500 plus. Czy rząd wylał dziecko z kąpielą?

2021-02-27 20:45:43(ost. akt: 2021-02-27 19:28:11)

Autor zdjęcia: Pixabay

Czy 500 plus działa? A jeżeli już, to jak? Dzieci nie przybywa, ale kondycja finansowa rodzin trochę się lekko poprawiła. Jakie zatem były cele programu? Czy finalnie może się okazać, że „ten, który zna prawdę tydzień wcześniej niż inni, przez tydzień uchodzi za idiotę”?
Program 500+ to sztandarowa inicjatywa Prawa i Sprawiedliwości, z którym ta partia szła do wyborów parlamentarnych w 2015 roku. Zapowiedź takiego „wsparcia rodzin i poprawy dzietności” złożyła w przypadku wygranej wyborczej późniejsza premier Beata Szydło. Przedstawiła także założenia programu, które mówiły o wypłacaniu świadczenia w wysokości 500 zł „na każde i kolejne dziecko bez względu na dochód rodziny”. Mówiła o celach.

— [b]W Polsce rodzi się bardzo mało dzieci, a chcemy, żeby Polaków było coraz więcej[/b] — mówiła w 2016 roku na konferencjach prasowych Beata Szydło. Premier zwracała uwagę, że to zachęta do Polaków, aby chcieli mieć więcej dzieci. Kolejnym celem 500+ miało być poprawienie sytuacji ekonomicznej polskich rodzin. Czy te cele zostały zrealizowane? Jak wpłynęło pobieranie świadczenia na powyższe kwestie?

SKĄD SIĘ WZIĘŁO 500+?


Do świadomości publicznej pierwsze zręby pomysłu, który można by nazwać jako archetyp rządowego programu 500+, przebiły się już w 2011 roku. Wówczas postulat wprowadzenia powszechnego świadczenia na rzecz dzieci przedstawił prof. Julian Marian Auleytner, który mówił o kwocie 400 zł na osobę (dziecko). Profesor był wówczas ekspertem przy centroprawicowej, nieistniejącej już partii Polska Jest Najważniejsza.
Tak naprawdę pomysł rozdawania pieniędzy poprzez działające na podobnej zasadzie świadczenia socjalne to domena środowisk lewicowych. W Polsce takie postulaty pojawiały się już w 2009 roku.

SPEŁNIONA-NIESPEŁNIONA OBIETNICA WYBORCZA


Gdy w wyniku wyborów 2015 PiS doszedł do władzy, rozpoczął prace nad opracowywaniem i wdrażaniem obiecanego przez siebie programu. Na początku 2016 roku okazało się, że pomimo zapowiedzi ówczesnej premier, 500+ nie otrzymają rodzice wychowujący jedno dziecko i będzie ono przysługiwało tylko na drugie i kolejne dzieci. Wypłata świadczeń ruszyła w kwietniu 2016.

Opinia publiczna i scena polityczna gęsto odnosiły się do zagadnienia zasadności i funkcjonowania programu. Tak naprawdę 500+ było — na różnych etapach — krytykowane przez każdą opcję polityczną. Jeszcze przed możliwością oceny skuteczności „prodzietności” programu, wielu zwracało uwagę, że jest nieopłacalny i nie spełni swojej roli na tym polu.

Państwo zakładają, że w ciągu 10 lat urodzi się 280 tys. dzieci. To znaczy, że w ciągu roku urodzi się góra 30 tys. dzieci. Czyli wskaźnik dzietności wzrośnie z 1,3 maksymalnie do 1,5. Czy to uchroni naszą apokalipsę demograficzną w najbliższych latach? Sami się państwo przyznajecie do tego, że nie uchroni. Sami państwo wiedzą, że to nic nie da — mówił z mównicy sejmowej w lutym 2016 roku poseł Kukiz’15, śp. Rafał Wójcikowski.

Wielu ekonomistów i polityków opozycji zwracało uwagę, że założenia finansowe programu 500+ to znaczące obciążenie dla krajowego budżetu. Prof. Leszek Balcerowicz już w lutym 2017 roku stwierdził, że program 500+ „rozleniwia ludzi”, a bieda powinna być zwalczana nie „rozdzielaniem pieniędzy zabranym innym osobom”, a poprzez możliwość podjęcia pracy.
W obronie 500+ stają rządowi oficjele, którzy co jakiś czas chwalą się związanymi z nim statystykami. Tak jak ostatnio zrobiła to minister Maląg podając zestawienie kwot i podkreślając, że poprawił kondycję finansową mieszkańców naszego kraju.

— Program Rodzina 500+, który daje dzisiaj rodzinom gwarantowany, comiesięczny dochód, a przy tym również poczucie bezpieczeństwa, wypłacony został już w kwocie 114 mld zł. Świadczenie to wypłacane jest na blisko 6,5 mln dzieci — "ćwierkała" na Twitterze 30 czerwca 2020r. minister rodziny, pracy i polityki społecznej.

A co z liczbą urodzeń? Czy program – jak chciał rząd – pomógł? Okazuje się, że… wcale nie taki był jego cel. Dowiedzieliśmy się o tym po kilku latach jego działania od samego rządu. W sprawozdaniu z realizacji programu (jesień 2020; dane za 2019 r.) rząd twierdzi, że „oczekiwanym skutkiem wprowadzenia świadczenia wychowawczego nie jest regularny wzrost liczby urodzeń obserwowany z roku na rok”. To ciekawe, bo dane z oceny skutków regulacji ustawy o 500+ mówiły o „stałym wzroście liczby urodzeń”. Miało być ich 378,2 tys. w 2017 r., 379,5 tys. (2018), 380,4 tys. (2019).

PLANY SOBIE, A ŻYCIE SOBIE


402 tys. w 2017 roku, 388,2 tys. w 2018 roku i 375 tys. w 2019 roku – to dane z „życia”. Od 2019 roku liczba urodzeń stale spada. Być może dlatego rząd teraz odwraca kota ogonem i udaje, że celem programu nigdy nie było poprawienie dzietności rodzin, mimo że wielokrotnie zapewniał tak ustami swoich decydentów.
Czy 500+ pomogło polskim rodzinom stanąć na nogi?
Tu niewątpliwie program spełnił pozytywnie swoją rolę. Zresztą nikt nigdy nie kwestionował tego, czy „zadziała” na tym polu. Przecież wiadomo, że pieniądze przyjmie każdy, a 500 zł (lub jego wielokrotność, w zależności od liczby dzieci w rodzinie) zawsze są wartością „in plus” w budżecie, jakikolwiek by on nie był. W jaki sposób polskie rodziny pożytkują środki ze świadczenia? Ponieważ społeczeństwo jest już niejako nim „wysycone”, tutaj najbardziej miarodajne będzie przyjrzenie się pierwszym momentom jego funkcjonowania.

W I półroczu 2016 r. zwiększył się import starych aut do naszego kraju (500 tys. aut). To o 16,3 proc. więcej niż w tym samym okresie 2015 r. Rodziny częściej nabywały produkty AGD. W 2016 r. o 6 proc. więcej, niż w 2015 r. Za 500+ kupowano najczęściej żywność i odzież (rok w rok mniej więcej 50 proc.). Dzięki 500+ polskie rodziny częściej decydowały się na wyjazd turystyczny (było tak do momentu pandemii — w 2017 r. nawet o 20 proc. więcej niż w 2016). Co ciekawe, niektórych przypływ dodatkowej gotówki skłonił do oszczędzania. Np. 66 proc. rodzin w 2016 (w 2015 mniej niż 50 proc.). Program 500+ przełożył się też na jedną, niewątpliwą zmianę in plus – coraz mniej Polaków korzystało z usług firm pożyczkowych sektora pozabankowego oferujących „szybie chwilówki”, które często wprowadzały rodziny w zaklętą spiralę długów.

To niewątpliwe plusy 500+, ale wróćmy jeszcze na moment do kwestii: jaki był jego prawdziwy cel. Skoro niby nie zwiększenie dzietności (odwracanie kota ogonem), to w takim razie był to program rozdawniczy godny samego Gierka, czyli czysty program socjalny. Ale chwila, tego PiS też się wypiera.
Program jest o charakterze uniwersalnym, całkowicie powszechnym, nie socjalnym, aczkolwiek istotnie poprawiającym sytuację tych rodzin, których sytuacja materialna jest trudniejsza — tłumaczyła PAP minister Rafalska w 2019 r.

500+ TO SMACZNA KIEŁBASKA WYBORCZA?


Opozycja wielokrotnie krytykowała program PiS-u, ale była to krytyka na zasadzie krytyki śp. Jacka Kuronia pod adresem PZPR w tzw. Liście do Partii (domagał się powrotu do prawdziwych zasad marksizmu — mało znany opinii społecznej fakt), czyli niektórzy chcieli jego rozszerzenia, inni większych kwot na świadczenia itd.
Eksperci polityczni twierdzą, że 500+ było także dobrze wysmażoną kiełbaską dla wyborców.

Sondaże TNS Polska, Millward Brown i IBRiS (1-30 kwietnia 2016) pokazały, że PiS i rząd stali się bardziej popierani wyłącznie dzięki sztandarowemu programowi partii Rodzina 500+. Partia rządząca zyskała w tym czasie 5,9 proc. poparcia.

Nieugięty w krytyce 500+ na każdym polu jest kontrowersyjny Janusz Korwin-Mikke.
Tak wygląda demokracja, że żeruje się na głupich ludziach wabiąc ich kwotą 500 złotych. Mądrzy wiedzą, że za każde 500 złotych zapłacą 700 w podatkach. Trzeba okłamać ludzi, oszukać, byle się dorwać do żłoba — mówił wielokrotnie lider Konfederacji, który twierdzi, że tym programem rząd na nas zarabia.

Sprawdzamy


Koszt obsługi jednego wniosku w 2016 roku wynosił od 89 zł do 489 zł oraz prowizja 1-2 proc. dla urzędu wypłacającego świadczenie. Na 2017 rok koszty te zostały ujednolicone; zaplanowano, że wyniosą łącznie 7,6 mln zł (koszt rozpatrzenia wniosku: 140 zł, prowizja za wypłacanie świadczenia: 1,5 proc.) — czytamy w dokumencie rządowym „Nowy model wynagradzania marszałków za obsługę świadczeń rodzinnych i 500 plus” (MIPS.gov.pl, 5 września 2016).

Maciej Chrościelewski



Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ja. #3061567 28 lut 2021 11:45

    Nareszcie ktoś napisał to o czym wszyscy myślący ludzie od dawna mówią. Pisowski program 500+ służy jednemu celowi: zyskaniu dla PiS jak najwyższej ilości głosów w wyborach! Zwiększenia chęci posiadania dzieci nie przyniósł. A oddziaływanie negatywne? Demoralizacja 'beneficjentów' - no bo to fajnie zamiast płacy za pracę dostawać za darmo kasę. Skąd kasa na to rozdawnictwo? Od frajerów którzy uczciwie pracują....

    Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz

  2. Kruk #3061563 28 lut 2021 10:10

    Tak myślę jak ja mam ocenić rządy *** Poza wyższymi podatkami Wiecznymi awanturami oskarzeniami przeciwników Pląsami u Rydzyka Nepotyzm kolesiostwo Jestem 60latkiem i nie dostrzegam wokół siebie czegoś co nazwałbym że jest lepiej Za 500+ i populizm ludzie się zaprzedali

    Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz