Zrobili plakaty, żeby uczyć dorosłych sprzątania po psach

2021-02-28 14:31:00(ost. akt: 2021-02-26 17:42:57)
Krystian, Szymon i Michał chcą, żeby w końcu dorośli zaczęli sprzątać po psach

Krystian, Szymon i Michał chcą, żeby w końcu dorośli zaczęli sprzątać po psach

Autor zdjęcia: Ada Romanowska

To trzech muszkieterów z osiedla Podleśna. Choć są uczniami podstawówki, myślą bardzo dojrzale. Chcą nauczyć właścicieli psów, żeby w końcu zaczęli sprzątać po swoich pupilach. Rozwiesili po okolicy własnoręcznie zrobione plakaty, które do tego zachęcają.
Nie lubią się nudzić. Nawet w ferie, kiedy można bez wyrzutów sumienia leniuchować. To jednak nie w ich stylu. Pomyśleli, że muszą zrobić coś dobrego. Że muszą pokazać światu, że nie podoba im się to, co znajdują na trawnikach i chodnikach.

— Po psach trzeba sprzątać, żeby było czysto na podwórku. Tylko że nie każdy o tym wie… Albo o tym pamięta. Bo nie każdy sprząta — zauważa Michał Wójcik. — Pomyśleliśmy z kolegami, że trzeba tych ludzi jakoś zachęcić, żeby sprzątali po psach. Bo my, gdy wychodzimy ze swoimi zwierzakami, zawsze po nich sprzątamy. To przecież nie boli, to nie parzy w ręce!

— Dlatego pomyśleliśmy, że zrobimy plakaty zachęcające do sprzątania po psach — dodaje Krystian Dawidko. — I jesteśmy z tego dumni! Poczuliśmy, że to wręcz jakaś misja społeczna, którą musimy wypełnić.

— Ile zrobiliśmy plakatów? Nie liczyliśmy, ale było ich sporo. Może nawet około stu na głowę? Zrobienie jednego plakatu zajęło nam od dwóch, do pięciu minut — podkreśla Szymon Kaczmarczyk. — Używaliśmy kredek, mazaków. To nie było trudne. Wystarczyło chcieć.

— Ja robiłem ulotki, które wrzucałem do skrzynek, a koledzy zajęli się plakatami — zauważa Michał Wójcik. — Wszystko oczywiście robiliśmy własnoręcznie. Niczego nie drukowaliśmy, nie kopiowaliśmy. Żaden plakat nie był więc taki sam.

— Plakaty rozwiesiliśmy we wszystkich pobliskich klatkach schodowych. Wieszaliśmy je też na słupach. Chcieliśmy, aby jak najwięcej osób je zobaczyło. Ulotki wrzucaliśmy natomiast do skrzynek. Wszystko robiliśmy razem. Jeden miał nożyczki, drugi taśmę klejącą, a trzeci trzymał plakat. W grupie siła! — cieszy się Szymon Kaczmarczyk. — Wiele plakatów cały czas wisi. Nie dały się nawet mroźnej i śnieżnej pogodzie. Wiemy więc, że sporo osób je zobaczyło. Mam nadzieje, że wielu psiarzy zacznie w końcu sprzątać.

Plakaty rzucały się w oczy. Uwagę zwracało to, że były pisane ręką dziecka.

— Wielu sąsiadów przyjęło je z uśmiechem. Podchodzili do nas i gratulowali pomysłu — uśmiecha się Krystian. — Ale niektórym chyba przypadły do gustu. Bo odpisywali nam na plakatach, że nie mają ani psa, ani kota, więc nie muszą po nich sprzątać.

— Ale my na plakatach pisaliśmy, że „jeżeli masz psa, to posprzątaj po nim”. Dlatego trudno zrozumieć, że ktoś nam tak odpisał. Ale z drugiej strony… nie przeszedł obok plakatów obojętnie. Musiał jednak się wysilić, żeby nam odpisać — zauważa Szymon Kaczmarczyk. — Ale nawet osoba, która nie ma psa, też może wdepnąć… Dlatego nie poprzestaliśmy na jednym razie. Bo teraz, gdy cały śnieg stopnieje, będziemy mieli mnóstwo niemiłych niespodzianek na trawnikach. Na pewno będziemy kontynuować naszą akcję. Będziemy jeszcze bardziej zachęcać ludzi do tego, żeby dbali o porządek w miejscu, gdzie mieszkają.

Zdanie synów podzielają ich mamy. I mocno im kibicują, bo same też doceniają czyste trawniki.

— Chłopcy sami wyszli z inicjatywą, sami przygotowali plakaty i sami je porozklejali. Oczywiście najpierw spytali, czy mogą coś takiego zrobić. Nie miałyśmy nic przeciwko. Bo sytuacja na osiedlu jest fatalna. Niektórzy oczywiście sprzątają po psach i nie trzeba zwracać im uwagi. Ale są też tacy, którzy, gdy pies się załatwia, odwracają głowę i udają, że nie widzą. Mam wrażenie, że najgorsi są właściciele większych psów. To widać po wielkości tych trawnikowych niespodzianek... — mówi Emilia Leśnikowska-Dawidko, mama Krystiana. — Dobrze, że nasze dzieci zauważyły, że dorośli mają z tym problem. Teraz mam nadzieję, że psiarze się zawstydzą.

— Tylko czy to dzieci muszą wskazywać palcem, że coś jest nie tak? Czy to one muszą zwracać dorosłym uwagę? — zastanawia się Beata Kaczmarczyk, mama Szymona. — dlatego jestem dumna z chłopców, że wpadli na taki pomysł. A przecież mogli stworzyć jeden plakat, wydrukować go w kilkudziesięciu egzemplarzach albo go skopiować... A oni robili każdy jeden samodzielnie. To tak jakby każdym plakatem zwracali uwagę tym, którym nie chce się sprzątać po psach.

ADA ROMANOWSKA
a.romanowska@gazetaolsztynska.pl