Jesteśmy od mężczyzn lepiej zorganizowane
2020-07-04 10:30:00(ost. akt: 2020-07-04 11:31:18)
Iwona Skwarko, sołtyska Klebarka Małego koło Olsztyna, w 2019 roku została Srebrnym Sołtysem w rankingu regionalnym naszego plebiscytu na Supersołtysa. W tym roku została SuperSołtyską powiatu olsztyńskiego. I zdobyła najwyższe trofeum w rankingu wojewódzkim. — Na rankingi nie mam czasu. dla mnie najważniejsze, że wciąż cieszę się zaufaniem mieszkańców swojej gminy — mówi laureatka. — Na rankingi nie mam czasu. Dla mnie najważniejsze, że wciąż cieszę się zaufaniem mieszkańców swojej gminy — mówi.
— Jak to jest być SuperSołtysem, a w dodatku kobietą SuperSołtys? .
— Po prostu super — śmieje się SuperSołtyska. — Fakt, że kobiety na kierowniczych stanowiskach są nie dość, że zauważane, to jeszcze doceniane — jest zawsze pozytywny, godzien uwagi i budujący. Jednym kobietom daje nadzieję, a laureatkom — dodaje wiatru w żagle. Każda taka nagroda to dowód na to, że my, kobiety jesteśmy silne, dajemy radę i że takie odpowiedzialne stanowiska warto nam powierzać.
— Po prostu super — śmieje się SuperSołtyska. — Fakt, że kobiety na kierowniczych stanowiskach są nie dość, że zauważane, to jeszcze doceniane — jest zawsze pozytywny, godzien uwagi i budujący. Jednym kobietom daje nadzieję, a laureatkom — dodaje wiatru w żagle. Każda taka nagroda to dowód na to, że my, kobiety jesteśmy silne, dajemy radę i że takie odpowiedzialne stanowiska warto nam powierzać.
— Moim, kobiecym zdaniem, jesteśmy od mężczyzn lepiej zorganizowane. Wiele rzeczy potrafimy z marszu ogarniać jednocześnie. Ale z drugiej strony, świat kierowników, dyrektorów, prezesów, prezydentów i… sołtysów — jest wciąż bardzo męski. Dlatego w obliczu kobiety, która zarządza instytucją lub gminą i czyni to na tyle dobrze, że otrzymuje wyróżnienie — zastanawiam się, czy jest jej łatwiej — bo ten talent organizacyjny, czy może jednak trudniej — bo ten męski świat wciąż jednak bardzo hermetyczny?
— Świat władzy jest bardzo męski. Ja w każdym razie mam cały czas poczucie takiego niedosytu zwykłej wiary w to, że dam radę. I że warto mnie raz na jakiś czas — nie za często, ale jednak pochwalić. A wciąż z zasady niestety jest tak, że w te nasze możliwości na samym początku mało kto wierzy; że kobieta rzadko na wejście dostaje jakby kredyt zaufania. Częściej widzę słabo skrywane, nieco ironiczne uśmieszki: "Oj, nie! Przecież ona nie podoła tym wszystkim obowiązkom”. Ta nuta „nie do wiary” ciągle gdzieś tam pobrzmiewa. Choć kobiety są menadżerkami, ministrami, a nawet szefowymi rządów i całkiem sporych państw — tę nutę wciąż słychać. Ale jest na to sposób: po prostu trzeba wtedy pokazać te przysłowiowe pazurki. Trzeba tupnąć i powiedzieć: „Ja wam pokażę!”. Wtedy do wszystkich przychodzi opamiętanie i refleksja, że — kurczę! — ona rzeczywiście daje radę. Zmienia się i kąt patrzenia, i nastawienie. Ale to smutne, że na samym początku jest ta bariera. I takie nonszalanckie, pobłażliwe kwitowanie wszystkiego słowami: „oj tam, pogada, pogada, a potem się uspokoi… Jak to kobieta. Koniec końców ja, mężczyzna, i tak zrobię swoje”. Ale jak już się pokaże, że nie łatwo nas spławić i że mimo czasem większych przeszkód i trudności, dajemy radę — ja przynajmniej czuję satysfakcję.
— Świat władzy jest bardzo męski. Ja w każdym razie mam cały czas poczucie takiego niedosytu zwykłej wiary w to, że dam radę. I że warto mnie raz na jakiś czas — nie za często, ale jednak pochwalić. A wciąż z zasady niestety jest tak, że w te nasze możliwości na samym początku mało kto wierzy; że kobieta rzadko na wejście dostaje jakby kredyt zaufania. Częściej widzę słabo skrywane, nieco ironiczne uśmieszki: "Oj, nie! Przecież ona nie podoła tym wszystkim obowiązkom”. Ta nuta „nie do wiary” ciągle gdzieś tam pobrzmiewa. Choć kobiety są menadżerkami, ministrami, a nawet szefowymi rządów i całkiem sporych państw — tę nutę wciąż słychać. Ale jest na to sposób: po prostu trzeba wtedy pokazać te przysłowiowe pazurki. Trzeba tupnąć i powiedzieć: „Ja wam pokażę!”. Wtedy do wszystkich przychodzi opamiętanie i refleksja, że — kurczę! — ona rzeczywiście daje radę. Zmienia się i kąt patrzenia, i nastawienie. Ale to smutne, że na samym początku jest ta bariera. I takie nonszalanckie, pobłażliwe kwitowanie wszystkiego słowami: „oj tam, pogada, pogada, a potem się uspokoi… Jak to kobieta. Koniec końców ja, mężczyzna, i tak zrobię swoje”. Ale jak już się pokaże, że nie łatwo nas spławić i że mimo czasem większych przeszkód i trudności, dajemy radę — ja przynajmniej czuję satysfakcję.
— A jakie ma pani rady — dla sołtysów generalnie oraz dla tych wszystkich kobiet, które wciąż nie potrafią wyjść z cienia mężczyzn?
— Jeśli ktoś — obojętnie: kobieta, mężczyzna — czuje, że ma pomysły na rzecz jakiejś społeczności, że mógłby coś dla niej zrobić, jakoś poprawić jej funkcjonowanie lub skierować na inne tory, ja radzę nie wahać się i po prostu brać sprawy w swoje ręce. Tak przynajmniej było w moim przypadku. Ale to pod warunkiem, że jesteśmy gotowi na ciężką pracę — a nie na wysokie stanowiska i laury. Jeśli potem docenią to mieszkańcy i widać efekty tej naszej pracy, te nasze pomysły wprowadzone i funkcjonujące w życiu — to to jest największe wyróżnienie, najlepsza satysfakcja i powód do prawdziwej dumy. A zapewniam: ludzie zaangażowanie, poświęcenie i ciężką pracę na ich rzecz zawsze docenią. Jeśli ktoś natomiast liczy tylko na wysokie zarobki i same splendory — od razu mówię, że nie tędy droga. Tu raczej trzeba się przygotować na dokładanie od siebie, a nie na branie. Dlatego, odbierając ten zaszczytny tytuł, chciałabym podziękować wszystkim, którzy na mnie zagłosowali i którzy mnie w mojej codziennej pracy wspierają. Przede wszystkim mojej swojej wspaniałej Radzie Sołeckiej — bez ich wsparcia bardzo ciężko byłoby mi wprowadzać do naszego sołectwa różne pomysły. To dzięki nim jest ta nagroda i im ją dedykuję!
— Jeśli ktoś — obojętnie: kobieta, mężczyzna — czuje, że ma pomysły na rzecz jakiejś społeczności, że mógłby coś dla niej zrobić, jakoś poprawić jej funkcjonowanie lub skierować na inne tory, ja radzę nie wahać się i po prostu brać sprawy w swoje ręce. Tak przynajmniej było w moim przypadku. Ale to pod warunkiem, że jesteśmy gotowi na ciężką pracę — a nie na wysokie stanowiska i laury. Jeśli potem docenią to mieszkańcy i widać efekty tej naszej pracy, te nasze pomysły wprowadzone i funkcjonujące w życiu — to to jest największe wyróżnienie, najlepsza satysfakcja i powód do prawdziwej dumy. A zapewniam: ludzie zaangażowanie, poświęcenie i ciężką pracę na ich rzecz zawsze docenią. Jeśli ktoś natomiast liczy tylko na wysokie zarobki i same splendory — od razu mówię, że nie tędy droga. Tu raczej trzeba się przygotować na dokładanie od siebie, a nie na branie. Dlatego, odbierając ten zaszczytny tytuł, chciałabym podziękować wszystkim, którzy na mnie zagłosowali i którzy mnie w mojej codziennej pracy wspierają. Przede wszystkim mojej swojej wspaniałej Radzie Sołeckiej — bez ich wsparcia bardzo ciężko byłoby mi wprowadzać do naszego sołectwa różne pomysły. To dzięki nim jest ta nagroda i im ją dedykuję!
Magdalena Maria Bukowiecka
Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w czwartek i piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.
Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl