Mazurska przygoda z Michałem Szpakiem

2020-09-04 16:39:05(ost. akt: 2020-09-04 17:30:57)

Autor zdjęcia: Michał Pańszczyk

Ciepłe promienie zachodzącego słońca igrają na falach Jeziora Bełdany. Z oddali dobiega śpiew, niesie się po wodzie. To już prawie koniec wakacji i koniec obozu. Ostatnie próby i poprawki. Przepięknie położony ośrodek Klub Mila Kamień w samym sercu Mazur będzie tego wieczoru świadkiem finałowego koncertu, w którym dzieci i młodzież z obozu Anima Creativa, organizowanego przez Fundację Arte Proibita, zaprezentują talenty nad których rozwijaniem pracowało przez dziesięć dni utalentowane rodzeństwo: Michał i Marlena Szpakowie.
Co zrobić z nastolatkiem, który uwielbia fotografię, ale życie spędza głównie na surfowaniu po Instagramie, leżąc na brzuchu w pokoju i podziwiając fotki innych? Albo z trzynastoletnią córką, nudzącą się na wakacjach? Owszem, skrycie marzącą o karierze Ariany Grande, ale póki co nadwerężającą uszy rodziny i sąsiadów?

Jest takie rodzeństwo, które od dziecka imponowało niewyczerpanymi pokładami kreatywności i energii. Rodzeństwo, które wie, jak spełniać marzenia... A po spełnieniu własnych, zapragnęło pokazać pełen artystycznych inspiracji świat uzdolnionej młodzieży. Tak zrodził się pomysł założenia Fundacji Arte Proibita. Michał Szpak, gwiazda polskiej piosenki wraz z siostrą Marleną, śpiewaczką operową realizującą się zawodowo we Włoszech, stworzyli projekt dający przestrzeń rozwoju młodym ludziom, szukającym swojej drogi. To już trzecia edycja obozów Anima Creativa pod egidą fundacji.

— Gdy pani Marlena ogłosiła, że rusza nabór na nowy obóz, była ulga i radość – opowiadają z przejęciem Julia, Magda i Kasia. — Od razu było wiadomo, że się zapiszemy. Dla nas to najlepsze wakacje na świecie.

— Anima Creativa to również czas na leżakowanie, ale tylko w przerwach między warsztatami — śmieje się Marlena Szpak. — Oczywiście mogliśmy zrobić zwykłe obozy, z plażowaniem i wycieczkami po okolicy. Pamiętam moje kolonie. To były właśnie takie standardowe wyjazdy nad morze, w góry, z wypoczynkiem i zabawami. Osobiście bardzo brakowało mi przestrzeni, w której mogłam realizować się artystycznie.

Ofert letniego wypoczynku jest wiele. Skoro więc ktoś wybiera właśnie tę, to chyba wie, czego chce. — Niektórzy z uczestników już wiedzą, czym chcą się zajmować w przyszłości – zaznacza Marlena. — To czas, w którym staramy się rozwijać ich wszechstronnie: od muzyki, poprzez aktorstwo, ruch, taniec aż po sztuki wizualne. Nie bałam się ryzyka, by stworzyć takie właśnie obozy, totalnie artystyczne i rozwijające, a motorem mojego i mojego brata działania była właśnie determinacja tych młodych, ambitnych ludzi, którzy poszukiwali miejsca do artystycznej realizacji.

Część uczestników to już stali bywalcy. Wracają na obozy rodzeństwa Szpaków, bo to i zabawa, i pasja. Widzą swoje postępy. Wielu przyjeżdża dla Michała, bo wiadomo — to idol. Jedni chcą się po prostu świetnie bawić, spróbować czegoś nowego, a inni mają już swój plan na przyszłość. Nie tylko wokalną. Poza rodzeństwem warsztaty prowadzą same znane postaci z różnych dziedzin. Jak choćby Michał Pańszczyk, odpowiedzialny za wizerunek artystyczny najgorętszych nazwisk polskiej sceny - Sanah, Piotra Cugowskiego, Kasi Kowalskiej. Zajęcia gimnastyczne poprowadził Tadeusz Gauer – trener gwiazd, prowadzący popularny klub fitness.

— Młodzież stawia sobie dzisiaj wysoko poprzeczkę, jest ambitna – ocenia Michał Szpak. — Młodzi porównują swój talent z rówieśnikami. Konfrontują się ze światem telewizji, w której talent jest wynagradzany, ale tylko wtedy, kiedy jesteś naprawdę dobry. Dlatego potrzebują bodźców do działania poprzez warsztaty z profesjonalistami, którzy wykonują w życiu dokładnie to, co im tu wykładają. Ten projekt powstał dla tych wszystkich młodych ludzi, którzy szukają artystycznych autorytetów, by móc się realizować. Młodość to najpiękniejszy okres, w którym kontakt ze sztuką może zmieni bieg życia. My wierzymy w tę młodzież i mocno ją dopingujemy!

Fot. Michał Pańszczyk

A sami uczestnicy? — Tu jest dużo pracy, ale takiej kreatywnej. My to uwielbiamy – zapewniają. — Co jest najlepsze? To, że nikt nas nie ocenia. Nie wywiera presji. Po prostu się uczymy. Michał otwiera nam oczy na to, czym jest świat show biznesu.
A oni poszliby za Michałem w ogień. Dzięki jego niespożytej energii i szalonej duszy jest mnóstwo śmiechu i beztroski, ale do czasu. — Michał wydobywa z nich wszystko, co najlepsze. Potrafi. Jest oczywiście czas na zabawę i żarty, ale warsztaty są na poważnie – mówi Gabriela Kołodziej, kierowniczka obozu. – Michał ma talent nie tylko wokalny. Łączy w sobie wiele różnych umiejętności: wokalisty-praktyka, artysty, trenera, psychologa. Znakomicie wyczuwa emocje każdego dziecka. I z każdego wydobywa dokładnie to, co w nim najlepsze. Słuchają go z otwartymi buziami. Pytamy ich, czy już dość, a oni ciągle chcą więcej. Zajęcia Michała z sesji dwugodzinnej nieraz przeciągają się do czterech godzin. A im jeszcze mało. Jemu też (śmiech).
Różnorodność zajęć to motyw przewodni obozu. — Jeśli swoją przyszłość widzą w jakimś artystycznym zawodzie, tutaj mogą się dowiedzieć nie tylko jak technicznie lepiej śpiewać, ale jak się poruszać w tym świecie — tłumaczy Michał. — Mają nie tylko warsztaty wokalne, ale też na przykład zajęcia z ruchu scenicznego. Odgrywają scenki aktorskie. To wszystko potem się przydaje w show biznesie.

— To nas uczy także dystansu do siebie – opowiada z przejęciem 12-letnia Kornelia. – Na zajęciach aktorskich zdarza się robić niekomfortowe rzeczy. Na przykład udawanie zwierząt. Ktoś musiał być świnką, więc chrumkał i chodził na czworakach. Ja miałam odegrać coś małego i głośnego. Więc zostałam myszoskoczkiem.

Finałowy koncert zapowiadają plakaty wykonane prze uczestników obozu... Ściąga publiczność – okoliczni wczasowicze. Młodzi szaleją na scenie – najpierw specjalny układ taneczny, potem śpiew. Solo i w duetach. Tak, jak Kornelia, która już wie, że chce w przyszłości śpiewać. – Podczas występu bywam jeszcze trochę speszona – powie po koncercie. — Ale i tak się cieszę. Michał i Marlena bardzo we mnie wierzą.

A Michał — stojąc z boku — przeżywa każdą nutę. On i jego gromadka żywo reagują na kolejne popisy, dopingują. Na koniec nikt już nie patrzy w scenariusz. Przy bisach dzieciaki i trenerzy łączą się w energetycznym tańcu i śpiewie, wciągają publiczność. Jeszcze mowa mentora Michała ze sceny. Wszyscy wpadają sobie nawzajem w objęcia. Dziesiątki roziskrzonych oczu, poczucie wspólnoty, wzruszenie, że to już koniec… Radosny, inspirujący czas.

Fot. Michał Pańszczyk

A rano… już tylko pożegnania. Trzeba się wyściskać, pożegnać z Michałem, wychowawcami, pozostałymi trenerami. Z Hektorem, obozowym pupilem, czyli psem-adopciakiem Michała, jego nieodłącznym towarzyszem. Po Kornelię przyjeżdżają rodzice. Czy myśli już o następnym obozie? – Taaaak! No pewnie! Uwielbiam taki sposób na wakacje. Plażować to ja mogę gdzieś z mamą, tatą. Niby fajnie by było spędzić w ten sposób czas również z tą ekipą, ale wtedy to byśmy po prostu pojechali, pobawili się, wyjechali i nawet by mi nie było żal się rozstawać. To co tutaj robimy, niesamowicie nas integruje. Z częścią grupy tworzymy już taki zgrany zespół, który się spotyka i na zimowiskach, i na letnich obozach. Dlatego nie ma płaczu, gdy się rozjeżdżamy, bo wiemy, że to tylko chwilowe rozstanie.

Edyta Gwóźdź


Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl