Koronawirus leśnika się nie trzyma, ale trochę strachu w bartoszyckim nadleśnictwie było
2020-08-05 08:30:00(ost. akt: 2020-08-05 09:06:31)
U mieszkańca Warszawy, który odwiedził jedną z leśniczówek na terenie nadleśnictwa Bartoszyce stwierdzono koronawirusa. Na szczęście nie zaraził leśników. Osoby, które miały z nim kontakt zostały błyskawicznie zbadane. Nie są zarażone.
Przez Bartoszyce przetoczyła się fala plotek o zarządzeniu kwarantanny, a nawet zachorowaniach na covid-19 w Nadleśnictwie Bartoszyce. Dlatego nadleśniczy Zygmunt Zbigniew Pampuch zdecydował się na publikację dość żartobliwego w treści posta na Facebooku Nadleśnictwa Bartoszyce.
Rozmawialiśmy z nadleśniczym o zaistniałej sytuacji. — W dniach 17-19 lipca w jednej z leśniczówek naszego nadleśnictwa przebywał mieszkaniec Warszawy, przyjaciel leśniczego. 28 lipca poinformował on leśniczego, że stwierdzono u niego zarażenie koronawirusem — opowiada nadleśniczy Pampuch.
Okazało się, że w tej leśniczówce mieszka jedna z pracownic biurowych Nadleśnictwa Bartoszyce. Łącznie na zakażenie koronawirusem narażone były cztery osoby, w tym jedno dziecko. Wszyscy to mieszkańcy leśniczówki. — Moja pracownica powiadomiła mnie 29 lipca o możliwości zakażenia koronawirusem, a ja poinformowałem Sanepid i podałem dane osób narażonych na zakażenie. Sanepid poddał kwarantannie wspomniane cztery osoby, a wobec pracowników biura nadleśnictwa zastosował nadzór epidemiologiczny — mówi Zygmunt Zbigniew Pampuch.
Nadleśniczy chwali działania Sanepidu, bo reakcja była błyskawiczna. — Kolejnego dnia pobrano wymazy od osób stykających się z przyjezdnym z Warszawy. Było to około godziny 11. Tego samego dnia, około godziny 22, zatelefonowano do mnie, że wynik badań jest ujemny. W związku z tym uchylono zarówno kwarantannę, jak i nadzór epidemiologiczny. Chwalę bartoszycki Sanepid za to, że zareagowali bardzo szybko i że chciało im się dzwonić późnym wieczorem, aby przekazać informacje, które nas uspokoiły — opowiada nadleśniczy.
Pampuch dodaje, że wszystko wskazuje na to, iż mieszkaniec Warszawy zaraził się już po wyjeździe z naszego terenu. Mówi też, że był przygotowany na przekazanie danych wszystkich osób, które były w siedzibie nadleśnictwa, bo nadal obowiązują tu obostrzenia związane z epidemią. Wizyta każdej osoby w biurze jest odnotowywana.
— Nie kryję, że do momentu otrzymania wyników badań miałem obawy o zdrowie moich pracowników i osób bliskich. Ponieważ dowiedziałem się, że po Bartoszycach krąży już informacja o naszej "kwarantannie", zdecydowałem się na publikację posta — mówi Zygmunt Zbigniew Pampuch.
Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Zdun #2957037 | 37.248.*.* 6 sie 2020 23:26
Dziwnym trafem nagle dzisiaj podano 6 przypadków zakażen w powiecię.
odpowiedz na ten komentarz
Grzybiarz #2956736 | 31.0.*.* 6 sie 2020 00:09
Leśniczówka, na przyjazd gościa, została wzorowo przygotowana w środki dezynfekujące. Lepiej zapobiegać niż potem leczyć.
odpowiedz na ten komentarz
fredi #2956657 | 83.9.*.* 5 sie 2020 15:50
W sumie nie wiadomo czy się cieszyć czy płakać , bo cała publikacja odbyła się dopiero po otrzymaniu wyników a chyba wcześniej ludzie mogli być poinformowani o takiej sytuacji aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. Na dobrą sprawę tego samego dnia gdy dowiedzieliscie się o chorobie osoby z warszawy powinniście już poinformować innych a dopiero cieszyć się z negatywnego wyniku badania, a tu wszystko zrobiliście w zamkniętym kręgu... Dobrze ze się skończyło tak a nie inaczej
Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz
Gajowy Marucha #2956505 | 79.190.*.* 5 sie 2020 09:37
Nic nie robić, lecz robić to dobrze, a nade wszystko doprowadzić rzecz do końca
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz