Olsztyńskie Babushki i ich stany nietrwałe

2020-09-26 18:30:00(ost. akt: 2020-09-25 15:18:50)

Autor zdjęcia: Fot. Rafał Kaźmierczak/ Archiwum Kolektywu Teatralnego Babushka

Kolektyw Teatralny Babushka to trzy osobowości, trzy wrażliwości i jeden wspólny pomysł na działanie artystyczne w Olsztynie i regionie. A wszystko zaczęło się od przyjaźni nawiązanej w Policealnym Studium Aktorskim im. Aleksandra Sewruka w Olsztynie...
Krzysztofa do studium aktorskiego działającego przy Teatrze Jaracza zdawała tylko raz. Z sukcesem. Do szkoły miała najbliżej z koleżanek, bo pochodzi z Olsztyna i tu właśnie kończyła I LO. Pierwsze doświadczenia aktorskie zdobywała, biorąc udział w pracach grupy teatralnej „Światło i cień”, działającej przy ówczesnym gimnazjum nr 13. — Właśnie wtedy narodziła się we mnie ta miłość do teatru — mówi Krzysztofa Gomółka-Pawlicka.

— Miałam niesamowite poczucie wspólnoty z ludźmi z grupy. Te nasze spektakle, które mówiły także o problemach bliskich młodzieży, były dla mnie też formą arteterapii. Dzięki nim miałam poczucie, że lepiej rozumiem, co ze mną, nastolatką, się dzieje. Miałam na siebie różne pomysły, ale aktorstwo wciąż było z tyłu głowy. Bo z nim jest tak, że jak się je wpuści do swojego życia, to ono się zakorzenia i nie daje o sobie zapomnieć — mówi Krzysztofa.

Działdowianka Natalia Świniarska mówi z kolei o aktorstwie w kategoriach narkotyku. — Wchodzi w krew i trudno się go pozbyć — mówi ze śmiechem. Ona na dobre dała się teatrowi wciągnąć po... nieudanej próbie dostania się na Akademię Teatralną. — Nie byłam do tego przygotowana. Ja po prostu znałam tekst na pamięć — wspomina swój egzamin. Z teatru nie zrezygnowała, wiedzę o nim postanowiła studiować na Uniwersytecie Gdańskim. Z tą wiedzą przyszedł też jeszcze większy apetyt na praktykę, dlatego pod okiem Piotra Łukawskiego z Teatru Wybrzeże, o którym dzisiaj mówi żartobliwie, że był jej pierwszym „teatralnym tatą”, szlifowała swoje umiejętności. To zaowocowało: egzamin do szkoły, tym razem olsztyńskiej, został zdany.

Z sukcesu Natalia cieszyła się m.in. z nowo poznaną koleżanką, Pauliną Kajdanowicz. — Najpierw padło jej nazwisko, więc po krzykach i łzach radości przysiadła na ławce, wyłączając się nieco z tego, co się wokół działo. Kiedy do niej podeszłam zapłakana, zapytała mnie z niepokojem: „co się stało?”. A ja, tłumiąc szloch, powiedziałam, że też się dostałam — mówi ze śmiechem Natalia Świniarska.

Paulina Kajdanowicz miała w dniu ogłoszenia wyników naboru do szkoły szczególne powody do świętowania, bo w jej wypadku ten pozytywny efekt był potwierdzeniem nie tylko talentu, ale i determinacji. Mimo wcześniejszych niepowodzeń na tym polu, nie zrezygnowała z marzeń o zostaniu aktorką. No i, o tym warto pamiętać, żeby zdawać do olsztyńskiej szkoły, Paulina pokonała, wyruszając z rodzinnej Bystrzycy Kłodzkiej, 650 kilometrów. Co robiła młoda aktorka, zanim komisja z Olsztyna poznała się na jej talencie? Między innymi skończyła Pomaturalne Studium Animatorów Kultury „SKIBA” we Wrocławiu, o którym mówi, że otworzyło jej głowę. To tam spróbowała swoich sił w studenckim teatrze, w którym grała Medeę. — Ta rola mnie pochłonęła. Tak głęboko wniknęłam w postać, że nie potrafiłam z niej wyjść — przyznaje aktorka.

[...]

Czytaj e-wydanie

To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz weekendowym (26-27 września) wydaniu Gazety Olsztyńskiej

Aby go przeczytać kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl