Bo cię Wiosenka zabierze! Olsztyn ma swoje mroczne legendy
2021-03-09 17:44:57(ost. akt: 2021-03-09 16:41:36)
Wycinanie narządów, straszenie Wiosenką, która porywa niegrzeczne dzieci, nietoperze wplątujące się dziewczynkom we włosy... — Olsztyn ma swoje mroczne legendy. A Miejski Ośrodek Kultury chciałby je usłyszeć. Im upiorniej, tym lepiej.
To była pierwsza połowa lat 90- tych. Miałam wtedy długie włosy, prawie do pasa — opowiada Wioletta z Olsztyna, wówczas mieszkanka Osiedla Pojezierze. — Jak ja się bałam, że mi te nietoperze wplączą się we włosy!
Ale jakie nietoperze? — Takie, których nikt nie widział, ale wszyscy u nich słyszeli — śmieje się nasza rozmówczyni. — Dzieciaki chodziły po osiedlu i straszyły tymi nietoperzami. Nie można było chodzić po zmroku. Bałam się nosić rozpuszczone włosy, ze strachu, że nietoperze mnie zaatakują. Prosiłam mamę, żeby robiła mi przed wyjściem z domu warkocze. Że niby tak mi jest wygodniej.
Nie lepiej było podzielić się swoimi obawami z rodzicami? To do głowy nie przyszło ani pani Wioletcie ani innym małym mieszkańcom blokowisk. — To były czasy, kiedy nie leciało się z językiem do dorosłych — opowiada. — To byłby dopiero obciach! Dzieciaki radziły sobie same. Powiedzenie o nietoperzach dorosłym byłoby największą zdradą wobec reszty ekipy.
„Jak tego nie wyślesz do 20 osób, stanie ci się krzywda!" — pani Jolanta, mieszkanka olsztyńskich Jarot do dziś wspomina ze śmiechem anonimowy list, który trafił do jej skrzynki. — Ale wtedy nie było mi do śmiechu — opowiada. — Miałam 16 lat, pomieszkiwałam u babci, bo rodzice pojechali za chlebem do Niemiec. To były lata 90- te, nie słyszeliśmy o smartfonach czy internecie.
W instrukcji było napisane, że ten list trzeba skserować kilkadziesiąt razy. — Może gdybym sama, na chłodno go przeczytała, byłoby inaczej — wspomina. — Ale pokazałam babci, która wierzyła we wszystko, co zobaczyła. Babcia się przeżegnała, wyciągnęła zaskórniaki z portfela i razem ze mną popędziła do punktu xero. Jedynego wówczas na Jarotach i bardzo drogiego. Potem poszłyśmy na pocztę kupić koperty i znaczki. Ile my wtedy na tę bzdurę wydałyśmy pieniędzy!
Ale po szkolnych korytarzach szeptano do kogo doszedł list, a do kogo jeszcze nie. I zastanawiano się, co stanie się tej osobie, która zerwie łańcuszek i nie wyśle tajemniczego listu? — A potem nagle wszystko ucichło — uśmiecha się pani Jolanta. — Komuś widocznie znudziła się zabawa.
W instrukcji było napisane, że ten list trzeba skserować kilkadziesiąt razy. — Może gdybym sama, na chłodno go przeczytała, byłoby inaczej — wspomina. — Ale pokazałam babci, która wierzyła we wszystko, co zobaczyła. Babcia się przeżegnała, wyciągnęła zaskórniaki z portfela i razem ze mną popędziła do punktu xero. Jedynego wówczas na Jarotach i bardzo drogiego. Potem poszłyśmy na pocztę kupić koperty i znaczki. Ile my wtedy na tę bzdurę wydałyśmy pieniędzy!
Ale po szkolnych korytarzach szeptano do kogo doszedł list, a do kogo jeszcze nie. I zastanawiano się, co stanie się tej osobie, która zerwie łańcuszek i nie wyśle tajemniczego listu? — A potem nagle wszystko ucichło — uśmiecha się pani Jolanta. — Komuś widocznie znudziła się zabawa.
W pierwszej dekadzie XXI wieku strach było chodzić po Kortowie. Bo jak się szło po zmroku, to pojawiali się łowcy organów i wycinali nerki. Jak oni to robili i kiedy, nie wiadomo. Olsztyńska policja też na ten temat milczała. — Nie mówią, żeby nie siać psychozy strachu — mówiono na uczelnianych korytarzach. — Przecież jak to się rozniesie, to wszyscy z Kortowa wyjadą, miasteczko studenckie upadnie.
Tylko że wszyscy w Kortowie mieli się dobrze. Imprezy nadal się odbywały w akademikach, dużo się działo, a wykłady przebiegały jak zawsze. Tylko jakoś tak niespokojniej się robiło na domówkach, po którejś puszce piwa. — Wracamy taksówką, bo jeszcze nas zaatakują i nerkę wytną — mówiły dziewczyny.
Męskie grono też nagle robiło się trochę nieśmiałe i tymi taksówkami chętnie się zabierało..
Męskie grono też nagle robiło się trochę nieśmiałe i tymi taksówkami chętnie się zabierało..
Okazuje się, że nie tylko nerki były w modzie. — W lesie Kortowskim między Kortowem a Dajtkami grasował "wątrobiarz". To był straszak dla młodzieży, zwłaszcza żeby studentki same przez las na zajęcia nie chodziły — dopowiada pani Dorota.
— Jak ja byłam w wieku szkolnym, na Zatorzu w wieżowcu mieszkała pani, którą ludzie nazywali ją Wiosenka, ponieważ cały rok chodziła w kwiatowych sukniach do ziemi. Rodzice przestrzegali dzieci: jak będziesz niegrzeczny to Wiosenka cię zabierze na zawsze....Jaka prawda była to nie wiem. W każdym razie często ja widywałam roześmianą,śpiewająca w kolorowych sukniach — opowiada pani Agnieszka, nasza internautka.
Takich opowieści szuka olsztyński Miejski Ośrodek Kultury
— Przez niemal cały marzec zbieramy od mieszkańców Olsztyna rozmaite "szemrane" miejskie historie, by w kwietniu spróbować z nich stworzyć jakiś rodzaj antologii (jej forma na razie nieznana, bo nie wiemy, jaki materiał zgromadzimy). Poszukujemy nie tylko olsztyńskich wersji globalnych teorii spiskowych, ale przede wszystkim informacji o spiskach typowo olsztyńskich. Interesują nas zarówno opowieści ogólnoolsztyńskie, jak i osiedlowe, podwórkowe, blokowe. Zbieramy historie stare i nowe, zabawne i przeszywające dreszczem grozy — zachęca Ola Drzał-Sierocka z Działu Animacji i Edukacji Kulturowej Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. [/article]
Z tych mrocznych opowieści olsztynian powstanie antologia.
Wszelkie spiskowe tropy, sygnały i opowieści MOK przyjmuje do 28 marca na adres: imprezy@mok.olsztyn.pl Zachęcamy też do bieżącej dyskusji w postach w wydarzeniu na Facebook pod adresem https://www.facebook.com/events/285753226446259/. W kwietniu na bazie zebranego materiału powstanie współtworzona przez Was antologia.
Aleksandra Tchórzewska
Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Ewa Nowak #3062306 10 mar 2021 11:14
Straszenie Wiosenną to okropna pomyłka. Ta Pan zawsze był uśmiechnięta. Gorzej było z pewną Panią,która obrzucała wyzwiskami. Jeśli nieopatrznie ktoś spojrzał na nią,to dostał "powinszowanie". Spotkało mnie to na ul. Kopernika,straszne doświadczenie.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
jaro. #3062262 9 mar 2021 19:11
Mnie kumple straszyli grubą Mariolą z dworca i jej małą koleżanką Jasią
Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz
nikt #3062261 9 mar 2021 19:03
Trzeba dodać jeszcze CZARNĄ WOŁGĘ.która grasowała nocami!
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)