Grzegorz Olszewski: Pandemia pozwoliła nam wejść w inny obszar [ROZMOWA]
2020-10-01 19:10:08(ost. akt: 2020-10-01 14:10:06)
Grzegorz Olszewski od 10 lat prowadzi w Iławie szkołę językową Gregor. Wiele w jego pracy zmieniła pandemia koronawirusa. — Nauczanie na odległość nie zastąpi kontaktu na żywo. Dlatego łączę jedno z drugim — mówi.
— Jak to się stało, że postanowił pan uczyć dzieci?
— To była spontaniczna decyzja. Studia nauczycielskie wybrałem, bo chciałem być... tłumaczem języka angielskiego i rosyjskiego. Szybko, bo jeszcze w czasie studiów, nadarzyła się okazja nauczania. Najpierw na ćwierć etatu na zastępstwo, a po studiach – już cały etat.
— To była spontaniczna decyzja. Studia nauczycielskie wybrałem, bo chciałem być... tłumaczem języka angielskiego i rosyjskiego. Szybko, bo jeszcze w czasie studiów, nadarzyła się okazja nauczania. Najpierw na ćwierć etatu na zastępstwo, a po studiach – już cały etat.
— Dlaczego założył pan firmę?
— Czysty przypadek. To było 10 lat temu. Znaliśmy się z panią dyrektor Biblioteki Miejskiej Kingą Groszkowską. W bibliotece powstał pomysł, żeby ruszyć z kursami komputerowymi. A zaraz potem pojawił się pomysł lekcji języków obcych dla czytelników biblioteki. Zainteresowanie przeszło nasze oczekiwania.
— Czysty przypadek. To było 10 lat temu. Znaliśmy się z panią dyrektor Biblioteki Miejskiej Kingą Groszkowską. W bibliotece powstał pomysł, żeby ruszyć z kursami komputerowymi. A zaraz potem pojawił się pomysł lekcji języków obcych dla czytelników biblioteki. Zainteresowanie przeszło nasze oczekiwania.
— Pamiętam tłum w bibliotecznym holu podczas zapisów.
— Dlatego nie było innego wyjścia, jak zalegalizować ten związek (śmiech). I tak to trwa do tej pory, a siedziba firmy znajduje się nadal w budynku biblioteki. Chociaż zajęcia prowadzimy też poza biblioteką. Ze względu na pandemię musieliśmy szukać kolejnych punktów. W ubiegłym semestrze nie mogliśmy już prowadzić zajęć stacjonarnych z powodu twardego reżimu sanitarnego. Dlatego musieliśmy przejść na zajęcia zdalne.
— Dlatego nie było innego wyjścia, jak zalegalizować ten związek (śmiech). I tak to trwa do tej pory, a siedziba firmy znajduje się nadal w budynku biblioteki. Chociaż zajęcia prowadzimy też poza biblioteką. Ze względu na pandemię musieliśmy szukać kolejnych punktów. W ubiegłym semestrze nie mogliśmy już prowadzić zajęć stacjonarnych z powodu twardego reżimu sanitarnego. Dlatego musieliśmy przejść na zajęcia zdalne.
— Bardziej się opłacało zawiesić całkowicie zajęcia stacjonarne?
— Ideą szkół językowych są zajęcia grupowe. Jeżeli mamy limit liczby osób w jednym pomieszczeniu, może się okazać, że koszt prowadzenia takich zajęć będzie zbyt duży, dlatego wystąpiliśmy z propozycją przejścia na zajęcia online. Część kursantów się na to zdecydowała.
— Ideą szkół językowych są zajęcia grupowe. Jeżeli mamy limit liczby osób w jednym pomieszczeniu, może się okazać, że koszt prowadzenia takich zajęć będzie zbyt duży, dlatego wystąpiliśmy z propozycją przejścia na zajęcia online. Część kursantów się na to zdecydowała.
— W marcu? Od razu po ogłoszeniu pandemii?
— Marzec był miesiącem przejściowym. Musieliśmy bardzo szybko podjąć decyzję, co z tym fantem zrobić. Jako szkoła wystosowaliśmy list do kursantów z propozycją, w jaki sposób można kontynuować naukę...
— Marzec był miesiącem przejściowym. Musieliśmy bardzo szybko podjąć decyzję, co z tym fantem zrobić. Jako szkoła wystosowaliśmy list do kursantów z propozycją, w jaki sposób można kontynuować naukę...
[...]
Czytaj e-wydanie
To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w czwartkowym (1 października) wydaniu Gazety Olsztyńskiej
Aby go przeczytać kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez