Nauka zdalna: i dzieci, i nauczyciele mają dość

2021-02-28 16:15:12(ost. akt: 2021-02-28 16:11:36)

Autor zdjęcia: Pixabay

Od poniedziałku 1 marca klasy I-III w województwie warmińsko-mazurskim wracają do nauki zdalnej. Tym samym uczniowie dołączą do swoich starszych koleżanek i kolegów, którzy ten sposób edukacji kontynuują od listopada zeszłego roku.
Jak wygląda praca nauczycieli? Jaki, ich zdaniem, wpływ na nasze dzieci ma ta forma nauczania?

Dobre złego początki


Nauczyciel języka polskiego w klasach IV-VIII w jednej ze szkół podstawowych w Bartoszycach:
— Pierwsze miesiące były bardzo dobre. Moi uczniowie z chęcią się logowali, czynnie uczestniczyli w lekcjach. Dla dzieci była to nowość. Ze względu na specyfikę przedmiotu prowadzenie lekcji tak bardzo się nie zmieniło. Udoskonaliliśmy je od strony technicznej. Wchodzimy na strony muzeów, internetowe strony o sztuce i literaturze. Odsłuchy, filmiki. Uczniom się to z początku podobało. Z czasem entuzjazm zmniejszał się. Dziś nawet w sposobie wypowiadania powitalnego "dzień dobry" potrafię rozpoznać marazm.

Z upływem czasu zaangażowanie większości uczniów malało, do tego stopnia, że przestali włączać kamerki. Zaczęli oszukiwać, sprawdziany pisać na zasadzie kopiuj-wklej. Nauczyciele muszą to wyłapywać. Często wśród uczniów, jak i rodziców, panuje mniemanie, że ocena jest wyznacznikiem wiedzy, a przecież ważniejsze jest co mają w głowach. Lepiej, gdy napiszą wypracowanie na trójkę własnymi słowami, niż — kopiując — na piątkę. Wtedy wiem że na egzaminie sobie poradzą.

Podobnie jest na lekcji wychowania fizycznego. Do grudnia wszystko dobrze się układało. Uczniowie byli aktywni i zadowoleni. Nauczyciel wychowania fizycznego w jednej z bartoszyckich szkół: — Prowadzę klasę sportową 2 godziny pod rząd, połączone w jeden blok, żeby uniknąć podwójnych rozgrzewek. W młodszych klasach lub niemieszanych dzieci bez problemu pokazują ćwiczenia przez kamerki, prowadzimy lekcje grupowo. W starszych i mieszanych już mniej chętnie. Pozwalam im nagrać filmik i indywidualnie wysłać do oceny. Mogą ćwiczyć na aplikacjach, wysyłając zrzuty ekranu. Relacje ze spacerów w postaci filmików. Ćwiczymy elementy techniczne gier zespołowych.

Są też zajęcia z teorii, zagadki olimpijskie. Jednak zumba, nauka kroków tanecznych, yoga czy areoboks na długo nie wystarczyły.
— Uczniowie coraz częściej szukają wymówek, że podłoga jest brudna, że sąsiad nie życzy sobie hałasów. Teraz już widać zmęczenie materiału. Nie wszyscy ćwiczą.

Uczniowie, którzy zyskali


Według relacji nauczycieli, są w klasach osoby, które miały problem ze znalezieniem się w otoczeniu grupy. Bardzo łatwo potrafiły się rozproszyć, zdenerwować. One właśnie się świetnie w nauczaniu zdalnym odnajdują. Z domu, w pojedynkę, ciężko pracują i widać efekty. Inne, ciche i spokojne, które nie potrafiły się w klasie przebić, ucząc się z domu, rozwijają swoje skrzydła. Jednak są to sporadyczne przypadki.

Szukanie pomocy u psychologów


Jak wynika z obserwacji nauczycieli, obecna forma edukacji jest bardzo niebezpieczna. Przedłużająca się nauka z domu, brak kontaktu z rówieśnikami, prowadzą do wyalienowania i depresji wśród nastolatków.

— Mam uczniów w 8 klasie, którzy jawnie mówią, że chodzą do psychologa. Przyznają się do lęków i napadów paniki. Mają dość zamknięcia w domach — opowiada wychowawczyni jednej z klas I-III. Dzieci niemal płakały

Podsumowaniem niech będzie reakcja najmłodszych, tych, których zaostrzenie obostrzeń w regionie dotyka bezpośrednio. Po miesiącu nauki w szkołach ponownie wracają do edukacji zdalnej. Ich reakcje po ostatnim dzwonku relacjonuje nauczycielka nauczania początkowego w jednej ze szkół w regionie.

— Jakie odczucia mają dzieci? Były bardzo rozczarowane, że znowu mają wracać do nauki z domu. Niektóre wręcz płakały. Mają nadzieję że za 2 tygodnie się spotkamy — podkreśla nauczycielka.

Przemysław Gościniecki