Norweski hat-trick w muzeum

2020-11-27 11:10:16(ost. akt: 2020-11-27 11:13:59)
Muzeum Warmii i Mazur jako jedyna instytucja w Polsce zdobyła fundusze norweskie podczas wszystkich trzech edycji. W sumie pozyskano ponad 45 mln złotych na renowację lidzbarskiego zamku. Rozmawiamy o tym z Piotrem Żuchowskim, dyrektorem Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie.
— Trzynaście lat temu udało się pozyskać pierwsze pieniądze z funduszy norweskich na lidzbarski zamek. Pamięta pan jak do tego doszło?
— Może na wstępie umówmy się, że będę używał skrótowo opisów poszczególnych projektów: Norweg I, Norweg II i Norweg III. Norweg I z 2007 roku był skoncentrowany na ochronie ważnych europejskich zabytków. Zamek biskupi w Lidzbarku Warmińskim jest zabytkiem tej miary. Szczególną wartością tego zamku są jego krużganki. Pamiętam, że to Janusz Cygański, ówczesny dyrektor Muzeum Warmii i Mazur, przekonał mnie jako ówczesnego wicemarszałka województwa warmińsko-mazurskiego odpowiedzialnego za kulturę, by właśnie ten pierwszy Norweg dotyczył krużganków lidzbarskich.

— Podobno to pan jako wicemarszałek, inicjował składanie wniosku do Norwega I?
— Tak, to prawda. Kilkanaście lat temu wszyscy dopiero uczyliśmy się jak przygotowywać aplikacje. Szczęśliwie dla naszej sprawy, byłem wówczas przewodniczącym Komisji Kultury Związku Województw i z ramienia tego Związku zasiadałem w Komitecie Sterującym dla Norwega I, a więc byłem jedną z najlepiej zorientowanych osób w Polsce i co do kryteriów tego działania, i co do przebiegu naboru wniosków. Mobilizowałem Dyrektora Cygańskiego, by Muzeum Warmii i Mazur jako instytucja władająca dwoma gotyckimi zamkami taki wniosek przygotowała i złożyła.

— I wniosek Muzeum Warmii i Mazur w tym pierwszym Norwegu dotyczącym krużganków lidzbarskich nie znalazł się na liście dofinansowania, a zaledwie na liście rezerwowej…?
— Wnioskowi zabrakło kilku punktów. Trzeba było działać, nie płakać. W lipcu 2007 roku, w trakcie obrad Komitetu Sterującego przeforsowałem utworzenie listy rezerwowej w takim kształcie, by znalazł się tam wniosek dotyczący zamku lidzbarskiego.

— Czy jako wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego wspomógł pan leżakujący w rezerwie wniosek lidzbarski?
— Na początku urzędowania wezwałem właściwego dyrektora w ministerstwie i zapytałem jak wygląda realizacja projektów w Norwegu I. Okazało się, że między innymi ze względu na przelicznik euro oraz inne okoliczności pojawiły się oszczędności i jest szansa na dofinansowanie wniosków z listy rezerwowej. We wrześniu 2009 roku na Zamku w Olsztynie z ramienia Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego podpisałem umowę z Januszem Cygańskim, ówczesnym dyrektorem Muzeum Warmii i Mazur na realizację Norwega I.

— Drugie rozdanie funduszy norweskich było skierowane na konserwację i rewitalizację dziedzictwa. Wręcz szyte na miarę dla lidzbarskiego zamku. Pan obserwował ten proces z perspektywy wiceministra kultury. Ten projekt też trzeba było nieco wspomóc?
— Wniosek na Norwega II dla Lidzbarka Warmińskiego był starannie przygotowany, to było jego siłą. Norweg II — co do kryteriów — był kontynuacją tego pierwszego, czyli najważniejszy był zabytek i jego wartość. To był bardzo ważny wniosek dla zamku lidzbarskiego, bo w jego ramach wyremontowano wszystkie dachy, zrewitalizowano elewacje, zajęto się sieciami technicznymi, konserwacją zabytków ruchomych, digitalizacją i przygotowano nową ekspozycję muzealną w piwnicy. W efekcie Norwega II zamek zmienił się i wypiękniał na zewnątrz. Z przyznaniem środków z Norwega II dla Lidzbarka było łatwiej. Byłem wiceministrem i Generalnym Konserwatorem Zabytków, dobrze układała się nam współpraca z Jackiem Protasem, ówczesnym marszałkiem województwa — nomen omen mieszkańcem Lidzbarka Warmińskiego. Umowa na Norwega II podpisana została w wielkim refektarzu zamku lidzbarskiego w poniedziałek 5 maja 2014 roku, nazajutrz po moich 50-tych urodzinach. Podpisywałem umowę ze strony Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a ze strony Muzeum Warmii i Mazur — dyrektor Elżbieta Jelińska.

— Czy do naboru do Norwega III Muzeum Warmii i Mazur startowało tak z rozpędu? Mieliście świadomość, że możecie mieć przewagę doświadczenia i faktu, że to kontynuacja dotychczasowych działań?
— Nic bardziej mylnego! Kiedy w czerwcu 2017 roku zostałem dyrektorem Muzeum Warmii i Mazur, trwały już przygotowania do Norwega III – kontynuacji dwóch poprzednich. Niejasne były jeszcze kryteria. Niepewne ze względu na ocenę polityki polskiego rządu było samo przyznanie funduszy do Polski. W końcu Norwegowie postawili sprawę jasno: w dwóch pierwszych Norwegach najważniejsze były zabytki jako dobro kultury materialnej, a w Norwegu III najważniejsi są ludzie, którzy żyją w sąsiedztwie tych zabytków i należy ratować mało znane, zniszczone zabytki, najlepiej pustostany i przekształcać je w centra życia kulturalnego i edukacyjnego.

— Lidzbarski zamek jako zapomniany pustostan? Jak tego dokonaliście?
— W listopadzie 2019 roku zapowiadane kryteria stały się oficjalnymi. Mogło się wydawać, że przygotowywanie wniosku na Norwega III dla tak markowego zabytku jak lidzbarski zamek — i to na zadania inwestycyjne — to mission impossible. Niektórzy wprost doradzali mi wycofanie się z przygotowania wniosku. Nie dawałem tego poznać moim pracownikom, ale rzeczywiście miałem poważny dylemat. Na kolejnym spotkaniu zespołu przygotowującego wniosek omówiliśmy obowiązujące kryteria i jasno, w sposób nie budzący wątpliwości, przekazałem strategię: wniosek ma być napisany „bezczelnie” pod kryteria. Działaniom inwestycyjnym musiał towarzyszyć program edukacyjno-kulturalny. Jego kształt to efekt mądrości i kreatywności pracowników Muzeum.

— Pańska strategia się sprawdziła. Ponad dwustu chętnych, trudne kryteria, a Muzeum Warmii i Mazur znalazło się w gronie szesnastu beneficjentów. Rozumiem, że za tym sukcesem teraz czai się ogrom pracy...
— Nie mam wątpliwości, że z wielu względów Norweg III jest dużo trudniejszy niż dwa poprzednie i w przygotowaniu wniosku, i w realizacji. Mamy w projekcie dwóch partnerów z Norwegii i nie są to partnerzy kurtuazyjni, ale będziemy z nimi realizowali konkretne zadania i zapowiada się, że ze wspaniałymi efektami. Nie mam wątpliwości, że to co najtrudniejsze jest jeszcze przed nami. Ale też warto to podkreślić: tak jak na etapie przygotowania wniosku Muzeum miało pełne wsparcie ze strony Gustawa Marka Brzezina, marszałka województwa, gdyż Urząd Marszałkowski nie szczędził środków byśmy mogli zlecać niezbędne prace przygotowawcze na zewnątrz, tak też wiem, że możemy liczyć na naszego Organizatora w trakcie realizacji projektu.

— Trzy edycje funduszy norweskich, trzech różnych dyrektorów muzeum, ale za każdym razem to pan podpisuje umowy. Ma pan szczęśliwą rękę do Norwegów na Lidzbark...
— No tak, szczęście też jest potrzebne, chociaż ja wyznaję zasadę, że szczęście sprzyja najlepszym. Lidzbarski zamek, razem z ostatnią edycją zgarnął pulę ponad 45 mln złotych na renowację, wystawy i programy edukacyjne. To wielka wartość dla całego naszego regionu. Mogę tylko się cieszyć, że podpisywałem umowy na fundusze norweskie jako wiceminister i będę jako dyrektor muzeum.

— Muzeum ma w swym władaniu także zamek olsztyński. Czy dla niego planujecie wnioski i projekty z równym rozmachem?
—Oczywiście! Myślę nieustannie o przygotowaniu całościowego projektu na rewitalizację zamku kapituły warmińskiej w Olsztynie. Mówię tu o dużym kompleksowym projekcie. Pewne prace poczyniono, ale sporo trzeba poprawić. Doświadczenie z wniosków norweskich przyniesie dobre owoce i dla olsztyńskiego zamku.



Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl