Jak Marek z Markiem pojadą na zawody, to bez medali nie wracają

2020-09-21 13:52:24(ost. akt: 2020-09-21 14:41:19)

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Dwóch Marków i dwa medale — tak, w bardzo dużym skrócie, wyglądał start zawodników z Bartoszyc i Bezled podczas Mistrzostw Polski w Wyciskaniu Leżąc Klasycznym, które odbyły się w Warszawie. Więcej szczegółów? Proszę bardzo!
Zarówno Marek Remiszewski z Bartoszyc, jak i Marek Makarewicz z Bezled wrócili ze stolicy kraju ze srebrnymi medalami.

Pierwszy z nich stanął na drugim stopniu podium w kategorii wagowej do 74 kg mastersów 40-49 lat. Jego końcowy wynik, czyli 152,5 kg, to nowa "życiówka". Wcześniej zaliczył on udane podejścia na sztandze ważącej 142,5 oraz 147,5 kg.

— Pierwsze dwie próby były bardzo pewne. Trzecie podejście było moim osobistym rekordem życiowym. Pojawiły się drobne słabości w stabilizacji pozycji, ale ostatecznie ciężar został uniesiony i zaliczony przez sędziów decyzją 2 do 1 — powiedział Marek Remiszewski.

— Moje drugie miejsce było bezpieczne i wywalczone z zapasem 22 i pół kilograma, jednak do pierwszego miałem równie dużą stratę, a to znaczy, że jeszcze wiele trzeba poprawić. Na szczęście czuwa nad tym mój trener Marek Micewicz oraz cały zespół Polish Barbells. Jestem bardzo zadowolony z progresu, jaki zrobiłem w tym roku i cieszę się, że mogłem się zaprezentować wśród najsilniejszych wyciskaczy naszego kraju — dodał zawodnik, który kilkanaście dni wcześniej został mistrzem Polski weteranów w trójboju siłowym klasycznym.

Marek Makarewicz z Bezled startował w wadze powyżej 120 kg, w kat. wiekowej 40-49 lat. On w swoim pierwszym podejściu wycisnął 200 kg, w drugim zaliczył 212,5 kg. W trzecim nie poradził sobie ze sztangą ważącą dziesięć kilo więcej, ale jak sam przyznał po zawodach, o drugim miejscu zadecydowały bardziej sprawy... taktyczne.

— Źle to trochę rozegrałem. Na mistrzostwa jechałem z nastawieniem, że złoto jest poza moim zasięgiem. Jeden z zawodników jako swój wynik przy rejestracji podał 230 kilogramów, a ja na koniec sezonu czułem się "zajechany" i wiedziałem, że nie mam takiej formy. A okazało się, że mogłem powalczyć o złoto — powiedział Marek Makarewicz.

— W pierwszym podejściu poszedłem na 200 kilo, czyli słabo jak na mnie. Rywal zrobił 212,5. W drugim ja wycisnąłem 212,5 kilograma, a on 217. W trzecim podał 222,5 kg. Ja tyle samo, bo rywal był ode mnie cięższy o 10 kilo i w razie takiego samego wyniku zająłbym wyższe miejsce. W ostatnim momencie podniósł jednak ciężar na 225. Ja wyciskałem swoje 222,5, ale chłopak, który podawał mi sztangę nie do końca dobrze to zrobił i popełniłem błąd. Rywale też nie wycisnął swojego ciężaru. Po zawodach podszedł do mnie. Chłop większy ode mnie, musiałem patrzeć do góry, żeby spojrzeć mu w twarz, i powiedział: "ale żeś mnie wystraszył, chciałeś zabrać mi medal!" — śmiał się Makarewicz.

Warszawskie mistrzostwa to zawody, które odbywały się pod egidą Polskiego Związku Kulturystyki, Fitness i Trójboju Siłowego. Dla Makarewicza był to pierwszy start pod skrzydłami tej federacji...

— ...ale na pewno nie ostatni. Rekord Polski weteranów w mojej kategorii wynosi tutaj 230 kilogramów, więc jest dla mnie do ogarnięcia — powiedział zawodnik z Bezled.

kwk

Źródło: Gazeta Olsztyńska