Przyszłość jest wokół nas

2020-11-17 12:10:52(ost. akt: 2020-11-17 08:47:01)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

W trakcie IV Kongresu Przyszłości będziemy rozmawiać o tym, co najważniejsze dla naszego regionu, a zatem i o edukacji. Do rozmowy zasiądą paneliści zaproszeni przez prof. Joannę Ostrouch-Kamińską, dziekan Wydziału Nauk Społecznych UWM w Olsztynie.
Wszyscy z nadzieją wyglądamy końca pandemii, więc eksperci zaproszeni do panelu poświęconego edukacji będą dyskutować przede wszystkim o tym, jakie są konsekwencje nowej rzeczywistości i o tym, oczywiście, w jaki sposób sprawiać, by nauczanie w czasach popandemicznych stawało się jeszcze lepsze.

W oczekiwaniu na panel ekspercki, zapytaliśmy jego uczestników, co jest najtrudniejsze w aktualnej sytuacji uczniów i nauczycieli w Polsce i o to, czy z pandemii wyjdziemy z wypracowanymi rozwiązaniami, które pozytywnie wpłyną na edukację.

Dr hab. Joanna Ostrouch-Kamińska, prof. UWM, pedagog społeczny i socjolog edukacji, która będzie moderować panel, przyznaje, że sama zadaniowo podchodzi do życia, więc w każdej sytuacji, także tej, z którą mamy aktualnie do czynienia, szuka rozwiązań.
Jeśli nie mam na coś wpływu, nie narzekam, tylko sprawdzam, w jaki sposób mogę dostosować się do sytuacji, która się pojawia i co mogę zmienić. Na przykład teraz, kiedy wiem, że nie mogę mieć bezpośredniego kontaktu ze studentami i pracownikami mojego wydziału, staram się wykorzystywać potencjał kontaktu zdalnego. Dostrzegam jego pewne pozytywy, np. oszczędność czasu. Wcześniej zawsze spotykaliśmy się w zarządzie międzynarodowego stowarzyszenia w rzeczywistości i musieliśmy podróżować po całym świecie — taki był zwyczaj. Dzisiaj łączymy się online i pracujemy. Choć, to trzeba przyznać, trudno wtedy pogłębiać kontakty i zacieśniać naukowe więzi — mówi Joanna Ostrouch-Kamińska, dziekan WNS UWM w Olsztynie.

Mimo tak otwartej postawy na wyzwania, pani profesor zwraca uwagę na negatywne strony pracy i nauki w trybie online: — Sytuacja edukacyjna to sytuacja spotkania i dialogu, a tego nie da się przenieść na grunt zdalny bez kosztu emocjonalnego, który wszyscy ponosimy. W ten sposób można wykonywać zadania, ale nie budować relacje. To sprawia, że nie mogę się już doczekać powrotu studentów i pracowników na uczelnię.

W czasie rozmowy z prof. Joanną Ostrouch-Kamińską powtórzyliśmy pytanie, które padło w jednej z interpelacji poselskich z ostatnich tygodni, a które dotyczyło tego, czy studenci kierunków nauczycielskich są kształceni pod kątem prowadzenia zajęć online?
Obecni studenci WNS są przygotowywani do tego, by prowadzić lekcje w formie zdalnej z wykorzystaniem różnych środków medialnych. Uczą się również innego, nie transmisyjnego sposobu nauczania, opartego na wspieraniu uczniów w zdobywaniu i wytwarzaniu wiedzy. Ale to są osoby, które dopiero za jakiś czas będą nauczycielami klas 1-3 lub pedagogami specjalnymi, a nie ci, którzy już pracują w szkołach czy na uczelniach. Odpowiedź na pytanie o to, jak już praktykujący nauczyciele są przygotowani do takiego wyzwania, jest o wiele trudniejsza — obecna sytuacja ujawniła duże zaniedbania zarówno w systemie edukacji, jak i w przygotowaniu nauczycieli. Dla wielu z nich ta rzeczywistość jest czymś zupełnie nowym. Musieli więc przejść przyspieszony kurs edukacji zdalnej, co pokazuje, że ten zawód wymaga ciągłego samodoskonalenia. Tym nauczycielom, którzy tę pracę wykonali, należy się duże uznanie — wyjaśnia pani profesor.



Pani dziekan przyznaje, że zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka spoczywa na barkach pracowników Wydziału Nauk Społecznych. To oni przecież mają, i będą mieli, ogromny wpływ na to, z jakimi kompetencjami do szkół ruszają kolejni młodzi nauczyciele. Sytuacja, z którą mierzymy się aktualnie, pokazała, jak ważne jest nie tylko to, by ci ostatni byli świetnymi pedagogami, ale również i to, by byli otwarci i mieli gotowość do tego, by nieustannie dostosowywać się do nowych wyzwań. To dlatego nasza kadra akademicka już myśli nad tym, jak odpowiedzieć na nowe potrzeby.
Zastanawiamy się nad uruchomieniem kursów czy studiów podyplomowych, które będą wspierać nauczycieli w tej nowej sytuacji i umożliwią im zdobycie nowych, cyfrowych kompetencji. Mamy przecież świadomość, że niezależnie od pandemii, coraz częściej będziemy pracować za pośrednictwem Internetu. To lekcja, którą wynosimy z teraźniejszości — wyjaśnia dziekan Wydziału Nauk Społecznych UWM w Olsztynie.

Niezależnie od sytuacji, w jakiej postawi nas rzeczywistość, ważnym jest, zdaniem prof. Ostrouch-Kamińskiej, by o nauczaniu i uczeniu się, myśleć wielokontekstowo, z uwzględnieniem czterech istotnych aspektów: — Ważne jest spojrzenie na sytuację ucznia/studenta, nauczyciela, samego procesu uczenia się i nauczenia oraz systemu i instytucji, w ramach których te procesy przebiegają.

LEPIEJ SZUKAĆ POZYTYWÓW


Choć frustracja i niezadowolenie wywołane koniecznością całkowitego przeprogramowania naszego codziennego funkcjonowania są czymś naturalnym, zwłaszcza w sytuacji, w której ujawniają się kolejne trudności związane np. z wykluczeniem cyfrowym, profesor Joanna Ostrouch-Kamińska podkreśla: — Nie można tej zmiany, która była faktycznie rewolucyjną m.in. ze względu na jej skalę, traktować wyłącznie w kategorii negatywów. Każdy kryzys czy zmiana ma w sobie potencjał rozwojowy, który trzeba po prostu spróbować wydobyć.

Ten pogląd wydaje się podzielać także prof. Jerzy Przyborowski, rektor UWM. Tym bardziej że przykładów na potwierdzenie tej tezy dostarczyli pracownicy naszego uniwersytetu.
Po ustaniu tej pandemii — oby jak najszybciej — będziemy mogli wykorzystać doświadczenie, które zdobyli nauczyciele akademiccy. Nasi pracownicy zapoznali się z nowymi narzędziami i wdrożyli metody kształcenia na odległość, przygotowując też mnóstwo materiałów w oparciu o te rozwiązania. I, co ważne, zrobili to nawet ci, dla których takie metody były obce i którzy kiedyś od tego raczej uciekali. Teraz nawet oni deklarują, że będą korzystać z nowych narzędzi także w przyszłości — mówi prof. Przyborowski.


Rektor UWM nie ukrywa jednak, że, podobnie jak wykładowcy, z którymi rozmawialiśmy, chciałby już wrócić do tradycyjnej formy nauki: — Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli na jakimkolwiek kierunku kształcić wyłącznie online. Możliwe jest traktowanie tych narzędzi tylko jako wspomagających, o ile nauczyciele będą tego chcieli. W wielu przypadkach takie wykorzystywanie metod pracy na odległość pozwoli na pewne oszczędności: i po stronie uczelni, i po stronie samych studentów, którzy, jak wiadomo, dzięki korzystaniu z platform e-learningowych oszczędzać mogą przede wszystkim czas potrzebny im np. na pracę zawodową.

Słowa rektora o tym, że wykładowcy dokładają starań, by jak najlepiej odpowiedzieć na wyzwania współczesności, potwierdza profesor Joanna Ostrouch-Kamińska. — Jako dziekan z ogromnym podziwem patrzę na nauczycieli mojego wydziału, którzy wkładają duży wysiłek w to, by zdobyć nową wiedzę i umiejętności, które pozwalają na lepsze prowadzenie zajęć online i wspieranie studentów w uczeniu się.

Podobne wnioski ma, w odniesieniu do szkół wcześniejszych etapów edukacji, Jolanta Okuniewska, nauczycielka SP 13 w Olsztynie, która od lat aktywnie działa na rzecz rozwijania kompetencji cyfrowych. Ona także twierdzi, że właśnie gotowość do wykorzystywania nowych technologii, jest czymś, co pandemia zostawi nam „w spadku” po sobie.
Uważam, że wiosenny lockdown i przejście na edukację zdalną szkół sprawił, że nauczyciele niejako zostali zmuszeni do rozwijania swoich cyfrowych kompetencji. Było to niejednokrotnie trudne, bo przyspieszone i często wymuszone. Natomiast zdobyte kompetencje spowodowały, że od nowego roku szkolnego nauczyciele swobodniej wykorzystywali narzędzia cyfrowe podczas swoich lekcji. I to jest niezaprzeczalny zysk z tamtego trudnego czasu — podkreśla Jolanta Okuniewska.


TECHNOLOGIA TECHNOLOGIĄ, A CO Z EMOCJAMI I KONTAKTAMI?


Dla mnie, jako osoby zajmującej się socjalizacją dziecięcą, bardzo ważny jest fakt, że szkoła jest ostoją dzieciństwa, czyli miejscem, w którym dzieci mogą się spotykać, rozmawiać ze sobą — tłumaczy prof. Marzenna Nowicka, dyrektor Instytutu Nauk Pedagogicznych UWM. — Z raportu prof. Anny Gizy-Poleszczuk dowiadujemy się, że właśnie fakt posiadania szkolnych przyjaciół, jest jednym z najważniejszych powodów, dla których dzieci lubią swoją szkołę. Z tego samego opracowania wynika jednak także to, że dzieci w szkole się nudzą i boją się lekcji. W sytuacji, w której jesteśmy teraz, niebezpieczne jest to, że może się zdarzyć, że te negatywne emocje mogą wziąć górę.

Sprawy, zdaniem prof. Nowickiej, nie ułatwia fakt, że szkoły potrzebują więcej czasu, by dostosować się do nowych warunków. — Z moich doświadczeń wynika, że wielu nauczycieli prowadzi swoje lekcje tak, jakby je prowadzili w warunkach stacjonarnych. Ratunkiem, moim zdaniem, byłoby przygotowywanie jak największej liczby zadań, które dzieci mogłyby wykonywać we współpracy i tym samym podtrzymywać kontakty — zaznacza pani profesor.


Prof. Marzenna Nowicka nie ma też wątpliwości, że rozwijanie umiejętności współpracy będzie miało pozytywny efekt także w przyszłości. — To jedna z kluczowych kompetencji, której oczekują od nas pracodawcy — podkreśla. I dodaje: — W szkole powinno się uczyć umiejętności krytycznego myślenia. Uważam, że nic złego by się nie stało, gdyby nauczyciele, którzy też są przecież zmęczeni i mają do tego prawo, trochę odpuścili sobie i dzieciom realizację podstawy programowej. To nie ona powinna teraz być najważniejsza. Kraj zwolnił, więc i my powinniśmy zwolnić — przede wszystkim na rzecz współpracy i podtrzymywania kontaktów. To ważne także dla zdrowia psychicznego dzieci.

Do podobnych wniosków dochodzi prof. Beata Krzywosz-Rynkiewicz, kierownik Katedry Psychologii Klinicznej, Rozwoju i Edukacji na Wydziale Nauk Społecznych UWM.
Edukacja nie jest tylko procesem przekazywania wiedzy i rozwoju umiejętności, a jest również miejscem społecznego uczenia się, a więc zbierania doświadczeń współpracy z innymi, rozumienia innego punktu widzenia, konfliktów i nieporozumień, przekonywania do własnego zdania itd. Jest dla młodych ludzi miejscem tworzenia światopoglądu. Jest w końcu ważną przestrzenią budowania relacji — znajdowania grupy przyjaciół, partnerów – tłumaczy pani profesor. I wskazuje niedostatki edukacji zdalnej: — Nauczanie online „spłaszcza” relacje. tzn. powoduje, że możemy wymieniać informacje jednym kanałem - jeden mówi, reszta słucha. Inne ważne elementy komunikacji są często nieczytelne - ton głosu, widok twarzy, w końcu widok osoby działającej w jakiejś przestrzeni. A są one ważnym źródłem informacji społecznej (o nastawieniach, akceptacji etc.). Proszę spróbować poprowadzić swobodną rozmowę w grupie choćby 10 osób online. Te wszystkie elementy są ważne, bo one powodują, że osoby stają się grupą, tworzą się więzi, możliwa jest współpraca, innowacja, tworzenie kultury zespołów i wiele innych indywidualnych i społecznych procesów, o który często nie myślimy w kontekście edukacji. A edukacja nas i wychowuje jako istoty społeczne, i rozwija jako osoby.


UCZYĆ UCZENIA SIĘ


Profesor Stanisław Czachorowski z UWM dobrze znany jest nie tylko studentom i innym biologom, ale i mieszkańcom naszego regionu, ponieważ aktywnie działa jako popularyzator nauki. Czy zajęcia w trybie zdalnym wymusiły na nim zmianę w podejściu do prowadzenia zajęć?
I tak i nie — odpowiada profesor Czachorowski. — Tak — w tym sensie, że nauczanie zdalne wymusza stosowanie innych narzędzi. Nie — bo istota nauczania się nie zmienia, nie zmienia się podejście do studenta (ucznia). Nie zmienia się filozofia kształcenia i patrzenia na edukację.

Profesor Czachorowski nie ma jednak wątpliwości, że przejście na zdalne nauczanie odsłoniło wiele systemowych, i nie tylko, niedostatków polskiej edukacji.
Nie tak łatwo jest zmienić swoje podejście do kształcenia. Na to trzeba lat, a co najmniej miesięcy i bardzo intensywnej pracy. Nie da się tego zmienić jednym kliknięciem myszki komputerowej. Ale, jak widzimy, szybko można zmienić formę kształcenia z bezpośredniej na zdalną w skali całego kraju. I od razu widać dawne zaniedbania. Tak jak w czasie odpływu morza — od razu widać, kto się kąpał bez majtek.


Prof. Czachorowski podkreśla jednak, że edukacja zdalna ma ogromne zalety, z których warto skorzystać. — W klasie 20-30 uczniów musi pracować jednym tempem, dostosowanym do przeciętnej. Zdolniejsi się nudzą, słabsi coraz bardziej odstają. Zdalne narzędzia do kontaktu asynchronicznego umożliwiają duże spersonalizowanie zajęć.

Jak sprawić, by edukacja przyszłości była bardziej efektywna?
Zdaniem prof. Czachorowskiego trzeba uczyć… uczenia się. A poza tym także rozwijać kompetencje współpracy w zespole, w tym zespołach różnokulturowych, kompetencje cyfrowe, kreatywność, empatię i umiejętności budowania relacji. — Wszystko to wiemy od co najmniej kilkunastu lat — podkreśla biolog z UWM. — Przyszłość już była i jest wokół nas. Trzeba tylko umieć patrzeć i dostrzegać.

Daria Bruszewska-Przytuła





IV Kongres Przyszłości 24-27 listopada 2020



aktualna ramka 13-11-2020