Jeszcze nie wszystkich przeprosiłem [ROZMOWA Z NIEPIJĄCYM ALKOHOLIKIEM]
2020-07-02 10:08:57(ost. akt: 2020-07-02 10:14:46)
Jestem po iluś tam rozmowach, w których padło "przepraszam". Od najbliższych zwykle słyszałem: "nie musisz za nic przepraszać, po prostu nie pij". Wielu osobom zwróciłem pieniądze — niepijący alkoholik mówi o zadośćuczynianiu.
— W naszych rozmowach mówiłeś o tym, że alkoholik pijąc wyrządza krzywdy innym osobom. Jak to później naprawić?
— Naprawienie krzywd nie zawsze jest możliwe, ale trzeźwiejący alkoholik musi postarać się to zrobić. Musi zacząć od zdefiniowania sobie samemu, czym jest krzywda. Sam uważam, że to każde moje działanie bądź zaniechanie, które w jakikolwiek sposób narusza jakiekolwiek dobro drugiego człowieka. Dobrem mogą być czyjeś pieniądze, ale też jego dobre imię albo święty spokój. To zarówno wyrównanie szkód materialnych, ale przede wszystkim moralnych.
Ktoś, kto tak jak ja realizuje program Anonimowych Alkoholików, prędzej czy później stanie przed koniecznością wykonania kroków ósmego i dziewiątego. Brzmią one: "Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim" oraz "Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych".
Zwróć uwagę, że trzeba zrobić listę tych osób, a zadośćuczynienie musi być osobiste. To jest rozliczenie się z własną przeszłością, jej zamknięcie.
— Czyli siadasz i piszesz komu zrobiłeś krzywdę?
— Dokładnie. Sugeruję nawet, aby lista składała się nie tylko z imion, ale też krótkiego zdania opisującego wyrządzoną krzywdę i planu jak ją naprawić. Na przykład: "Stasiek — ukradłem mu 100 złotych — oddam mu pieniądze", albo: "Anna — zwyzywałem ją — przeproszę za to i porozmawiam".
Lista może być bardzo długa i w moim przypadku taka jest. Bez jej napisania nie byłem w stanie zapamiętać tej ilości osób. Listy nie stworzyłem też w ciągu jednego popołudnia. To był proces, bo nie każde moje zachowanie identyfikowałem jako krzywdę wyrządzoną komuś innemu.
Czasem uważałem, że to mnie została ona wyrządzona, więc niby za co mam przepraszać? Weźmy przykład najprostszy: żona nie chciała dać mi pieniędzy, które przecież zarobiłem, więc sam je wziąłem. Wziąłem przecież "moje", więc jaka to krzywda? Ano taka, bo je ukradłem żonie. Wyrządziłem szkodę materialną mojej rodzinie.
Do nazywania rzeczy po imieniu trzeba jednak dojrzeć i wtedy sporządzać listę, która z czasem może być przecież uzupełniana. Ona nie jest zrobiona raz na zawsze.
— Zacytowałeś krok dziewiąty. Mowa tam o tym, że nie należy zadośćuczyniać wtedy, gdy mogłoby to zranić tę osobę lub innych. O co tu chodzi?
— To sytuacje, w których ta osoba w ogóle nie wie o jakimś wydarzeniu i w związku z tym nie ma poczucia krzywdy. Przykładem podawanym bardzo często na terapiach jest zdrada swego partnera. Wyobraź sobie, że nagle zaczynasz o tej zdradzie opowiadać i przepraszać, a partner dopiero z tego "zadośćuczynienia" o wszystkim się dowiaduje. Przecież to właśnie dopiero spowoduje krzywdę.
— Kto był na twojej liście?
— Oczywiście moi najbliżsi, czyli rodzice, żona, dzieci, rodzeństwo. To także szereg osób, od których wyłudziłem pieniądze. Także te, które były przeze mnie nękane o taką "pożyczkę", bo zajmowałem im czas i stawiałem w niekomfortowej sytuacji, choćby przez zakłócanie spokoju. Były też osoby, które dostały ode mnie po twarzy. Odpowiedziały tym samym, ale to ja wywołałem całą sytuację.
— Zadośćuczyniłeś im wszystkim?
— Jeszcze nie. Jestem po iluś tam rozmowach, w których padło "przepraszam". Od najbliższych zwykle słyszałem: "nie musisz za nic przepraszać, po prostu nie pij".
Wielu osobom zwróciłem pieniądze. Niektórzy w ogóle nie pamiętali, że mi je dawali. Musiałem im to przypominać. W kilku przypadkach okazało się, że pieniądze zwróciłem już dawno, czego sam nie pamiętałem. Ostatecznie przeradzało się to w miłe rozmowy, także z tymi, którzy dostali po twarzy.
Mam jednak na liście jeszcze kilka osób, do których trudno jest mi dotrzeć z uwagi na odległość. Chcę rozmawiać osobiście, a nie pisać listy, czy maile.
— Wobec kogo zadośćuczynienie nie jest możliwe?
— To przede wszystkim osoby zmarłe. Tu jednak też jest pewne wyjście. Oczywiście trudno tu mówić o zwrocie pieniędzy, lecz aby zrzucić z siebie pewien ciężar przeszłości można do takiej osoby napisać list. Zrobiłem to. Pisząc, miałem wrażenie, że w pewien sposób kontaktuję się z nią. Dzięki temu mogło wybrzmieć słowo "przepraszam".
Zwróć uwagę, że mówię o zrzucaniu ciężaru, czyli o tym, że pomagam sam sobie. Na liście skrzywdzonych osób znajduję się też ja sam, bo pijąc krzywdziłem sam siebie. Kroki, o których mówiłem, są zaadresowane w równym stopniu do innych, jak i do mnie samego. Może to prowadzić do fałszywego wniosku, że wszystkie zadośćuczynienia są po to, abym sam się dobrze czuł. Trochę na zasadzie: "przeprosiłem i załatwione".
— A tak nie jest?
— Ważne są nastawienie i intencja. Jeśli robię to przede wszystkim po to, aby te inne osoby poczuły, że naprawiłem krzywdę, to robię to dobrze. Jeśli skupiam się na sobie, to lepiej jeszcze poczekać.
Mało tego, krzywdy mogę wyrządzać też teraz, gdy już od dawna nie piję. Kolejny jednak krok AA mówi o tym, że po wspomnianym zadośćuczynieniu nadal powinienem prowadzić coś na kształt rachunku sumienia, "z miejsca przyznając się do popełnionych błędów". Jest to więc proces ciągły i wciąż trwający, bo ideałem nie jestem.
— Bardzo często mówisz, że czasem lepiej coś odłożyć w czasie, że nie należy się spieszyć. Dlaczego?
— Sam przeżyłem w przeszłości euforię związaną z tym, że przestałem pić. To prawdziwa ekscytacja, poczucie siły i wszechmocy. W takim stanie chcesz wszystko załatwić jak najszybciej. Teraz i już. Nie baczysz na to, że chlałeś przez 20 lat i nie da się wszystkiego na nowo poukładać w tydzień. Rodzi się więc frustracja, a u alkoholika prowadzi ona prostą drogą do powrotu do picia.
Tak było ze mną i wieloma moimi przyjaciółmi. Lepiej więc być cierpliwym. Trzeba też dać czas osobom, które przepraszasz. One muszą być przekonane, że czynisz to szczerze, a będą o tym przekonane, gdy już dłuższy czas nie pijesz. Przecież po pijanemu też przepraszałem i na nic się to zdało.
— Czy twoje "przepraszam" zostało przez kogoś odrzucone?
— Jeszcze nie, ale nie do wszystkich dotarłem. Wśród nich jest osoba, która może nie chcieć ze mną rozmawiać. Mam taką obawę, ale jeśli tak się stanie, będę musiał się z tym pogodzić. Mimo wszystko spróbuję.
Z rozmów z przyjaciółmi wiem, że również spotykali osoby, które zranili tak głęboko, że nie przyjmują one żadnych zadośćuczynień, żadnego "przepraszam". W takiej sytuacji można spróbować kilka razy. Trzeba być cierpliwym. Czas wiele rzeczy naprawia sam.
Andrzej Grabowski
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Renfri #2943839 | 178.235.*.* 4 lip 2020 16:21
Nigdy nie byłam alkoholiczką ale postanowiłam nie pić zupełnie, już 10 lat. Nie podobało mi się że nie mam 100% kontroli nad sobą, czułam się marionetką.
odpowiedz na ten komentarz
olo #2943759 | 83.28.*.* 4 lip 2020 14:04
A gdyby tak odwrócić sposób myślenia? Czy po najbliższych nie powinniśmy spodziewać się pomocy? Czy gdybyśmy chorowali na inną chorobę to "wina" też leżałaby w nas? Czasem brak wsparcia i zrozumienia popycha do picia. Nie, nie jestem alkoholikiem i sporo ucierpiałam mając takowych w rodzinie. Ale nie zawsze alkoholik powinien się kajać. Są różne sytuacje...
odpowiedz na ten komentarz
Sympatyk #2942544 | 37.47.*.* 2 lip 2020 14:27
Cyt, Robert Rutkowski, spec. uzależnień {Każda osoba, która pije #alkohol, ma problem. Jeżeli mamy informacje, że alkohol wywołuje takie a nie inne negatywne konsekwencje, a nadal pijemy, to mamy problem. ... Takie myślenie jest konsekwencją uszkodzenia #mieliny, z której jest zbudowana kora przed-czołowa. Ta jest naszym dyrektorem: to jak #żyjemy, jak #planujemy, jakie mamy #emocje... Człowiek nawet po jednym, niewielkim spożyciu alkoholu uszkadza swój mózg przez #6tygodni.}
odpowiedz na ten komentarz