Emocje zaklęte w przedmiotach [ROZMOWA]

2021-02-13 14:00:00(ost. akt: 2021-02-13 14:10:44)
archiwum prywatne

archiwum prywatne

Marcin Wójcik wytwarza wyjątkowe przedmioty z tytanu. Są to wyroby użytkowe dedykowane dla mężczyzn: wkrętaki, długopisy, pióra. Kieruje się ergonomią, ale jego przedmioty to elegancja w każdym detalu.
— Projektujesz i wykonujesz rozmaite gadżety z tytanu. To niezwykle ozdobne elementy, prawie jak biżuteria, ale projektowana z myślą o mężczyznach. To spora nisza, w której znalazłeś swoje miejsce i swoich odbiorców.

— Jestem dobrym przykładem tego powiedzenia: zacznij robić to co lubisz, a ludzie zechcą ci za to płacić. Zaczęło się od pasji do majsterkowania i zamiłowania do noży. Obracałem się w środowisku zainteresowanym tą tematyką i tak gdzieś rozwijał się we mnie pomysł na serię gadżetów. Zacząłem projektować wkrętaki i klucze do tych noży, do tego doszły różne zawieszki i tak mój pomysł ewoluował. Wtedy powstał mój pierwszy tytanowy długopis. Zastanawiałem się, jak powinien wyglądać, czym powinien się wyróżniać. Zależało mi na tym, by był to produkt unikalny, niespotykany i jedyny w swoim rodzaju. Wiedziałem, że po pierwsze, musi wyróżniać się designersko, a po drugie, musi mieć też rozwiązanie techniczne, którego nikt wcześniej nie stosował. W moim przypadku jest to włącznik długopisu, który po przesunięciu kółka sprawia, że nie można włączonego długopisu schować do kieszeni, ponieważ kołek blokuje drogę do klipsa. Kto był kiedyś w podobnej sytuacji, wie, że niewyłączony długopis wszystko brudzi.

— My, kobiety często mamy problem z zakupem typowo męskich prezentów. Mam wrażenie, że z nami jest łatwiej, bo można nam zawsze kupić biżuterię, która w moim przypadku absolutnie się sprawdza. Twoje wyroby to inny rodzaj biżuterii, bo oprócz estetyki, są to też przedmioty użytkowe. Taka biżuteria dla mężczyzn w praktycznym wydaniu.

Moje motto to: fajnie jest używać rzeczy fajne. Sam szukając butów, spodni czy rzeczy, których na co dzień używam, zwracam uwagę na detale. Te przedmioty muszą mnie czymś zachwycić, dzięki temu sprawią, że np. te spodnie będą fajniejsze od innych, mimo że jedne i drugie to dżinsy. Tak też jest z gadżetami, które wyrabiam. Każdy facet używa wkrętaka i każdy może odkręcić nim śrubkę, ale fajnie jest wziąć do ręki narzędzie, które zostało wykonane z sercem. To widać we wszystkich tych przedmiotach. Każdy z nich ma duszę. Wykonuje je manualnymi maszynami, a potem wykańczam ręcznie. Każdy przedmiot jest inny i niepowtarzalny, bo ostateczna obróbka, gdzie nadaję mu fakturę czy kolor, stanowi o jego wyjątkowości. Na przestrzeni lat zmieniły się też moje wyroby, z każdym nowym projektem dokonuję udoskonaleń, więc ja też się przy tym doskonalę. Generalnie mój zamysł w projektowaniu idealnych długopisów opiera się w dużej mierze o ergonomię. Jak trzymamy taki przyrząd w ręku, to tworzy się tzw. oko, które powstaje po złączeniu palca wskazującego, kciuka i pala środkowego. Moje długopisy i pióra konstruowane są tak, by wszystkie elementy, które mogłyby przeszkadzać w użytkowaniu, umieszczam w tym oku. Wiele tradycyjnych piór, ma gwint blisko stalówki, co może przeszkadzać w pisaniu. Oczywiście łatwiej jest wykonać to w ten sposób, natomiast w moich narzędziach chodzi o to, by było to zrobione dobrze, a nawet lepiej. Ja nie oferuję ludziom rzeczy, ja oferuję im szczęście, bo otwierając pudełko, są zachwyceni i szczęśliwi.

— Wszystkie twoje narzędzia, długopisy i pióra są idealnie wykończone. Nie pozwalasz sobie na to, by znalazła się na nich najmniejsza rysa.

— Każdy z przedmiotów, który wychodzi ode mnie, jest zrobiony najlepiej, jak potrafię. I dopóki widzę jakąś skazę, dopóty ją poprawiam. Kiedy widzę jakąś rysę, która zaburza czystość tego przedmiotu, to też ją usuwam. Później wszystkie rysy, mikrorysy czy inne zadrapania, które pojawią się na tych rzeczach, podczas ich użytkowania tworzą ich historię. To wspomnienia użytkownika, ważne wydarzenia z życia, znaki czasu, zaklęte emocje.

— Wspomniałeś, że robisz też długopisy dla leworęcznych. Czy to znaczy, że sam jesteś leworęczny, skoro o tym pomyślałeś?

— Jestem leworęczny, ale piszę prawą ręką. Jestem jeszcze z tej starej szkoły, w której leworęcznych nawracano na praworęczność. I ten pomysł przyszedł do mnie z czasem, ponieważ wszystko inne robię lewą ręką, ale pamiętam też o leworęcznym użytkowniku. Każdy mój produkt jest skrojony na miarę i dopasowany do czyichś preferencji. Moje produkty mogą być też personalizowane i to w sposób nie do końca dosłowny, np. grawer z użyciem alfabetu Morse’a. Uwielbiam takie smaczki. To taka tajemnica zaklęta w przedmiocie, która niesie ze sobą również ładunek emocjonalny. Wtedy obdarowanie kogoś takim prezentem jest miłe nie tylko dla osoby obdarowanej, ale również dla osoby, która ten prezent wręcza, która ten prezent znalazła, czy wręcz wymyśliła. To mi daje też duże zadowolenie, bo każdy z nas lubi być wyjątkowy i ludzie wyrażają to w różny sposób. Jedni poprzez ubiór, inni kupują drogie samochody, a inni kolekcjonują wiertarki. Te rzeczy, które ja wytwarzam, pozwalają nam poczuć się wyjątkowo, a dawanie wyjątkowych prezentów staje się wyjątkowym rytuałem.

— Twoje przedmioty cechuje wysoka jakość artystyczna, ale nie brakuje też elementów inżynierii, ponieważ te przedmioty są szalenie ergonomiczne. To nie jest zwykłe rzemiosło. Czujesz się bardziej artystą, rzemieślnikiem, inżynierem czy każdym po trochu?

— To, co ja uprawiam, to jest sztuka użytkowa. Są to przedmioty codziennego użytku, przy których mogę się wyżyć twórczo i artystycznie. Z wykształcenia jestem inżynierem. Przez 20 lat byłem menagerem produkcji, zarządzałem ludźmi i zajmowałem się zupełnie czym innym. A to była moja pasja, którą wykonywałem sobie po godzinach. Z czasem ta pasja stała się moją pracą. To inżynierskie podejście zostało we mnie. Ergonomia jest potrzebna, a to artystyczne zacięcie cały czas we mnie ewoluuje. Kieruję się zasadami złotego podziału czy ciągiem Fibonacciego, które obowiązują w sztuce. To, że bierzesz do ręki przedmiot, który ci się podoba i nie wiesz dlaczego, jest czystą matematyką.

KRM