Ja już morsowałem... Morsuj ze mną!

2021-02-10 09:00:00(ost. akt: 2021-02-10 10:48:38)
Artur Lipka (na zdj. z prawej) zaprasza do wspólnego morsowania

Artur Lipka (na zdj. z prawej) zaprasza do wspólnego morsowania

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Orzeźwienie dla mózgu – tak efekt morsowania nazywa Artur Lipka z Lelkowa. Do wspólnego wejścia do lodowatej wody zaprasza także naszych Czytelników.
Hasło "Morsowałem" jest ostatnio bardzo popularne w mediach społecznościowych. – Morsowałem, zanim to się stało modne – mówi Artur Lipka z Lelkowa. W lodowatej wodzie zanurza się już od dwóch lat. A teraz do tego samego chce zachęcić innych, mieszkających w bliższej lub dalszej okolicy. – Warto, bo to daje zdrowotność! – mówi. – To nie tyle sport, co hobby i sposób na życie.

W takich warunkach pogodowych, które panują obecnie, morsowanie ma tym bardziej sens. – Trzeba w ogóle wyjść z domu, choćby na spacer! A najlepiej wejść do wody – zachęca mors z Lelkowa, który do wody wchodzi raz w tygodniu, a często nawet dwa: w niedzielę i środę lub czwartek. Morsy z Lelkowa mają swoją stronę na FB, w ten sposób można się z nimi umówić.

>>>Gdy tylko raz ktoś spróbuje, poczuje frajdę, ogromną adrenalinę. Przy drugim i kolejnym wejściu do wody nie ma już hamulców. – W moim przypadku było tak, że kiedy wszedłem pierwszy raz, czułem się bardzo dobrze, orzeźwiony i zresetowany. Zanurzasz się w wodzie... niesamowite uczucie! A kiedy wychodzisz z zimnej wody - czujesz ogień! Nie czuje się zimna – zapewnia mors Artur. Jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że to nie jest hobby dla wszystkich. Niektórzy czują opór przed wejściem do zimnej wody. Inni ze względu na serce lub problemy z ciśnieniem nawet nie powinni. Wszystkich pozostałych pan Artur zaprasza do aktywnego stylu życia. Zachęca, żeby budować, jak mówi, zdrowotność, ale też, żeby poczuć tę wyjątkową przyjemność i mieć satysfakcję, że w pewien sposób przekroczyło się granice własnego ciała.
– Mam już kilku ochotników, którzy razem ze mną morsują 7 kilometrów za Lelkowem, w stronę granicy z Rosją – pan Artur wchodzi do wody do Jeziora Głębockiego.
>>>Każdy organizm jest inny.
– Ja sam, kiedy zaczynałem morsowanie, zostałem poinstruowany, że trzeba się rozgrzać, zabezpieczyć stopy – nie wolno wchodzić do wody bez powolnego przyzwyczajenia organizmu do niższej temperatury, jak mówi pan Artur. Ważne jest także uspokojenie oddechu. Inaczej nie wytrzyma się kilku minut w lodowatej cieczy. – W morsowaniu chodzi o budowanie odporności. A to w dzisiejszych czasach to podstawa – zachęca.


eka