Pogotowie językowe w gotowości
2021-01-14 13:20:28(ost. akt: 2021-01-14 13:28:58)
Nowy rok, internet, magnificencja – małą czy dużą literą? Jak nazywa się mieszkanka Wersalu? Jak poprawnie zapisać tytuł profesora? Na takie i ponad 300 innych pytań odpowiedziała przez trzy lata ekipa uniwersyteckiego Pogotowia Językowego.
Uniwersyteckie Pogotowie Językowe działające przy Katedrze Języka Polskiego na Wydziale Humanistycznym skończyło 3 lata. O tym, w jakich przypadkach ratowało ludzi, rozmawiamy z dr hab. Mariolą Wołk, prof. UWM, jego pomysłodawczynią i koordynatorką.
— Pani profesor, jak doszło do powstania pogotowia?
— Myśl, aby prowadzić taką działalność, chodziła mi po głowie od zawsze. A wzięła się z tego, że dostawałam od różnych ludzi wiele pytań dotyczących kwestii związanych z poprawnością językową. Lata temu do zainicjowania takiej działalności zachęcał mnie w prywatnych rozmowach dr Lech Krajewski, kolega z wydziału, niestety, nieżyjący już. Impulsem była pozytywna reakcja kilkorga współpracowników z Instytutu Polonistyki i Logopedii (obecnie: Katedry Języka Polskiego), którzy od 3 lat tworzą bardzo dobry zespół.
— Myśl, aby prowadzić taką działalność, chodziła mi po głowie od zawsze. A wzięła się z tego, że dostawałam od różnych ludzi wiele pytań dotyczących kwestii związanych z poprawnością językową. Lata temu do zainicjowania takiej działalności zachęcał mnie w prywatnych rozmowach dr Lech Krajewski, kolega z wydziału, niestety, nieżyjący już. Impulsem była pozytywna reakcja kilkorga współpracowników z Instytutu Polonistyki i Logopedii (obecnie: Katedry Języka Polskiego), którzy od 3 lat tworzą bardzo dobry zespół.
— Kto razem z panią tworzy pogotowie?
— Prof. Mariusz Rutkowski, dr hab. Alina Naruszewicz-Duchlińska, prof. UWM; dr hab. Iza Matusiak-Kempa, prof. UWM; dr Katarzyna Witkowska oraz, do listopada 2020 r., dr Joanna Wołoszyn.
— Prof. Mariusz Rutkowski, dr hab. Alina Naruszewicz-Duchlińska, prof. UWM; dr hab. Iza Matusiak-Kempa, prof. UWM; dr Katarzyna Witkowska oraz, do listopada 2020 r., dr Joanna Wołoszyn.
— W jaki sposób pracuje pogotowie?
— Jesteśmy pierwszą taką instytucją w naszym regionie. Udzielamy porad przez internet i tylko przez internet należy kierować do nas pytania (https://polonistyka-uwm.wixsite.com/pogotowie-jezykowe). Łatwo znaleźć nas zarówno na stronie internetowej Katedry Języka Polskiego, jak i na stronie głównej Wydziału Humanistycznego. Na stronie poradni zamieszczamy odpowiedzi na zgłoszone problemy. Nie udzielamy porad telefonicznie, nie odrabiamy za nikogo jego pracy domowej, nie robimy korekt tekstów. Za to pracujemy przez cały rok, w tym w wakacje i ferie, a czasami pomagamy nawet w święta. Wyjaśniamy wątpliwości niezwłocznie, chociaż czasami wymaga to i namysłu, i szukania dodatkowych, specjalistycznych informacji, i wzajemnych konsultacji. Każde z nas ma tygodniowy dyżur, w czasie którego odpowiada na pytania. Rocznie dostajemy ok. 100 pytań. Rozkładają się mniej więcej po równo, czyli średnio co 3-4 dni — nowe pytanie. Zauważyliśmy jednak, że ich nasilenie jest nieco większe w maju. Łączymy to z maturami.
— Jesteśmy pierwszą taką instytucją w naszym regionie. Udzielamy porad przez internet i tylko przez internet należy kierować do nas pytania (https://polonistyka-uwm.wixsite.com/pogotowie-jezykowe). Łatwo znaleźć nas zarówno na stronie internetowej Katedry Języka Polskiego, jak i na stronie głównej Wydziału Humanistycznego. Na stronie poradni zamieszczamy odpowiedzi na zgłoszone problemy. Nie udzielamy porad telefonicznie, nie odrabiamy za nikogo jego pracy domowej, nie robimy korekt tekstów. Za to pracujemy przez cały rok, w tym w wakacje i ferie, a czasami pomagamy nawet w święta. Wyjaśniamy wątpliwości niezwłocznie, chociaż czasami wymaga to i namysłu, i szukania dodatkowych, specjalistycznych informacji, i wzajemnych konsultacji. Każde z nas ma tygodniowy dyżur, w czasie którego odpowiada na pytania. Rocznie dostajemy ok. 100 pytań. Rozkładają się mniej więcej po równo, czyli średnio co 3-4 dni — nowe pytanie. Zauważyliśmy jednak, że ich nasilenie jest nieco większe w maju. Łączymy to z maturami.
— O co ludzie pytają najczęściej?
— Dominują pytania ze składni: o szyk wyrazów w zdaniu, rekcję czasowników, poprawność w zakresie związków rządu. Na drugim miejscu są pytania dotyczące ortografii: najczęściej o pisownię wielką i małą literą oraz o pisownię łączną i rozdzielną. Na trzeciej pozycji sytuują się pytania z zakresu fleksji: głównie o odmianę nazwisk. Ostatnio pojawiło się sporo pytań z interpunkcji, przede wszystkim o to, gdzie postawić przecinek. Ludzie często stawiają go intuicyjnie i, niestety, przeważnie źle.
— Dominują pytania ze składni: o szyk wyrazów w zdaniu, rekcję czasowników, poprawność w zakresie związków rządu. Na drugim miejscu są pytania dotyczące ortografii: najczęściej o pisownię wielką i małą literą oraz o pisownię łączną i rozdzielną. Na trzeciej pozycji sytuują się pytania z zakresu fleksji: głównie o odmianę nazwisk. Ostatnio pojawiło się sporo pytań z interpunkcji, przede wszystkim o to, gdzie postawić przecinek. Ludzie często stawiają go intuicyjnie i, niestety, przeważnie źle.
— Jakiego rodzaju są to pytania?
— Osoby, które nas proszą o pomoc w rozstrzygnięciu jakiejś kwestii, zazwyczaj dysponują już wiedzą o języku i to wiedzą na poziomie ponadprzeciętnym. Nie proszą nas raczej o rozstrzygnięcia w sprawach oczywistych. Z naszych doświadczeń wynika, że zanim zwrócili się do nas, nierzadko sięgali już do słowników i innych źródeł wiedzy o języku, przeprowadzali na własną rękę coś w rodzaju kwerendy. Ponieważ jednak próby te nie doprowadziły do rozwiązania ich wątpliwości, poprosili nas o pomoc. Piszą do nas ludzie nie tylko z Olsztyna i naszego regionu, ale z całej Polski, a nawet z zagranicy.
— Osoby, które nas proszą o pomoc w rozstrzygnięciu jakiejś kwestii, zazwyczaj dysponują już wiedzą o języku i to wiedzą na poziomie ponadprzeciętnym. Nie proszą nas raczej o rozstrzygnięcia w sprawach oczywistych. Z naszych doświadczeń wynika, że zanim zwrócili się do nas, nierzadko sięgali już do słowników i innych źródeł wiedzy o języku, przeprowadzali na własną rękę coś w rodzaju kwerendy. Ponieważ jednak próby te nie doprowadziły do rozwiązania ich wątpliwości, poprosili nas o pomoc. Piszą do nas ludzie nie tylko z Olsztyna i naszego regionu, ale z całej Polski, a nawet z zagranicy.
— Czy może pani podać przykłady problemów językowych, z którymi do pogotowia ludzie się zwracali?
— Oczywiście. Ktoś pytał nas, jak nazywają się osoby niespokrewnione o tym samym nazwisku, skoro osoby o tym samym imieniu to imiennicy. Człowiek o takim samym nazwisku to też imiennik. Pytano nas, jak nazwać mieszkankę Wersalu?
— Oczywiście. Ktoś pytał nas, jak nazywają się osoby niespokrewnione o tym samym nazwisku, skoro osoby o tym samym imieniu to imiennicy. Człowiek o takim samym nazwisku to też imiennik. Pytano nas, jak nazwać mieszkankę Wersalu?
— Jak?
— Wersalką. Ktoś inny pytał nas, czy skoro jest przymiotnik „boży”, to jest także przymiotnik „nieboży”, i jak go zapisywać: małą czy wielką literą, łącznie czy rozdzielnie? We współczesnej polszczyźnie takiego przymiotnika nie ma. Jest tylko „nieboski”, a to nie to samo. Przymiotnik „nieboży” odnotowany jest w słowniku pod red. W. Doroszewskiego (https://sjp.pwn.pl/doroszewski/niebozy;5457443.html) z adnotacją: „dawny”, czyli kiedyś funkcjonował. Na jego pisownię można spojrzeć dwojako. Jako przymiotnik na ogół powinno się zapisywać go łącznie z cząstką „nie”, a więc „nieboży”. Biorąc jednak pod uwagę to, że słowo, od którego został utworzony ten przymiotnik, możemy zapisywać także wielką literą (np. Boży plan, Boża mądrość, wola Boża), dopuściłabym zapis: nie-Boży (jako przeciwstawienie logiczne, w którym drugi człon jest zapisywany wielką literą). W takim wypadku łącznik jest elementem koniecznym, ponieważ stosowanie wielkich liter w środku polskich wyrazów jest niepoprawne.
— Wersalką. Ktoś inny pytał nas, czy skoro jest przymiotnik „boży”, to jest także przymiotnik „nieboży”, i jak go zapisywać: małą czy wielką literą, łącznie czy rozdzielnie? We współczesnej polszczyźnie takiego przymiotnika nie ma. Jest tylko „nieboski”, a to nie to samo. Przymiotnik „nieboży” odnotowany jest w słowniku pod red. W. Doroszewskiego (https://sjp.pwn.pl/doroszewski/niebozy;5457443.html) z adnotacją: „dawny”, czyli kiedyś funkcjonował. Na jego pisownię można spojrzeć dwojako. Jako przymiotnik na ogół powinno się zapisywać go łącznie z cząstką „nie”, a więc „nieboży”. Biorąc jednak pod uwagę to, że słowo, od którego został utworzony ten przymiotnik, możemy zapisywać także wielką literą (np. Boży plan, Boża mądrość, wola Boża), dopuściłabym zapis: nie-Boży (jako przeciwstawienie logiczne, w którym drugi człon jest zapisywany wielką literą). W takim wypadku łącznik jest elementem koniecznym, ponieważ stosowanie wielkich liter w środku polskich wyrazów jest niepoprawne.
— Kto zwraca się po pomoc do pogotowia?
— Tego nie wiemy — ze względu anonimowość pytających — ale są to raczej wyrafinowani użytkownicy języka polskiego.
— Tego nie wiemy — ze względu anonimowość pytających — ale są to raczej wyrafinowani użytkownicy języka polskiego.
— Poziom merytoryczny społecznej debaty znamy. A jak ocenia pani jej poziom pod względem poprawności językowej?
— Jest zróżnicowany — w zależności od tego, kto się wypowiada. Zasadniczo jednak za dużo w nim „kontynuowania dalej” (to wciąż często pojawiający się błąd) kolokwialności zmierzającej w stronę niewybrednych, obraźliwych, czasami wręcz wulgarnych określeń i sformułowań. Nieprzypadkowo słynne hasła na kartonach, eksponowane podczas demonstracji, były tak dosadne. To wprawdzie bardziej kwestia estetyki, ewentualnie etyki, aniżeli wąsko rozumianej poprawności językowej, ale to w języku współczesnej debaty publicznej uderza mnie najbardziej. Szczególnie niepokojące jest to, że taki sposób wyrażania się niebezpiecznie się rozprzestrzenia. Coraz trudniej usłyszeć kogoś, kto wypowiada się starannie, z dbałością i o treść, i o formę, z szacunkiem do słowa.
— Jest zróżnicowany — w zależności od tego, kto się wypowiada. Zasadniczo jednak za dużo w nim „kontynuowania dalej” (to wciąż często pojawiający się błąd) kolokwialności zmierzającej w stronę niewybrednych, obraźliwych, czasami wręcz wulgarnych określeń i sformułowań. Nieprzypadkowo słynne hasła na kartonach, eksponowane podczas demonstracji, były tak dosadne. To wprawdzie bardziej kwestia estetyki, ewentualnie etyki, aniżeli wąsko rozumianej poprawności językowej, ale to w języku współczesnej debaty publicznej uderza mnie najbardziej. Szczególnie niepokojące jest to, że taki sposób wyrażania się niebezpiecznie się rozprzestrzenia. Coraz trudniej usłyszeć kogoś, kto wypowiada się starannie, z dbałością i o treść, i o formę, z szacunkiem do słowa.
źródło: uwm.edu.pl\ Lech Kryszalowicz
Więcej informacji o naszym uniwersytecie: >>> kliknij tutaj.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez