Umiesz liczyć, licz na siebie

2021-02-22 07:54:09(ost. akt: 2021-02-22 17:29:55)

Autor zdjęcia: Monika Rakowska

Umie zadbać o siebie i komfort materialny, miłość odnalazła w świecie zwierząt. Monika Rakowska, trenerka psów i właścicielka marki Alpha Dogz, jest przykładem na to, że współczesna kobieta sukcesu musi tak naprawdę liczyć po pierwsze na siebie.
Moniko, zawodowo zajmujesz się psami, powiedz, na kiedy datuje się Twoja znajomość ze światem zwierząt?

Należy sięgnąć do dzieciństwa i faktu, że w zasadzie robiłam to, co chciałam, natomiast raczej nie miałam w dzieciństwie koleżanek i kolegów. Skręcałam instynktownie w stronę zwierząt i ich towarzystwo. Do tej pory kieruję się w życiu zasadą „umiesz liczyć, licz na siebie”.

„Do odważnych świat należy” – a pod tym też byś się podpisała? A może „Kto się boi, ten już przegrał”?

Kto się boi, ten już przegrał – piękne słowa, tak. Wracając do tematu: nie interesował się mną nikt więc zaczęłam iść tam, gdzie te zainteresowanie widziałam. Uciekałam w świat zwierząt. Wychowywałam się poza miastem, a że u obu dziadków i babć były psy i koty to się nimi zajmowałam. Pamiętam, że jak raz przyjechałam to dziadek wołał „O! Przyjechała Pani weterynarz!”, także już od dzieciństwa byłam łączona ze światem zwierząt.

Obrazek w tresci

Przyszedł czas, że wyfrunęłaś z domowego gniazda. Przeniosłaś się do Ełku.

Wyszłam z domu, jak miałam 16 lat i od tamtej pory już nigdy nie wróciłam. 14 lat jestem już poza domem rodzinnym i nigdy nie było u mnie czegoś takiego, co mieli znajomi – pieniądze na studia, miesięczne kieszonkowe itd. Nigdy tego nie miałam. Pierwsza moja praca, w radiu, była po to, aby mieć na jakiekolwiek jedzenie. Całe szczęście mieszkałam u cioci, więc było o tyle dobrze. W liceum, od 2 klasy musiałam pracować na to, aby mieć cokolwiek. Po lekcjach szłam do radia i od 15 do 18 czytałam serwisy informacyjne.

Czy wtedy świtało Ci w głowie, że będziesz zajmować się w przyszłości zwierzętami?

Nie, wtedy nie. Wtedy walczyłam o przetrwanie. To był czas nauki i szukania pieniędzy na cokolwiek. W radiu byłam pierwszą osobą, która otrzymała pieniądze, bo założenie było takie, że pracujemy za free. Jak przyjechał szef, poprosiłam go, aby zapłacił mi. Dostałam honorarium – 200 zł miesięcznie.

Był jakiś moment przełomowy, w którym postanowiłaś wziąć sprawy w swoje ręce i rozwijać się w roli trenerki?

Wiesz, pracowałam już później jako przedstawiciel handlowy. Finansowo to była bardzo dobra praca i sporo zarabiałam, tym bardziej, że byłam najlepszym przedstawicielem handlowym w Polsce. A że mam takie podejście, że albo robie coś na 100 proc. albo w ogóle nie robię, ta praca mnie bardzo dużo kosztowała. Radziłam sobie najlepiej ze wszystkich, ale praca w korporacji to bardzo ciężka praca. To mnie wykończyło. W pewnym momencie obudziłam się i wyszło, że mam dzień w dzień bóle głowy, bóle brzucha. Doprowadziło to do skrajnego wycieńczenia organizmu. Wtedy stwierdziłam, że nie, nie będę tego robiła bo nie poświęcę życia dla pracy. Zaczęłam się leczyć. Zrobiłam 2 lata detoksu od wszystkich alergenów. Zbadałam się na 50 a wyszło, że byłam uczulona na aż 27. Byłam na bardzo rygorystycznej diecie. Teraz już jest super. Współpracuję z trenerem przygotowania motorycznego, Mateuszem Donajskim z Warszawy i on faktycznie mnie prowadzi, „ciśnie mnie”, pilnuje, abym robiła badania. To on też pokierował mnie do sportu. Moje założenie było takie, aby mieć więcej energii w ciągu dnia, bo mi wciąż brakuje czasu. Zalecił mi również pracę siłową. Chodzę do naszego VIP GYM i intensywnie ćwiczę.

Na czym skupiasz się w swojej pracy z psami?

Widzę problemy, z jakimi borykają się ich właściciele i po prostu je rozwiązuję. Braki w wychowaniu należy uzupełnić. Ogólnie dobre wychowanie psa równa się dobre życie z psem. Najbardziej w tym co robię podoba mi się, że go wzmacniam. Po konsultacjach i treningach ze mną psa będzie mniej rzeczy zaskakiwało i przerażało. To jest 2-letnie dziecko, nie zna życia. Zna tylko uczucie komfortu i dyskomfortu. Instynktownie szuka tego pierwszego i unika dyskomfortu. Chodzi o to, aby zbudować psa, aby go wzmocnić psychicznie, żeby go nic nie przerażało. Praca u mnie, stricte na placu, wygląda tak, że działam „w drugą stronę” – narażam psa na duży stres i czasami bardzo go obciążam, aby te sytuacje, które go spotkają z przewodnikiem, go tak nie przerażały. Jeżeli wytworzymy stres pod kontrolą to będzie on dobrze „wzmocniony”. To co spotka psa w życiu ma być mniej obciążające dla jego psychiki, niż to, z czym spotka się na szkoleniu. Celem jest też wyszkolenie psa, aby był opanowany, aby on nas, właściciela, kochał najbardziej, a nie biegł do każdego przysłowiowego „wujka” na ulicy i się łasił. Jednocześnie jest to w pełni pies socjalny, czyli toleruje, akceptuje, ale nie zwraca za bardzo uwagi na rozpraszacze. Focus jest na właścicielu. Mam dwie sunie: Fridę (husky syberyjski) oraz Alphę (owczarek belgijski). Udało mi się je tak wychować, że są bardzo tolerancyjne i socjalne. To ostatnie słowo w ogóle jest niewłaściwie odbierane i rozumiane przez społeczeństwo.

Dlaczego?

Myślimy, że socjal to jest wypuszczenie 10 psów w pole i one tam sobie jedne się pogryzą, inne pobiegają, a potem wracamy do domu. To nie jest „socjal”. To jest stres i takie stado w ogóle nie powinno istnieć. Pies socjalny to taki, który widzi bodźce, ale na nie nie reaguje. Bo jest obok „przewodnik”, ktoś kto „pilnuje”, kto jest za niego odpowiedzialny. Wówczas pies jest sobą i może w pełni cieszyć się życiem.

Obrazek w tresci

Opowiadasz o tym z dużą pasją. Masz wrażenie, że pracujesz czy po prostu żyjesz swoją pracą?

Po pierwsze muszę być zgodna ze sobą, więc powiem to, co czuję. Sprawy zawodowe mam bardzo mocno uporządkowane, życie prywatne jest w tym momencie na drugim miejscu , a życie „służbowe” traktuję jako zadanie do wykonania. W tym uporządkowaniu pomaga mi stale coach biznesowy Rafał Mazur, który prowadzi social media pod tytułem „Zen Jaskiniowca”.
W życiu prywatnym wolę spontaniczność. W pracy jestem bardzo silną postacią, mam zbudowane mocne alter ego i mobilizuję wszystkie swoje siły. A w domu? Gdy wracam do niego to się wyłączam. Jestem tam zupełnie inną osobą. Ci, którzy poznają mnie bliżej, mogą być zdziwieni, że prywatnie nie jestem takim przewodnikiem stada, jak w pracy.

Jest jakaś wiedza trenerska, której – oczywiście zachowując dystans – można użyć na nas? Da się np. sobie „wytresować” mężczyznę?

Taką rzeczą, którą można przełożyć na ludzi jest chyba wzmacnianie rzeczy pozytywnych, np. chwalenie. Jednym z pomysłów na taki trening z psem to shaping. Chwalimy za wszystko, ale ustalamy pewne granice. Czyli czego ja oczekuję. Ok, możesz zrobić wszystko, ale nie wszystko mi się podoba.

Cenna wiedza. W przełożeniu na relacje z mężczyznami, pomaga czy przeszkadza?

Na pewno widzę, czuję i wiem więcej, stąd być może wzrastają moje wymagania.

Spotykając mężczyznę zdarza Ci się, że instynktownie analizujesz co można by w nim zmienić? Może ciut „podtrenować”?

Nie, jak już wspomniałam, w życiu prywatnym się wyłączam i staram się jak najmniej tracić energii „tam”. Bardzo poświęciłam się dla pracy i nie widzę poza nią życia. Nie ukrywam, że nie ma kogoś w moim życiu, bo jest, natomiast moje wymagania przez ostatnie 2 lata wzrosły maksymalnie, więc jeżeli ktoś nie dopasuje się do moich standardów życia, to nie będzie tutaj miejsca dla „słabych” jednostek. Prywatnie jestem już zbudowaną osobą, natomiast mam świadomość tego, że być może będę zabiegała o „to” uczucie, bo tylko takie uczucie znam . Boję się tego, ale to jak mój coach mówi: „wybierz swoje przeje**ne”. Więc uwielbiam silnych i pewnych siebie mężczyzn. Takich, którzy nie będą bali się wziąć mnie pod ramię i „gdzieś” poprowadzić.

Obrazek w tresci

Wracając do spraw zawodowych - Jest jakaś tajemnica Twojego sukcesu?

Stworzyłam autorski system szkoleniowy Alpha Dogz, taki, który jest syntezą tego, czego nauczyłam się na najlepszych placówkach, od najlepszych specjalistów, w kraju i za granicą. Wyciągnęłam to, co najlepsze z każdej takiej lekcji, to plan opracowany pod psa domowego i psa sportowego. To zbiór rzeczy, które zawsze mi się sprawdziły i pomogły moim klientom oraz ich zwierzakom. Na tym bazuję i dlatego mam dużą skuteczność. Jestem w stanie dogadać się z każdym psem.

Kobieta z własnym biznesem, surowa trenerka, która wiele wymaga od siebie i od innych, a jednocześnie „prywatnie” kobieta szukająca oparcia i prawdziwego uczucia. Zastanawiam się, która strona tak naprawdę jest Twoją dominującą i w związku z tym mam jeszcze jedno, krótkie pytanie. Pies. Zdycha czy umiera?

Umiera.

Chyba już wiem. Dziękuję za rozmowę.

rozm. Maciej Chrościelewski


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Karool5097 #3061255 24 lut 2021 19:39

    Artykuł chyba bardziej promujący niż ciekawy i wnoszący cokolwiek do życia :/ Pani wygląda na 40 lat ale to zasługa fatalnych zdjęć, poza tym NIC ciekawego. Kogo interesuje niezaradność! Brak meza, dzieci i na garnuszku u cioci. WOW a to ci sukces :)

    odpowiedz na ten komentarz