Trenował do debiutu, a pod salą czyhali policjanci [WYWIAD]

2021-02-11 09:51:34(ost. akt: 2021-02-11 10:08:15)

Autor zdjęcia: Konrad Poświata

WYWIAD || — Zrobię wszystko, by wygrać. Jestem pewien swego, wyjdę i zrobię swoją robotę — zapowiada Przemysław Opalach. Olsztyński pięściarz zawodowy 13 lutego zadebiutuje w mieszanych sztukach walki. Jego rywalem podczas gali MMA-VIP będzie Konrad Cyranowski.
— Pytanie podstawowe. Co wiesz o swoim rywalu?
— Nie będę ściemniał. Nie zgłębiałem zbytnio tematu jego osoby. Słyszałem jednak, że jest bardzo ciekawym, perspektywicznym parterowcem. Znajomi zawodnicy z Mazowsza wspominali, że gość zdobył ponoć puchar Polski, ma niebieski pas w brazylijskim jiu-jitsu, zdobył zresztą tytuł wicemistrza Europy... Nie wiem ile w tym prawdy. Gdybyś zapytał mnie o ludzi walczących w boksie czy np. K1, to miałbym większą wiedzę. Tym podwórkiem interesuję się od wielu, wielu lat. Zawodów czy gal typowo parterowych wcześniej nie śledziłem.

— O Tobie wiadomo o wiele więcej. Dużo więcej masz i do stracenia.
— To prawda, choć staram się podchodzić do tego na chłodno, nie narzucać sobie przesadnej presji. Na pewno to przeciwnik może więcej skorzystać na tej walce. Przez te ładnych parę lat zdążyłem wyrobić sobie jakieś już tam nazwisko w sportach walki. Mając mnie w swoim rekordzie, akcje i rozpoznawalność Cyranowskiego na pewno wzrosną.

— Osobę przeciwnika ocenił także doskonale znany Ci Wojciech Burdanowski...
— ...weź mi nawet o nim nie wspominaj. Gość odleciał zupełnie. Gubi się we własnych zeznaniach. Opowiada w necie niestworzone historie. Szkoda czasu, by o nim gadać. Następny temat proszę.

— Zatem przejdźmy do Twoich zapasów. Dużo udało Ci się nauczyć przez ostatnie miesiące?
— Dobrze ująłeś, nauczyć. Ostatnio, w innym wywiadzie, pytany byłem o to co udało mi się poprawić. Niczego nie mogłem poprawiać, bo wszystkiego musiałem się dopiero uczyć od podstaw. Od początku wiedziałem, że nie zdążę zrobić z siebie parterowca. Nie to było moim celem. Skupiliśmy się więc na obronach przed obaleniem, ucieczkach z parteru etc.

— Wasze plany na walkę są do przewidzenia.
— Dokładnie. Konrad będzie pewnie robił wszystko, by przenieść walkę do parteru. Mi będzie zależało na tym, by zakończyć temat w stójce. Dlatego też będzie to ciekawa walka. Kto zdoła narzucić swoje warunki gry, ten zwycięży.

— Czyli jednak wkradły się jakieś wątpliwości?
— To nie tak. Zrobię wszystko, by wygrać. Jestem pewien swego, wyjdę i zrobię swoją robotę. Życie nauczyło mnie jednak, by szanować każdego rywala. W sportach walki, zwłaszcza w MMA, wystarczy sekunda nieuwagi i leżysz na macie. Czy znokautowany, czy z duszącym Cię przeciwnikiem... Efekt jest podobny.

— Wirusowe realia przeszkodziły Ci w przygotowaniach?
— Trochę na pewno. W mniejszym stopniu, niż początkowo zakładałem, mogłem korzystać z wsparcia (np. sparingi) w innych klubach. Nie będę podawał adresów, ale zdarzało się, że od drzwi danej sali trzeba było się "odbić", bo w gotowości czekali już niewiele dalej panowie policjanci. Nie chciałem robić nikomu problemów. I nie chcę tego teraz oceniać, bo trzeba byłoby bawić się w politykę...

— Materiały z przygotowań jednak publikowałeś.
— Tak. Mam ten komfort, że dysponuję swoją własną, prywatną salą treningową. Nie mogłem na nią ściągać tłumów, ale podstawy udało mi się na niej przerobić.

— Myślisz, że będzie to dłuższa przygoda z MMA? Czy raczej jednorazowy skok w bok?
— Więcej będę mógł powiedzieć 13 lutego, gdy będzie już po walce. Muszę jednak przyznać, że... to wszystko zaczyna mi się coraz bardziej podobać. W walkach parterowych widzę coraz więcej, coraz więcej rozumiem. Wydaje mi się, że odrobinę nawet umiem. Inną rzeczą jest jednak stosowanie pewnych technik na sali treningowej, a inną w bezpośredniej walce, gdy naciera rywal. W boksie, po tylu latach, wiele rzeczy "wchodzi" automatycznie...

— Czyli jesteś "za, a nawet przeciw" dalszej przygodzie w klatce.
— Mam już 34 lata. Niby nie tak wiele, ale mam świadomość, że mistrza świata w MMA ze mnie nie będzie. Bez sportów walki trudno jednak mi żyć. Bawię się nimi niemal odkąd pamiętam. Na pewno zawalczę jeszcze w boksie, ewentualnie w K1. Tutaj jakieś oferty już leżą na moim stole. A MMA? Jak to w życiu. Kwestia kasy. Jeśli warunki będą przynajmniej uczciwe, to nie będę się zbytnio wzbraniał.

Rozmawiał Kamil Kierzkowski