Jasnowidz Jackowski: Widziałem go w swojej wizji

2021-02-07 07:25:15(ost. akt: 2021-02-06 18:58:23)
Ciało Witolda S. odnaleziono  6 km od miejsca, gdzie ostatnio był widziany

Ciało Witolda S. odnaleziono 6 km od miejsca, gdzie ostatnio był widziany

Autor zdjęcia: Zbigniew Wożniak

Jasnowidz Krzysztof Jackowski opowiada nam o kulisach poszukiwań Witolda S. Rodzina zaginionego poprosiła go o pomoc w odnalezieniu 21-latka. Znany z wyjątkowych umiejętności jasnowidz z Człuchowa wprowadził się w stan, w którym miał wizję.
Młody olsztynianin został odnaleziony kilka dni temu na podmokłym terenie, około 6 km od miejsca, gdzie ostatni raz był widziany żywy. Niestety znaleziono go martwego. Tożsamość studenta została potwierdzona. Nie ma jeszcze oficjalnych wyników sekcji zwłok. Nie wiadomo więc, co było bezpośrednią przyczyną śmierci olsztynianina, którego przez dwa tygodnie szukały przez wszystkie służby. Także specjalna grupa płetwonurków, która specjalizuje się w najtrudniejszych poszukiwaniach.
Oddział nurków od lat współpracuje z olsztyńską policją. Teraz podzieleni na dwie grupy członkowie zespołu przeszukiwali zarówno Łynę, jak i teren na południu Olsztyna.

Zawsze mamy nadzieję


Przypomnijmy. Witold wyszedł z domu w niedzielę 17 stycznia. Witka najpierw szukała tylko policja. Potem w poszukiwania zaangażowało się blisko 80 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Używali quadów do poszukiwań. Kolejni włączyli się strażacy z ochotniczej jednostki z Gutkowa. W poszukiwania zaangażowali się przedstawiciele Regionalnego Centrum Bezpieczeństwa, którzy za pomocą kamer i drona przeszukali pobliski teren.

— Nasz sukces to często rozpacz najbliższych. Zawsze mamy nadzieję, że poszukiwany sam się znajdzie, wróci do domu, a nasze działania są niepotrzebne — mówił nam tydzień temu, jeszcze przed odnalezieniem ciała studenta, Maciej Rokus, szef elitarnej grupy płetwonurków. — Jednak czasem odnalezienie ciała koi wyniszczone nerwy bliskich — dodał.

I niestety w tym przypadku tak właśnie się stało. Płetwonurkowie z Olsztyna wiedzą, jak często bezcennej pomocy udziela Krzysztof Jackowski. I tym razem podczas poszukiwań płetwonurkowie korzystali z map sporządzonych na podstawie wizji jasnowidza z Człuchowa. Ze szczególną uwagą sprawdzali zaznaczone przez niego miejsca.

— Znam pana Krzysztofa osobiście. I bardzo cenię jego umiejętności — powiedział nam Maciej Rokus.

Kilka metrów od brzegu


Krzysztof Jackowski już wielokrotnie pomógł odnaleźć ciała zaginionych nie tylko w Olsztynie, ale również na Warmii i Mazurach. Tak było w przypadku Roberta z Olecka 9 lat temu. Ani policja, ani strażacy, ani rodzina Roberta W. z nie mogli znaleźć jego ciała. Jasnowidzowi z Człuchowa wystarczyło zdjęcie zaginionego i bezbłędnie wskazał na mapie miejsce, gdzie szukać jego ciała.

Robert wyszedł w sobotę na dyskotekę do lokalu nad jeziorem. Rano nie wrócił do domu i słuch po nim zaginął. Zrozpaczeni rodzice chłopaka zwrócili się o pomoc do Krzysztofa Jackowskiego. Zawieźli mu zdjęcie Roberta. Krzysztof Jackowski swoim zwyczajem przyłożył do czoła zdjęcie. Po chwili wpadł w trans. Wizja trwała kilkadziesiąt minut nie pozostawiała złudzeń.

— Jego ciało leży w wodzie w miejscu, które narysowałem na mapie — słowa jasnowidza brzmiały jak wyrok.

Rodzice Roberta W. zawieźli mapkę policjantom, ci jednak nie zamierzali korzystać z pomocy jasnowidza. Uznali, że policyjni specjaliści są od niego lepsi. Najbliżsi chłopaka uparli się jednak, że Robert jest w miejscu narysowanym na mapce. I mieli rację. W szuwarach, kilka metrów od brzegu i 100 metrów od dyskoteki leżało skulone ciało Roberta.

— Zaczęło się od kłótni na dyskotece. Roberta zaatakowało trzech mężczyzn. Uciekł z dyskoteki do miasta. Oni pobiegli za nim. Dopadli go i skatowali. Nie wiem, czy jeszcze żył, czy już nie, kiedy wrzucili go do wody — mówił wówczas Krzysztof Jackowski.

Powycinał imiona bliskich


Wizja Krzysztofa Jackowskiego 10 lat temu pomogła odnaleźć ciało 18-latka z Biskupca Pomorskiego. Bartosz zniknął 16 sierpnia. Prawie półtora miesiąca trwały rozpaczliwe poszukiwania chłopaka.

Przypomnijmy. Matka zaginionego, który wyszedł z domu, kiedy ona była w pracy i to tak nagle, że zostawił na stole w kuchni nadgryzioną kanapkę, zwróciła się o pomoc właśnie do Krzysztofa Jackowskiego. Niestety już w pierwszej wizji jasnowidz sierdził, że chłopak nie żyje. Jego ciało znaleziono tam, gdzie je wskazał.

Ciało Bartosza było w zagajniku, niecałe dwa kilometry od rodzinnego domu. Bartosz — zanim się powiesił — powycinał na drzewie imiona bliskich. Do tej pory nie wiadomo, co skłoniło chłopka do tak rozpaczliwego czynu.

Krzysztof Jackowski pomógł też odnaleźć ciało piłkarza z Iławy. Jego poszukiwania zaczęły się po kilku dniach od zaginięcia, kiedy nie przyszedł na trening. Strażacy tydzień przeszukiwali jezioro. Nie pomogła zaangażowana przez rodzinę Iwa Zubrzyckiego jasnowidzka, ani sprowadzona aż z Katowic specjalna grupa do poszukiwań w wodzie.

W końcu matka piłkarza poprosiła o pomoc Krzysztofa Jackowskiego. Ten na mapce wskazał, gdzie szukać ciała. Kilkanaście godzin później martwy Iwo Zubrzycki sam wypłynął dokładnie w miejscu, które narysował na mapie jasnowidz z Człuchowa. Iwo grał w drużynach Cypru i Grecji, a w rodzimym Jezioraku Iława był uważany za nadzieję zespołu.

Słuch po nim zaginął


Najgłośniejsze w całej Polsce były jednak trzy poszukiwania zaginionych w Olsztynie, w których uczestniczył jasnowidz z Człuchowa. To właśnie Krzysztof Jackowski bezbłędnie wskazał miejcie, w którym było ciało zaginionego policjanta. I tylko dzięki jego naleganiom grupa poszukiwawcza uparcie przeszukiwała oczko wodne na Zatorzu. Teraz stoi tu dużym market.

Jasnowidz Krzysztof Jackowski będzie jednym z gości konferencji organizowanej przez słuchaczy Wyższej Szkoły Policji

— Dostałem sms-em zdjęcie zaginionego. Byłem akurat w restauracji w Warszawie. Już w pierwszej chwili poczułem, że jest gdzieś, gdzie jest małe oczko wodne, trzciny, kawałek nieużytków — mówi Krzysztof Jackowski.

Po tej informacji policja wysłała grupę poszukiwawczą nad bagno przypominające staw kilkaset metrów od domu Pawła D. Opis jasnowidza całkowicie pokrywał się z tym miejscem. Przeszukanie okolicy jednak nic nie dało.

— Dosłali mi jego ubranie, więc zrobiłem kolejną wizję. On szedł na skróty w miejscu, które wcześniej widziałem w poprzedniej wizji — upierał się jasnowidz. Na dowód sporządził mapkę, na której narysował dokładnie miejsce, gdzie jest policjant.

Strażacy i policjanci ponownie ruszyli przeczesywać okolice bagna według wskazówek jasnowidza. Tym razem zabrali ze sobą łódki i bosakami sprawdzali wodę. Bezskutecznie. Dopiero, kiedy do wody weszli nurkowie, już po pół godziny jeden z nich trafił na przykryte mułem ciało...

Najgłośniejszy sukces poszukiwań dotyczył jednak odnalezienia jednocześnie dwóch ciał przez Krzysztofa Jackowskiego w Olsztynie. Dokładnie 10 lat temu o pomoc w poszukiwaniu zagonionego Pawła poprosiła jasnowidza z Człuchowa jego rodzina. Paweł zaginął w nocy 8 stycznia. Wyszedł przed dom. Jego matka sądziła, że idzie zapalić papierosa. Słuch po nim zaginął. Zrozpaczeni rodzice rozkleili po całym mieście plakaty. Policyjne poszukiwania nie dawały rezultatu.

Krzysztof Jackowski swoim zwyczajem zaczął oglądać rzeczy osobiste i zdjęcia chłopaka. Wpadł w trans. Jednak jego wizja była bardzo dziwna. Zawsze zaznacza ma mapie jedno konkretne miejsce. Tym razem narysował dwa. Kilkudziesięciu policjantów ruszyło na poszukiwania wzdłuż rzeki. Nie minęły dwie godziny, a płetwonurkowie na dnie rzeki znaleźli zaczepione o konar drzewa ciało. Nie był to jednak Paweł, a zakonnica, która zaginęła bez wieści kilka dni wcześniej.

Rodzice Pawła nabrali nadziei. Uwierzyli, że ich syn żyje, a jasnowidz najzwyczajniej się pomylił. Dla pewności odwiedzili go jeszcze raz w Człuchowie.
— Wasz syn leży w rzece. Nie żyje. Szukajcie go w tym miejscu — usłyszeli od Krzysztofa Jackowskiego, kiedy wręczał im nową mapę.
Policyjne poszukiwania ruszyły na nowo. I nie trzeba było długo czekać na efekt. Dokładnie we wskazanym przez jasnowidza miejscu Paweł leżał pod wodą z twarzą wciśnięta w dno rzeki.
Krzysztof Jackowski do tej pory wspomina, że wdzięczne za odnalezienie współsiostry zakonnice z Olsztyna zapewniły go o modlitwie w jego intencji.
— To dla mnie bardzo zobowiązujące — mówi.

Jak było tym razem?


Krzysztof Jackowski uważa, że Olsztyn jest miejscem, w którym jest wyjątkowo dużo samobójstw. Są na mapie miasta takie miejsca, które dziwnie wpływają na niektóre osoby.

Kiedy tym razem o pomoc poprosili go bliscy Witolda S., jasnowidz wskazał na mapie miejsce związane z rzeką.

— Chłopak był pod wpływem alkoholu, doszedł do rzeki. Widziałem w wizji miejsce, gdzie jest rzeka i coś zamurowanego. Musiał tam być — mówi Krzysztof Jackowski.
I choć Witolda znaleziono w innym miejscu, jasnowidz z Człuchowa nie zmienia zdania. — Na pewno doszedł do rzeki tam, gdzie odczułem jego obecność — stwierdza.

Czy wizja związana z poszukiwaniami Witolda mogła być utrudniona przez tak wiele odnalezionych wcześniej przez jasnowidza ciał Olsztynie. Na to pytanie Krzysztof Jackowski nam nie odpowiedział.

Stanisław Kryściński


Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl