Cisza pod sercem boli najbardziej

2020-10-17 18:02:30(ost. akt: 2020-10-16 16:10:17)

Autor zdjęcia: Pixabay

Na dziecko czekaliśmy długo... Upragnione dwie kreski na teście ciążowym były ogromnym szczęściem. Niestety płód obumarł. Pozostał ból, żal i koszmarne wspomnienia ze szpitala...
Strata nienarodzonego dziecka to dla kobiety doświadczenie bolesne. I niezrozumiałe. Szok, niedowierzanie, żal, ból. Dramat jednak nie kończy się na zabiegu — „czyszczeniu” w szpitalu. Dookoła roześmiane buzie maluchów, dumne babcie wiozące w wózeczkach wnuki i szczęśliwe kobiety otaczające dłońmi rosnący brzuch. Tego się nie zapomina.

— Świadomość, że sama nie przytulę swojego maleństwa boli najbardziej. Żal, że tyle się słyszy o nielegalnych aborcjach, że dzieci wyrzuca się do śmieci, a człowiek im bardziej pragnie, tym bardziej go nie ma. Ból fizyczny mija, jednak psychiczny trwa. Długo. Nikt, kto tego nie przeżył, nie zrozumie. Bo jak wytłumaczyć ludziom, że istotka mająca kilka centymetrów była jedną z najbliższych mi osób? — pyta Joanna, która poroniła w 12 tygodniu ciąży. — Mijają lata a ból wciąż jest taki sam... nie mija.

Czekając na cud
— Starania o dziecko zaczęliśmy kilka lat temu. Wszystko wydawało się takie proste — opowiada Joanna. — Zaplanowaliśmy, że to ten moment, by cieszyć się macierzyństwem. Jednak los nie był dla nas łaskawy. Mijały miesiące, dziesiątki zrobionych testów, badania u lekarza czy na pewno jesteśmy zdrowi.
Pobrali się w 2011 roku. Oboje kochali dzieci i wiedzieli, że bardzo pragną je mieć — przynajmniej trójkę. Mieli dom, pracę, dobre warunki i ogrom miłości, żeby obdarzyć nią swoje dzieci. Małżonkowie wierzyli, że w końcu zostaną rodzicami. Cała rodzina ich wspierała i gorliwie modliła się, by im się udało. Po 4 latach Joanna zobaczyła upragnione dwie kreski na teście. Ogromna radość, potwierdzenie lekarza, że wszystko przebiega prawidłowo.

— To był najpiękniejszy moment, spełnienie najskrytszego marzenia — opowiada. — W jednej chwili moje życie obróciło się o 180 stopni, wszystko podporządkowane było tej malutkiej istotce, która rosła we mnie. Zaczęliśmy planować urządzenie pokoju dziecięcego, oglądaliśmy w internecie meble, wózki i łóżeczka. W ciągu kilku dni odwiedziłam też sklepy z ubrankami dziecięcymi. Ich kupowanie dawało mi tyle radości. I choć to był początek ciąży, to już rozmawiałam z rosnącym we mnie życiem. Nie umiem nawet słowami opisać, jak byłam szczęśliwa, wiedząc, że za kilka miesięcy na świecie pojawi się nasze dziecko.

Trzy tygodnie później na ekranie monitora Joanna zobaczyła swoje wyczekiwane szczęście. Niestety, mina lekarza nie wróżyła niczego dobrego.

— Powiedział, że serce dziecka nie bije i płód obumarł.

[...]


Czytaj e-wydanie

To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w weekendowym (17-18 października) wydaniu Gazety Olsztyńskiej

Aby go przeczytać kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. MM #2987892 | 83.6.*.* 18 paź 2020 16:51

    Moje dziecko dzisiaj by miało 13 lat... Po poronieniu udało mi się odnosić ciążę- mam 11- letniego syna. Spełniam się jako matka, ale często myślę o tym, które się nie urodziło....Jakby wyglądało, czy by było dziewczynką, a może chłopcem, co by lubiło robić...A szczególnie nad tym rozmyślam akurat teraz, bo niedługo minie kolejną rocznica, kiedy straciłam płód

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Beata #2987698 | 31.0.*.* 18 paź 2020 06:47

    Niech to będzie przestroga dla tych kobiet, które decydują się na aborcję. Psychiczne mogą się nie podnieść....

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz