Wyrzucamy do kosza jedzenie warte tysiące złotych [ROZMOWA]
2020-09-13 11:10:23(ost. akt: 2020-09-11 13:58:22)
Sylwia Majcher
Czas izolacji zmobilizował nas do kreatywnego gotowania i większego planowania. O kuchni zero waste i niemarnowaniu żywności rozmawiamy z Sylwią Majcher, dziennikarką, blogerką, autorką bestsellerowej książki „Gotuję, nie marnuję. Kuchnia Zero Waste po polsku”.
— Gdyby wyrzucane przez Polaków jedzenie zapakować do pociągu, to taki skład liczyłby 220 tysięcy wagonów, a jego długość miałaby tyle co granica Polski. Tak było, kiedy powstawała pani książka "Gotuję, nie marnuję. Kuchnia zero waste po polsku". Czy pandemia coś zmieniła?
— Myślę, że nastąpiła ogromna zmiana. Jej powodem była w ostatnim półroczu właśnie pandemia. Zamknięci w domu byliśmy zmuszeni do większego planowania. Ekspertyzy wskazały, że na początku zrobiliśmy zapasy, ale w kolejnych dniach pandemii kupowaliśmy mniej. Mimo że wzrosła sprzedaż makaronów, ryżu czy kasz. To potwierdzają wyliczenia agencji Nielsen - o 95 proc. wzrosła w marcu sprzedaż ryżu, mąki o 84 proc., a makaronu kupiliśmy o 64 proc. więcej niż zazwyczaj. Okazało się również, że strach przed wyjściem do sklepu zmobilizował nas do kreatywnego gotowania i wykorzystywania produktów, które mamy w domu. Dużo osób odkryło, że potrafi coś zrobić w kuchni. Na przykład upiec chleb. Na Instagramie, Facebooku zaczęły pojawiać się zdjęcia pierwszych samodzielnie wykonanych wypieków. Wiele osób po długiej przerwie weszło do kuchni. Wcześniej tego nie robili, bo zamawiali jedzenie w pracy. W czasie pracy w domu odkryli, że samodzielnie też mogą przygotować równie dobre dania jak w restauracjach. Myślę, że wiele osób dzięki pandemii zauważyło swój potencjał kulinarny.
— Myślę, że nastąpiła ogromna zmiana. Jej powodem była w ostatnim półroczu właśnie pandemia. Zamknięci w domu byliśmy zmuszeni do większego planowania. Ekspertyzy wskazały, że na początku zrobiliśmy zapasy, ale w kolejnych dniach pandemii kupowaliśmy mniej. Mimo że wzrosła sprzedaż makaronów, ryżu czy kasz. To potwierdzają wyliczenia agencji Nielsen - o 95 proc. wzrosła w marcu sprzedaż ryżu, mąki o 84 proc., a makaronu kupiliśmy o 64 proc. więcej niż zazwyczaj. Okazało się również, że strach przed wyjściem do sklepu zmobilizował nas do kreatywnego gotowania i wykorzystywania produktów, które mamy w domu. Dużo osób odkryło, że potrafi coś zrobić w kuchni. Na przykład upiec chleb. Na Instagramie, Facebooku zaczęły pojawiać się zdjęcia pierwszych samodzielnie wykonanych wypieków. Wiele osób po długiej przerwie weszło do kuchni. Wcześniej tego nie robili, bo zamawiali jedzenie w pracy. W czasie pracy w domu odkryli, że samodzielnie też mogą przygotować równie dobre dania jak w restauracjach. Myślę, że wiele osób dzięki pandemii zauważyło swój potencjał kulinarny.
— Czas izolacji miał więc swoje dobre strony?
— Na pewno zaczęliśmy doceniać to, co mamy. Musieliśmy być samowystarczalni. Ludzie, którzy wcześniej gotowali tylko wodę na herbatę, stawali się wirtuozami w kuchni. Gotowanie dawało im satysfakcję, ale było również sposobem na oderwanie się od rzeczywistości.
— Na pewno zaczęliśmy doceniać to, co mamy. Musieliśmy być samowystarczalni. Ludzie, którzy wcześniej gotowali tylko wodę na herbatę, stawali się wirtuozami w kuchni. Gotowanie dawało im satysfakcję, ale było również sposobem na oderwanie się od rzeczywistości.
— Wzrosła nasza świadomość na temat zdrowych produktów?
— Na pewno zauważyliśmy, że są miejsca, gdzie warzywa i owoce możemy zakupić prosto od rolnika. I to nie tylko w dużych miastach, ale także w mniejszych miejscowościach. Zaczęliśmy szukać miejsc z dobrym jedzeniem. W Stanach Zjednoczonych już jakiś czas temu wybrzmiewała teza, że na dobre jedzenie będziemy musieli polować i większości nie będzie na nie stać. Coś w tym jest. Dziś prawdziwe jedzenie jest bardzo cenne...
— Na pewno zauważyliśmy, że są miejsca, gdzie warzywa i owoce możemy zakupić prosto od rolnika. I to nie tylko w dużych miastach, ale także w mniejszych miejscowościach. Zaczęliśmy szukać miejsc z dobrym jedzeniem. W Stanach Zjednoczonych już jakiś czas temu wybrzmiewała teza, że na dobre jedzenie będziemy musieli polować i większości nie będzie na nie stać. Coś w tym jest. Dziś prawdziwe jedzenie jest bardzo cenne...
[...]
Czytaj e-wydanie
To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w weekendowym (12-13 września) wydaniu Gazety Olsztyńskiej
Aby go przeczytać kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Pracujący za najniższą #2971847 | 77.242.*.* 14 wrz 2020 05:27
W ogromnej większości wyrzucają bogaci. Mają kasę, kupują wózkami jak leci, nie ważne czy potrzebne czy nie aby pełno było. Potem leży w lodówce albo przeterminuje się albo i nie smakuje, nie przypadło do gustu itp. Biedny zje do ostatniego kęsa mając szacunek do chleba i innych produkować spożywczych.
Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
to chyba ty wyrzucasz! #2971802 | 176.105.*.* 13 wrz 2020 21:30
Mówisz , pewnie, o sobie! Ja niczego nie wyrzucam, kupuję tylko rzeczy jadalne, badziewia nie kupuję!
Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz
Helena #2971760 | 81.190.*.* 13 wrz 2020 19:55
Nie wyobrażam sobie wyrzucania jedzenia, też stosuję zasadę wykorzystywania co się da w kuchni, jak najmniej odpadów. Zapewniam da się...
Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
Ted #2971744 | 31.135.*.* 13 wrz 2020 18:50
Niech produkują żeby dalo się jeść ,a nie robią pseudo jedzenie delikatnie mówiąc taka jest prawda ten sam produkty a kupując następny inny smak
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz