Covid osłabił samorządowców

2021-03-01 12:36:38(ost. akt: 2021-03-01 12:53:53)

Autor zdjęcia: Dariusz Dopierała

Wprawdzie Covid-19 nie wybiera, ale jedną z grup bardziej dotkniętych zachorowaniami są samorządowcy. Starają się chronić, trzymać dystans, ale, jak mówią, nie da się wszystkiego zrobić zdalnie, płotem odgrodzić urząd od mieszkańców.
Samorządowcy to jedna z grup zawodowych, które w dużym stopniu dotknął koronawirus. Nikt nie prowadzi statystyk pod tym kątem, ale jak ocenia starosta olsztyński Andrzej Abako, może nawet połowa starostów w regionie przeszła Covid albo była objęta kwarantanną.

Andrzej Abako, starosta olsztyński
Fot. archiwum red.
Andrzej Abako, starosta olsztyński
On sam zachorował pod koniec października. Zaraził się od swojej mamy, która niestety zmarła. Jak inni chorzy na koronawirusa, odeszła w samotności w szpitalu, bez możliwości pożegnania się z bliskimi. — I to jest straszne, że człowiek nie może pożegnać się z najbliższą mu osobą — mówi starosta Abako. — Serce pęka.

Jednak życie toczy się dalej. — Trzeba pracować, wypełniać swoje obowiązki — mówi starosta Abako. — Część spraw urzędowych da się załatwić zdalnie, ale są takie, które wymagają osobistego kontaktu. Oczywiście spotykamy się z zachowaniem reżimu sanitarnego, a więc maseczki, dystans, dezynfekcja rąk, ale mimo to chodzi do zachorowań. Przeszedłem Covid, więc czuję się trochę pewniej, ale nigdy nie ma się stuprocentowej pewności.

Starosta Abako mówi, że w miarę łagodnie przeszedł koronawirusa, ale ten długo będzie mu jeszcze o sobie przypominał. Przed chorobą robił długie spacery, dziennie potrafił przejeść nawet 10 kilometrów. Był w dobrej formie, miał kondycję. Dziś wchodzi na drugie piętro w starostwie i czuje lekką zadyszkę. — Szybki marsz po schodach powoduje, że już na drugim piętrze czuję zadyszkę i ból w łydkach — mówi.

Na Covid zachorował Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna, leżał nawet w szpitalu. Dziś już pracuje.
— Każdego dnia praktycznie jesteśmy narażeni, bo nie sposób jest wypełniać swoje obowiązki tylko zdalnie, za pomocą internetu. Musimy spotykać się z pracownikami czy z mieszkańcami. W ratuszu, na zewnątrz — mówi prezydent Grzymowicz.
Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna
Fot. Beata Szymańska
Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna
Prezydent Olsztyna przestrzega przed bagatelizowaniem choroby, traktowania jej z przymrużeniem oka, jak to robią koronasceptycy.

Dopiero po trzech tygodniach wyszedł z choroby. — Bo ciągle był kaszel, gorączka i straszne osłabienie i tak przez trzy tygodnie — opowiada Piotr Grzymowicz. — Jest to bardzo niebezpieczna choroba i chylę czoła przed służbą zdrowia i wszystkimi, którzy pomagają mieszkańcom w tym trudnym czasie, którym przyszło nam żyć.


Marcin Paliński, starosta nidzicki
Marcin Paliński, starosta nidzicki
Olsztyn i powiat nidzicki są jednymi z tych rejonów, gdzie jest ostatnio dużo zachorowań i koronawirus nie omija tamtejszych samorządowców. — Mój zastępca zachorował — mówi Marcin Paliński, starosta nidzicki. — Ja byłem w nadzorze epidemicznym. Dziś dostałem wynik testu, jestem zdrowy i tego życzę wszystkim mieszkańcom. Rzeczywiście mamy w powiecie trudną sytuację, przez kilka dni wskaźnik zachorowań mieliśmy najwyższy w Polsce. Mam nadzieję, że zejdziemy z tych niechlubnych rekordów. Robimy, co możemy, ale tak naprawdę to zależy od odpowiedzialności samych mieszkańców, zachowania przez nich reżimu sanitarnego.

Koronawirusa przeszedł też starosta elbląski.
— Chorujemy, bo wychodzimy do ludzi — mówi Maciej Romanowski, starosta elbląski. — Teraz mamy wzrost zachorowań w całym regionie, długo się broniliśmy, aż Covid nas jednak dopadł.
Maciej Romanowski, starosta elbląski
Fot. Starostwo Powiatowe
Maciej Romanowski, starosta elbląski
Sam przeszedł chorobę, jak to określa, średnio ciężko. — Jeden tydzień przeleżałem w łóżku, bo cały byłem obolały, jakby mnie ktoś kijem stłukł, a w drugim tygodniu było już lepiej — mówi starosta elbląski. — Teraz jestem po badaniach kompleksowych płuc, nerek. I jest dobrze, nie ma powikłań, choć czuję, że się szybciej męczę. Nie jestem taki mocny, ale podobno dochodzi się do siebie dwa lata, a czasem do pełni sił nawet cztery lata.

Marcin Król, wójt gminy Wydminy, oddał w tym tygodniu osocze, bo też jest ozdrowieńcem. — Mimo wszystkich obostrzeń i ograniczeń w kontaktach z petentami nie jesteśmy w stanie się ustrzec przed chorobą — mówi wójt Król. — Na 25 pracowników naszego urzędu, aż 21 przeszło już Covid. Stało to jakby w dwóch falach.

Radosław Król
Fot. Archiwum prywatne
Radosław Król
Sam zachorował około 20 stycznia. Prawdopodobnie zaraził się od żony, która jest nauczycielką. — A wcześniej miałem kontakt z chorymi i nie zachorowałem — dodaje wójt Wydmin. — W moim przypadku choroba przebiegła dość łagodnie, bo tylko jeden dzień miałem gorączkę. Później tylko jeszcze przez cztery dni bolała mnie głowa, cała skóra, nie mogłem się dotknąć. Jednak nie straciłem smaku i węchu. Zrobiłem test, wynik okazał się dodatni. Za mało robi się testów, ludzie chorują w domu, a dzieci posyłają do szkoły. I mamy problem.
Andrzej Mielnicki


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. briftryger #3061638 1 mar 2021 14:09

    Niech się cieszą że żyją,inni tyle szczęścia nie mieli.

    odpowiedz na ten komentarz