03-12 14:10:40)
Perseverance wylądował na Marsie 18 lutego

Perseverance wylądował na Marsie 18 lutego

Autor zdjęcia: Fot. NASA

Dlaczego tak pociąga nas Mars i czy kiedykolwiek tam polecimy? — Rzecz w tym, że my chyba bardzo chcemy znaleźć jakieś przejawy życia, gdzieś w kosmosie — mówi dr Jacek Szubiakowski, dyrektor Olsztyńskiego Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego.
— Kolejny łazik NASA, tym razem Perseverance, szuka życia na Marsie, ale gdyby żyły tam jakieś istoty, to czy nie natknąłby się na nie, chociażby jego poprzednik Curiosity, który do dziś jeździ po Czerwonej Planecie?
Fot. Zbigniew Woźniak
— Pewne podejrzenia, co do możliwości istnienia życia na Marsie pojawiły się już pod koniec lat 90-tych ubiegłego stulecia. I dotyczyły niektórych meteorytów marsjańskich, które docierają do nas na Ziemię. Zawierały one elementy skamielin jakichś bakterii, czy innych prymitywnych organizmów, tak przynajmniej to wtedy odczytano. Później okazało się, że to był przedwczesny alarm i jak na razie tego życia na Marsie jeszcze nie znaleziono. Rzecz w tym, że my chyba bardzo chcemy znaleźć to życie, gdzieś w kosmosie. Już w XIX stuleciu Włoski astronom Schiparelli obserwując Marsa dostrzegł tam kanały, co jak się okazało wynikało z niedoskonałości instrumentów badawczych, którymi się posługiwał. Ale rzeczywiście ostatnio w okolicach Marsa zrobiło się tłoczno, bo pojawiło się kilka sond kosmicznych przysłanych z Ziemi, a przyczyna tego jest jedna. Otóż, żeby dolecieć do Marsa, zużywając przy tym jak najmniejszą ilość energii, trzeba wystartować w czasie tzw. okna startowego. A takie okno zdarza się mniej więcej co dwa lata, ostatnie było dostępne w połowie ubiegłego roku. Stąd teraz taki tłok w okolicach Marsa, bo pojawiła się tam m.in sonda arabska Al Amal, czyli "nadzieja" wysłana przez Zjednoczone Emiraty Arabskie, która dotarła tam dzięki japońskiej rakiecie nośnej Mitsubishi. Sonda bada niskie warstwy atmosfery Marsa, ma m.in. analizować zmianę pór roku, wykrywać związki chemiczne mogące być wskaźnikiem istnienia życia. W 2020 wykryto w atmosferze Wenus fosforowodór mogący być produktem wytwarzanym przez żywe organizmy. Tego rodzaju związki chemiczne mogą być pewnym wskaźnikiem, jeśli chodzi o tzw. egzoplanety krążące wokół obcych gwiazd.

— Zostawmy Wenus paniom, porozmawiamy o Marsie, bo w końcu stamtąd pochodzą mężczyźni. No, ale najpierw trzeba znaleźć to życie na Marsie. I chyba w grę wchodzą bardziej jakieś mikroby, proste formy niż zielone ufoludki.
— Chodzi oczywiście bardziej o to pierwsze, proste organizmy. I być może jest pewna szans na znalezienie takiego życia w postaci np. wirusa.

— Tylko nie wirus! Już jeden daje się nam ostatnio boleśnie we znaki.
— Ale znalezienie cywilizacji, z którą można byłoby nawiązać kontakt, to już zupełnie inna sprawa. Żeby zaistniało życie na danej planecie muszą być spełnione określone warunki, a więc musi być odpowiednio ciepło i musi być tam woda.

— To, że na Marsie jest lód, woda w stanie zamrożonym, już dawno wiedzieliśmy, a sześć lata temu NASA, opierając się na badaniach spektroskopowych, ogłosiła, że na Marsie jest woda w stanie ciekłym.
— Tyle że łaziki, które penetrują powierzchnie Marsa jak dotychczas nie znalazły tam śladów życia. W przypadku Marsa odpowiednie dla życia warunki mogły tam istnieć w przeszłości i sondy szukają może nie nawet życia, które aktualnie bytuje na Marsie, ale życia, które kiedyś mogło tam istnieć. W przypadku misji Perseverance nowością jest to, że łazik zbiera próbki, które będą zapakowane do szczelnych kontenerów, które w przyszłości, takie są plany, będą mogły być zabrane na Ziemię przez przyszłą, być może załogową, misję marsjańską. Być może analiza tych gruntów i skał w laboratoriach na Ziemi pozwoli opowiedzieć na pytanie o te ślady życia na Marsie. Choć przyznam, że to dość karkołomna kombinacja, bo skoro już misja poleci na Marsa, to mogłaby sama zebrać odpowiednie próbki.

— Może chodzi o to, żeby gonić króliczka, a nie o to, żeby go złapać. Jakoś naukowcy muszą uzasadnić te kosmiczne wydatki jakie pochłaniają kosmiczne ekspedycje. Mars nadaje się do życia?
— Mars bardzo słabe pole magnetyczne, które w przypadku Ziemi jest wyjątkowo silne i chroni nas przed wiatrem słonecznym, który mógłby nas „zmieść” z planety. Ziemska magnetyczna tarcza zabezpiecza przed penetracją tych cząstek do atmosfery i nie dochodzi do utraty wody. Dzisiejsza, rzadka atmosfera Marsa nie pozwala na istnienie wody w stanie ciekłym na powierzchni planety, ale wiele badań sugeruje, że w przeszłości atmosfera Marsa była znacznie gęstsza. Na przestrzeni dziejów atmosfera Marsa traciła masę i ten wyciek gazów trwa do dziś. Wskutek procesu dysocjacji wody tlen i wodór mogły odlecieć w przestrzeń kosmiczną. Dlatego Mars zaczął wysychać. Być może też część wody zachowała się np. w kraterach, w okolicach biegunów, czy też jest zamrożona w gruncie. Średnia temperatura na Marsie to minus 60 stopni. To dość niegościnna planeta, bo na Ziemi ta średnia temperatura wynosi ok. 13 stopni.

— To po co człowiek pcha się w te niegościnne zakątki, tym bardziej że to nie są tanie rzeczy. Projekt Mars 2020 kosztował 2,4 miliarda dolarów, a dalsze koszty jego prowadzenia szacowane są na 300 milionów dolarów. To oczywiście nie nasze pieniądze, ale ekolożka Greta Thunberg zwróciła uwagę, że te pieniądze można byłby wydać na ratowanie Ziemi. Choć z drugiej strony słychać głosy, że rozwiązanie problemów na Ziemi tkwi właśnie w kosmosie.
— Myśli pan, że tam się przeniesiemy?

— Aż tak to nie, przynajmniej nie teraz, bardziej myślę o surowcach, że znajdziemy tam źródła energii, które pozwolą odetchnąć naszej planecie.
— I te nadzieje wiążą się przede wszystkim z Księżycem. Zaczyna to być już komercjalizowane, a chodzi o wykorzystanie skał księżycowych, zgromadzonych tam zasobów choćby helu, którego nie ma dużo na Ziemi, a jest potrzebny do różnych procesów technologicznych. Górnictwo kosmiczne nabiera już konkretów. Naukowcy badają np. jak produkować beton na Księżycu, żeby nie wozić tam materiałów. Zresztą Perseverance na Marsie też bada, jak wykorzystać tlen z atmosfery marsjańskiej. Ma to służyć dwóm celom. Po pierwszy byłby wykorzystany do oddychania na Marsie jak już tam wylądują ludzie, ale również do tego, żeby mogli oni wrócić na Ziemię, żeby nie trzeba było zabierać utleniacza na drogę powrotną.

— Wierzy pan, że ludzie kiedyś polecą na Marsa?
— Pewnie tak, ale nie wiem, czy tak szybko, bo nie ma też takiego ciśnienia, jakie było w przypadku lotów na Księżyc. Wówczas była ogromna presja polityczna, prężenie muskułów i pokazanie dominacji jednego supermocarstwa ponad drugim. W przypadku Marsa na razie czegoś takiego jeszcze nie widać, choć trzeba doceniać ambicję Chin, które również wysłały na Marsa swoją sondę Tianwen 1. To jest strasznie duży statek kosmiczny, ważący aż pięć ton. Obecnie sonda ta orbituje wokół Marsa i szuka miejsca na opuszczenie lądownika, tak więc na Marsie pojawi się kolejny łazik. Chiński łazik już porusza się po Księżycu, a więc Chińczycy mają opanowaną tę technologię. Zatem może znowu dojść do współzawodnictwa o Marsa, tak jak to było w przypadku Księżyca. Jeżeli na Marsie znajdzie się odpowiednia ilość wody, to Mars może być ratunkiem dla ludzi, są nawet teorie, że można byłoby tam odtworzyć atmosferę, ale na razie to mamy kłopoty z atmosferą na Ziemi, z ociepleniem klimatu.

— Wyścig o Marsa...
— To wcale niewykluczone, choć wydaje się, że z tego wyścigu odpadli Rosjanie. Na Czerwoną Planetę sondy latają od lat 60-tych ub. wieku. Widać więc dążenia, żeby zdobyć tę planetę, a tym bardziej że nadaje się do lądowania w przeciwieństwie do Wenus czy Merkurego, gdzie jest szalenie wysoka temperatura i silne promieniowanie słoneczne. A więc pozostaje Mars, który z natury rzeczy jest nam najbliższy. Nie sądzę, żeby coś nas zmuszało, żeby tam się przenosić, kolonizować tę planetę. Bardziej może chęć znalezienia tam rzadkich rud, a i na pewno napędza nas też ciekawość. To wrodzona ludzka cecha. Bo jeżeli gdzieś można wejść, to człowiek tam wejdzie chociażby było to niebezpieczne, tak jest z górami, jaskiniami. I myślę, że w przypadku kosmosu ten czynnik jest nie do pominięcia.

— Tyle że wciąż nie brakuje sceptyków, którzy nie wierzą nawet w to, że człowiek był na Księżycu Mówią, że to była mistyfikacja, że film z lądowania na Księżycu Stanley Kubrick nakręcił na planie powstającego wtedy filmu „Odyseja Kosmiczna 2001”.
— Cóż, są też ludzie, którzy wierzą, że Ziemia jest płaska, że nie ma koronawirusa. Szczególnie w ostatnich latach widać jakiś odwrót od racjonalności, wiedzy, nauki.

— Dowodem choćby rosnący w siłę ruch antyszczepionkowy.
— Wydaje mi się, że wynika to z tego, że niektórzy ludzie mają tendencję do wypowiadania prawd o których nie mają pojęcia i robią to tym chętniej, im mniej wiedzą. Po prostu mają mniej wątpliwości.

— No właśnie, bo nikt mądry przecież nie wyrzuca tak gigantycznych pieniędzy w przysłowiowy kosmos. A przecież dziś w powszechnym użytku są rzeczy, technologie, które były rozwijane z myślą o kosmosie, w celu obserwacji astronomicznych jak choćby kamery w naszych smartfonach.
— Wyzwania, które rzuca nam przyroda, czy też jedni ludzie drugim przyczyniają się do tego, że rozwijają się technologie, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Paradoksalnie też taki wpływ mają wojny. W przypadku kosmosu mamy tu pewien rodzaj rywalizacji, do której włączaj się już nie tylko państwa, ale prywatne korporacje, bo weźmy Elona Muska, który rzucił wyzwanie NASA.

— A zdjęcia Marsa, które teraz przesyła łazik tylko podsycają tę rywalizację i naszą wyobraźnię.
— Rzeczywiście zdjęcia są rewelacyjne, doskonałej jakości. Bardziej oddziałują na nasze zmysły niż nagranie wiatru, które przesłał łazik z Marsa, choć na pewno można się tym pochwalić, bo nikt jeszcze nie zarejestrował szumu marsjańskiego wiatru. Ale czy dzięki temu osiągnęliśmy jakiś kolejny etap rozwoju, to już mam wątpliwości.

— Ale "odważ na wielkie rzeczy", jak głosił napis na spadochronie, na którym opadał teraz łazik na Marsa.
— To akurat prawda, bo żeby tam polecieć, wylądować to jest już pewnym osiągnięciem, ale to już zostało dawno opanowane. NASA, czy inne tego typu instytucje muszą uzasadniać swoje istnienie, muszą pokazać podatnikom, że ich pieniądze są dobrze wydawane. Jest sporo w tym PR, ale od wieków ludzie tak postępowali.

— Australijscy naukowcy stwierdzili, że przyczyną nieodkrycia jeszcze istot pozaziemskich, jest to, że te istoty już dawno wymarły. Gdyby tak było, to pewnie trudno byłoby uzasadnić te wielkie pieniądze, które idą na eksplorację kosmosu.
— Profesor Frank Drake na podstawie liczby gwiazd, układów planetarnych, galaktyk opierając się na rachunku prawdopodobieństwa wysunął tezę, że jakieś formy życia prawdopodobnie gdzieś w kosmosie istnieją, ale już, gdy chodzi o istoty rozumne, to jest to już dużo mniej prawdopodobne. Być może jest też tak, że jeżeli gdzieś żyją istoty rozumne, to może wcale nie chcą się z nami kontaktować. I oczywiście jest też kwestia naszego bezpieczeństwa, czy taki kontakt z inną cywilizacją byłby bezpieczny. Nie mówiąc już o tym jaką techniką trzeba dysponować, żeby móc poruszać się w kosmosie, prędkość światła to mało, bo do najbliższej gwiazdy mamy prawie 4 lata świetlne. A galaktyki to są miliony, miliardy lat.

— Ale pewnie zanim polecimy na Marsa, to wcześniej wybudujemy bazę na Księżycu.
— I to jest chyba realne. Można tam dolecieć w ciągu trzech dni. To pierwszy przystanek w drodze na Marsa.

— Tyle że patrząc na "Marsjanina" Ridleya Scotta , to łatwiej tam dolecieć niż wrócić.
— Jest to pewne wyzwanie, ale to mamy we krwi, żeby takie wyzwania podejmować.

Andrzej Mielnicki