Barszczyk i pierogi, czyli nasi mistrzowie i ich święta (cz.I)

2020-12-26 07:00:00(ost. akt: 2020-12-26 07:01:41)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

SPORT || Na co dzień piszemy o ich dokonaniach sportowych. O kolejnych pokonywanych przez nich granicach i systematycznym rozwoju. Nie tylko o sukcesach w ich karierach, ale i czasem - naturalnie - i o ich potknięciach. Tym razem jednak postanowiliśmy naszych sportowców pokazać Wam, Czytelnikom, z zupełnie innej strony. Tej świątecznej. Jeszcze bardziej "ludzkiej", choć związanej z Bożym Narodzeniem.
Jakie jest ich najdawniejsze wspomnienie związane ze świętami? Co zazwyczaj spada na ich barki przy rodzinnym podziale świątecznych obowiązków? Bez którego z dań nie wyobrażają sobie wigilijnej wieczerzy i ile są w stanie "wciągnąć" pierogów?

Czy nasze "sportowe babki", łamiące na co dzień stereotypy, w te dni podwijają rękawy i stają "do garów"? Wreszcie - jak ich relacje ze św. Mikołajem i... kto w tym roku obawia się znalezienia rózgi pod choinką?

Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie poniżej.


Nie odmawiam "kolejnego kawałka serniczka"
Ewelina Sobocińska z Orzysza (medalistka wielu imprez biegowych)
Najdawniejszym, a zarazem najzabawniejszym wspomnieniem, jest... strój św. Mikołaja, za którego przebrał się mój tata w 1989 roku. Były to czasy, w których niełatwo było o typowy, czerwony strój.
Tata postawił więc na improwizację. Ubrał niebieską koszulę mojej mamy, włożył poduszkę, by uwidocznić brzuch i przewiązał się paskiem. Do tego długa, siwa broda i trochę dodatkowej charakteryzacji...
Był bardzo wiarygodny, choć w dużej mierze pewnie dlatego, że byliśmy z bratem małymi dziećmi.
Innym ze wspomnień są długie cukierki kupione w "pewexie", które wisiały na choince u babci. Zawsze po kryjomu je podjadaliśmy, a później wkładaliśmy plastelinę w papierek i odwieszaliśmy na miejsce.
Typowego podziału obowiązków nie mamy. To wszystko wychodzi samo z siebie, naturalnie.
Jeśli Wigilia, to obowiązkowo ryba po grecku i barszcz z uszkami.
Magię świąt w naszym domu da się wyczuć już na ok. 2 tygodnie wcześniej. Przyozdabiamy mieszkanie kolorowymi lampkami. Przyczepiamy ozdoby, stroiki. Wszystko tworzy wspaniały klimat. Samą choinkę ubieramy jednak w ostatnich dniach przed Wigilią.
W tym roku byłam bardzo grzeczna, a list do św. Mikołaja nie był za długi. Liczę więc na to, że o mnie nie zapomni. Choć zdecydowanie bardziej wolę dawać prezenty niż je przyjmować. Chętnie pomogę więc św. Mikołajowi w tym, by spełnić marzenia najbliższych.
Może i nie wyglądam, ale jestem... strasznym łasuchem. Nie odmawiam "kolejnego kawałka serniczka". Nadmiar kalorii zawsze da się wybiegać, czym można zrobić miejsce na kolejne. W dni świąteczne poświęcam swój czas bliskim, ale nie zapominam i o treningu.
Gdy trzeba, to podwijam rękawy i działam w kuchni. Należę jednak do tych osób, które raczej nie lubią gotować. Zdecydowanie lepiej odnajduję się w sprzątaniu, praniu, prasowaniu itp. W tych kwestiach jestem wręcz mocno pedantyczna.


Zawsze byłem w dobrych relacjach ze św. Mikołajem
Mieszko Palmi-Kukiełko z Wejsun (wielokrotny mistrz Polski w pływaniu)

Gdy miałem ok. 5 lat, to wiadomo, że największą frajdę sprawiały mi prezenty. A właściwie cały ten proces, wraz z pisaniem listów, wypatrywaniem gwiazdki i oczekiwaniem. Raz udało mi się nakryć tatę, gdy przemykał z workiem. Uwierzyłem (i wierzę!), że po prostu "pomagał św. Mikołajowi".

Obowiązki świąteczne zawsze są odpowiednio rozłożone. Dzięki temu mamy zawsze dużo zabawy i przyjemnie spędzamy ten czas, nie odczuwając żadnej presji.

Które z dań? Nie potrafię wskazać jednego (śmiech). Bigos, pierogi, barszcz, ryby w wielu odsłonach... No i jakie to byłyby święta bez kultowej sałatki jarzynowej czy pasztecików?!

Magia świąt rodzi się w naszym domu niby wtedy, gdy ubierzemy choinkę. Tak naprawdę jednak czuć ją od chwili, gdy w radiu puszczą po raz pierwszy słynne "Last Christmas".

Zawsze byłem w dobrych relacjach ze św. Mikołajem. Jestem grzeczny, szanuję jego pracę, piszę do niego listy i... właśnie dlatego dostaję to, o co poproszę. W tym roku, mam nadzieję, również uda się uniknąć rózgi.

Ile zjem pierogów? Na pewno DUŻO! W święta nie liczę kalorii, choć trening oczywiści musi być. "Korona" w żaden sposób nie wpłynie na nasze święta, jednak spowodowała, że ćwiczenia na basenie zamieniłem na zimowe pływanie w jeziorze.

Wysłuchał Kamil Kierzkowski

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. mon #3028800 | 89.228.*.* 28 gru 2020 08:50

    nic nie ma o korupcji w wojsku i Orzyszu

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Xxx #3027954 | 37.47.*.* 26 gru 2020 15:50

    Ylita sportowa wzór do naśladowania albo olewania i raczej to drugie jędz pij i zapomnij o tym ciemnogrodzie

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz