Niepewność jest gorsza niż śmierć
2020-07-27 07:08:03(ost. akt: 2020-07-27 07:13:12)
Darek był cichym dwudziestolatkiem. W dzieciństwie nie sprawiał problemów wychowawczych, dobrze się uczył. Bez problemu dostał się na wymarzone studia. 15 maja 2019 roku poszedł z kolegami na Kortowiadę. I zniknął...
— Do domu miał wracać o 21 — wspomina pani Marta, mama Darka. — Wysłał nawet SMS-a, że niedługo będzie.
Nie pojawił się ani o 21, ani o 22.
— Próbowałam się dodzwonić, ale nie obierał telefonu. Mijały minuty, godziny i nic, cisza! Zdarzało się, że Darek szedł ze znajomymi na piwo, albo wracał późno z koncertu rockowego. Zawsze jednak miałam z nim kontakt — tłumaczy.
Dochodziła północ. Pani Marta przestraszyła się nie na żarty.
— Nie mogłam usiedzieć na miejscu. Chodziłam w tę i we w tę po pokoju. Wyobraźnia kreśliła czarne scenariusze. Wypadek? Pobicie? Byłam zdezorientowana, nie wiedziałam co robić. Paweł — mój ówczesny mąż, dziś już nieżyjący — próbował mnie uspokoić. Ale widziałam po nim, że sam poważnie się martwi.
Horror rodziców trwał do trzeciej nad ranem.
— Już miałam iść na policję. Nagle otrzymałam telefon od Darka! Bardzo przepraszał. Okazało się, że po drodze do domu wpadł do kumpla z sąsiedniego bloku. Wypił kilka głębszych i usnął na kanapie. Z wściekłości aż cała się trzęsłam. Jednocześnie byłam w euforii. Mój syn żyje! Jest cały i zdrowy!
Nie pojawił się ani o 21, ani o 22.
— Próbowałam się dodzwonić, ale nie obierał telefonu. Mijały minuty, godziny i nic, cisza! Zdarzało się, że Darek szedł ze znajomymi na piwo, albo wracał późno z koncertu rockowego. Zawsze jednak miałam z nim kontakt — tłumaczy.
Dochodziła północ. Pani Marta przestraszyła się nie na żarty.
— Nie mogłam usiedzieć na miejscu. Chodziłam w tę i we w tę po pokoju. Wyobraźnia kreśliła czarne scenariusze. Wypadek? Pobicie? Byłam zdezorientowana, nie wiedziałam co robić. Paweł — mój ówczesny mąż, dziś już nieżyjący — próbował mnie uspokoić. Ale widziałam po nim, że sam poważnie się martwi.
Horror rodziców trwał do trzeciej nad ranem.
— Już miałam iść na policję. Nagle otrzymałam telefon od Darka! Bardzo przepraszał. Okazało się, że po drodze do domu wpadł do kumpla z sąsiedniego bloku. Wypił kilka głębszych i usnął na kanapie. Z wściekłości aż cała się trzęsłam. Jednocześnie byłam w euforii. Mój syn żyje! Jest cały i zdrowy!
Niestety nie każda tego typu historia kończy się szczęśliwie. Co roku w Polsce znika kilkadziesiąt tysięcy osób. Przez ostatnie 20 lat ich liczba się podwoiła. W 1997 roku zgłoszono 12 631 przypadków. W 2007 roku odnotowano już 15 671 zaginionych, a w 2017 — 19 563. To mniej więcej tyle, co populacja Działdowa. Blisko 40 proc. incydentów dotyczy małoletnich. W grupie tej największy odsetek stanowią osoby w wieku 14-17 lat. Według danych Fundacji ITAKA, 71 proc. zgłoszonych to dziewczęta, zaś 54 proc. z nich miało 16-17 lat.
Czytaj e-wydanie
To tylko fragment tekstu. Cały artykuł polecamy w poniedziałkowym (27 lipca) wydaniu Gazety Olsztyńskiej
Aby go przeczytać kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl
Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Johnny #2953292 | 165.225.*.* 28 lip 2020 06:22
20 lat, student I dalej mieszka z mama? Haha. Dokad ten swiat zmierza.
odpowiedz na ten komentarz
Kierowca mpk #2953005 | 31.60.*.* 27 lip 2020 09:00
Ja się pytam, gdzie byli rodzice?
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-9) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
Dariusz #2952986 | 79.190.*.* 27 lip 2020 07:58
Ciekawy problem, a czy teściowe też często się gubią ?
Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz