Miłość czekała na łączach

2021-01-15 19:35:02(ost. akt: 2021-01-15 13:47:28)
Anna i Dominik Greger

Anna i Dominik Greger

Autor zdjęcia: Fot. Zofia Kamińska

Mieszkali w różnych miastach i znali się tylko przez telefon. Przez kilkanaście lat przeprowadzili ze sobą tysiące służbowych rozmów. Miesiąc temu Anna i Dominik Greger z Olsztyna świętowali pierwszą rocznicę ślubu. I są szczęśliwi.
Dominik Greger mówi, że wtedy, 14 lat temu, przeszły mu ciarki po kręgosłupie. W słuchawce usłyszał po raz pierwszy głos Ani. To była zwykła rozmowa służbowa. On pracował w Białej Podlaskiej, ona w Olsztynie. Obydwoje byli w małżeństwach, mieli dzieci. Co było w tym głosie takiego, że przeszył go dreszcz? — Nie wiem. Może to dlatego, że jestem szczególnie wrażliwy na dźwięki. I zapachy — odpowiada.

Dlatego drugi raz oszalał, kiedy poczuł zapach Ani. Ale to było wiele lat później. Kiedy obydwoje byli już po rozwodach i nie mieli pojęcia, że połączy ich coś więcej. Wtedy, podczas pierwszej rozmowy służbowej, przełożony Dominika zaznaczył, że Ania to nie jest dziewczyna dla niego.

Ale w nią nie trafiła strzała Amora. — Poczułam tylko, że po drugiej stronie słuchawki jest osoba bardzo swobodna, na luzie. Zresztą miałam przecież męża, trzech synów i poukładane życie — opowiada.

Każde z nich miało swoje sprawy

Rozmowy służbowe początkowo były krótkie: on zlecał transport, a ona go realizowała. Z czasem do rozmów zaczęły wkradać się prywatne wątki. Opowiadali sobie o dzieciach, wakacjach czy chorobach. Ot, zwykłe rozmowy znajomych z pracy. Dominik czasami podesłał pozdrowienia z wakacji z dołączonym zdjęciem z żoną i synem. Ania robiła to samo. Potem Dominika przeniesiono do działu sprzedaży i kontakt był znacznie rzadszy. Czasami nie słyszeli się nawet pół roku.

W 2017 każde z nich było już po rozwodzie. Ania znalazła Dominika na Facebooku i dowiedziała się, że jest sam. Zaczęła wtedy przygodę z bieganiem. Z profilu Dominika dowiedziała się, że on też jest aktywny. — Postanowiłam poprosić o porady odnośnie biegania. Trochę popisaliśmy ze sobą, ale bez szału — wspomina.

[...]

Czytaj e-wydanie

To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w piątkowym (15 stycznia wydaniu Gazety Olsztyńskiej

Aby go przeczytać kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl