Backstreet Boys, Bravo i Złote Myśli

2021-02-05 20:28:36(ost. akt: 2021-02-05 21:35:01)
Powrót do lat '90 - autorka tekstu w gitarowym transie

Powrót do lat '90 - autorka tekstu w gitarowym transie

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Żeby zadzwonić, trzeba było pójść do budki telefonicznej. A jak się szło, to się szeleściło tym ortalionem. Na ulicach było ciszej, a na podwórkach głośniej od gwaru dzieci. Podróżuję dziś ze znajomymi do lat 90-tych.
Jest 1997 rok i przez sklepową szybę oglądam tamagotchi, elektrofoniczną zabawkę, którą chce mieć każde dziecko. Mam dwanaście lat i możliwość nakarmienia wirtualnego zwierzątka, umycia go i położenia spać, wydaje mi się szczytem luksusu. Jeśli nie przyniesiesz tamagotchi do szkoły, jesteś gorszy. Tak samo, jak nie masz koszulki z Backstreet Boys i na przerwach nie pijesz słodkiego Frugo.

Szybko wymarzone tamagotchi rzucam w kąt i lawiruję pomiędzy miłością do Bryana Adamsa a Sashy Schmitza. Nigdy nie wiem kogo wybrać: Ricky'ego Martina czy Enrique Iglesiasa? W uszach słyszę jeszcze dźwięk popularnych wtedy boysbandów: The Moffatts i The Hanson. Tam w ogóle jest trudny wybór, bo co chłopak, to przystojniejszy. Walkman wszystko przyjmie.


Ściana wyznań...


Moja ściana nad łóżkiem to mieszanka różnych gustów muzycznych. Kiedy grają w kinach „Titanica”, wiem już na pewno, że kocham Leonardo DiCaprio. W przyszłości chcę wyglądać jak jedna z bohaterek „Słonecznego Patrolu ” i uparcie wierzę, że „MacGyver” wszystko naprawi. W niedzielny wieczór czekam na „Dr Quinn” i skrycie marzę, że to mnie, a nie ją, wybierze Sally. Wszystko bym dała za to, żeby spędzić noc na „Ostrym dyżurze ” i być w „Siódmym Niebie”. Pod kołdrą, z wypiekami na twarzy, czytam młodzieżową prasę:„Bravo ”i „Popcorn”. Moje życie to „Beverlu Hills 90210”, choć Polska lat 90- tych jest szarobura. Ale ja chłonę Zachód. Pożeram też wszystkie książki Lucy Maud Montgomery.

Za oknami życie toczy się wolno, czasem przemyka polonez, maluch czy cinquecento. W autobusie przegubowym piszczy, skóra czerwonych foteli pęka. Czuję zapach benzyny. Nie znam słowa klimatyzacja, ale nie narzekam. Mam ten wiatr we włosach. To się chyba nazywa młodość.

Nie gram już w gumę czy w zbijaka, bo dorastam. Muszę mieć odsłonięty pępek nawet przy – 20 stopniach mrozu. Im bardziej kuso, tym lepiej. W towarzystwie nie przyznaję się, że tak naprawdę wciąż wieczorami muszę pić Visolvit. Nie mam komórki ani nawet zegarka, ale w drzwiach staję punktualnie o 21.


...i całe strony wyznań


W klasie wymieniam się Złotymi Myślami (zeszyt w którym zbierało się zwierzenia znajomych zadawało pytania typu: Masz sympatię? Co o mnie sądzisz? Czy się już całowałeś? - red.). Marzę o świecących adidasach i „góralu” (rower górski - red.), do którego szprych mogłabym przyczepić kolorowe kuleczki. Biegnę dzwonić do budki telefonicznej. Wrzucam żetony i czuję, że świat otwiera się przede mną.

Jeśli wiesz o czym mówię, to znaczy, że dorastałeś w latach 90- tych ubiegłego wieku.


Muzyka na zabój


Monika, kumpela z biegowych ścieżek, rozumie moją miłość do Bryan'a Adamsa i po latach przyznaje się do winy: — Ja dla Bryana Adamsa popełniłam czyn, z powodu którego myślałam, że spłonę ze wstydu - gwizdnęłam „Świat Młodych” z plakatem idola ze szkolnej biblioteki. Ale przysięgam, oblatałam wszystkie kioski w mieście, by kupić tygodnik i w żadnym go nie było. Po prostu nie miałam wyjścia.

— Kochałam Kelly Family! Cały pokój był oblepiony plakatami, a ja wpatrzona byłam najpierw w Angelo, a potem przeszło mi na Paddy' ego — wspomina ze śmiechem Małgorzata Lachowicz, fryzjerka z Olsztyna. — Z rana jak tylko kiosk otwierali, biegłam na wpół przytomna kupować„ Bravo”, bo będzie tam Kelly Family! Pamiętam, że „Bravo” wychodziło co dwa tygodnie w czwartek. Pamiętam też kasety i pierwsze płyty. Jak dostałam magnetofon, to był odlot! Z koleżanką puszczałyśmy Kelly śpiewając do dezodorantu, który służył za mikrofon. Moim marzeniem było pojechać na ich koncert.

Obrazek w tresci

Czy się udało? — Tak, ale dopiero po 20 latach — uśmiecha się Małgorzata. — Pojechałam z kumpelką na koniec Polski, żeby ich zobaczyć. Koncert mega, dali czadu, ale.. nie było Paddy' ego.

Paddy z Kelly Family przyprawiał też o zawrót głowy moją redakcyjną koleżankę, Agnieszkę Porowską. — Byłam bardzo rozdarta między Kelly Family, a Backstreet Boys bo lubiłam jednych i drugich, a tak nie można! Trzeba być wiernym! Z Nicka szybko przerzuciłam się na AJ-a (członkowie zespołu BB - red.) Potem na jednej ścianie wisiał Enrique Iglesias, a na drugiej Kurt Cobain i też z tego powodu mnie gryzło sumienie, ale już chyba mniej. Tłukłam w Pegazusa (Pegasus – pierwsza konsola do gier z prawdziwego zdarzenia - red.) w kartridże kupowane na rynku Stomilu i jadłam żelki z Uranii.


Dorastanie nie na wprost


Pod koniec lat 90. Agnieszka odkryła "List do pozostałych" Stachury i cały ogrom literatury polskiej i światowej. Uświadomiła sobie, że książki to nie tylko „Jeżycjada", czyli cykl powieści dla młodzieży autorstwa Małgorzaty Musierowicz, w tamtych latach tak popularnej.

— Przywdziałam glany, postanowiłam zostać włóczęgą, ale nagle zdałam do LO i wszystko stało się prostsze. A czytane pod koniec lat 90. "ku przestrodze" „My, dzieci z dworca ZOO" wcale mnie nie przeraziło. A „Bravo ”kupowałam głównie dla rubryki "mój pierwszy raz."— wspomina.

Ola, koleżanka ze studiów, pamięta, że kupowała czasopismo „Popcorn”, zgrywała ulubione piosenki z radio na kasetę i potem w kółko słuchała. Miała też na ścianie plakat z Davidem Duchovnym oraz Britney Spears.

Natalia Tejs z Biura Festiwalowego Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie po spojrzeniu w przeszłość stwierdza: — Byłam dziwna. Od 7 roku życia uwielbiałam Turnaua, chociaż u mnie w domu się go nie słuchało, za to „Spice Girls” usłyszałam po raz pierwszy dopiero w XXI wieku, co nie przeszkadzało mi wymieniać się karteczkami z nadrukowanymi członkiniami zespołu i udawać, że świetnie je znam i lubię. Czemu? Żeby tylko koleżanki się nie śmiały. Pamiętam jak usłyszałam jego „Bracką” w telewizji i jak rodzice jechali do Krakowa, to poprosiłam ich, żeby mi kasetę przywieźli. Jakby w Olsztynie nie można było kupić!

Ta miłość została mi do dzisiaj. Jak miałam lat 13 też już nie udawałam, że lubię coś innego, ale mając lat 8, czy 9 presja była nie do zniesienia. Miałam może z 8 lat rodzice zabrali mnie na jego koncert do Filharmonii. Siedziałam w pierwszym rzędzie i znałam na pamięć wszystkie piosenki. Nie omieszkałam śpiewać przez cały koncert razem z artystą, co ten zauważył i serdecznie mi pomachał. Byłam wniebowzięta!

Marta Pietraszun, z którą dzieliłam ławkę w liceum, a dziś terapeutka zajęciowa: — Ja nawet nie udawałam. Słuchałam Turnaua i Piwnicy pod Baranami. W mojej klasie szał na Spice Girls i Backstreet Boys przypadł na 7 klasę, a w 8 był już obciachem, więc miałam łatwiej. Miałam kasety: z jednej strony z Woźniakiem (Tadeusz Woźniak z Piwnicy pod Baranami - red.), a z Grechutą z drugiej. Albo na jednej stronie utwory Jarosława Wasika, a na drugiej Piwnicy pod Baranami. Wszystko od 10 lat starszej kuzynki. Jedyna modne rzeczy, które miałam to kurtka wojskową i czapka z ogromnym pomponem.

Jarosław Wasik! Ach, jak go kochałam w czasach licealnych. To jedna z tych starych miłości, która nie rdzewieje. Więc jedną z pierwszych rzeczy, jaką zrobiłam po zatrudnieniu się w „Gazecie Olsztyńskiej”, było umówienie się z nim na wywiad. Udało się. Ale to już inna historia.

Aleksandra Tchórzewska
a.tchórzewska@gazetalosztynska.pl

Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Marek Król #3060198 6 lut 2021 23:01

    Kurt oczywiście

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Marek Król #3060195 6 lut 2021 21:53

    ja tam pokój miałem oplakatowany Nirvaną i nadal nieodżałowanym Curtem Cobainem

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz