Gadka po naszamu ze słownikiem w ręku
2021-03-14 08:01:00(ost. akt: 2021-03-12 14:26:41)
Mnia się zdowo, co w tym roku grzybów bandzie gwołt! — uważa Edward Cyfus, razem z Izabelą Lewandowską i Łukaszem Ruchem autor wydanego niedawno „Słownika gwary warmińskiej”. — Bo ziamnia fest wody dostała!.
Skąd się wziął pomysł na wydanie takiego słownika?
— Dotychczasowe słowniki gwary warmińskiej były albo naukowe, skierowane do dialektologów i językoznawców, albo popularne w wersji uproszczonej — wyjaśnia dr hab. Izabela Lewandowska, prof. UWM w Instytucie Historii, która odpowiadała za część historyczną słownika. — Jak np. słowniczki autorstwa naszej trójki, ale tylko w wersji warmińsko-polskiej, co stanowiło utrudnienie dla tych czytelników, którzy gwary warmińskiej nie rozumieją w ogóle. Stąd pomysł opracowania słownika popularnego, zestawionego w układzie podwójnym, warmińsko-polskim i polsko-warmińskim.Książka, z łobrazikami, ilustracjami Anny Rok z Barczewa, ma nieco większą objętość niż podobne wydania kieszonkowe. — Ale z łatwością zmieści się w kieszeni lub w damskiej torebce lub w teczce szkolnej — uśmiecha się Edward Cyfus.
Jak w praktyce możemy posłużyć się słownikiem?
Edward Cyfus, rodowity Warmiak, gawędziarz i autor książek o tematyce warmińskiej, zaprasza mnie do swojego wiejskiego gburstwa na plonach, czyli siedliska na kolonii, 150-letniej chałupy niedaleko Giław w gminie Purda. Zaczęliśmy rozmowę o spodziewanym w sezonie obfitym grzybobraniu. W sąsiedztwie domu, którego historię przedstawił w swojej książce „Kele wsi chałupa”, rosną grzybowe lasy, skąd niejeden prawy, czyli prawdziwek, brzozok — czerwony łepek, czy też kozok, czyli koźlak, pudgrzybek — podgrzybek, trafił w marynacie lub jako suszony do komory, czyli spiżarni. W okolicznych lasach rosną też kadyki, czyli jałowce, z owoców których dawniej produkowano na wsi domowe psiwo — piwo. A za oknami wiosna tuż-tuż, na początku marca widziano już pierwsze bociany. Tylko czekać, kiedy na drzewkach rozwiną się koćki, inaczej bazie.
Sam dom Cyfusa, wyremontowany dużym nakładem pracy, ma wygląd i wystrój, jakie na Warmii się spotykało. Na werandzie stoi drapaka, czyli miotła, obok grobzie — grabie, haka — motyka. Powieśmy jupę, czyli zimową kurtkę, na bigelu — wieszaku, włóżmy bryle, po naszemu okulary i obejrzyjmy wnętrza.
W oknach pokojów wiszą gardyny — firanki. Pod nimi na parapetach ksiatki — kwiatki. W pokoju sypialnym stoi loże, szerokie łóżko, zesel — fotel, wertikół, czyli komoda, a na ścianach wiszą łobrozki — obrazki. W kuchni widać kocher — piec kuchenny. W kącie hoker, czyli taboret. Usiądźmy przy stole w paradbno izbo, pokoju gościnnym, gdzie zostaniemy poczęstowani kawą i kuchem z jobkomi — jabłecznikiem. Tyle wrażeń z odwiedzin w domu Edka Cyfusa. Wszystkie wymienione tu słówka znajdziemy w słowniku.
Słyszę, że w Giławach i okolicznych wsiach Warmiaków jest już niewielu, a tych, co w miarę sprawnie gwarą warmińską się posługują, zaledwie garstka. Podobnie jest na całej Warmii. Inaczej było kiedyś, na przykład w Dorotowie, gdzie w 1949 roku urodził się w rodzinie warmińsko-mazurskiej Edward Cyfus.
Po warmińsku mówiło tam wielu starszych mieszkańców, w tym jego dziadkowie, więc się trochę z tą gwarą oswoił. Kontakt z nią nie został zerwany, nawet kiedy rodzina w trzy lata później przeniosła się do Barczewa. Każde wakacje spędzał bowiem u dziadków. W Barczewie mieszkał do 1981 roku. Potem wyjechał do Niemiec, gdzie wcześniej przeniosła się matka. Do Polski wrócił w 1992 roku. Przez cztery lata wygłaszał w Radiu Olsztyn gawędy w gwarze warmińskiej, publikował opowiadania w „Gazecie Olsztyńskiej”. W 2000 roku wydał książkę „Po naszamu”, zbiór gawęd z kasetą i słownikiem wyrazów i zwrotów gwarowych.
— A wszystko to po to, żeby ocalić gwarę warmińską od zupełnego wymarcia, co jej groziło — podkreśla Cyfus.
— W Olsztynie mieszkam od 1989 roku, po studiach na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu rozpoczęłam tu pracę jako nauczycielka w ogólniaku, ale gwarą warmińską wtedy się nie interesowałam — opowiada. — Dopiero gdy w 2004 roku poznałam na jakimś konkursie recytatorskim Edka Cyfusa, gdzie zasiadaliśmy razem w jury, odkryłam piękno tej gwary. Potem, kiedy słuchałam jego radiowych gawęd, to zainteresowanie się pogłębiło i stało moim hobby. Warto dodać, że obok wykładów w Instytucie, prowadzę na UWM również seminarium licencjackie z zakresu Turystyki i Rekreacji, gdzie staram się co roku poświęcić jakąś część zajęć na zapoznawanie moich studentów z tematyką regionalną, w tym z gwarą.
Trzecim współautorem słownika jest Łukasz Ruch, przedstawiciel młodego pokolenia, wywodzący się z Kajn w gminie Jonkowo, rodowity Warmiak, którego dziadkowie rozmawiali w gwarze na co dzień. Niestety obecnie gości w Niemczech, dlatego nie mogłem z nim porozmawiać. Łukasz jest też popularyzatorem gwary warmińskiej, współorganizatorem konkursów dla dzieci i młodzieży szkolnej na ten temat, w „Gazecie Dywickiej” publikuje felietony w gwarze i wygłasza „gadki” na wiejskich festynach i innych imprezach. Skąd pewność, że tak właśnie na Warmii mówiono,
Jak to jest w słowniku?
To kwestia osobistych doświadczeń i wiedzy obu panów oraz dogłębnych poszukiwań ze strony Izabeli Lewandowskiej, opartych na historycznych źródłach.— Gwara warmińska, u podstaw której leży m.in. język używany w czasach Kochanowskiego, przez wieki ewaluowała! — tłumaczy Edward Cyfus. — Przez kilkaset lat ludzie na Warmii używali tego języka na wsiach, podczas gdy w miastach mówiono głównie po niemiecku. Z czasem pojawiły się w gwarze zapożyczenia z języka niemieckiego. To wynik germanizowania tych ziem, co znalazło odbicie np. w programach szkolnych. Za mówienie w szkole po warmińsku groziły uczniom kary. Z kolei po wojnie z tych dzieci, które używały na przerwach gwary, rówieśnicy się wyśmiewali. Z czasem gwarze warmińskiej z powodu wyjazdów Warmiaków do Niemiec lub zgonów starszych ludzi groziło całkowite wymarcie, więc postawiłem sobie za punkt honoru, żeby nie zanikła. Stąd właśnie te moje gawędy i książki, niektóre wydane razem z Izabelą Lewandowską.
— Jaki wkład pracy w ten słownik miał Łukasz Ruch? — pytam.
— W okolicach, skąd pochodzi Łukasz, niektóre słówka brzmiały inaczej niż np. w Dorotowie. Musieliśmy wspólnie uzgodnić, jaką to ma mieć ostateczną wersję, stąd jego udział w tej publikacji — tłumaczy Edward Cyfus.
— Ale widzę tu słówka, jakich przedwojenni Warmiacy nie mogli używać, bo przedmioty, jakimi je nazywano, jeszcze na Warmii nie istniały, np. telewizor — pokazuję.
— Ale po wojnie telewizor w końcu pojawił się i tutaj, więc Warmiacy go nazwali po swojemu, tylezizór — objaśnia Edward Cyfus. — Dlatego włączyliśmy ten wyraz do słownika.
— W okolicach, skąd pochodzi Łukasz, niektóre słówka brzmiały inaczej niż np. w Dorotowie. Musieliśmy wspólnie uzgodnić, jaką to ma mieć ostateczną wersję, stąd jego udział w tej publikacji — tłumaczy Edward Cyfus.
— Ale widzę tu słówka, jakich przedwojenni Warmiacy nie mogli używać, bo przedmioty, jakimi je nazywano, jeszcze na Warmii nie istniały, np. telewizor — pokazuję.
— Ale po wojnie telewizor w końcu pojawił się i tutaj, więc Warmiacy go nazwali po swojemu, tylezizór — objaśnia Edward Cyfus. — Dlatego włączyliśmy ten wyraz do słownika.
Przydatny dla uczniów
Izabela Lewandowska uważa, że słowniczek może być przydatny dla uczniów i nauczycieli szkół podstawowych, jeśli kogoś ta gwara ciekawi, a tak jest, co widać po konkursach regionalnych, jak powiatowy Konkurs Gwary Warmińskiej czy też przeglądy artystyczne z jej użyciem, w których bierze udział coraz większa liczba startujących. Jeśli zaś chcą taki słownik mieć u siebie turyści, jest to miła pamiątka z Warmii.W 2016 roku decyzją ministra kultury i dziedzictwa narodowego gwara warmińska została wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Wniosek złożyli Izabela Lewandowska, Edward Cyfus i Łukasz Ruch.
— Z czym to się wiąże? — zastanawia się pani Izabela Lewandowska. — Nie mam złudzeń, że nagle na mocy odgórnego zalecenia w programach szkolnych pojawią lekcje regionalne, gdzie pomocą dydaktyczną może być nasz słownik. Zależy to od dobrej woli dyrektorów szkół, którzy dysponują godzinami lekcyjnymi i mogą pewną ich pulę na ten cel przeznaczyć.
Władysław Katarzyński
Gwara warmińska to część dialektu mazowieckiego. Powstała w wyniku wymieszania się różnych gwar polskich, którymi mówili osadnicy kolonizujący od XIV wieku południową część Warmii. Charakterystyczne było dla niej tzw. jabłkowanie, specyficzna wymowa spółgłosek.
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Stary dziad #3062524 14 mar 2021 10:30
Co powiedzieć a artykule, o Słowniku, w którym nie ma słowa gdzie ten Słownik można kupić... Jak jest "tandetny" po warmińsku?
Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz