Władysław Katarzyński "Mój Olsztyn: "Szanujmy nasze pamiątki, bo są niepowtarzalne

2020-11-22 16:22:00(ost. akt: 2020-11-20 16:00:06)
Ja przy pamiątkach w swetrze) na VII zjeździe „Solidarności” w Gdańsku

Ja przy pamiątkach w swetrze) na VII zjeździe „Solidarności” w Gdańsku

Autor zdjęcia: archiwum Władysława Katarzyńskiego

Istnieją pamiątki, które przechowuje się latami do końca życia, i takie, które trzyma się tak długo, dopóki nam nie spowszednieją. Wtedy trafiają do kosza. Dzisiaj felieton o tych pierwszych — tych, w których zapisany jest istotny kawał naszego życia.
W moim albumie rodzinnym jest zdjęcie z 1923 roku. To fotografia moich dziadków Jana i Janiny Katarzyńskich. On — Piłsudczyk, ona — dróżniczka na kolei. Dziadek był kolejarzem, jeździł między innymi na parowozach Kolei Transsyberyjskiej.

Szanujmy wspomnienia...
A obok w albumie fotografia mojej mamy Janiny Katarzyńskiej (jak babcia) ze swoją koleżanką z czasów gimnazjalnych gdzieś w plenerze, rok nieznany. Po ukończeniu szkoły krawieckiej mama poznała mojego przyszłego ojca — Jana Katarzyńskiego (Janów w naszej rodzinie był dostatek), który w czasie wojny był na robotach przymusowych w Policach koło Szczecina w fabryce benzyny syntetycznej, oraz szczególną pamiątkę — obrazek Matki Boskiej, który jakiś „ludzki” wachman podarował robotnikom, żeby go ustawili pod choinką podczas wigilii Bożego Narodzenia w 1943 roku. Z tyłu tekst po niemiecku. Mam też wykonany tuszem przez kolegę z obozu portret tatusia w styczniu 1945 roku w obozie.

Z okresu małżeństwa moich rodziców, którzy po wojnie osiedli na olsztyńskim Zatorzu, posiadam kilka dokumentów, jak „Świadectwo moralności” tatusia, zaświadczenie o nabyciu przez niego radia Nora podpisane przez dwóch świadków oraz zdjęcia obojga z 1952 roku na wycieczce pod Giewontem, a także taty w góralskim stroju regionalnym oraz ojca i mamy z 1961 na stateczku wycieczkowym, a także kilkanaście zdjęć z wycieczek do Włoch, gdzie mieliśmy rodzinę — wujka Władysława Katarzyńskiego, podoficera w Armii Andresa i jego żonę. Wujek był uczestnikiem walk o Monte Cassino. Po jego śmierci w Argentynie, gdzie osiadł po wojnie, jego wnuk przysłał mi stamtąd kilka rodzinnych fotografii. Niestety, jego wojskowe odznaczenia zaginęły mi gdzieś w 1981 roku podczas przeprowadzki z Zatorza na Nagórki.

Przepadły też gdzieś przywiezione z Włoch przez rodziców zielony kamyk z Lazurowej Groty na Capri, szyszka pinii z Lombardii, lusterko z ramą z drewna oliwnego. Za to zachował się ołowiany odlew świątyni Nike w Atenach. Z krajowych pamiątek odznaka Polskiego Związku Szachowego nadana tacie za upowszechnianie królewskiej gry w województwie.

Smakujmy ich treść...
Z moich osobistych pamiątek zachowałem obrazek Świętej Rodziny z 1952 roku, który zawieszano mi nad dziecinnym łóżeczkiem, zdjęcie z pierwszej komunii, moje zdjęcie w wózku z dziadkami i rodzicami obok, kiedy miałem kilka miesięcy, świadectwa szkolne z różnych lat, fotografia z 1957 roku z bratem Zbigniewem w makiecie samolotu na olsztyńskim „Karolku”.
Z czasów, kiedy podjąłem swoje pierwsze próby literackie, zachowałem rękopisy wierszy, ale gdzieś zginęła mi „rozkładówka” z Panoramy Północy, gdzie wydrukowano satyryczną gazetkę szkolną mojego autorstwa. Zagubiło się natomiast zaświadczenie z redakcji, że jestem najmłodszym w Polsce redaktorem dziecięcej gazety „Zuch”. Mam za to pierwszą publikację zestawu aforyzmów w „Gazecie Olsztyńskiej” w 1976 roku.

Inny zestaw fotografii to studniówka, świadectwo maturalne, zdjęcie z marszu na azymut po studiach na poligonie w Suwałkach, uroczystość ślubna w USC w Olsztynie, kiedy brałem Irenę Kraszewską za żonę. Sporo jest też w albumie zdjęć z okresu, kiedy pracowałem w szkołach podstawowych w Jarotach i Giławach (dwoje nauczycieli już nie żyje). Zaginął mi gdzieś numer „Panorami Północy” z 1978 roku ze zdjęciem okładki, na której przedstawiono mój szkolny kabaret Ściąga oraz pań z Babskiej Izby w Sąpłatach z Maryną Okęcką Bromkowę, z którą wystawiliśmy wspólnie wyreżyserowaną sztukę teatralna. Zdobyła pierwszą nagrodę na Festiwalu Teatrów Amatorskich w Olsztynie w 1983 roku.

Jedno ze zdjęć z późniejszego okresu, gdzie jestem sam w pustej klasie, wykonano już po likwidacji tej drugiej podstawówki. Jest też zrobione po latach ksero z Naszej Klasy z wpisami moich byłych uczniów.

Nauczmy się je cenić...
Potem był długi okres mojej pracy w „Gazecie Olsztyńskiej”. Z tego czasu pozostało wiele zdjęć. Między innymi z obsługi VII zjazdu „Solidarności” w hali Oliwia w Gdańsku. Kolega z redakcji Gienek Rudzki zrobił mi fotografię, jak kupuję znaczki pocztowe Polski Podziemnej.

Mam w komputerze około 10 tysięcy zdjęć z dziennikarskich wojaży po województwie, miedzy innymi do Olsztyna... pod Częstochową. Jak dzisiaj pamiętam scenkę z tamtejszego rynku przed ratuszem. Siedzę sobie na ławeczce, mam pół godziny do spotkania z burmistrzem, czytam naszą „Gazetę Olsztyńską”. Przechodzą dwie panie, tamtejsze olsztynianki, i z oburzeniem:
— Zobaczy pani, nie mają na co pieniędzy wydawać, gazety im się zachciało!

Inna, szczególnie interesująca fotografia została wykonana przeze mnie w Aninie podczas przeszczepu serca. A następna (reportaż wcieleniowy), kiedy sam poddałem się bezkrwawej operacji w Suwałkach, wykonanej przez Filipińczyka uzdrowiciela.

Szanujmy wspomnienia, bo warto coś mieć...
Z pamiątek, jakie stoją na półkach mojej biblioteczki, wymienię też zaświadczenia o nagrodach w ogólnopolskich konkursach literackich i zagranicznych, jakie otrzymałem, wyrazy uznania od władz wojewódzkich, marszałkowskich i powiatowych w postaci dyplomów, statuetek i medali. Jest też Nagroda im. Biskupa Ignacego Krasickiego z 2009, którą cenię najbardziej.
W moim albumie jest też wiele zdjęć rodzinnych oraz zaproszeń, między innymi na bal w Uranii z okazji powitania nowego 2000 roku. Zachowałem także legitymację klubową Domu Środowisk Twórczych z numerem 132, gdzie spotykali się twórcy, dziennikarze, artyści i animatorzy kultury.

Szanujmy wspomnienia, smakujmy ich treść — jak śpiewali Skaldowie.

Szanujmy pamiątki, bo niektóre są niepowtarzalne.

Władysław Katarzyński



Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl



Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Marek Książek #3010690 | 83.5.*.* 23 lis 2020 09:35

    Władek, VII Zjazd Solidarności odbył się w 1995 roku, a my - to znaczy Ty, Geniu i ja byliśmy w hali "Olivii" na II Zjeździe "S" - w kwietniu 1990 roku, co potwierdzają relacje w "GO". Decyzja o wyjeździe do Gdańska "maluchem" Rudzkiego zapadła dzień wcześniej w DŚT...

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Były ministrant 1964-71 w Olsztynie #3010643 | 31.0.*.* 23 lis 2020 08:20

    Władysławie.Nic nie wspominasz o swojej działalności przed 1970? w Głosie Olsztyńskim.Poprzednik obecnej G.O.Miłego dnia.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. o Tak #3010413 | 88.156.*.* 22 lis 2020 16:55

      Święta racja.

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz