Czekam na debiuty młodych

2021-01-09 12:01:00(ost. akt: 2021-01-08 17:18:58)

Autor zdjęcia: Janusz Pająk/ UWM w Olsztynie

To, co czytamy i jak czytamy, pogłębia i poszerza naszą świadomość, umożliwia otworzenie się, wyjście z kokonu egoizmu — mówi prof. Zbigniew Chojnowski, dyrektor Instytutu Literaturoznawstwa Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
— W minionym roku ukazało się pańskie „Czytanie czytania”, czyli zbiór tekstów z 37 lat. Co sprawiło, że postanowił pan je wydać pod wspólnym tytułem właśnie teraz?
— Na decyzję o wydaniu „Czytania czytania” wpłynęło moje przekonanie, że nawet pożądane umiejętności same się nie obronią. O tym, co dobre, trzeba wciąż rozmawiać. Odnoszę wrażenie, że panoszy się zbiorowa iluzja, jakoby ludzie zawsze będą coś czytać — przeczą temu dystopie, w których czytanie książek jest surowo karane. Przymykamy oko wobec szerzącego się wtórnego analfabetyzmu czy analfabetyzmu funkcjonalnego. Przeszło do oczywistości traktowanie czytania jako sposobu sprawiania sobie przyjemności. Lektura ma być niczym kawka i ciasteczko.
Hedonizm czytelniczy pustoszy właściwy sens zapoznawania się z tekstem artystycznym. Czytanie powinno być zajęciem ambitnym, które nas rozwija. A rozwija, bo sprawia nam trudności. Swoją najnowszą książką oddaję szacunek osobom, które pozostawiły trwały ślad swoich prawdziwie czytelniczych zmagań z literaturą.

— W 1985 roku pisał pan: „polska kultura potrzebuje osób, które potrafią wychowywać ambitnego czytelnika”. Minęło ponad 35 lat, co z tym postulatem dzisiaj? Co zrobić, żeby lista lektur nie zabijała pasji czytania?
— Postulat, niestety, pozostaje aktualny. Zmieniła się sytuacja. Form organizowania sobie czasu i ofert jego spędzania przybyło. Książkę wypierają komputery, internety, smartfony, a przede wszystkim gonitwa za łatwizną. Czytanie jest tym, czym było: drogą ambitnego poznania. Każdemu pozostawiony jest wybór: być biernym, miernym, czy szukać tego, co wprowadza w trudne sprawy. Instytucje edukacyjne, w tym szkoły, biblioteki, nie powinny schlebiać hedonizmowi czytelniczemu.
Kiedy mówimy o liście lektur, abstrahujemy od innych dziedzin wiedzy. Ci, którzy krytycznie odnoszą się do przymusu lekturowego, niech odpowiedzą na proste pytanie. Czy gdy młody człowiek uczy się na przykład podstawowych praw fizyki, nazw geograficznych, terminologii biologicznej, języka angielskiego jest zwalniany z wysiłku umysłowego? Czy musi uczyć się z pasją? Kanon to jest kanon. Udawanie, że można wciąż dowolnie i rozrywkowo traktować lektury szkolne, jest przekreśleniem obiektywnego znaczenia literatury w kształtowaniu zarówno osobowości ucznia, jak i wspólnoty ludzi.
Utwory omawiane na lekcjach to kanon na podobieństwo tablicy pierwiastków Mendelejewa czy wzorów matematycznych. Czy ktoś z powodu trudności zrozumienia kwestionuje zasadność uczenia się wzoru na powierzchnię kwadratu czy kuli?

— Czy pana zdaniem pandemia i Nobel Olgi Tokarczuk przyczyniły się w ostatnim roku do zainteresowania literaturą?
— Domyślam się, że pandemia przysporzyła czytelnikom więcej czasu do czytania. Wyniki badań nad stanem czytelnictwa w r. 2020 niebawem ogłosi Biblioteka Nagrodowa. W 2019 nastąpił jego lekki wzrost. Nobel dla Olgi Tokarczuk spowodował, że więcej osób sięgnęło po jej prozę. Niestety, na ogół przyznanie nagrody noblowskiej budzi emocje i dyskusje, które często z literaturą mają niewiele wspólnego.

— W „Czytaniu czytania” wynotowuje pan myśl Irzykowskiego: „Rozumienie, wyrozumienie i porozumienie — od tego zależą losy świata”. Czy naiwnie byłoby sądzić, że czytanie nam w tym pomaga?
— Czytanie powoduje efekt motyla. To, co czytamy, i jak czytamy, pogłębia i poszerza naszą świadomość, umożliwia otworzenie się, wyjście z kokonu egoizmu ku sprawom, od których naprawdę zależy bieg naszego życia i innych. Każdy z nas jest światem, który aby istnieć, potrzebuje innych światów.

— Ostatnio, po raz kolejny, został pan wybrany członkiem Rady Uczelni. Poza tym jest pan szefem Instytutu Literaturoznawstwa. Jak z pana punktu widzenia można podsumować ostatni rok na UWM? Jak studenci i pracownicy radzą sobie z zajęciami w wersji online?
— Udział w pracach Rady Uczelni jest odpowiedzialnym zaszczytem. Jeśli idzie o miniony rok, to trzeba powiedzieć, że uniwersytet, mimo pandemii, funkcjonował w taki sposób, na ile to było możliwe. Została zachowana ciągłość nauczania, badań i administrowania. Nieprzerwanie trwa rozbudowa infrastruktury.
W najbliższym czasie będziemy dyskutować nad nową strategią rozwoju uczelni. Jest ona ambitna. Ale kto się nie rozwija, ten się cofa. Zarówno olsztyńscy literaturoznawcy, jak i przedstawiciele innych dyscyplin, pracują w rytmie, wymuszonym przez pandemię. Zajęcia ze studentami, konferencje i zebrania naukowe odbywają się zdalnie. Internetowe kontakty pozwalają osiągnąć cele, jeśli po obu stronach jest wola współpracy i porozumienia. Jestem dumny ze studentów. Choć obowiązują frustrujące obostrzenia, przygotowują się do zajęć, czynnie w nich uczestniczą, piszą prace zaliczeniowe, zdają egzaminy, konsultują się.
Mnie osobiście cieszy też niegasnąca aktywność naukowa literaturoznawców. W 2020 roku wydali kilka monografii oraz kilkadziesiąt artykułów i rozdziałów opublikowanych w Polsce i za granicą. Następne książki i teksty są w przygotowaniu. Nie ustajemy w aplikowaniu o granty, jakkolwiek nad tym zakresem działalności trzeba jeszcze mocniej popracować.

— Pod koniec roku 2020 pojawiła się informacja, że Muzeum Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w Praniu po 40 latach zmieni stałą wystawę. Mam wrażenie, że to ważna sprawa, a chyba trochę przeoczona. Zakładam, że pana, tropiącego ślady pozostawione w kulturze regionalnej m.in. właśnie przez Gałczyńskiego, ta wiadomość ucieszyła szczególnie?

— Muzea, izby, miejsca, związane z poetami i pisarzami na Warmii i Mazurach to nasze dziedzictwo. Nikogo nie trzeba przekonywać o sensowności ich powołania i utrzymywania. Dyrektor Muzeum K. I. Gałczyńskiego Wojciech Kass zrobił bardzo wiele dla tej instytucji, a także podlegającego mu Muzeum Michała Kajki w Ogródku. Zmiana ekspozycji co jakiś czas to konieczność. Niektórzy literaturoznawcy z UWM nie ustają w prowadzeniu badań nad twórczością autorów z naszego regionu. Mam nadzieję, że dzięki uzyskanym przez nich rezultatom powstanie kompetentny i wyczerpujący przewodnik encyklopedyczny po literaturze z Warmii i Mazur po 1945 r.

— Co możemy zrobić, żeby w rozpoczynającym się roku literatura Warmii i Mazur umacniała swoją pozycję? O kim powinniśmy pamiętać? Kto pozostaje nieodkryty?
— Twórcy literatury na Warmii i Mazurach muszą robić to, co zawsze, czyli pisać jak najlepsze utwory i wychodzić poza środowisko regionalne. Powinniśmy pamiętać o poezji, powieściach i eseistyce Erwina Kruka. W ubiegłym roku wznowieniem jego dzieł było zainteresowane pewne wydawnictwo warszawskie.
A sięgając w dalszą przeszłość, trzeba podtrzymywać czytelniczą więź z Karolem Małłkiem, Michałem Kajką, a także jego mistrzem Marcinem Gerssem. W grudniu 2020 ukazała się w moim opracowaniu jego pierwsza opowieść mazurska z 1875 r. pt. „Jest Bóg!”. Na Warmii i Mazurach mieszka i pisze co najmniej kilkunastu wartościowych i godnych uwagi twórców. Większość skupiona jest w Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich. W ostatnich miesiącach coraz głośniej o powieści Marcina Cieleckiego (rocznik 1979) „Archipelag Lewiatana”. Czekam na debiuty młodych.

Daria Bruszewska-Przytuła

clear]
Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Tak #3037851 | 80.62.*.* 11 sty 2021 09:13

    Czekaj tatka latka

    odpowiedz na ten komentarz

  2. koq #3037291 | 46.204.*.* 10 sty 2021 12:04

    "Mnie osobiście cieszy też niegasnąca aktywność naukowa literaturoznawców. W 2020 roku wydali kilka monografii oraz kilkadziesiąt artykułów i rozdziałów opublikowanych w Polsce i za granicą. Następne książki i teksty są w przygotowaniu." Mam obawę, że ta aktywność jest wymuszonym efektem punktozy - niewiele wynika z publikowania tekstów, których poza autorem i recenzentem nikt nie czyta.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. ewa #3037063 | 5.173.*.* 10 sty 2021 00:42

    oszczędź już pan.

    odpowiedz na ten komentarz