Polska Warmia: od sportu do muzyki
2020-07-06 17:50:00(ost. akt: 2020-07-07 22:47:00)
W akcję plebiscytową zaangażowały się setki Warmiaków i Mazurów. Byli wśród nich i ludzie znani i cisi bohaterowie, o których dzisiaj trzeba przywracać pamięć. W naszym cyklu piszemy o takich dwóch dzielnych Warmiakach: Feliksie Nowowiejskim i Antonim Neumanie.
Urodzony w Barczewie Feliks Nowowiejski (1877-1946) w okresie plebiscytowym był już uznanym kompozytorem, autorem muzyki do "Roty". Pochodził z rodziny kultywującej polskie tradycje. I choć od lat nie mieszkał na Warmii, to zawsze nosił ją w sercu i wspierał polskich Warmiaków.
Pod koniec sierpnia 1919 roku Nowowiejski przyjechał do Warszawy, aby nawiązać kontakt z istniejącym tam od kilkunastu dni Warmińskim Komitetem Plebiscytowym, powołanym do pracy na rzecz przywrócenia Polsce Powiśla i południowej Warmii. Tam wraz ze swoim bratem Rudolfem wziął udział w zebraniu Komitetu, na którym zadeklarował pomoc w akcji plebiscytowej. Zaproponował też masowe wydanie "Roty" w formie kart okolicznościowych, by w ten sposób udostępnić pieśń społeczeństwu polskiemu, a przede wszystkim licznym chórom amatorskim. Komitet ofertę przyjął i wkrótce ukazała się pocztówka, której sprzedaż zasiliła finansowo polskie przygotowania do plebiscytu. Prawdopodobnie na tym samym zebraniu powzięto również myśl zorganizowania cyklu koncertów muzycznych, z których dochód miał być przeznaczony na potrzeby Warmińskiego Komitetu Plebiscytowego.
Pod koniec sierpnia 1919 roku Nowowiejski przyjechał do Warszawy, aby nawiązać kontakt z istniejącym tam od kilkunastu dni Warmińskim Komitetem Plebiscytowym, powołanym do pracy na rzecz przywrócenia Polsce Powiśla i południowej Warmii. Tam wraz ze swoim bratem Rudolfem wziął udział w zebraniu Komitetu, na którym zadeklarował pomoc w akcji plebiscytowej. Zaproponował też masowe wydanie "Roty" w formie kart okolicznościowych, by w ten sposób udostępnić pieśń społeczeństwu polskiemu, a przede wszystkim licznym chórom amatorskim. Komitet ofertę przyjął i wkrótce ukazała się pocztówka, której sprzedaż zasiliła finansowo polskie przygotowania do plebiscytu. Prawdopodobnie na tym samym zebraniu powzięto również myśl zorganizowania cyklu koncertów muzycznych, z których dochód miał być przeznaczony na potrzeby Warmińskiego Komitetu Plebiscytowego.
Pierwsze dwa koncerty odbyły się w Warszawie i Krakowie. Ich repertuar obejmował tematykę patriotyczną. W programie znalazły się piosenki ludowe i fragmenty oratorium "Quo vadis" autorstwa Nowowiejskiego. Śpiewano na nich "Rotę", polskie pieśni kościelne i religijne. Koncert warszawski zagrała Filharmonia Warszawska pod batutą Feliksa Nowowiejskiego. Na warszawskim koncercie był obecny między innymi ksiądz Achille Ratti (przyszły papież Pius XI). Koncert nie przyniósł jednak spodziewanych dochodów. Niestety sprawy warmiński i mazurskie nie były wtedy w Warszawie zbyt znane.
Nowowiejski nie tracił jednak nadziei i pracy propagandowej w ramach agitacji plebiscytowej, do której się zobowiązał jako Polak i Warmiak, nie zaniechał. Wieczory muzyczne na Warmii i Powiślu zaplanowano na wiosnę 1920 r. Feliks Nowowiejski organizował je wspólnie z bratem ks. Rudolfem. Pierwsze dwa koncerty odbyły się w Nowym Mieście Lubawskim na początku stycznia 1920 roku stycznia. Wystąpił na nich 321 - osobowy chór mieszany „Harmonia”, którym dyrygował
Nowowiejski. Solistką była Helena Sosińska, śpiewaczka opery hamburskiej.
Nowowiejski nie tracił jednak nadziei i pracy propagandowej w ramach agitacji plebiscytowej, do której się zobowiązał jako Polak i Warmiak, nie zaniechał. Wieczory muzyczne na Warmii i Powiślu zaplanowano na wiosnę 1920 r. Feliks Nowowiejski organizował je wspólnie z bratem ks. Rudolfem. Pierwsze dwa koncerty odbyły się w Nowym Mieście Lubawskim na początku stycznia 1920 roku stycznia. Wystąpił na nich 321 - osobowy chór mieszany „Harmonia”, którym dyrygował
Nowowiejski. Solistką była Helena Sosińska, śpiewaczka opery hamburskiej.
Od tego czasu uległ zmianie repertuar koncertów. Zamiast muzyki instrumentalnej Nowowiejski wprowadził muzykę wokalną. Powziął wówczas myśl, aby korzystać z ruchu amatorskiego, zespołów chóralnych, miejscowych kołek śpiewaczych. Włączenie ich do koncertów miało silny wydźwięk społeczny. Nowowiejski przypuszczał, że członkowie miejscowych chórów przez to staną się szermierzami polskości tych ziem.
Aby jednak nie ograniczać się wyłącznie do sił miejscowych, a jednocześnie dać przykład wyższego, profesjonalnego poziomu wykonawczego, na każdy koncert zapraszał do współudziału zawodową śpiewaczkę. Drugą cechą charakterystyczną tych programów była obecność słowa mówionego: recytacje tekstów poetyckich, przeważnie na tle muzyki. Były to utwory wybitnych poetów polskich do muzyki opracowanej przez kompozytorów, lub improwizowanej przez Nowowiejskiego.
Aby jednak nie ograniczać się wyłącznie do sił miejscowych, a jednocześnie dać przykład wyższego, profesjonalnego poziomu wykonawczego, na każdy koncert zapraszał do współudziału zawodową śpiewaczkę. Drugą cechą charakterystyczną tych programów była obecność słowa mówionego: recytacje tekstów poetyckich, przeważnie na tle muzyki. Były to utwory wybitnych poetów polskich do muzyki opracowanej przez kompozytorów, lub improwizowanej przez Nowowiejskiego.
Ostatnia, największa impreza muzyczna z udziałem Feliksa Nowowiejskiego, miała miejsce w Olsztynie. Koncert odbył się w sali Schlossgarten (w zamkowym ogrodzie przy dzisiejszej ul. Okopowej). Program uświetnili chór „Lutnia” oraz Helena Sosińska. Sala była wypełniona po brzegi. W koncercie wziął udział brat kompozytora, ks. Rudolf Nowowiejski, który wygłosił słowo o pieśni polskiej. Kulminacyjnym punktem spotkania było prawykonanie przez chór "Lutnia" pod dyrekcją Nowowiejskiego hymnu warmińskiego i pieśni plebiscytowej „O Warmio moja miła”, do którego słowa napisała pochodząca z Poznania Maria Paruszewska. Tekst hymnu opublikowała Gazeta Olsztyńska 18 maja 1920 roku. Nieco później ukazała się pocztówka z tekstem i melodią i tak rozpoczęła swój żywot jedna z najbardziej znanych pieśni plebiscytowych. „O Warmio moja miła” obecnie jest oficjalnym hymnem Olsztyna. Melodia rozbrzmiewa codziennie w południe z olsztyńskiej wieży ratuszowej.
Po koncercie Feliks i Rudolf Nowowiejscy zatrzymali się jeszcze parę dni w Olsztynie. Uczestniczyli w wiecach organizowanych przez Warmiński Komitet Plebiscytowy w Olsztynie, Gryźlinach i Barczewie, na których często zabierali głos, a Feliks Nowowiejski zasiadał do fortepianu. Parę tygodni po koncercie w Olsztynie, 29 czerwca 1920 roku, w Gietrzwałdzie odbył się zjazd kół śpiewaczych. "O Warmio moja miła" wykonano na jego początku, dopiero po tym rozpoczął się popis 17 chórów z 16 okolicznych miejscowości.
Nowowiejski, jako rodowity Warmiak, zdawał sobie sprawę, że jego obecność na terenach plebiscytowych, a także twórczość może wydatnie przyczynić się do podniesienia ducha narodowego w społeczeństwie, które od przeszło stu lat podlegało niemieckiemu uciskowi. Koncerty plebiscytowe Feliksa Nowowiejskiego były istotnym czynnikiem w budzeniu i utrwalaniu polskiej świadomości narodowej na Warmii i Powiślu.
Nowowiejski, jako rodowity Warmiak, zdawał sobie sprawę, że jego obecność na terenach plebiscytowych, a także twórczość może wydatnie przyczynić się do podniesienia ducha narodowego w społeczeństwie, które od przeszło stu lat podlegało niemieckiemu uciskowi. Koncerty plebiscytowe Feliksa Nowowiejskiego były istotnym czynnikiem w budzeniu i utrwalaniu polskiej świadomości narodowej na Warmii i Powiślu.
Feliks Nowowiejski do końca życia czuł się emocjonalnie związany z Warmią. Po plebiscycie utrzymywał stałe kontakty ze środowiskiem Polaków na Warmii. Brał też czynny udział we wspieraniu ich działalności, kształcąc organistów i dyrygentów chóralnych, którzy później zasilali szeregi działaczy polskich na terenie Prus Wschodnich. Nowowiejski poświęcił wiele utworów Warmii. W swoich późniejszych kompozycjach nawiązywał do folkloru ziemi warmińskiej, pisząc chóralne „Warmijskie pieśni ludowe” czy „25 polskich pieśni ludowych z Warmii”. 11 listopada 1936 roku, prezydent RP Ignacy Mościcki odznaczył kompozytora Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Umacnianie polskości na Warmii i Mazurach odbywało się przez działania kulturalne, ale też przez sport, którym zajmowało się Towarzystwo Sportowe "Sokół". Pierwsze sokole gniazdo na Warmii powstało 26 października 1919 roku w Gryźlinach.
Zakres działalności organizacji był bardzo rozległy, począwszy od ćwiczeń gimnastycznych, sportowych, turystyki, organizacji imprez towarzyskich i kulturalno-oświatowych, a na obronie zebrań i wieców plebiscytowych skończywszy. Większość polskich imprez wymagała ochrony, bo Niemcy starali się ograniczyć do minimum lub zakłócić przebieg każdego zebrania, wiecu czy zabawy tanecznej.
Członkowie "Sokoła" na Warmii, z narażeniem życia występowali w obronie polskich działaczy, zebrań i wieców przedplebiscytowych. Poniższe wspomnienie szeregowego członka organizacji "Sokoła" na Warmii wiernie oddaje także atmosferę tamtych dni, pełnych zaangażowania i poświęcenia dla sprawy przywrócenia Warmii do Macierzy.
Umacnianie polskości na Warmii i Mazurach odbywało się przez działania kulturalne, ale też przez sport, którym zajmowało się Towarzystwo Sportowe "Sokół". Pierwsze sokole gniazdo na Warmii powstało 26 października 1919 roku w Gryźlinach.
Zakres działalności organizacji był bardzo rozległy, począwszy od ćwiczeń gimnastycznych, sportowych, turystyki, organizacji imprez towarzyskich i kulturalno-oświatowych, a na obronie zebrań i wieców plebiscytowych skończywszy. Większość polskich imprez wymagała ochrony, bo Niemcy starali się ograniczyć do minimum lub zakłócić przebieg każdego zebrania, wiecu czy zabawy tanecznej.
Członkowie "Sokoła" na Warmii, z narażeniem życia występowali w obronie polskich działaczy, zebrań i wieców przedplebiscytowych. Poniższe wspomnienie szeregowego członka organizacji "Sokoła" na Warmii wiernie oddaje także atmosferę tamtych dni, pełnych zaangażowania i poświęcenia dla sprawy przywrócenia Warmii do Macierzy.
Wspomnienie Antoniego Neumana, pochodzącego z Rusi członka "Sokoła" w Jarotach.
"Nadszedł koniec wojny. Biorę udział w pochodach Rad Żołnierskich w Olsztynie. A kiedy ogłoszono, że na terenie Warmii, Mazur i Powiśla nastąpi plebiscyt, dowiaduję się, że ma być utworzone wojsko polskie na obszarze plebiscytowym. Zgłaszam się do Polskiego Komitetu Plebiscytowego w Olsztynie. Zostaję przydzielony do specjalnych poleceń Komitetu, włączony do straży bezpieczeństwa, a ewidencyjnie należę do „Sokoła” w Jarotach. O ile nie mam polecenia wyjazdu w teren, zbieramy się w Jarotach u Hinca. Tam gniazdo „Sokoła” otrzymuje zadania i polecenia z Polskiego Komitetu. Liczy ono 30 członków. Oprócz nas czterech należy z Jarot młodzież z rodzin Barczewskich, Hinców, Malewskich, Krzyszków, Grzeszków, Grzywaczewskich i Wieczorków. Z pobliskich majątków, jak Pozorty, Kalininy - Kalinowscy, Dominikowie i inni. Na czoło „Sokoła” z Jarot wysunął się Andrzej Hinc. Prawie zawsze można go było zobaczyć w walce z napastnikami Worgitzkiego (Mazur z pochodzenia, który kierował niemieckimi bojówkami) w Tomaszkowie, Naterkach, Gietrzwałdzie i innych miejscowościach.
"Nadszedł koniec wojny. Biorę udział w pochodach Rad Żołnierskich w Olsztynie. A kiedy ogłoszono, że na terenie Warmii, Mazur i Powiśla nastąpi plebiscyt, dowiaduję się, że ma być utworzone wojsko polskie na obszarze plebiscytowym. Zgłaszam się do Polskiego Komitetu Plebiscytowego w Olsztynie. Zostaję przydzielony do specjalnych poleceń Komitetu, włączony do straży bezpieczeństwa, a ewidencyjnie należę do „Sokoła” w Jarotach. O ile nie mam polecenia wyjazdu w teren, zbieramy się w Jarotach u Hinca. Tam gniazdo „Sokoła” otrzymuje zadania i polecenia z Polskiego Komitetu. Liczy ono 30 członków. Oprócz nas czterech należy z Jarot młodzież z rodzin Barczewskich, Hinców, Malewskich, Krzyszków, Grzeszków, Grzywaczewskich i Wieczorków. Z pobliskich majątków, jak Pozorty, Kalininy - Kalinowscy, Dominikowie i inni. Na czoło „Sokoła” z Jarot wysunął się Andrzej Hinc. Prawie zawsze można go było zobaczyć w walce z napastnikami Worgitzkiego (Mazur z pochodzenia, który kierował niemieckimi bojówkami) w Tomaszkowie, Naterkach, Gietrzwałdzie i innych miejscowościach.
Na podkreślenie zasługuje obrona wiecu w Tomaszkowie. Mimo że po stronie bojówkarzy niemieckich była trzykrotna przewaga nad naszą grupą, daliśmy im taką odprawę, że już nie mieli ochoty zakłócać spokoju i dalej wiec polski odbył się bez przeszkód /..../
Koncentracja wszystkich polskich sił młodzieżowych pod nazwą Zjazd Kołek Śpiewaczych w Gietrzwałdzie. Wszyscy podążamy do Gietrzwałdu dnia 29 czerwca 1920 roku. Zjazd był dobrze zorganizowany. Przygotowanie kół do występu powierzono nauczycielowi Janowi Brzeszczyńskiemu z Gronit, a Augustynowi Hennigowi przygotowanie zjazdu pod względem gospodarczym. Duży wkład pracy włożył dyrygent gietrzwałdzkiego chóru Makuracki.
Na miejsce zjazdu upatrzono obszerny ogród Bosackich. Z pieśnią na ustach zjeżdżali się młodzi
i starzy, kobiety i mężczyźni. Tego dnia w Gietrzwałdzie był odpust. Po krótkiej przerwie
obiadowej, gdy zaczęto ustawiać się do pochodu, okazało się, że zniknęła 24 - osobowa orkiestra.
Okazało się, że została ona przekupiona przez popleczników Worgitzkiego, by przeszkodzić
Polakom w przeprowadzeniu tej potężnej manifestacji. Odszukaniem muzykantów zajął się nasz
„Sokół”. Weszliśmy do oberży Niemca Kiewicza pytając gdzie jest orkiestra; ten zaczął się
wymawiać. Kiedy Andrzej Hinc i kilku nas jeszcze skoczyło przez ladę chwytając go za kołnierz,
wtedy przyznał się, że orkiestra ukryta jest w piwnicy. Dał nam klucze do piwnicy i z triumfem
przyprowadziliśmy muzykantów. Ustawiliśmy ich na czele formującego się pochodu. Za orkiestrą
ustawiliśmy dwie czwórki naszych ludzi, ja znalazłem się w drugiej czwórce. Zadaniem naszym
było z jednej strony pilnować muzykantów , a w razie napadu na czoło pochodu tworzyliśmy straż
przednią. /..../
i starzy, kobiety i mężczyźni. Tego dnia w Gietrzwałdzie był odpust. Po krótkiej przerwie
obiadowej, gdy zaczęto ustawiać się do pochodu, okazało się, że zniknęła 24 - osobowa orkiestra.
Okazało się, że została ona przekupiona przez popleczników Worgitzkiego, by przeszkodzić
Polakom w przeprowadzeniu tej potężnej manifestacji. Odszukaniem muzykantów zajął się nasz
„Sokół”. Weszliśmy do oberży Niemca Kiewicza pytając gdzie jest orkiestra; ten zaczął się
wymawiać. Kiedy Andrzej Hinc i kilku nas jeszcze skoczyło przez ladę chwytając go za kołnierz,
wtedy przyznał się, że orkiestra ukryta jest w piwnicy. Dał nam klucze do piwnicy i z triumfem
przyprowadziliśmy muzykantów. Ustawiliśmy ich na czele formującego się pochodu. Za orkiestrą
ustawiliśmy dwie czwórki naszych ludzi, ja znalazłem się w drugiej czwórce. Zadaniem naszym
było z jednej strony pilnować muzykantów , a w razie napadu na czoło pochodu tworzyliśmy straż
przednią. /..../
W okresie przedplebiscytowym niemałą rolę odegrała młodzież polska ze Skajbot. Był to zespół odważny i zdecydowany, gotowy do obrony wszystkiego co polskie. Nieraz miałem okazję obserwować ją w akcji, gdy zebranie polskie zostało napadnięte przez bojówkarzy Worgitzkiego. Pewnego razu wspólnie z grupą Skajboty zebraliśmy się w Klebarku Małym mając za zadanie ubezpieczenie mającego się odbyć wiecu polskiego. Bojówka niemiecka, wśród niej kilku z nożami w rękach, przedarła się w kierunku naszych prelegentów z tej strony, gdzie ubezpieczała młodzież ze Skajbot. Udało się ubezwładnić napastników, ale przy tym został raniony nożem Antoni Hozenberg.
Jeden z napastników docierał do naszego prelegenta i chciał go ugodzić nożem, wtedy zastawił go ks. Grossek z Gryźlin otrzymując cios nożem. Wreszcie nożownicy zostali obezwładnieni (całkowicie) przez naszych ludzi. Tak udało się uchronić naszego prelegenta Michała Lengowskiego od nieprzewidzianej w skutkach napaści.
O Antonim Hozenbergu hitlerowcy nawet w 1939 roku nie zapomnieli, został on w okrutny sposób
zamordowany w lesie koło Bratiana, pow. Nowe Miasto Lubawskie. /.../ W kwietniu 1920 roku
wyjechałem jako kurier z Nowakiem do Giżycka. Mamy dokumenty, kilka pak z broszurami i
innym i materiałami propagandowymi. Chcąc się dostać pociągiem do Giżycka pojechaliśmy
okrężną drogą. Wiedzieliśmy, że bojówki Worgitzkiego kontrolują pociągi i dworce kolejowe.
Dojechaliśmy do Giżycka szczęśliwie z naszymi materiałami 20 kwietnia. Natychmiast nas
i ludzie w Giżycku przystąpili do rozlepiania afiszów i rozdawania ulotek propagandowych.
zamordowany w lesie koło Bratiana, pow. Nowe Miasto Lubawskie. /.../ W kwietniu 1920 roku
wyjechałem jako kurier z Nowakiem do Giżycka. Mamy dokumenty, kilka pak z broszurami i
innym i materiałami propagandowymi. Chcąc się dostać pociągiem do Giżycka pojechaliśmy
okrężną drogą. Wiedzieliśmy, że bojówki Worgitzkiego kontrolują pociągi i dworce kolejowe.
Dojechaliśmy do Giżycka szczęśliwie z naszymi materiałami 20 kwietnia. Natychmiast nas
i ludzie w Giżycku przystąpili do rozlepiania afiszów i rozdawania ulotek propagandowych.
Chodziliśmy po ulicach Giżycka, aby zorientować się, jaki mają wpływ nasze materiały propagandowe. Słychać wypowiedzi po polsku i niemiecku: „Jak nasi przyjdą na wiec, to im Polskę pokażą”, albo: „Na wiecu krew się poleje”. Z tego już można było wywnioskować, że to nie będzie wiec, ale miejsce bijatyki między naszym ubezpieczeniem, a bojówkami Worgitzkiego. Dnia 21 kwietnia 1920 roku w godzinach wieczornych wchodzą nas i prelegenci na salę. Jest poseł Władysław Herz, Mirosław Leyk, Czodrowski i inni.
W sali wiecowej mamy silne ubezpieczenie. Uważałem, że pod tym względem taktycznym rozmieszczono je niewłaściwie. Dobrze ubezpieczono od strony drzwi wejściowych, a za słabo od strony okien. Przed rozpoczęciem wiecu ciężarówki podwożą pijanych bojówkarzy niemieckich. Jedni z nich zamierzają wedrzeć się przez drzwi, lecz tu napotykają na żelazny opór naszego ubezpieczenia. Ponieważ nie mogą się wedrzeć przez drzwi, inne ciężarówki z Niemcami podjeżdżają pod okna, bojówkarze pokonują nasze słabe ubezpieczenia i dostają się do sali wiecowej.
Z sali bucha odór wódki, rozlegają się okrzyki „Polen raus ”. Ledwie jeden z naszych prelegentów zaczął mówić, a hałas zamienił się w ryk. Nasze ubezpieczenie nie jest w stanie opanować sytuacji.
Bojówkarze Worgitzkiego atakują ze wszystkich stron, najsilniej od strony okien. A ciężarówki w ruchu, podwożą coraz więcej naszych przeciwników. W sali nieopisana wrzawa, w ruchu są krzesła, stoły krążą nad naszymi głowami. Zostaliśmy pokonani i pobici. Dużo naszych jest rannych, mnie również krew cieknie z głowy. Nie oszczędzono również naszych prelegentów. Odbył się dla nas sądny dzień.
Bojówkarze Worgitzkiego atakują ze wszystkich stron, najsilniej od strony okien. A ciężarówki w ruchu, podwożą coraz więcej naszych przeciwników. W sali nieopisana wrzawa, w ruchu są krzesła, stoły krążą nad naszymi głowami. Zostaliśmy pokonani i pobici. Dużo naszych jest rannych, mnie również krew cieknie z głowy. Nie oszczędzono również naszych prelegentów. Odbył się dla nas sądny dzień.
Bójki przeniosły się na ulice i do domów polskich. Trudno było wydostać się z miasta, gdyż wszystkie ulice wylotowe zostały obstawione przez silne grupy bojówek Worgitzkiego. Wreszcie nasza czwórka wydostała się opłotkami z Giżycka, około południa. Nie zatrzymaliśmy się prędzej, aż pieszo dotarliśmy do Kętrzyna. Ze względu na moją aktywność byłem szeroko znany wśród bojówkarzy Worgitzkiego. Mimo że uważałem, by nie dać się im zaskoczyć, zostałem napadnięty w pociągu z Olsztyna do Gągławek. Nim pociąg zatrzymał się na dworcu w Gągławkach, wyskoczyłem i dobiegłem do gęstego zagajnika. Moi przeciwnicy za mną, ale udało mi się zaszyć w gęstwinę. Śmiertelnie zmęczony upadłem, oni pobiegli dalej."
Ryszard Popławski
W związku z tym w Gazecie codziennie publikujemy teksty autorstwa Ryszarda Popławskiego, który skupił się głównie na warmińskich wątkach plebiscytu. Ich autor to potomek rodziny wielce zasłużonej dla polskiej Warmii. Popławscy czynnie angażowali się w powstanie polskiej szkoły w Plusach koło Olsztyna. Otwarto ją w styczniu 1930 roku. Jej opiekunem z ramienia Polsko-Katolickiego Towarzystwa Szkolnego został August Popławski. Pierwszy artykuł opublikowaliśmy 30 czerwca. Archiwalne wydania Gazety Olsztyńska w wersji elektronicznej: kupgazete.pl
O Warmio moja miła
Rodzinna ziemio ma.
Tyś mnie do snu tuliła,
Miłością pierś ma drga
Zdradziecko byłaś wzięta,
Bo chytry był nasz wróg
Niewoli srogie pęta,
Rozerwał dziś sam Bóg!
My Warmii wierne dzieci
Kochamy ten nasz kraj,
Po latach burz, zamieci
Zabłysnął szczęścia raj.
Olsztyński zamek stary,
Krzyżactwa mieścił ród,
Dziś polskie tam sztandary
I odrodzenia cud.
Kochamy ten nasz kraj,
Po latach burz, zamieci
Zabłysnął szczęścia raj.
Olsztyński zamek stary,
Krzyżactwa mieścił ród,
Dziś polskie tam sztandary
I odrodzenia cud.
Rozdarły Polskę wrogi,
Przyszła niewola, znój,
Lecz Biały Orzeł drogi
Lot zwrócił ku niej swój!
Ojczyzno zmartwychwstała
Twych dzieci usłysz śpiew.
O Warmio, Polska cała
Za Ciebie odda krew!
Przyszła niewola, znój,
Lecz Biały Orzeł drogi
Lot zwrócił ku niej swój!
Ojczyzno zmartwychwstała
Twych dzieci usłysz śpiew.
O Warmio, Polska cała
Za Ciebie odda krew!
Patroni merytoryczni publikacji
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez