Opowieści z nieistniejącej krainy

2021-01-03 08:44:15(ost. akt: 2021-01-03 08:51:12)
Wojciech Wolański: — Nie spodziewałem się, że moja pierwsza książka o Górowie Iławeckim zostanie tak ciepło przyjęta.

Wojciech Wolański: — Nie spodziewałem się, że moja pierwsza książka o Górowie Iławeckim zostanie tak ciepło przyjęta.

Autor zdjęcia: Grażyna Wolańska

LITERATURA || Wojciech Wolański spod Górowa Iławeckiego wydał swoją czwartą książkę. "Landsberg II. Górowskie i natangijskie opowieści" to kontynuacja historii, które ukazały się rok temu. Poza faktami, książka zawiera nostalgiczne doznania autora.
— Co skłoniło cię do wydania kolejnej części "Landsbergu"? Czy był to dobry odbiór pierwszej części, zainteresowanie czytelników, czy może swego rodzaju "presja" z ich strony?
— Powstanie takiej książki jak "Landsberg" jest bardzo pracochłonne. Samo napisanie jednej strony zajmuje może z godzinę, czasem dwie, ale poprzedzone jest dziesiątkami godzin przeznaczonych na tak zwany research, czyli poszukiwanie informacji.

Pierwsza książką o Landsbergu zabrała mi prawie dwa lata. Kończąc ją obiecywałem sobie, że następna, jaką napiszę, będzie mniej pracochłonna. Myślałem na przykład o powieści obyczajowej, kryminalnej, może sensacyjnej. Chodziło mi o książkę nie wymagającą tyle czasu, podczas pisania której można sobie trochę pozmyślać.

Przyznam jednak, iż nie spodziewałem się, że moja pierwsza książka o Górowie Iławeckim zostanie tak ciepło przyjęta. Z drugiej strony, pozostało mi wiele nieporuszonych tematów, doszły też kolejne. Z powodu epidemii miałem również mało pracy, a tym samym dużo wolnego czasu. Dlatego wczesnym latem tego roku zacząłem pisać kolejną część.

— Jak długo pracowałeś nad zebraniem materiałów do drugiej części?
— Cześć z nich miałem już zebrane podczas pisania pierwszej książki. Na dysku komputera mam wielkie archiwum, w którym przechowuję wszelkie napotkane lub otrzymane informacje. Zbieram je na bieżąco, wychodząc z założenia, że a nuż kiedyś się przydadzą. To mi ułatwia pracę, skraca czas na poszukiwania. Tym niemniej, zbieranie materiałów do drugiej części, myślę, zajęło mi prawie rok.

— Z jakich źródeł historycznych korzystałeś i czy jest to książka odnosząca się wyłącznie do źródeł historycznych, czy też znajdziemy tam fabularne opowieści i refleksje Wojtka Wolańskiego?

— Większość moich informacji to teksty i zdjęcia znalezione w sieci. Dostaję też książki i inne materiały w postaci papierowej lub elektronicznej od znajomych, których poznałem poprzez sieć, a także osobiście, na przykład podczas mojej wizyty we wrześniu 2019 roku w Verden, na spotkaniu byłych mieszkańców powiatu Pruska Iława.

Nie lubię i nie potrafię pisać tekstów stricte historycznych, naukowych. Nie jestem historykiem. Oczywiście, wszystko co piszę ma oparcie w faktach, ale zawsze muszę dodać coś od siebie, szczyptę magii, moich subiektywnych refleksji. Dlatego kiedy opisuję jakieś miejsce, staram się tam pojawić, zobaczyć jak wygląda, natchnąć jego atmosferą, poczuć Genius Loci, czyli ducha władającego danym miejscem. W nowej książce są dwa fragmenty powieści, która na razie trafiła do szuflady. Napisałem jej już ze sto stron i pewnie teraz do niej wrócę.

— Jaka jest, twoim zdaniem, najciekawsza z opisanych historii, która samego ciebie ujęła najmocniej za serce? Opisanie, której wiązało się z najsilniejszymi emocjami i jakie to były emocje?
— Trudno mi wyróżnić którąkolwiek z historii. W przeciwieństwie do poprzedniej książki, mniejsza jej część, bo około 40 procent, poświęcona jest okolicy, o historii równie ciekawej jak Landsberg. Jak już powiedziałem, kiedy piszę o jakimś miejscu, muszę najpierw tam pojechać. Nie wystarczy mi to co zobaczę na starych mapach i zdjęciach satelitarnych z Google Maps. Bardzo to cieszy moją żonę, bowiem uwielbia ona te nasze wycieczki bezdrożami. Po powrocie wsiadam od razu do mojego wehikułu czasu i patrzę, jak to było kiedyś. Przeważnie ogarnia mnie wtedy zaduma, nostalgia, jakiś taki smutek, bo to co było kiedyś wspaniałe, sprawiające wrażenie niezniszczalnego, dzisiaj jest w ruinie, albo znikło bezpowrotnie.

Tak było na przykład w przypadku Piast Wielkich, dzisiaj małej wsi tuż koło Górowa Iławeckiego, a kiedyś centrum jednego z największych majątków w centralnych Prusach Wschodnich. Historia tej ziemi jest niesamowicie bogata. Kiedyś była to niejako kraina miodem i mlekiem płynąca. Było tu mnóstwo bogatych i dużych majątków ziemskich, folwarków, wsi i siedlisk. Niestety, niewiele z tego pozostało. Nie ma już pałaców, poza Nerwikami, zniknęła większość folwarków, nie ma wielu wsi. Tak to się dzieje na pograniczu, na skraju, w dobie globalizacji, czasie wielkich metropolii. Plus jest taki, że piękna i dzika przyroda bierze ponownie we władanie tę ziemię.

— Dawne Górowo Iławeckie i jego mieszkańcy to podstawa, ale jakie jeszcze okolice tym razem są opisane? Które wsie, dobra i włości?
— Czytelników zabieram do Piast Wielkich. Odtwarzam pałac w Wildenhoff, czyli Dzikowie Iławeckim. Opisuję początki majątku w Stedze Małej i Wielkiej. Zapraszam też do niezwykłego miejsca jakim był Dulzen, czyli Dulsin. Przemierzam z północy na południe całą dawną Natangię, podążając wzdłuż magicznej rzeki Elmy. Sprawdzam, czy w Grünhöfchen rzeczywiście spał Napoleon. Są też rozdziały poświęcone Warszkajtom, Czyprkom i Nerwikom. Myślę sobie, że kolejna książką będzie nosiła tytuł "Natangia" i poświęcona będzie w większości bliższej i dalszej okolicy Górowa.

— Jak książka jest dystrybuowana? Przewidziane są spotkania autorskie, jeśli sytuacja epidemiczna tylko na to pozwoli?
— Dystrybucja książki odbywa się za pośrednictwem sklepu internetowego. Jego adres to: sklep.dompodbocianem.pl. Można tam ją zamówić z wysyłką, bądź odbiorem osobistym u mnie w domu, tuż koło Górowa Iławeckiego. Co do drugiej części pytania, to, niestety, epidemia komplikuje sprawę spotkań autorskich. Może spotkam się z czytelnikami latem, kiedy sytuacja wróci do normalności, na przykład na świeżym powietrzu.

— Kiedy rozmawialiśmy przy okazji wydania poprzedniej części "Landsbergu" mówiłeś, że następna będzie powieść, a wydałeś jednak drugą część. Wiem, że nie ustajesz w poszukiwaniach kolejnych, historycznych informacji. Czy nie będzie tak, że za rok ukaże się "Landbsberg III"?

— Wszystko się zdarzyć może. Cały czas jestem zatopiony w historii okolic. Wydaje mi się, że z samego miasta "wycisnąłem" już co się da. Jeśli więc powstanie trzecia część, będzie poświęcona okolicom, chyba że dokonam jakiegoś odkrycia dotyczącego miasteczka.

— Pierwsi czytelnicy już otrzymali książki. Znasz ich opinie?
— Książki zamawiam partiami. Pierwsze 60 rozeszło się na pniu, a kolejni chętni czekają na swoją kolej. Opinie są pozytywne, co mnie oczywiście cieszy.

Andrzej Grabowski

Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. a kto to ten pan Wolański jest ? #3033408 | 46.204.*.* 4 sty 2021 14:09

    Czy wie ktoś ? Jak wiecie to napiszcie....

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)